Obręcze cz. 3 - Zbigniew Szczypek
Proza » Długie Opowiadania » Obręcze cz. 3
A A A

Część III

- Aniu, nie chcę cię męczyć, zrobiło się póżno, musisz coś zjeść, zażyć leki i odpocząć, a najlepiej pójść spać. To bardzo ciekawe, co mówisz i nie mogę się doczekać dalszych opowieści ale zdrowie ważniejsze…                                                                             

- Przesadzasz, czuję się o wiele lepiej. Wiesz? Byłam z tym całkiem sama. Nie miałam z kim się tym podzielić, wygadać, komu się wyżalić. Proszę, daj mi jeszcze chwilkę, nie jestem głodna.

- OK.! Ale potem bierzesz leki i spać.

Dobra. Więc na czym to ja..? Acha! Darek wreszcie któregoś wieczora, zgodził się na rozmowę, powiedział, że znikał tak często, bo choroba rozwija się szybciej i musiał robić różne badania. Nie do końca wierzyłam, że tylko to było tego powodem. W końcu przyznał się także, że mnie zabezpieczył i nie chce bym się męczyła, tkwiła przy nim i patrzyła, jak gaśnie. – trudno jej było o tym mówić, Paweł dostrzegał ból, jaki wewnętrznie ją rozrywał, zrozumiał dobitnie, jak ważnym człowiekiem był Darek, dla byłej żony. – Oczywiście odparłam, że przecież jest bliską mi osobą, niemal ojcem, którego nie miałam, najlepszym przyjacielem i nie wyobrażam sobie, by mnie przy nim zabrakło. Twierdził stanowczo, że to bez sensu, on nic nie będzie czuł, podłączony do rurek, nieprzytomny do końca, będzie spał, nawet mnie nie zauważy. Wolałby pożegnać się ze mną, póki jeszcze jest przytomny i w pełni władz umysłowych, póki jeszcze coś czuje.

- Co mu właściwie było? – przerwał jej Paweł

- Nie mówiłam ci? Miał zaawansowanego chłoniaka, zbyt póżno zdiagnozowanego, z przerzutami, a chemia nie mogła mu już pomóc! – Ania w końcu się rozryczała. Próbował ją uspokoić, nawet przytulił, chciałby mocniej i obcałować, jak dawniej ale ciągle bał się, że żle odbierze jego emocje. Zanosiła się nowym płaczem, a on już nie wiedząc, co robić, namówił ją na herbatę, którą po chwili przyniósł wraz z następną porcją leków. Wypiła, prawie się krztusząc i pospiesznie zażyła podane medykamenty, powoli się uspokajała. Chciała kontynuować przerwany wątek ale on przerwał jej kategorycznie – Dość na dzisiaj, idziemy spać! Jutro opowiesz mi więcej. Pomóc ci dojść… Odprowadzić cię do toalety? – poprawił się widząc zdziwienie na jej twarzy i nagle zdając sobie sprawę, z dwuznaczności, niedokończonego pytania.

- Nie, no! Dobra! Może rzeczywiście masz rację. A do łazienki już sama dojdę, czuję się naprawdę lepiej.

- OK! W takim razie dobranoc. W nocy już nie budzę, dopiero rano, leki po śniadaniu. Aaa, możliwe że będę musiał wyjść na godzinkę, tak ok. południa.

- Pewnie, nie przejmuj się tak mną, dam sobie już radę, nie musisz tu tkwić… przy mnie.

- Gdybym nie musiał… Aniu, jeszcze aż tak dobrze nie jest ale wkrótce będzie. To lekarz zdecyduje. Jutro pogadamy. Spać! – wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Sam czuł się jakiś koszmarnie zmęczony. Za dużo było tego na raz. I to zdjęcie Darka…

Szybko się umył, jeszcze zdążył przed nią, położył i mimo znużenia – nie mógł zasnąć. Rozmyślał – cóż takiego dziś mu się przyśni, czy znowu ona, niemal już zapomniana. Nieważne! Ważne to, co już ujrzał poprzednio i jeszcze to zdjęcie. Starał się wszystko sobie przypomnieć, ten niesamowity sen, jakże plastyczny. Śniło mu się wówczas coś, czego nie rozumiał, nie wiedział, czy to mu się śni. Może to resztka zdrowego rozsądku, próbując się przebić – krzyczała, że to przecież niemożliwe. Agnieszka, nie miał cienia wątpliwości, to przecież była ona – radosna, rozpromieniona, dokładnie taka, jaką ją zapamiętał. Zbliżała się do niego, wyłaniając się z mglistej poświaty nocnej alei, idąc prosto, pewnym i równym krokiem. Gdy była już blisko, sięgnęła dłonią jego twarzy tak, jakby chciała sprawdzić, czy ogolił się dla niej. A póżniej objęła go i pocałowała namiętnie, chociaż czuł podświadomie, że był to bardziej pocałunek, jakim całuje się ukochanego na pożegnanie. Obróciła się i odeszła, parę razy zerkając na niego, zmuszając by skupił uwagę na osobę, do której podeszła i wzięła pod rękę – innego, samotnego w oddali mężczyznę, jakby zagubionego, w nieznanym sobie wymiarze. Paweł tylko przez chwilę mógł zobaczyć jego twarz. Teraz już wiedział, do kogo należała.

Zbudził go dzwonek telefonu, to Piotrek chciał wiedzieć, jaka jest sytuacja, jak mama się czuje i czy może przyjechać? Paweł uprosił u niego jeszcze jeden dzień. Nie chodziło mu jednak o zdrowie Ani, z tym było coraz lepiej – chciał dowiedzieć się jak najwięcej o Darku Madeju, o dalszych losach Ani ale też przypomniał sobie, jak mówiła coś, że ta sprawa także jego dotyczy. I dlaczego znów śniła mu się Agnieszka, po tylu latach?

Tym razem musiał Annę potrząsnąć, żeby obudzić, nie mógł dłużej zwlekać, tylko leczniczy reżim, dawał rezultaty.

I tak znowu śniadanie, leki, trochę spokoju, mają czas, rozmowa może zaczekać. Wyszedł z mieszkania wcześniej niż zapowiadał, niby po zakupy, odebrać wypis i dokumenty ze szpitala. Tak naprawdę, chciał wykonać kilka telefonów, których była żona, nie musiała słyszeć. Jednak telefonowanie do najbliższych przyjaciół i znajomych, nic mu nie dało, nikt z nich nic nie wiedział o jakimś Darku, ani nikim podobnym. Jednak było coś, kilka osób opowiedziało mu, o zainteresowaniu jego osobą przed ponad rokiem. Wówczas ktoś pytał o niego, dość szczegółowo, powód wydawał się zwykle błahy i nieprzyciągający uwagi – a to nowy klient, kuzyn lub znajomy. Dziwne było to, że opis pasował do kilku różnych osób, a na pewno nie do Darka. Paweł już sam nie wiedział, co o tym myśleć, kto mógł się nim interesować? Klientów miał z polecenia i zwykle dobrze już wiedzieli, z kim się umawiają, nie potrzebowali go sprawdzać, a z kuzynami miał kontakt, nowych nie przybyło. Kto zatem?

Wrócił do Ani z zakupami i papierami ze szpitala. Nie spała, tylko siedziała coś przeglądając w telefonie – wraca do siebie – nieco złośliwie pomyślał. A jej opowiedział o rozmowie z lekarzem, o porannej rozmowie z Piotrkiem, jak się okazało już z synem rozmawiała i była zła, że go dzisiaj nie zobaczy. Zaproponował pomiar temperatury, kawę i kontynuację przerwanej, wieczornej rozmowy. Zgodziła się ale czuł w jej głosie troszkę złości, z każdą niemal godziną, odzyskiwała siły, co zresztą dobitnie pokazał termometr – 36,5oC – super! Przyniósł kawę i sam zaczął nawiązywać do przerwanego wczoraj wątku ale też chciał wiedzieć, przypomnieć jej, że to w jakimś stopniu dotyczy jego osoby. A ona przyjrzała mu się uważnie, próbując odgadnąć jego prawdziwe myśli, sama nie rozumiejąc, co tych dwóch, prawdopodobnie, nieznanych sobie mężczyzn, może mieć ze sobą wspólnego?

- Tak, opowiem już może mniej rozwlekle. – zaczęła zbierając myśli – Darek powiedział, że mnie zabezpieczył finansowo. Kupił mi mieszkanie we Wrocławiu, bym była bliżej syna, nowy samochód i otworzył nowe konto dla mnie. Zbył moje protesty, twierdząc że to mi się należy, za wszystko, co dla niego zrobiłam, robię, a poza mną nikogo nie ma, brat dawno temu wypiął się na niego, a wujek od dawna nie żyje. Tak więc jestem jedyną bliską mu osobą. Nie chciał też bym została w Niemczech, musiałam mu przyrzec, że wyjadę do Polski. Firmą, domem mieli zająć się jego prawnicy, jak też innymi sprawami. I tu jest sprawa dotyczące ciebie Paweł – wymyślił sobie, że mam dać tobie i sobie szansę na wspólne życie i rok po jego śmierci, spotkamy się – ja i ty – u notariusza, gdzieś we Wrocławiu, a ten ma nam wszystko wyjaśnić, co sobie Darek postanowił. Do tego czasu miałam się niczym nie zajmować, jakbym wzięła sobie urlop. Wyobrażasz sobie! Urlop! Wymyślił! – Paweł widział, jak łzy ciekną strumykami po jej bladych policzkach ale nie chciał reagować, musiał wytrzymać, ona musiała. Chciał by dokończyła, nie przerywał. A ona drżącym głosem kontynuowała – Kazał mi się spakować i najlepiej natychmiast wyjechać. Zaprotestowałam, mówiłam, że mam to w dupie, te pieniądze i wszystko, że bez niego nic dla mnie nie znaczą… Zrobił się okropny, wręcz chamski, prawie mnie odepchną, nigdy takim go nie widziałam, mówił takie rzeczy… Na ich wspomnienie robi mi się niedobrze, chciałam wybiec, uciec, nie słuchać, nie słyszeć! Nie mogłam… Nie płakałam – ryczałam, zatykając uszy. A potem… przysunęłam się do niego i pocałowałam delikatnie w rękę, a on mnie przytulił łkając, jak małe, przestraszone dziecko. – musiała zużyć kilka chusteczek i na chwilę przerwać, po chwili dodała – On się po prostu bał umierać, tak naprawdę nie chciał być sam, wymyślił sobie, że nie powinnam tego oglądać. Naprawdę mnie kochał.

- Rozumiem Aniu. Nikt nie powinien tak umierać, w samotności, bez bliskich mu, kochających osób.

- Dość, że zostałam przy nim do końca. Jeszcze zdążyliśmy w miarę wesoło spędzić dwa tygodnie. Potem już nie wytrzymał i dał się odwieźć do szpitala. Jak się okazało, wszystko miał przygotowane, nawet pogrzeb. Była garstka znajomych, pracowników i starych klientów i to wszystko. Koniec! Nie ma go.

- Bardzo ci współczuję! Teraz dopiero zrozumiałem, jak bardzo drogą był ci osobą. – Paweł naprawdę się przejął, stracił najpierw ojca, a póżniej matkę, ona też miała chłoniaka, doskonale wiedział, jak podstępna to choroba, jak wyniszcza organizm, jak zmienia wesołego, tętniącego życiem człowieka we wrak i jak wygląda koniec. Bez namysłu przytulił Anie, jak kiedyś, gdy miała wahania nastrojów, złe dni, kłopoty, gdy się poznali i pokochali, a cały świat wokół, był przeciw nim. Czuł jej ciepło, mocne bijące serce, popatrzył w szaroniebieskie oczy, otarł łzy i pocałował, a ona się nie broniła, więc nie przestawał.

Cdn.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Zbigniew Szczypek · dnia 11.10.2021 21:05 · Czytań: 401 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Kazjuno dnia 27.02.2024 13:11
Ciekawie rozwija się dialog rozwijający relację o dramacie Ani tracącej przyjaciela Darka. Udaje Ci się Zbysiu trzymać czytelnika przy fabule. Narrację prowadzisz płynnie, jest logiczna i klarowna. Na razie czekam na ciekawy zwrot akcji, opowieść jest smutna, by nie powiedzieć dołująca.
Jestem więc zainteresowany kolejnym rozdziałem.
Znalazłem parę drobnych literówek, które złośliwy komentator określiłby błędami gramatycznymi.
Tyle na razie, serdecznie Zbysiu pozdrawiam.

PS Dosypię trochę dziegciu. Piszesz niemało komentarzy (co wskazane), jednak omijasz moje teksty. Nie zapominaj, że jak niejeden jestem samolubem i skoro komentuję twoje teksty, to oczekiwałbym symetrii.
Zbigniew Szczypek dnia 27.02.2024 15:27
Kaziu
Zacznę od końca - proszę o cierpliwość - kiedyś zacząłem czytać jeden z Twoich tekstów i musiałem przerwać i przyznaję się bez bicia - nie wróciłem. Teraz chciałbym przeczytać spokojnie i w ciszy, nie przerywając.
Większość moich tekstów jest smutna, to o wiele prostsze, niż wesołe wiersze, opowiadania. Całe smucenie przerzucam na papier, a sam jestem wesołym człowieczkiem(1,9 m).
Cieszę się, że doceniasz prowadzenie dialogu - to jest dla mnie najtrudniejsze, a bez niego opowiadanie leży.
Zdradzę jedną tajemnicę - wykorzystałem pomysł na tytuł/klucze, trzymając w dłoniach autentyczne obrączki-klucze, z wbudowanym czipem, a teraz Samsung wypuścił na rynek, o wiele bardziej skomplikowany produkt. Oprócz tego przypomniał mi się symbol Oroborusa, w kształcie pierścienia z wężem, zjadającym własny ogon - początek i koniec, a może ich nie ma, to chyba zależy od nas, czy coś się kończy lub zaczyna, czy też nie ma końca, o czym także się przekonałem i czego każdemu życzę(moje niedoskonałe "Pożegnanie";)
Bardzo Ci dziękuję i bądż spokojny - odwiedzę.
Pozdrawiam serdecznie - Zbyś ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty