Moje nocne przechadzki - KatarzynaKoziorowska
Proza » Inne » Moje nocne przechadzki
A A A

Uwielbiam nocne przechadzki. Najlepiej kilka sekund po północy. Nie lubię, gdy ktoś mi wtedy towarzyszy – pragnę pozostać sam na sam z moją duszą niebieskiego ptaka, nieuleczalnego autsajdera.

Upewniam się, że wszyscy moi bliscy odpoczywają, pogrążeni w śnie bez snów, po czym wymykam się niepostrzeżenie, tak, aby nikt nie wiedział o moich niecnych zamiarach. Zamykam za sobą drzwi klatki schodowej, przystaję w pół kroku i wdycham z ulgą przecudownie mroźne, lekkie nocne powietrze, czyste po sam szpik. Podnoszę niepewny wzrok, aby spojrzeć ciemności prosto w twarz. Niebo u moich rąk klei się od miliardów sprofanowanych gwiazd. Jeszcze przez chwilę delektuję się upojną atmosferą, typową dla niepiśmiennych poetów, po czym stawiam swój pierwszy krok. Krok ku nowemu życiu, ku zażyłości tkwiącej w okowach ufności…

Lubię być sama podczas wędrówki po najczarniejszych zakamarkach miasta – już o tym pisałam. Odnoszę wrażenie, jakby cały wszechświat skupiał się tylko i wyłącznie na mnie. Nie mogłabym iść dalej, gdyby ktoś dowiedział się o mojej uroczej siostrze syjamskiej – melancholii.

Wpatrzona w ciemność, niestrudzenie brnę ku pustym zakątkom, choć widzę dość wyraźnie, choć daleko z tego miejsca do najbliższego światła. Odgarniam trzęsącymi się z podniecenia rękoma czarne, pstrokate od konstelacji poły. Jako że nie błąka się wraz ze mną druga dusza, mogę iść z wysoko uniesionym czołem – bez lęku, że ktoś będzie mnie podglądał bądź śledził. Podnoszę ramię, próbując wywęszyć Boży dotyk. Jestem sama, do bólu sama, echem toczy się mój półszept. Nikt nie zna moich myśli. Pustka przygotowuje się do snu. Nie ma nikogo, kto zrywałby za mnie gwiazdy. Nie ma samotności, nie ma wrogów. Wiem, że cudzołóstwo czai się w pobliżu – czuję jego matczyne ciepło, zapach mleka…

Dopóki trwa noc, nie boję się nienawiści. Nikt mnie nie widzi, nikt za mną nie podąża. Robię wszystko, czego nie ukrywa przede mną Stwórca. Wokół nie ma nikogo – mogę biec, dopóki potrafię. Dopóki widzę przed sobą szlak bez pobocza. Idę, idę, idę – bo jestem zmuszona gdzieś iść. Nie oglądam się, wzruszający chłód mi na to nie pozwala. Staję na baczność, kiedy mija mnie czyjś krzyk – na próżno. Rozglądam się, ale widzę wokół tylko pogodne spojrzenia. Spojrzenia całe w posoce. Pochylam głowę utkaną z myśli, ale wyłącznie na moment. W końcu uśmiecham się do drzemiącego wiatru i podążam za życiem, w tej chwili zaklętym w piąstkę włoskiego orzecha.

Zbliża się trzecia. Za dwie godziny z okładem każdy z nas dostanie jeszcze jedną szansę – zakładając, że do niej dotrwa. Na drodze spotykam dwa razy nieznajome twarze – wykrzywione rozległym bólem i strachem. Twarze, które nigdy nie zaznały piękna uśmiechu. Oblicza z krwawiącymi szramami na policzkach. Te twarze… omijają mnie. Brną tam, skąd przyszły. Co ja na to? Nie mam odwagi, aby je powstrzymać. Skoro znają doskonale swój cel, nie mam prawa podstawiać im nogi. Jeszcze przez chwilę widzę ich straceńcze oczy pozbawione powiek. Mimowolnie przypomina mi się „Krzyk” Muncha… Odprowadzam zjawy wzrokiem – po chwili znikają pośród ciernistego blasku rzucanego przez uliczne latarnie. Chciałabym pomachać na przywitanie i pożegnanie, ale ramię ciąży mi jak zmyślone sumienie.

Czwarta. Czwarta trzynaście. Wiem, że lada moment noc zrodzi pierworodny świt. Czy się boję? Nie. Prawdopodobnie nie. Szkoda tylko, że moja wędrówka – podróż w głąb siebie – musi tak brutalnie się kończyć. Cóż… Muszę spodziewać się jeszcze jednej nocy. Z tą pokrzepiającą wizją, odwracam się plecami do kierunku dotychczasowej podróży i podążam ku przeszłości – tam, gdzie pochowałam moje najmłodsze marzenia. Kiedy jestem blisko – ostatecznie blisko – noc zaczyna przerzedzać się. Na wschodzie rozkwita pomalutku jutrzenka. Jej bolesne światło wkrada się pod moje powieki. Próbuję schować się za kotarą dłoni, ale dzień musi powrócić.

Kiedy zaczynam wspinać się po schodach, słyszę pierwsze niewinne szepty ptaków. Idę, brnę… Uch, co za ulga – nikt nie dowiedział się o mojej ucieczce. Zamykam ostrożnie drzwi i szukam swojej dzisiejszej maski. Nie mogę sobie przypomnieć, gdzie pozostawiłam ją ostatnim razem… Ach, wreszcie jest – u wezgłowia kołyski. Zanurzam twarz w tej masce – pasuje, jakby szyta na miarę. Pasuje wprost idealnie! Kto by pomyślał?

Z maską na twarzy, pokonuję krawędź kołyski. Układam swoje ciało w pozycję embrionalną, przykładam pomarszczone czoło do mięciutkiej poduszeczki, przykrywam kocykiem. Zamykam oczy, aby uciec stąd jak najprędzej. Słyszę, jak czas śpiewa mi kołysankę – okrutnie fałszuje, ale wkłada w to ogrom serca. Czuję się, jak moje zmęczone powieki opadają. Teraz, gdy wszyscy porządni ludzie wstają do obowiązków, ja popadam w półsen. W półsen, który będzie trwał do kolejnej nocy. Nocy, kiedy po raz kolejny oszukam świat i wychynę zza kotary, gdzie czeka na mnie moja prawdziwa przyszłość…

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
KatarzynaKoziorowska · dnia 16.11.2021 15:35 · Czytań: 276 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
dach64
28/11/2023 16:55
Bardzo słuszny wiersz. Niezwykle istotny i prawdziwy.… »
Marian
28/11/2023 08:25
Marku, dziękuję za odwiedziny. »
gaga26111
27/11/2023 17:56
Dziękuję:) za opinie i czas poświęcony na komentarze.… »
Lilah
26/11/2023 20:13
Bardzo dziękuję, ajw. Moje strofki mają trochę inne metrum… »
ajw
26/11/2023 19:47
Przepiękne tłumaczenie. Pozdrawiam serdecznie, Lilah :) »
ajw
26/11/2023 19:45
Wiolinie - piękna interpretacja :) »
ajw
26/11/2023 19:45
Niby nic, a jednak dzieje się w tym wierszu pomiędzy… »
mike17
26/11/2023 17:54
A ty liż mnie, to taka piękna gra :) Sztuka lizania to nie… »
Yaro
26/11/2023 14:12
Pozdrawiam:) »
Yaro
26/11/2023 14:11
Nie wiem czy celowy rozjazd światów , taki obraz się… »
Marek Adam Grabowski
25/11/2023 14:05
Kopiuje mój komentarz z innego mieszcza: "Ciekawy… »
nicekk
25/11/2023 14:00
NImfa, blacha i smsy. Celowo taki rozjazd światów? Ciekawe… »
ajw
25/11/2023 11:00
Nawet iskrą można wzniecić ogień, więc może nie wszystko… »
valeria
23/11/2023 20:51
Bardzo się cieszę, że mnie odwiedzają takie gwiazdy:) a… »
Pulsar
23/11/2023 17:47
Dziękuję za wpis. Również pozdrawiam. »
ShoutBox
  • Berele
  • 28/11/2023 08:40
  • Poranek; dźwięk budzika, odcisk brudnej ręki na ścianie, szum czajnika, strumień wody do kubka, silnik samochodu dostawczego za oknem; wciśnięcie klawisza w starym radio.
  • mike17
  • 14/11/2023 20:43
  • Sweet dreams, my love :)
  • Jaaga
  • 14/11/2023 12:23
  • Dzień dobry, zapraszam na herbatkę.
  • mike17
  • 13/11/2023 14:45
  • Dzień doberek całej literackiej społeczności :)
  • aleksander81
  • 13/11/2023 09:16
  • I dzień dobry w poniedziałek, do piątku już niedaleko ;)
  • mike17
  • 12/11/2023 14:02
  • Wesoły pozdrowczyk ślę dla wszystkich :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty