Uczta, cz. 1 - Dobra Cobra
Proza » Inne » Uczta, cz. 1
A A A

1

 

   Czwarta trzydzieści rano. Pobudka. Myję mydłem twarz i pachwiny oraz czeszę potargane we śnie włosy. Później spożywam skromne śniadanie, na które zawsze jest bułka z dupką, biały ser, dżem - do którego żywię wielką słabość - i kawa zbożowa. A od święta miód. 

 

Do naramiennej torby ładuję dwie kanapki z kiełbasą serdelową, by mieć czym się posilić około godziny jedenastej, gdy wzmaga głód i trzeba zjeść drugie śniadanie w pracy.  

 

W drugiej połowie września ranki są już chłodniejsze, w związku z czym dziś ubrałem  kurtkę i czapkę z daszkiem.  

 

   Dlaczego Król Polski Przemysł II nie mógł ulec jednej ze swoich żon - Ryksie szwedzkiej -  która pewnej burzliwej nocy zapewne miała sen o dalekiej Nicei, Saint Tropez i niezamieszkanym podówczas przez nikogo malutkim Monako? Wiadomo - zagraniczna babka to i mogła sobie pozwolić na takie ekstrawaganckie miraże. Tu dotarliśmy do poważnego pytania: po cholerę broniliśmy naszych ziem przed Cesarstwem Niemieckim, Czechami, Rusią Kijowską, Częstochowy przed Szwedem czy Warszawy przed Ruskimi, skoro zamiast tego mogliśmy jako naród przejść przez Alpy, niczym Mojżesz przez morze. A tam czekało by na nas dolce vita, wszechobecne ciepło i łagodna fala dla wielkich jachtów. 

 

Ale, kurde, nie! To by było przecież za proste tak hasać po nagrzanym piasku i popijać barwione drinki z palemką! 

 

Tego samego dnia po śniadaniu Przemysł II pewnie siadł na osobności i pomyślał, że nie będzie słuchał żadnej baby, a szczególnie importowanej ze Szwecji, bo ona na pewno nie czytała Żywota Pięciu Braci Męczenników. Więc zamiast leżeć w ciepełku na plaży, prowadzić kasyno i kosić kasę miliarderom, Polakom jednak fajniej będzie mieszkać centralnie w środku zimnej Europy, opatulając się przy tym szczelnie w niedźwiedzie skóry. 

Bo dzięki takiemu położeniu będzie okazja, by ponaparzać się z Ruskimi, Mongołami, Tatarami, Krzyżakami, i kto tam jeszcze podejdzie pod nasze ziemie. A po wiekach takich militarnych zabaw staniemy się hardym Mesjaszem narodów, który się nikomu i niczemu nie kłania. A na koniec wykołujemy komunistów, choć to oni wykołowali nas, i dokonamy próby upokorzenia Unii Europejskiej, która zarzuci stryczek niewoli na szyję słowiańskiego Narodu wybranego.  

 

Ale to tylko czcze rozważania. Mijam przystanek autobusowy i skręcam w las. 

 

 

Dobra Cobra przedstawia dziś opowieść z pogranicza Nowego Porządku Świata - wypełniające potrzebę nie tylko kobiecych romantycznych uniesień typu: "i żyli długie I szczęśliwie” - ale także marzeń osób zaangażowanych w walce o przyszły los naszej planety, której i tak nie da się uratować, pt 

 

Uczta, cz. 1

 

Jeden Amerykanin zamówił enerdowskiego Trabanta i gdy mu już go przysłano, powiedział: 

- Ach, ta niemiecka dokładność! Przed dostarczeniem samochodu przysłali mi plastikowy model. 

 

 

   2

 

   Wizytówkę: Przytulanie - Usługa platoniczna znalazłem obok stoiska z serwisem telefonów komórkowych. W obecnym czasie coraz więcej ludzi jest samotnych, a - jak mówią eksperci - aby wieść dobre życie potrzebny jest dotyk drugiej osoby. 

 

Jako samotny mężczyzna - dzielący czas między telewizję, zabawę kolejką elektryczną, rozstawioną wokoło salonu, golenie i toczenie nierównej walki z żelazkiem - prowadziłem dość ułożone życie. 

 

   Oktawię - specjalistkę płatnego przytulania - poznałem już podczas pierwszej sesji. Dała mi ręcznik i jednorazowe klapki, prosząc o zapłatę z góry. Po prysznicu dziewczyna czekała na mnie pod baldachimem. Naga. Zrzuciłem szlafrok i położyłem się na brzuchu. Po chwili poczułem eteryczny zapach wcieranego w ciało olejku, który nadzwyczajnie koił moje nerwy. 

 

Coś tam się poruszyłem, by poprawić ułożenie na leżance, przez przypadek  przygniatając ciałem mosznę. I jęknąłem, bo to boli, co Oktawia zrozumiała opacznie i kategorycznie zapowiedziała, że kontakty seksualne w takich miejscach są zabronione. To znaczy: ręką można, ale ustami już nie. I od razu zaproponowała, że jak chcę, to za dodatkową opłatą mogę dotknąć jej ciała. 

 

   Po skończeniu masażu dziewczyna najpierw gładziła mnie po dłoniach. Najwidoczniej ona też była spragniona przytulania i sprawiało jej ono dużą przyjemność. Później zaproponowała, abyśmy przenieśli się na kanapę i oparli się o siebie plecami. Skończyliśmy sesję na leżąco, wtuleni na łyżeczkę. Spletliśmy się nogami - ja z przodu, ona z tyłu - chłonąc wzajemny dotyk. Położyłem głowę na jej brzuchu, wsłuchując się w bicie serca, a ona gładziła moje włosy. Chciałem, by ta chwila trwała wiecznie. 

 

- Ja też tego pragłam - wyszeptała mi do ucha w zaufaniu. 

 

 

3

 

   Jestem kierownikiem wysypiska śmieci. To ważne społecznie stanowisko podlega ścisłym regulacjom referatu gospodarki komunalnej. Oczywiście wszystkie światowe nowinki, modne prądy i aktywistki klimatu - jak chociażby ta skandynawska dziewczynka Greta Thunberg - do nas zwyczajnie nie docierają. Ktoś to chore dziecko najwyraźniej wykorzystuje, bo - pomimo zespołu Aspergera, ADHD, zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych, mutyzmu wybiórczego i może jeszcze  innych schorzeń - podróżuje za czyjąś forsę po całym świecie na te wszystkie szczyty klimatyczne. 

 

   Lokalna władza chce mieć na ulicach czysto, ale nie ma na to zbyt wielu funduszy. W związku z tym łatamy, jak się tylko da. 

 

Numerem jeden jest spokój mieszkańców. Papier, szkło, gabaryty, odpady zmieszane jak również zielone muszą być obowiązkowo zabierane spod posesji. Jednak jest tego tak dużo, że góry śmieci na naszym wysypisku rosną z miesiąca na miesiąc jak ciasto na drożdżach. 

 

   Jest parę metod, którymi się posługujemy, by podołać tym coraz większym potrzebom. Najbardziej pomocna jest duża koparka, którą gmina wyleasingowała na korzystnych warunkach. W gminie jest pełno dziko zarośniętych nieużytków, najlepiej jest więc wygrzebać głęboką dziurę w okolicach obiadu, gdy nikt się po lesie nie kręci. 

 

 Taki dół pod śmieci z pomocą maszyny drąży się szybko, natychmiast wrzucając w niego tony sprasowanych wcześniej odpadów. Operator maszyny opanował technikę zdejmowania i kładzenia darni na powrót, po zastosowaniu której nie widać, że w ogóle było coś kopane. Czyli jak to mawiamy: eSWuiBeKa - szybko, wydajnie i bez krzyku. 

 

Bo jeśli chodzi o tworzywa sztuczne to nie ma czegoś takiego jak recykling. Wskaźnik odzyskiwania plastiku w gminie wynosi około jednej dziesiątej, Reszta syntetyków trafia bezpośrednio do środowiska naturalnego i na wysypisko, gdzie - gdy wiatry są odpowiednie i wieją od ludzkich domów - co pewien czas je spalamy.

 

Odpady zielone śmierdzą na kilometr, bo to wszystko gnije i nie ma za bardzo co z tym zrobić. Gmina próbowała zachęcać okoliczną ludność do kompostowania, ale kto na wypielęgnowanym trawniku będzie sobie gromadził takie coś. I co później z tym zrobi, skoro nie sadzi się teraz w ogródkach warzyw ani ziemniaków, zamiast nich pielęgnując krzaczki i kwiatki, aby te były piękniejsze, niż u sąsiada.  

 

   Więc - mimo usilnych starań całej załogi - na naszym placu góry śmieci wciąż rosną i rosną.

 

 

4

 

   Pierwsze Święto Kasztana - kolejne obce nam kulturowo święto nowoczesnej Europy - z założenia miało być przyczynkiem do powstania futurystycznego zjednoczonego narodu bezśmieciowego, który na dodatek nie będzie ich też już więcej produkowało. Ale czy jest to w ogóle możliwe? 

 

W Brukseli wymyślili, że idealne europejskie społeczeństwo to takie, w którym wygasa skłonność do konfliktów i nie rozwija się agresja. Podobno tego rodzaju wpływ na ludzką masę może mieć publiczna uczta z jej ekologicznym menu. Wedle biurokratycznej wizji ludzie - na wzór śródziemnomorski - połączą się, spożywając ten sam zdrowy posiłek w społeczności o tym samym pochodzeniu, historii i wierzeniach. 

 

Gminne kierownictwo nakreśliło jasne cele, co do tych obchodów, a ja - z powodu przypadkowego ukończenia technikum gastronomicznego - zostałem wyznaczony do walki na tym spożywczym froncie. Tak dokładnie powiedzieli: do walki. 

 

 

   Na te okazję wybieliłem sobie zęby. Niedościgłym wzorem było jak zawsze studium programów telewizyjnych na różnych kanałach, gdzie prowadzący zawsze prezentowali śnieżnobiałe uśmiechy. I lektura tanich kolorowych magazynów. 

 

Jednak - mimo wydania w aptece ponad stówki - efekt nie był tak olśniewający, jakbym sobie tego życzył. To znaczy: spotykani ludzie przeważnie odskakiwali na widok mojego uśmiechu na dobry metr, bo mimo wyraźnego braku kilku stopni do osiągnięcia idealnie białej tonacji, rezultat najwyraźniej przytłaczał normalnych zjadaczy chleba. 

 

 

5

 

   Przygotowanie tak dużego obiadu było po trosze czynnością, która sprzyjała mej filozoficznej naturze. Długie i monotonne zajęcie zdecydowanie potrafi rozjaśnić myśli. W tak cennych chwilach przyjaciele mogą wymieniać między sobą przeróżne prawdy, a poeci tworzyć arcydzieła. 

 

Z ogromnym rozmachem pichciłem obiad z zebranych na świeżo kasztanów, a pomagało mi przy tym dwunastu kucharzy - juniorów, po niedawno ukończonej zawodowej szkole garmażeryjnej. 

 

Dziś wspólnie podjęliśmy na rynku heroiczną próbę ugotowania czegoś lokalnego na kształt włoskiej minestry maritata - zupy ożenionej z mięsem. Element wegetariański posiada w niej charakter jak najbardziej pokutny, pełen "bojaźni bożej”, jednak - zamiast wiary - ma wzbudzić w społeczności świeckiego ducha ekologicznego, 

 

Wkładki mięsnej nie będzie, inaczej większość zgromadzonych mogłaby nie być gotowa na przyjęcie ducha ekologii. Dodanie pieczystego może bowiem wprowadzić w potrawie zmianę, którą katolicy pojmują jako utratę dziewictwa, a zieloni, jako zmarnowanie szansy na stworzenie społeczeństwa idealnego. 

 

 

6

 

   Idealny tłum, nieświadomy mimowolnego otwarcia na europejską zmianę, przyszedł na główny plac, gdzie przy dźwiękach ludycznej muzyki zgromadził się ... Nie, nie wokół mnie i moich kucharzy. Zamiast koło nas ludzie falują dookoła wielkiej, prawie dwumetrowej brytfanny, wypełnionej po brzegi wrzącym olejem, wyciśniętym z kryla antarktycznego. Nad którą wisi.... olbrzymia ryba! 

 

Rozpoznaję ją od razu. To przecież jest moja żona! 

 

  

7

 

  Oktawia przyszła do mnie tak, jak stała - zabierając ze sobą tylko ukochaną kotkę Pimpimę. Tatuś swatał mnie z inną, ale się uparłem i chciałem zawrzeć związek  tylko z moją przytulaszczką. 

 

- Co za zawód ma ta... - tu rodziciel wielkim wysiłkiem wstrzymał się, by nie określić jej dużo dosadniej - …ta kobieta? Dziadziusia to już na pewno wyprawisz swoją decyzją na tamten świat. I na dodatek co na to wszystko powiedzą sąsiedzi?

 

Akurat ludzi miałem głęboko w poważaniu, wychodząc z założenia, że nowoczesne kobiety mają prawo robić, co tylko chcą i nie ma co podnosić lamentu nad sposobami zarabiania przez nie pieniędzy. 

 

   Moja decyzja doprowadziła to do dzikiej rodzinnej awantury, połączonej z tłuczeniem talerzy i rękoczynami, po których zostałem wyrzucony z domu i wydziedziczony na amen. Co znaczy, że nigdy nie nastąpiło pojednanie, ani nawet jego jakakolwiek próba. Oznacza to też, że dziadziuś nie zapisał mi nic w testamencie i nie chciał się że mną już nigdy więcej widzieć. Tak zostałem gołodupcem. 

 

   

8

 

   Oktawia na szczęście nie należała do kobiet płaczliwych, które jak z dwa razy dziennie nie uronią morza łez, to uważają dzień za stracony. Była za to (i - mimo postaci wielkiej ryby - chyba jest nadal) zapaloną ekolożką, której nie obcy jest smutny los zanieczyszczonej Ziemi i cierpiących z tego powodu żyjątek. 

 

Gdy któregoś pięknego dnia naszego małżeństwa dowiedziała się wreszcie, gdzie pracuję, nie mogła znieść wielkiej ekologicznej presji, związanej z zanieczyszczeniem środowiska przez mój zakład pracy i pewnej marcowej nocy w wielkim niemym proteście doznała... mimowolnej przemiany. Doszło do czegoś na kształt…  wężowej wylinki i w niemym proteście żona zamieniła się w … półtorametrową rybę. 

 

Nawet najzagorzalsi wędkarze spławikowi nie widzieli w życiu tak wielkiego sandacza. 

 

   Od tamtego dnia trzymałem Oktawię w wannie, codziennie skarmiając ją larwami komarów, muchami, chlebem i przynętą wędkarską, nie zapominając o regularnych  podmianach wody. Miałem na oku pewne zarośnięte jezioro, położone głęboko w lesie, w którym żona miałaby więcej miejsca na rozprostowanie płetw i mogłaby się tam pluskać do woli od wiosny do późnej jesieni. Ale nie było pewności, czy tam będzie bezpieczną, bo klan moczykijów całymi dniami niucha i szuka okazji na udany połów oraz związaną z tym nieodłączną sławą w mediach społecznościowych. 

 

 

C. d. n

 

Dobra Cobra

Listopad 2021

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Dobra Cobra · dnia 05.12.2021 20:25 · Czytań: 423 · Średnia ocena: 4,67 · Komentarzy: 10
Komentarze
Kazjuno dnia 08.12.2021 10:32 Ocena: Świetne!
Ech, przegapiłem pierwszą część i jestem na siebie zły.

Ale już mi przeszło...

Dobra Cobro, aż mi trudno ująć we właściwe słowa szacunek do twojej twórczości.

Już czytając (nieopatrznie) najpierw drugą część, zacząłem snuć domysły, że wreszcie rozpoznaję Cię jako bratnią duszę.

Jako osobnik ze skrzywieniem pro prawicowo/konserwatywnym jeszcze nie dowierzałem, że i Ty - jak ja - jesteś wrogiem nowoczesności lansowanej przez brukselskich "awangardzistów".

Mało! Powiem, że podziwiam twoją odwagę. Sam bym stchórzył przed wypisywaniem podśmiechujek z Grety Thunberg - osoby traktowanej z nabożną czcią przez postępowe(?) autorytety(?), które nadają ton UE.

Doigrałem się niepoprawnymi wypowiedziami w PP ostrzeżenia, podejrzewając, że moje wypowiedzi uznane zostały jako zachęty do ksenofobii, antysemityzmu, promują rasizm i faszyzm.

Stanąłem w obliczu mogącego się wydarzyć osobistego dramatu. Już opluwano mnie jako faszystę w konkurencyjnym portalu literackim, więc jak deski ratunku chwyciłem się Portalu Pisarskiego.
Tu przyjęto mnie z otwartymi ramionami. Znalazłem swoje miejsce. Nie lżono mnie i nie pluto.
Miałbym to stracić?

Pomysłowość i polot, który tchnął z poprzednich twoich utworów, w moim wyobrażeniu klasyfikowałem jako typowy dla kpiarza raczej przychylnego "dobrodziejstwu" lansowanemu przez najbardziej wpływowe osobistości w UE.
Jakoś tak się składa, że przywilej rozwoju weny twórczej, jej zamaszysta afirmacja staje się przywilejem tych, którzy idą pod rękę ze środowiskami celebrytów sprzyjających totalnej opozycji.

Tymczasem, chmmm... okazało się, że Dobra Cobra niczym Konrad Walenrod czaiła się do jadowitego ukąszenia.

Jako osobnik z bagażem politechnicznej przeszłości i technokratycznych nawyków, doznałem szoku. W swoim szufladkowaniu postaw ludzkich, musiałem przerzucić Cię z szuflady lewej do prawej.

I przyznam się, że jako ktoś ze skrzywieniem mentalnym - prawicowo/konserwatywnym - się ucieszyłem.

W imię Ojca i Syna i Ducha świętego. Oby recenzenci Dobrej Cobry, przez przypadek nie sklasyfikowali JEJ jako faszysty, ksenofoba, rasisty i persony non grata. Oby nie został zbanowany. Byłaby to wielka strata dla mojego ulubionego Portalu Pisarskiego.

Pozdrawiam Cię twórco odważny i piszący z niezwykłym polotem.
Dobra Cobra dnia 08.12.2021 22:46
Kaz,

Nic nie jest czarne, ani białe. Zawsze są odcienie. Tyczy się to i ludzkich charakterów, i polityki. A tam ani jedna strona nie jest cool, ani druga. I czasem jedna ma rację, a czasem druga. Tyle, że ostatnio to wszystko poszło w jakąś popier...oną nagonkę jednych na drugich. I to jest dramat. Nie ma argumentów, ma być wykonany plan polityczny.

Toz już nie da się słuchać nawet wiadomości, bo kto u żłoba buduje chamską (niestety) narrację, a druga strona ciągnie w druga stronę chamską narracją.

Mądry czlowiek, jak Ty i ja, zauważa takie rzeczy, i potrafi wyczuc intencje .

Od czasu, gdym przezucil się na zagraniczne wiadomości, mało dotyczące naszego.mesjańskiego kraju, odżyłem. Bo okazuje się, że oprócz stonowanych wypowiedzi politycznych, ludzi tam interesuje też sztuka, kultura, sąsiedztwo - i o tym wszystkim możesz tam przeczytać. A u nas tylko napierdlalanka (przepraszam za tak straszne slowo).

Oczywiście nie mam tu na.mysli wiadomości niemieckuch, bo.co się Niemcom rozkaże- to przyjmują. Raczej mówię o wiadomościach anglosaskich z tej oraz tamtej strony oceanu. I nawet z dalekiej Austtalii.

Niestety, Unia nie ma jasnych reguł, wiec kto potrafi głośniej krzyczeć, ten ma rację I tego prawa są rozwijane. Taki ruch ekologiczny - zahraza bilansowi energetycznemu, ale się go forsuje. Wynik: wszystko drożeje, bo jiby nie chcemy węgla i złej ropy, ale czym ogrzać chałupę w takim razie?

Fotowoltaika się nie bilansuje w domowych rachunkach - aby to sprawdzić trzeba wziąć ołówek i kartkę, i wyjdzie, że trzeba wydać z 15 tysi na sprzęt, żeby mieć zysk około.... 600 zl rocznie (jak dobrze pójdzie). Czyli jakieś 25 lat, aby to wszystko się zwróciło. No, może trochę.mniej, bo nasz dobrotliwego rząd chce odkupić około 60 proc tego co wyprodukujemy, ale po złodziejskiej cenie. No i jeszcze (z czego mało kto zdje sobie sprawę) niejednokrotnie problem z wtłoczeniem tej wyprodukowanej energii do sieci krajowej, bo jak jest więcej takich producentów, to nadpodaż jest tak duża, że nasz produkt nie prEchodzi (coś jak ciśnienie, jak za dużo, to nie idzie wypchać tego od siebie).

Jednym.slowem: ludzie są robieni w bambuko, jak ten biedny tłum z powyższej opowieści.

Gada się w kółko, że ludzie powinni to albo tamto. A - powiedzmy sobie szczerze - nie.ma woli politycznej, żeby babrać się w ekologii. Więc łatwiej nakazać ludziom czynić segregację i podniesz ceny wywozy, zamiast zastosować producke plastiku. A w czym obywatel ma kupować te wszystkie dobra, skoro one są pakowane tylko w plastik.

Więc generalnie panuje złodziejstwo, bo te wynalazki, jak pompy ciepła potrzebują n stary że 30 rydi i w górę, w zależności, jak wypasiona instalacje chcesz postawić, żeby koleć oko sąsiada vzy kolegi z pracy. Koszt zakupu i instalacji NIGDY PRZENIGDY się nie zwróci.

Czyli co? Ty nie chodzi o ekologię, a o nabranie człowieka na ten trend, żeby na tej podstawie wyrwać mu ostatnie pieniądze z kieszeni.

Kiedyś już przytaczałem ten przykład, ale nie zaszkodzi powtórzyć go raj jeszcse. We Francji swego czasu prezydentem bym wieli mąż De Gaulle. I on kiedyś wezwał wszystkie opcje polityczne i porpsil, aby temat energii atomowej nigdy nie był we Francji przedmiotem walki polityczne. O dzięki temu mają najwiesza na świecie sieć elektrowni atomowych, bo nikt ich nie stopował w kółko.

A u nas? Jak poprzedni reżim demokratyczny zaczął rozwijać pomysł energii wiatru, to najnowsza ekipa dobrotliwie nam panujaca, najpierw to wszystko rozje..ła, a jak przedsiębiorcy pobankrutqowali to po paru latach na kolejnej konwencji wprowadzono z hukiem " nową" idee... pozyskiwania energii z wiatru.

Żadnej stałości, tylko żeby postawić na swoim, rozpieprzają wszystko to, co zbudowali poprzednicy. Tfu!


Ot i taka nam się dyskusja wdala, oczywiście nierozwiazywalna.

Coraz.mnirj.ludzi.ma rozum, a tylko idzie z.pradem, słuchając jednej lub srogiej strony. A prawda zawsze leży po środku.


Przepraszam za wywód, przepraszam za szkalowanie naszych władz i przepraszam Adminów, że moze temat nieco zboczył, ale... właściwie o tym wszystkim co wyżej, jest ta opowieść.


Kto ma uszy, niechaj słucha...

Pozdrawiam Cię, piękny Kazjuno, pozdrawiam słodkich Czytelników. Niech nam się darzy.


Dobra Cobra
Kazjuno dnia 10.12.2021 10:02 Ocena: Świetne!
Dobra Cobro.
Dużo emocji na mój komentarz w twojej odpowiedzi , Chyba lokując Cię w prawej szufladzie przegiąłem.
Rzeczywiście sytuujesz się w grupie zdrowo-rozsądkowców, starając się obiektywnie oceniać polityczno gospodarczą sytuację.
Podoba mi się przykład postawy De Gaulle'a i skuteczność tego męża stanu w narzuceniu Francuzom czegoś, co można porównać do skompromitowanego u nas frazesu o "Rządzie Jedności Narodowej".

Tak! W kwestii ekologicznych źródeł pozyskiwania energii dla nas byłoby ratunkiem postawienie na energię atomową. Niestety rozbudowa sieci bezpiecznych reaktorów nuklearnych (wzorem Francji) to wieloletnie przedsięwzięcie. Tymczasem - jak piszesz:
-
Dobra Cobra napisał:
Niestety, Unia nie ma jasnych reguł, wiec kto potrafi głośniej krzyczeć, ten ma rację I tego prawa są rozwijane. Taki ruch ekologiczny - zagraża bilansowi energetycznemu, ale się go forsuje. Wynik: wszystko drożeje, bo jakby nie chcemy węgla i złej ropy, ale czym ogrzać chałupę w takim razie?
.

Polsce stojącej na węglu UE nakazuje płacenie strasznych haraczy za emisję CO2. Kara się nas, wymuszając zakup wątpliwie skutecznej fotowoltaliki i szpecących krajobrazy niemieckich farm wiatrowych. Prowadzi to do gwałtownego ubożenia nadwiślańskiego kraju.

W czyim to interesie?

Zachęcam do przeczytania w Google, czym był niemiecki plan Mitteleuropa już w roku 1915, w czasie trwania Wielkiej Wojny.
Chcącym zgłębić wiedzę historyczną (dotyczącą sił niechętnych polskiej niepodległości) nie zaszkodziłoby poczytać o zawartym w Rapallo w kwietniu 1922 roku układzie rosyjsko-niemieckim.
Czemu ten układ miał służyć? Pomyślcie logicznie!
Po 123 latach, kiedy to Polska wymazana została z mapy świata i z powrotem odzyskała niepodległość, ów nadwiślański twór polityczny stał się solą w oku poprzednich zaborców.
Ba! Ten geograficzny "potwór" (Polska) o obszarze większym o 1/3 od dzisiejszej Polski doprowadzał do wściekłości zarówno bolszewicką Rosję i pobite w wojnie cesarskie Niemcy. Naszym sąsiadom "ukradziono" ogromne połacie ich dawnych imperiów.
"Poszkodowani" ex zaborcy o swoje upomnieli się agresją militarną dopiero we wrześniu 1939 roku.
Podział Europy po WW2 zadowolił jedynie jednego z byłych zaborców sowiecką emanację imperium rosyjskiego. Dawne imperium niemieckie "ograbiono" z ogromnych obszarów na rzecz marionetkowego, wysysanego przez ZSRR PRL-u.
Wreszcie w 1989 zjednoczyły się Niemcy. Już niedługo potem ponownie zacieśniła się przyjaźń rosyjsko-niemiecka.
Radosław Sikorski z PO zaczął alarmować i słusznie! "Nordstream1 i Nordstream 2 to kolejny układ typu Ribbentrop-Mołotow". Więc próba zredukowania polskiej niepodległości. Szkoda, że świetnie wykształcony polityk z PO późniejszą postawą jakby zmienił poglądy.

