Kryptonim Nawaho - Maciej Bienias
Proza » Historie z dreszczykiem » Kryptonim Nawaho
A A A

- To znaczy że...tak, gdzie....- padały chaotyczne słowa.
- Mogła się tego dowiedzieć podczas pełnienia misji... - pojawiały się komentarze przerywane w pół słowa.
- Otóż właśnie dowiedziałam się tego podczas samobójczej misji na jaką wysłaliście mnie wy, zwierzchnicy najwyższych instytucji państwowych. Tak więc zainteresowani są panowie ujawnieniem kilku szczegółów czy może raczej....
- Zdejmijcie dziewczynie kajdanki – wydał jednoznacznie brzmiące polecenie prezydent.
- Wiedziałam że nie będę musiała długo czekać na tę decyzję – oznajmiła wciąż podekscytowna dziewczyna.
Jeden z funkcjonariuszy Secret Service odpiął z dłoni nastolatki kajdanki i pozostawił je na stole.
- Po woli, pozwólmy opaść negatywnym emocjom, zacznijmy może od początku. Co skłoniło cię do targnięcia się na życie głowy państwa, gdyż fakt ten nie pozwala zaznać mi spokoju? - Zapytał prezydent.
- Co skłonił mnie......? W pierwszej kolejności chęć dotrzymania złożonej obietnicy. Ponieważ trzeba państwu wiedzieć że stworzona przez was broń autonomiczna przywróciła mi wzrok w zamian właśnie za wskazanie im prezydenta. Pałali wobec niego żądzą zemsty za zatwierdzenie przez niego projektu, który ograniczał ich funkcje do celów militarnych, w szczególności zaś do zabijania. Wydanie kolejnego rozkazu do unicestwienia ich podczas burzy śnieżnej, pogłębiło rządzę odwetu.
- Zastanawiające, byliśmy przekonani że unicestwiliśmy wszystkich – stwierdził z niedowierzaniem we własne słowa jeden z prezydenckich doradców.
- Któryś z nich musiał jednakże przetrwać, w przeciwnym razie nie doszłoby do ataku na prezydenta – dopowiedział drugi z nich.
- Ażeby zamach na prezydenta mógł się powieść, musiałam uratować życie jednemu z nich oświetlając jego baterie słoneczne podczas burzy śnieżnej, ledową latarką w jaką mnie wyposażyliście, w ten sposób podtrzymałam w ten sposób jego funkcje życiowe. Moje zwłoki mogły także się tam znajdować. Co uczynilibyście w takiej sytuacji? Zapewne byście zataili ten fakt, mojemu ojcu przedstawili przekonywające dowody na zgon córki w innych, ustalonych przez ekspertów okolicznościach, nikomu nie kojarzących się z super tajną operacją wojskową. Zamierzył pan poświęcić moje życie jak uczynił to nie jeden z pańskich poprzedników wobec niczego nie świadomych patriotów. Pogłębiło to jeszcze rządzę zemsty na osobie która ten rozkaz wydała. Wówczas wezbrana we mnie złość domagała się dokonania odwetu na pańskiej osobie, panie prezydencie. Posłużyliście się wobec mnie podstępem, czemu więc ja nie miałabym się odpłacić tym samym?
Prezydent utkwił błądzące spojrzenie w politurowanym blacie stołu, odbijającym zniekształcone sylwetki zasiadających wokół niego ludzi. Poluźnił wiązanie krawata po czym przetarł chusteczką pot z czoła.
- Zapoznając się z bezpośrednimi relacjami, decyzja o zatwierdzeniu tym podobnych akcji zza biurka nabiera odhumanizowanego wymiaru. Podobne doświadczenie daje wiele do myślenia na przyszłość.
- Widzicie teraz że moja chęć uratowania prezydentowi życia podczas ewakuacji, ryzykując swoim własnym, była aktem dobrej woli
- Przyjmijmy więc że winy się wyrównały, nie zgłoszę prokuratorowi generalnemu próby zamachu na prezydenta USA, taka postawa nie oczyszcza mnie z win, ale pozwala darować twoją. Czy jest to stanowisko w pełni ciebie satysfakcjonujące ? - zapytał prezydent podnosząc ku górze głowę.
- Przyjmijmy że ugoda została zawarta panie prezydencie. Chcę też zapewnić że nic wam nie grozi, ostatni osobnik którego byt ochroniłam, unicestwił się wskakując do fontanny, gdyż jak zapewne wiecie ciśnienie wody powyżej głębokości półtora metra jest dla niego zabójcze.
- Przypominam sobie specyfikację dotyczącą broni autonomicznej, - stwierdził prezydent okazując jednoznacznie kojarzące się zmieszanie - zapoznał mnie z nią jeden z ekspertów przed kilkunastoma dniami.
- Alice chciałbym się z tobą podzielić pewnymi spostrzeżeniami jakie z nagła pojawiły się – oznajmił James Talbot zbliżając się chwiejnym krokiem do nastolatki.
- Proszę nam teraz nie przeszkadzać – stanowczym tonem zareagował prezydencki doradca.
- Tym razem chciałabym ażeby to pan nam nie przeszkadzał – zripostowała dziewczyna.
- Jakimi mianowicie – zapytała Alice podniósłszy się z krzesła kierując wzrok na tłumacza.
Dostrzegła nienaturalna bladość jego twarzy, jej uwagę przykuł także nierównomierny krok i trzymana za plecami prawa dłoń .
- Wiedząc gdzie znajduje się przejęty arsenał jądrowy, zapewne też pochodzący spoza naszego państwa moglibyśmy mieć w ręku kartę przetargową o jakiej nie przyśniło się nawet żadnemu ze światowych graczy na przestrzeni dziejów. Trzymać w szachu wszystkie armie świata. Moglibyśmy decydować o biegu dalszej historii, bo to ona podąża kierunkami wyznaczanymi przez wojny czy też mniejsze konflikty zbrojne wspierając swój byt na sile technologi militarnych, kształtujących w dalszej kolejności decyzje politycze. - Tempo z jakim wypowiadał kolejne słowa poczęło spadać. - Moglibyśmy dać początek nowej strategii w rozmieszczeniu ośrodków dominacji na światem, a umiejętnie nim zarządzając uwolnić świat od przemocy i wskazać inny niż militarny sposób konkurowania pomiędzy sobą dominujących państw. W zupełności wykluczyć między ludzką agresję w fizycznym aspekcie, .... - tłumacz urwał w pół słowa. Moglibyśmy trzymać w strachu wszystkie mocarstwa atomowe.
- Tutaj kończy się teoria, w praktyce okazałoby się że wkrótce ten szczytny cel zostałby sprzeniewierzony, osoby jakie musiałaby zostać wtajemniczone do podobnego projektu dopuszczałyby się nielojalności, aż w końcu cały plan wymknąłby się spod kontroli i przedostał w niepowołane ręce, skutki czego mogłyby być nie przewidywalne. Sami nie bylibyśmy w stanie nim zarządzać, a osoby w rękach których koncentruje się zbyt duża władza, jak uczy historia najbardziej są narażeni na skrytobójczy cios. Stalibyśmy się obiektem zainteresowania służ specjalnych i asów wywiadu najpotężniejszych państw, grożono by nam i szantażowano, nie byłoby miejsca na świecie gdzie moglibyśmy czuć się bezpieczni. Poza tym moim celem jest pielęgnowanie miłości do jakiej doszło między nami, nie zaś szerzenie strachu.
Dziewczyna skierowała wzrok ku dołowi. Uważnie przyjrzała się jego prawej dłoni, zauważyła sączącą się z rękawa stróżkę krwi.
- Moglibyśmy...
- Jesteś ranny?
- To nic groźnego – bez zastanowienia odpowiedział tłumacz.
- Musisz zostać natychmiast opatrzony.
- Nie przerywaj mi, powiedziałem już że to nic groźnego. W takim razie muszę wyznać ci coś bardzo ważnego, skradzione głowice nie znajdują się w miejscu o którym myślisz. Zanim rozpoczęła się akcja „Odwet II” zasugerowałem androidom, by zostały przeniesione w miejsce bezpieczniejsze. Do niedawna wiedzieli o nim także oni, teraz już tylko ja.
- A zatem...nie przecież to...może doprowadzić do skażenia ogromnego obszaru naszego państwa.
- Będzie to mniej niebezpieczne niżby miały zostać zdetonowane, żadna z zagubionych kilkunastu głowic nigdy nie wyrządziła żadnych strat.
- Krwawisz coraz obficiej! Czy na sali znajduje się lekarz? Temu człowiekowi musi zostać natychmiast udzielona pomoc lekarska. Jak najszybciej należy wezwać ambulans.
Wokół nastolatki podtrzymującej na dłoniach osuwające się na nią ciało młodego mężczyzny zgromadziło się kilkoro osób. Wpatrywali się oni w blednącą z każdą sekunda twarz młodzieńca, aż wszyscy utkwili spojrzenia w jego zamykających się oczach.
- Obawiam się że już nikt nie będzie mu w stanie pomóc – ozwał się cichy, anonimowy głos.
- Proszę odstąpić od rannego, jestem lekarzem w służbie Białego Domu. Proszę utorować mi przejście.
Ku dwojgu obejmujących się ludzi szybkim krokiem zbliżył się mężczyzna w średnim wieku.
- Ależ panie doktorze …
- Proszę delikatnie unieść rannego za nogi i pomóc mi położyć go na podłodze – zakomenderował lekarz chwytając młodzieńca za dłonie. - W kilku wprawnych ruchach zdjął on kurtkę z leżącego mężczyzny i rozpiął guziki zakrwawionej koszuli odsłaniając klatkę piersiową wokół prawego ramienia. W okolicy pachy widniała duża rana postrzałowa z której wciąż obficie sączyła się krew. Lekarz utkwił spojrzenie w zamkniętych oczach rannego. Przyłożył prawą dłoń do tętnicy szyjnej.
- Niestety nie wyczuwam pulsu.
- Panie doktorze to niemożliwe, przecież on jeszcze przed chwilą...
- Przed chwilą właśnie nastąpił zgon, bardzo mi przykro. Pocisk najprawdopodobniej naruszył tętnicę pachowa. Z pozoru niegroźna i nie dotkliwa rana na skutek nie udzielenia na czas pomocy medycznej zakończyła się tragicznie.
Alice Wilson wtuliła twarz we włosy zmarłego, nadal podtrzymując w dłoniach wiotczejące ciało ukochanego.
- Pozwolą państwo że oznajmię, wiadomość z ostatniej chwili - Prezydent starał się przywołać do porządku gości gromadzących się nad zwłokami młodzieńca. - Zgodnie z doniesieniami moich współpracowników nasze służby dokonały uwolnienia siedmiuset siedemdziesięciu zakładników jacy zostali uprowadzeni przez naszych niedawnych prześladowców. Ich lista ukaże się na znajdującym się naprzeciw państwa telebimie.
Zimne, błękitne światło emitowane przez ciekłokrystaliczny ekran rozlało się wokół obudowy telewizyjnego odbiornika. Jego płaszczyzna po krótkotrwałym rozbłysku przyblakła stanowiąc kontrastujące tło dla pojawiających się czcionek. Przewijające się z dołu ku górze imiona i nazwiska skoncentrowały na sobie uwagę wszystkich osób zgromadzonych w sali jadalnej Białego Domu. Starali się oni nadążyć wzrokiem za szybko następującymi po sobie kolumnami liter.
- Przepraszam czy można zatrzymać obraz i przewinąć do tyłu – donośnym tonem wygłosiła zapytanie wyraźnie podekscytowana Alice Wilson.
- Oczywiście – odparł pracownik Białego Domu odsługujący odbiornik telewizyjny, równocześnie cofając obraz klatka po klatce.
- Czy może zatrzymać pan obraz na personaliach ostatnio wymienionej osoby – zapytała ponownie nastolatka.
- Oczywiście – bez zastanowienia odpowiedział stojący obok mężczyzna – nie wiem czy uda mi się stąd prawidłowo odczytać, zdaje się Ewelin Wilson.
- Przecież to moja matka – drżącym głosem oznajmiła wzruszona dziewczyna.
W momencie gdy ciszę wywołaną wzruszeniem nastolatki zakłócił narastający poszum dialogów, jeden z doradców wojskowych zbliżył się do prezydenta.
- Panie prezydencie przed minutą minął termin rozpoczęcia operacji „ZERO”.
- Mogę chyba oznajmić to publicznie – prezydent zasięgnął pośpiesznej porady u wojskowego doradcy.
- Może pan, ze strategicznego punktu widzenia nie będzie to miało już żadnego znaczenia.
- Drodzy państwo właśnie uniknęliśmy wybuchu III – ej wojny światowej.





CDN

PS. Drodzy czytelnicy, prosiłbym o zamieszczanie OCEN i KOMENTARZY. Zachęcam również do zakupu mojej powieści MATEMATYCZNY WZÓR NA ISTNIENIE BOGA dostępnej w cenach promocyjnych w większości księgarń internetowych. Dziękuję i pozdrawiam autor.

 

 

 

 

 

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Maciej Bienias · dnia 26.06.2021 07:57 · Czytań: 309 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty