Kim jesteś. - mozets
Proza » Inne » Kim jesteś.
A A A

Kim jesteś ?

///trawestacja, kompilacja Sean ("Good will hunting") ///

 

Wszystko wiesz najlepiej, na wszystkim się znasz, masz patent na prawdę, twoje poglądy są jedynie słuszne na całym świecie.

Nie masz żadnych wątpliwości i możesz pouczać każdego.

Twoje życie wg ciebie, to pasmo trafnych i jedynych decyzji   - nie popełniłeś nigdy żadnego błędu.

I nie masz do siebie żadnych pretensji. Twoja karta życia jest czysta jak łza.

Twoje wypowiedzi   przygniatają ciężarem wyobrażenia własnego autorytetu.

Którego nikt i nic nie jest w stanie poddać pod wątpliwość.

Ty to wiesz najlepiej. Wiara w to jest u ciebie tak wielka - jak twoje ambicje.

Nie wiesz nawet sam skąd się to u ciebie bierze.

To łaska która spływa na ciebie z kosmosu. Z jego jądra galaktyk.

Samego centrum kosmosu.

I wiesz, że jest nieograniczona jak wszechświat. Zostałeś wybrany by być tym - kim jesteś.

Twoje uczucia są czyste i delikatne jak skóra na plecach noworodka.

Twoje decyzje są oślepiające swoją celnością i słusznością - jak blask słońca w południe lata.

Jesteś najlepszym dzieckiem swoich rodziców, najlepszym ojcem swoich dzieci, najlepszym mężem swojej żony. Najlepszym kochankiem wśród zdobywców kobiet.

Twoja męska uroda powala jak grom z jasnego nieba.

O cokolwiek cię spytam - wiesz wszystko.

Potrafiłbyś z łatwością zapędzić w kozi róg Einsteina i Napoleona, Matkę Teresę z Kalkuty i Karola Wojtyłę. Piłsudskiego także - gdyby żył.

Jeśli cię spytam o wojsko , streścisz mi dowolną książkę.
Paragraf 22. Sporo o niej wiesz. Wiem - czytałeś.
Paranoje służby wojskowej, absurdy, chamstwo, trepostwo, idiotyzmy.
Ale nie opiszesz mi zapachu sali żołnierskiej .

Lub poligonu - smrodu małego namiotu z czterech pałatek.

Gdzie dusicie się w czwórkę, razem z plecakami i bronią, a umyć się można   tylko w lodowatej wodzie jeziora.
Nigdy nie spoglądałeś na parkiet wyfroterowany w kółka szczoteczką do butów.

Nie widziałeś go z poziomu kolan.

Spytam cię o służbę   - rzucisz mi cytat z „rezerwy”:
"rezerwa w d..ę dostała – młodzi dostaną też".

Będziesz powtarzać grepsy o pogrzebach zapałek i czyszczeniu WC szczoteczką do zębów.

O których opowiadali ci wszyscy - którzy   w ogóle nie byli w wojsku.
Ale nigdy nie widziałeś nic, nie przeżyłeś niczego - co by zmieniło cię z dupka w mężczyznę...
Nie widziałeś w świetle latarki, w nocy -   na wyżce posterunku - siedzącej pod ścianką z desek, skurczonej sylwetki szeregowca.

Nabitego na lufę kałacha , z oderwaną tylną częścią czaszki. Bo uważał, że nie ma sensu żyć dalej i być żołnierzem.

Nie widziałeś kolegi z którym dopiero co rozmawiałeś, a teraz leży w piachu , brudzie i kurzu ziemi . Dziwnie poskręcany jak lalka rzucona na ziemię przez rozkapryszone dziecko.   A jego zielonkawy mundur w okolicy brzucha szybko nasiąka ciemną, prawie brązową plamą.

Zawsze mówiono, że krew jest czerwona i na każdym filmie z Hollywood miała barwę keczupu.

Patrzysz na jego twarz, na której widać paroksyzm bólu, ale i on szybko znika - w miarę jak jego oczy uciekają dziwnie w tył czaszki.

W niczym mu to nie pomoże, ale odpinasz mu pasek hełmu, który zsunął mu się na kark i rzemień uciska krtań.
Gdybym cię spytał o kobiety, wymieniłbyś kilka.
Może nawet parę razy kogoś przeleciałeś.
Ale nie budziłeś się obok kobiety w poczuciu prawdziwego szczęścia.
Twardziel z ciebie. Przecież lepiej wyjść nad ranem.

Zanim świt odsłoni twoją błazeńską twarz i strach - co powiedzieć przy pożegnaniu.
Spytany o miłość, zacytujesz mi:

„Idziesz już? Jeszcze ranek nie tak bliski – słowik to, a nie skowronek zaśpiewa”...

Wiesz kto to był Szekspir...
Ale nigdy nie czułeś się przy kobiecie bezwolny...Nie widziałeś w jej oczach zrozumienia.
Nie czułeś, że Bóg zesłał ci anioła, by cię wyzwolił z głębin piekła. I nie wiesz, co znaczy być jej aniołem. Kochać ją i wspierać we wszystkim. Pomagać zwalczać chorobę i strach.

Nie niszczyć jej wymaganiami, którym nie podoła, nie obrażać się jak smarkacz, który nie dostał cukierka, nie zostawiać w rozpaczy i bólu – a pomagać przez niego przejść razem.

Nie rejterować, bo ci się znudziły obowiązki, o których marzyłeś a do których nie dorosłeś.
Nie wiesz, co znaczy spać na krześle w szpitalu na oddziale dziecięcym i przekonywać lekarzy spojrzeniem, że pora odwiedzin ciebie nie dotyczy.
Nie zaznałeś prawdziwej straty. Straty tego, co kochasz mocniej niż siebie.

Wątpię, czy się odważyłeś tak mocno kogoś kochać.
Patrzę i nie widzę spokojnego , pewnego siebie mężczyzny.
Widzę zadziorne, sfajdane z przerażenia dziecko.
Ale jesteś genialny. Nikt temu nie przeczy. I nikt nie zbada głębin twojej duszy.
A jednak sądzisz, że o mnie wiesz wszystko, na podstawie moich kilku słów.
Myślisz, że nie wiem, jak ci trudno, że nie wiem, co czujesz, kim jesteś - bo udajesz kogoś innego.
Czy to cię określa?
Osobiście mam to gdzieś, ponieważ nie odkrywasz przede mną nic, czego nie wiem .
Chyba że zaczniesz mówić o sobie, o tym - kim jesteś.
Wówczas obudzisz we mnie zainteresowanie .

Ale ty tego nie chcesz, prawda? Przeraża cię to, co mógłbyś ujawnić.
Twoja sprawa , szefie.

 

/Trawestacja ( kompilacja)   na podstawie : Sean ("Good will hunting" 1997 r. reż. Gus van Sant")./

M. Mozets

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
mozets · dnia 18.10.2021 21:00 · Czytań: 487 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 13
Komentarze
Zbigniew Szczypek dnia 18.10.2021 21:27 Ocena: Bardzo dobre
Mozets
Ciekawe, nawet doczytałem do końca.
Nigdy nie próbowałem składać 4 pałatek, tylko dwie, a każdy miał jedną. Do dziś mam dwie, razem tworzą coś, na kształt tipi, bez podłogi. Czepiłbym się Twojej wersji Shakespeare -go ale to kwestia tłumacza. A poza tym wszystko się zgadza i... nie!
Pozdrawiam
Zbyszek ;)
mozets dnia 18.10.2021 23:01
2 pałatki tworzą dach. Robi się to z 3 kijów. Dwa wbite w ziemię, jeden jako poprzeczka ( kalenica?).
Następna pałatka to tył namiociku a ostatnia czwarta to "drzwi"...
Każdy żołnierz ma tylko jedną pelerynę z rosyjskiego - pałatkę.
Oprócz wejścia wszystkie krańce pałatek przylegające do ziemi mocuje się kawałkami kijków i przysypuje ziemią, piaskiem, kamieniami - co tylko jest pod ręką.
Czasu nie ma idzie noc, a także deszcz. Wiatr porywa źle umocowane.
W "głowach" kładzie się plecaki - to są poduszki...
Jako posłanie jest koc szt. 1 - pod który podkłada się gałązki najlepiej sosnowe. Świerkowe kłują.
Gałązki jak najcieńsze - bo będzie gniotło w kości.
Kładziecie się jak śledzie w konserwie -jeden za drugim.
Nie ma miejsca na położenie się na plecach. To raj dla kochających inaczej.
Najlepiej ma ten skrajny po lewej stronie nie musi wąchać karku kolegi. Gdy zechcecie zmienić bok na lewy musicie obudzić wszystkich - bo inaczej się nie da jak tylko zgodnym ruchem. Przefajdane mają zawsze ci w środku. Buty stoją tuż przy wejściu namiotu. Jak zacznie padać - trzeba szybko je wziąć do środka i położyć za głową.
Śpicie w tym co Ojczyzna dała - czyli w mundurze.
Po miesiącu smród w namiociku jest dokuczliwy. Ale od ciepłego smrodu się nie umiera natomiast na Syberii od mrozu zmarły miliony.
Mundury po deszczu schną na was jak na kaloryferze. Bielizny nie pierzecie bo nie ma czasu. Nie wyschła by nawet po wypraniu w jeziorze.
Jezioro to luksus w lecie - można się umyć.
Cały dzień a często i w nocy jesteście w akcji ( ćwiczenia i szkolenie).
Acha - broń nie może wam zginąć . W czasie snu układacie ją między nogami i trzymacie przy piersi jak wierne kochanki.
I tak czasem, cały miesiąc się kisicie w tym namiociku. Za małym na jedną osobę - a z powodzeniem mieszczący 4 żołnierzy z całym wyposażeniem ( co tylko Ojczyzna dała)...
cbdo.
Zbigniew Szczypek dnia 18.10.2021 23:15 Ocena: Bardzo dobre
W namiocie z dwóch pałatek jest całkiem przestronnie. Mieściłem się z kolegą, póżniej z moim bratem i całym osprzętem, było dosyć miejsca. W komplecie do każdej były 3 segmenty do masztu(mam więc 6), szpilki i linki, a pałatki są zaimpregnowane. Ostatnio korzystałem z niego 18 lat temu ale cały czas czeka, w nienagannym stanie, jak wiele innych rekwizytów, na swój dzień.
mozets dnia 19.10.2021 16:44
Pałatki prostokątne używane dawniej w wojsku były inne. Nie miały żadnego oprzyrządowania, ani nie były impregnowane. Po latach użytkowania płowiały i miały kolor żółtawo-zielonkawy (tzn. sraczkowaty).
Zaraz moderator nas opitoli i wyśle do "buga". Czyli po rosyjsku - do kąta...
Za etyje "szutki".
Ale, ale - my tutaj o rzeczach powszednich , a co myślisz o treści tej kompilacji, o ocenach moralnych postaw, o decyzjach lub ich braku, o niedojrzałości i głupocie, która nie opuszcza nas aż do śmierci.
O egoizmie i braku odpowiedzialności, odwagi cywilnej.
Lekkomyślności - czy po prostu złu wyrzadzanym drugiemu człowiekowi.
Co myślisz o przyjaźni i poświęceniu. Odwadze i wierności.
Niezłomności zasad.
Krótko mówiąc - o życiu.
Muniek Mozets
P.S. Ponieważ dałeś radę doczytać to do końca (doceniam heroiczny wysiłek) dostajesz w nagrodę łuskę od naboju do Kałasznikowa.
Możesz ją wymienić na piwo u zbieracza militariów.
;-)
Zbigniew Szczypek dnia 19.10.2021 17:50 Ocena: Bardzo dobre
Mozets
Dzięki za łuskę ale mam swoją, ostatnią, "rezerwę" dla wartownika. A co do treści... Jest tożsama z moimi poglądami, którym dałem wyraz, w swoich publikacjach na PP. Moje zasady są niezmienne, to tylko okoliczności się zmieniają, poddając nas próbie. Co do przyjażni - nastajaszczije druzja, pomagajut drug drugu w uczebie (lepiej wybrzmiewa w cyrylicy).
Pozdrawiam
Zbyszek ;)
alkestis dnia 20.10.2021 12:12
Witaj Mozets,
gorzki tekst. Odwieczne pytanie o to czy lepsze jest doświadczenie w życiu, czy życie bez doświadczenia?

Doświadczać piękna (i brzydoty) pośrednio czy bezpośrednio. Umiar. Każdej przesadzie mówię zdecydowane - nie. A od wojny jak najdalej...

(trochę jest do poprawienia - kosmetyczne błędy)

z pozdrowieniami,
a
mozets dnia 20.10.2021 21:41
alketstis.
Takie jest życie.
Możemy się starać omijać przykrości, wystrzegać się łez , bólu, nawet miłości - która jest także cierpieniem.
I przeżyjemy życie jak śpiączce farmakologicznej.
Ja nie wiem co jest lepsze.
Każdy żyje jak potrafi. Uczy się ciągle i umiera niewiele mądrzejszy.
Uważa by się nie spocić niepotrzebnie.
Życie każdego człowieka to jak pisana na kolanie książka.
Chcielibyśmy czasem wyrwać parę kartek i ponumerować na nowo.
Ale się nie da .
Chyba że stracimy rozum i wyprzemy wszystko z pamięci.
A przecież nie wszystko chcielibyśmy zmienić.
Bo utrata zmysłów to jak Lemowska anihilacja.
Nasze ego nie zniosło by tego. Są wszak rzeczy piękne na tej ziemi które nas spotykają nawet jak nie chcemy.
To muzyka życia.
A przecież muzyka to zwykła cisza - tylko przerywana genialnie dobranymi dźwiękami.
Nie należy zatykać uszu, zamykać oczu i ust.
Bo to wegetacja.
Aby nie było zbyt gorzko i smutno zacytuję obrazek bardziej pogodny.
***
Młody juhas idzie do wojska. Stary baca udziela mu porad:
"Nie idź nigdy z przodu bo wiatr bydzie ci w łocy wioł.
Nie idź z tyłu - bo kapral bydzie na cie ksycoł.
Idź w środecku i na KUFERECEK uwazoj...
Kazjuno dnia 10.11.2021 08:26 Ocena: Bardzo dobre
Mozets
Krytyka Besser Wissera (takiego co pozjadał wszystkie rozumy /z niemieckiego - lepiej wszystko wiedzącego/ ) w pełni słuszna. Udało mi się jednak uciec z LWP, bratniej armii ZSRR, która przysięgała wierność Moskwie. Rola komunistycznej armii oznaczała ni mniej ni więcej to samo, co było powinnością podległych Hitlerowi wojsk węgierskich, rumuńskich, czy ukraińskiej SS Galizien.
Na poddanie się szkoleniu w studium wojskowym na polibudzie szkoda mi było czasu. Na urlopie dziekańskim wykręciłem parę teatralnych numerów. Jako instruktor prowadziłem szkolenie juniorów w boksie i zaufani dwaj wychowankowie wnosili mnie parę razy z pobrudzonymi rękoma i kolanami do knajp i miejsc publicznych. Wzywali pogotowie i mówili: Nasz trener padł z krzykiem na ulicy i dostawał drgawek. Każda z diagnoz przybyłego lekarza brzmiała jednakowo: morbus epi. Padaczka - choroba nie do wykrycia. Z lekarskimi papierami wlazłem do wojskowego szpitala i lekarz nawet na mnie nie patrząc klepnął w książeczce wojskowej kategorię E. (Niezdolny do służby wojskowej w czasie wojny i pokoju). Nie lubiłem LWP. Kilku kolesi, którzy wyszli po służbie czynnej miało przemielone przez politruków mózgi. Przez dwa lata oddali na strzelnicach po 6 lub 9 strzałów do tarczy, czyli opuścili armię jako kiepscy strzelcy. "Bratni" radzieccy żołnierze walili do tarcz dziesiątkami jak nie setkami pocisków. Byli pod każdym względem lepiej wyszkoleni. Tych można się było bać. (Strzelałem od dzieciaka tysiące razy z ojca wiatrówki i zrozumiałe, że trzy puknięcia na 100 metrów z kałacha w pozycji leżącej na skupienie zmieściłem w kółku, o średnicy chyba nie większej od centymetra),

Nie wiem co to nocleg pod pałatką. Co nie oznacza, że ominęły mnie trudne doświadczenia,

Z Twojego tekstu trochę wynika jakby jedyną słuszną szkołą życia było wojsko. Podobnie zresztą twierdził mój ś.p. Ojciec, który na nagrobku zażyczył sobie napisu "Oficer WP 1939".

Teraz, kiedy wojsko służy Niepodległej RP, podpisałbym się pod twoją maksymą, że żołnierka to szkoła męskości. Natomiast LWP? Na pewno nawet ta pomocnicza armia miała pewne kształtujące charakter zalety, choć jej doktrynę najlepiej obnażył Ryszard Kukliński.

Pozdrawiam, Kaz
mozets dnia 10.11.2021 13:30
Tak , tak Kazjuno.
Sam także tak myślę.
A co sądzisz o króciutkim urywku z pozycji "Trepy:
*************************
Na piechotę dotarł do dworca kolejowego. Pośpieszny pociąg na południe był pustawy. Wszedł do przedziału, w którym siedział starszy mężczyzna. Mężczyzna zmierzył go ostrym, badawczym wzrokiem. Odpowiedział na powitanie i odłożył czytaną gazetę. Gdy pociąg ruszył – niespodziewanie powiedział:
- w moim oddziale – z tymi gwiazdkami, nie dożyłby pan wieczora – kapitanie!
Zdał sobie sprawę, że musi mieć do czynienia z jakimś byłym dowódcą z Armii Krajowej. Przedstawił się – ale mężczyzna nie podał mu ręki.
Stanicki powiedział do niego:
- wiem co pan myśli o obecnym wojsku – ale zapytam pana. Czy wolałby pan oficerów, nawet tak zniewolonego „ludowego” wojska, którzy mówili by tylko - tym rozkosznym, wschodnim zaśpiewem?
Czy nie lepiej, jak polscy oficerowie szkolą naszych młodych żołnierzy? Między nimi także jest spora część, podobnych panu. Ale innego wojska na razie - nie ma. Może będzie dobrze jak nauczą żołnierzy strzelać. A w którą stronę – to się jeszcze okaże. Piłsudski to samo mówił w austriackim zaborze.
Mężczyzna spojrzał na niego z zaciekawieniem. Siedział jakiś czas milcząc. Wreszcie wstał i podał mu rękę.
- Przepraszam pana, zagalopowałem się trochę. Na pewno i w tym wojsku jest część oficerów, którzy w duszy pozostają wolni. Ale współczuję panu. Z pana przekonaniami. Bo widzę, że nie jest pan durniem. Musi być panu ciężko w służbie.
Mężczyzna wysiadł na jednej ze stacji.
Siedział sam w przedziale pociągu i patrzył w ciemność za brudną szybą.
Pociąg mijał Puławy.
Kazjuno dnia 11.11.2021 00:16 Ocena: Bardzo dobre
Owszem, ciekawy fragment. Nie mam jak Ty dużego obycia z peerelowską armią. Nie widzę powodu, żeby nie dowierzać kawałkowi "Trepów" (całości nie czytałem). Chyba też się zagalopowałem. Na usprawiedliwienie nogę tylko powiedzieć, że moimi wykładowcami w studium wojskowym bywali starzy frontowcy w rangach majorów i pułkowników. Przynajmniej dwóch z nich mówiło z zaśpiewnym wschodnim akcentem. Zieleń mundurów studentów zgromadzonych na salach wykładowych powodowała, że usadowiony zwykle w tylnych rzędach natychmiast zasypiałem. Potem były poprawkowe egzaminy i problemy z zaliczaniem wojska. Sto razy wolałem
wyjazdy na poligon, ale tam w czasie 15 minutowych przerw od ćwiczeń też zasypiałem w trawie i byłem rugany za spóźnienia na zbiórkach. Jedynie zacny kapral ze służby czynnej dał mi piątkę za wzorowy bieg i strzelanie ślepakami w natarciu, a potem na strzelnicy za dobre skupienie naładował mi 12 pocisków do magazynka, żebym sobie postrzelał i zrobił zaliczenia za czterech zezolców, którzy nie potrafiąc wcelować w tarczę udawali, że celują ze swoich stanowisk.

Więc jak widzisz ledwo liznąłem żołnierkę i na swojej drodze nie spotkałem dowódcy, który jak ten z "Trepów" wzbudziłby moją sympatię.

Pozdrawiam

PS Zerknij na moją odpowiedź przy recenzji, pod którą napisałeś budzący mój respekt felieton. Ciekaw jestem co myślisz o "wędrującym samobójcy".
mozets dnia 11.11.2021 15:10
Ponieważ nie wszystkich może interesować podszewka LWP sensu stricte , ani w większości nie mają oglądu tych spraw z punktu widzenia "siedzącego gołą pupcią na rozgrzanym blacie kuchni" , dlatego odpowiem Ci w prywatnej poczcie szerzej na poruszane przez Ciebie tematy.

Poza tym temat ten mógłby być wykorzystany do wzbudzania różnych skrajnych opinii, nie podyktowanych rzetelną wiedzą a wyznawanym światopoglądem, uprzedzeniami, antypatiami , erystyczną chęcią pokazywania "moje musi być na wierzchu" jak w anegdocie o tonącej góralce.
Która jeszcze ostatkiem sił trzymając dwa palce dłoni ponad lustrem Dunajca pokazywała mężowi, że "strzyżone - a nie golone".
To mogłoby by być źle odebrane tak przez użytkowników, jak i przez właściciela portalu.

I jest to zbędne.

Zupełnie zresztą słusznie - jak mówił intelektualista Bolek : "bo to jego wóz i konie".
A kopanie się z koniem jest z góry skazane na porażkę.

Powiem tylko to czego nie wiedzieli nawet studenci. Ci wszyscy wykładowcy studiów wojskowych na uczelniach jak jeden bez wyjątku to byli:
1. Wojacy już na emeryturach lub rentach wojskowych.
Dorabiali sobie bowiem dodatek do tzw. "U" . Praktycznie nie nadawali się już do linii, często w jednostkach liniowych wystąpiły u nich różne schorzenia eliminujące ich z pracy bojowej. Wady wymowy , lęki, zaburzenia osobowości, nerwice wegetatywne. Niektórzy po prostu nie nadawali się do linii z powodów charakterologicznych, słabej odporności nerwowej .

2. Pewien procent z nich to byli politrucy , którzy mieli za zadanie spełniać rolę "rządu dusz" - ci byli akurat jednymi z najlepszych ( uczelnie Poznania, Warszawy , Wrocławia i Gdańska głównie). I wyznaczonych na 1 front walki ze światopoglądem innym niż obowiązujący.

Poza tym stanowili oni aparat do badania nastrojów przyszłej inteligencji technicznej a przede wszystkim humanistycznej. Wyniki tych badań były przekazywane do Głównego Zarządu Politycznego wojska.
Ci zaś sporządzali wytyczne do szkolenia zwykłych żołnierzy służby zasadniczej.
Studenci byli generalnie poza "polem działania" - bo sami wykładowcy wiedzieli, że większość tej przyszłej nominalnie inteligencji jest odporna na toporną indoktrynację ideową i partyjną.

3. Zdarzały się wśród oficerów na uczelniach ludzie naprawdę wartościowi - ale umiejętnie ukrywający swe poglądy - wśród studentów także byli donosiciele sporządzający raporty co taki mówił na zajęciach. W każdej szkolonej grupie było przynajmniej jedno takie "gumowe ucho".
Ci oficerowie byli wyjątkami – a wyjątki tylko potwierdzają regułę.
Znałem jednego z Uniwersytetu AM w Poznaniu (kpt. Stawiarski lata 70.) - nie chciał jako dowódca w jednej z "tajnych" brygad zapisać się do partii a żona chodziła na msze, ochrzcił dziecko. Wspaniały człowiek, odważny. Okupił to utratą zdrowia.
Często relacje informatorów były zestawiane i porównywane, badane i analizowane. ( Patrz materiały dot. uniwersytetów i uczelni wyższych IPN ).
Ostatnia sprawa to - czy wszyscy byliśmy buntownikami.
ODPOWIADAM - NIE!
I nawet buntownicy byli stłamszeni PRL-em . Bo jeśli nie wykonywali zawodu np. rolnika, szewca, szambonurka - a chcieli być np. oficerami produkcji ( to inżynierowie) wykładowcami uczelni, rektorami, kierownikami nawet najdrobniejszych komórek produkcji, usług, wyższymi urzędnikami, milicjantami, SB-owcami, oficerami wojska, ZOMOW-cami, ORMOW-cami - musieli wstąpić do partii. Lub iść na boczny tor i odstawkę.
Wszyscy co żyli w Polsce lat 1945 - 1990 byli umoczeni bardziej lub mniej w tej szarości i zbydlęceniu. Wszyscy oglądaliśmy "Kapitana Sowę na tropie" , "07 zgłoś się" , "Czietyriech tankistow i sobaku", "Stirlitza" i "Hansa Klossa".
Słuchaliśmy PR1, chodziliśmy na pochody 1-majowe itp. itda. aetc. To lasowało umysł w stopniu różnym ale jednak.
Patrzę w mój indeks Politechniki Rzeszowskiej i jest tam ślubowanie : punkt 2.
"oraz aktywnego uczestnictwa w budowie socjalizmu".
Powiecie - ja nie wymówiłem tych słów, ja nie ruszałem ustami w czasie przysięgi wojskowej z punktem o CCCP. Ale byłem na auli lub w pododdziale wojska na placu alarmowym.
Nie wystąpiłem wtedy przed szyk i nie zawołałem : "Ludzie jesteśmy Polakami" - to zdrada Ojczyzny!
Trafilibyśmy od razu do szpitala psychiatrycznego. Na długie lata.
I cóż z tego - wszyscy tkwiliśmy w tym szambie z konieczności - by przeżyć. Jeśli zachowaliśmy godność, honor, zasady, nie krzywdziliśmy ludzi - jesteśmy w porządku.
Przysięga pod przymusem jest nieważna.
Reszta w poczcie.
Kazjuno dnia 12.11.2021 08:30 Ocena: Bardzo dobre
Ciekawe, Mozets, Twoje wynurzenia. Dają niemało do myślenia. Gdybym miał moc sprawczą, opublikowałbym je w mediach o jak najszerszym zasięgu.
Nie sposób mi się nie zgodzić z Twoimi słowami:
mozets napisał:
Ostatnia sprawa to - czy wszyscy byliśmy buntownikami.ODPOWIADAM - NIE!I nawet buntownicy byli stłamszeni PRL-em .

Buńczuczny tytuł mojej powieści: Buntownik, jak oszukiwałem służby specjalne PRL jest w swojej semantyce oszustwem. Co najwyżej niezłą prowokacją, ot by zwrócić uwagę na książkę.
Jaki tam ze mnie buntownik? Co najwyżej synalek prominentnych rodziców, który postawił się woli ojca.

Wierzący w zbawienną rolę żołnierskiej edukacji tatulek chciał mnie z bratem wepchnąć do dwóch szuflad: jeden będzie jak ja inżynierem, drugi jak matka lekarzem. Więc dla brata najlepszą szkołą wyższą będzie WAM w Łodzi, a dla mnie WAT w Warszawie. "Trzeba gówniarzy trenujących boks i wyrastających na playboyów, drobnych cwaniaczków, brylujących w gronie bananowej młodzieży, dojących na rozrywki forsę od żony - rozdzielić" - zapewne myślał. Sam ojczulek we wczesnej młodości, po śmierci własnego ojca, przeżył nędzę.
- Będziecie chodzić jak szwajcarskie zegarki! - wrzeszczał na nas, kiedy na oczach wiernych jako ministranci pokłóciliśmy się pod ołtarzem o ładniejszy dzwonek.

Jeśli Ci będzie dane przeczytać "Buntownika" zobaczysz jak ze studenta stoczyłem się na margines społeczny i czarną rodzinną owcę.

Masz też rację w zawartym kolejnym wywodzie:
mozets napisał:
Wszyscy co żyli w Polsce lat 1945 - 1990 byli umoczeni bardziej lub mniej w tej szarości i zbydlęceniu.

Wiesz? Spędziłem 3 lata tuż przed ustrojową transformacją w Reichu. Jako budowlany robotnik dorobiłem się pierwszego samochodu VW Pasat, nowiutkiej skórzanej kurtki, jedwabnych koszul, dresów Nike, ciemnych okularów firmy Gucci i zaskórniaków w kwocie parunastu tys. DM, więc z biedaka zewnętrznie wróciłem do wyglądu już nie młodego playboya.
Lecz poza błyskotkami przywiozłem też inny bagaż. Z tyłu głowy pomysł na książkę, której jeszcze nie napisałem.
O czym? A no właśnie. o tym jak jako naród zostaliśmy umoczeni i NIESTETY poddani przez peerelowską edukację procesowi zbydlęcenia.
Mieszkałem początkowo w 40 osobowym Heimie z rodakami i wszyscy mieliśmy statut Asylbewerber - czyli szukających azylu politycznego. W istocie byliśmy migrantami szukającymi lepszego życia, jak ci na granicy z Białorusią. Poza mną i jednym kolegą wszyscy kradli w sklepach. (Też byłem cwaniaczkiem poza samochodem wszystkie ciuchowe błyskotki kupowałem za pół ceny od złodziei). Ze zgrozą natarła na mnie też inna statystyka. 30% Polaków z naszej grupy było nałogowymi alkoholikami, wszak piliśmy wszyscy.
Nie kradłem, bo szybko uczyłem się niemieckiego i byłoby mi głupio się tłumaczyć przed Niemcami, którzy w tamtym czasie byli dla nas wspaniałomyślni. Dostawaliśmy social, z którego dało się wyżyć i mieszkać za darmochę, do tego wszyscy pracowaliśmy na czarno.
Wniosek z obserwacji?
Zdegenerowały nas lata komuny.
Cwaniactwo i złodziejstwo połowy "elit" i to na grubą kasę imponuje połowie narodu. Z pośród nich wywodzi się nadzwyczajna kasta sędziów, którzy ułaskawiają kolegów kradnących w sklepach "przez roztargnienie". Jeden z liderów sędziowskiej kasty - zagorzałych wrogów Izby Dyscyplinarnej - ma 9 domów, Ciekawe jak się ich dorobił z nawet relatywnie wysokich zarobków? Rzecz jasna to jeden z tych. którzy domagają się karania Polski przez Trybunał Europejski.
Dno!
Niemców, widząc ich wolę stłamszenia odradzającej się Polski - co rozumiem, przez rządowe próby sanacji nie tylko gospodarczej ale też moralnej - przestałem lubić. Nie wyzbyli się - jak przez wieki - w stosunku do nadwiślańskiego kraju imperialnych zakusów, zresztą podobnie niepodległa i odradzająca się Polska uwiera imperatora z Kremla.

Ech... nawiązując do wczorajszego Święta zakończę patriotycznie:
MUREM ZA POLSKIM MUNDUREM!!!

Pozdrawiam
mozets dnia 12.11.2021 09:36
I okazało się, że mamy identyczne niemal co do kropki zdanie w sprawach zasadniczych, historycznych, ocenie minionego czasu i odczytywaniu z niego konsekwentnie przyszłości.
Determinizm jakim posługują się sub-azjatyckie imperia i kroczące równym defiladowym krokiem pracowite społeczności zachodu jest stały (constans). Z niego wynika i groźna prawda i dla ludzi posiadających pamięć - ostrzeżenie. By nie mówili po raz n-ty, ze zostali zaskoczeni, oszukani, zmyleni - bo to tłumaczenie durnia , który albo przesypia czas, albo wygodnictwem i bezwładem, inercją, przyzwala na rozwój zła. I próbuje się ze złem dogadać. Co jest oczywiście niemożliwe.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:35
Najnowszy:pkruszy