Chyba nikt z rzetelnie obserwujących scenę polityczną nie ma wątpliwości, kto ma największe wpływy w Brukseli.

Zaczyna przeciwko niemieckiej hegemonii spiskować Francja.

Tak, tak! Nawet obecny lewicowo-liberalny prezydent Francji Emmanuel Jean-Michel Frédéric Macron. Lewicowy dziennikarz francuski Jean Quatremer demaskuje na łamach Liberatione korupcyjną aferę, w którą zamieszani są głównie politycy niemieccy ze szczytów władz UE. Francja jest spychana na tor boczny, nie w smak Paryżowi państwo w państwie jakie tworzą najbardziej wpływowi w Brukseli Niemcy.

Więc wracając do drastycznej akcji handlu emisjami CO2 można wysnuć pewne wnioski. Komuś zależy żeby dokopać Polsce.
Zaś z drugiej strony, od wschodu? Tam przyjaciel byłego kanclerza Schredera, zapiekły wróg polskiego rządu, jaśnie imperator Putin rozpoczął inną hybrydową wojenkę, która kto wie? Może przy wsparciu zachodnich hegemonów w przyszłości nie wróży naszej kopanej z dwóch stron ojczyźnie świetlanej przyszłości.

Więc, Dobra Cobro, w swoim zatwardziałym technokratycznym łbie dokonuję roszady. Przerzucam Cię do szuflady środkowej oddzielającej twą przezacną postać zarówno od "faszystów" (do których co poniektórzy mnie wpychają) jak i lewaków.

Serdecznie pozdrawiam.

PS. Napisałeś świetny utwór, do tego z niezwykłym, mocno wybijającym Cię ponad przeciętność polotem.
Dobra Cobra dnia 12.12.2021 09:55
Ach, miły, nie przerzucaj mię tak pomiędzy szufladami, bo zaszufladkowanie nie zawsze oddaje prawdę czarno na białym.


Kaz,

Jak widać z naszej słodkiej wymiany zdań, prosty czlowiek zawsze ma w plecy i tylko musi pracować na królów, którzy zbierają śmietankę. Tak jest od zarania dziejów i nasze rozmowy I tak nic nie dadzą.

Wiec zamilczmy tazem, chłonąc wymowę powyższego dzieła pt Uczta.


Pozdrawiam Cię serdecznie i do następnego,

DoCo
Kazjuno dnia 12.12.2021 12:55 Ocena: Świetne!
Dzięki, Dobra Cobro.
za przyjacielską i skąd inąd logiczną uwagę o królach spijających śmietankę. Natomiast umieram z ciekawości, czy zainteresował Cię mój wywód dotyczący historii. Chodziło mi o unaocznienie zarówno Tobie, przezacny człowieku, jak i innym twórcom, i czytelnikom PP konsekwencji wydarzeń historycznych, które doprowadziły do dalszego dyscyplinowania Polski zarówno od wschodniego jak i zachodniego sąsiada.

W minionym tygodniu dzięki wspomnianemu dziennikarzowi francuskiemu Jean Quatremer'owi dowiedzieliśmy się, na skutek czyich decyzji mogą mieszkania nas maluczkich zamienić się na chłodnie ze ścianami pokrytymi szronem w wypadku mrozów.

Wijesz się Cobrusiu, umykając przed konkretnym zajęciem w tej sprawie stanowiska, nie jak przestało na Dobrą szlachetną Cobrę (pokrytą suchą łuską), a jak oślizły piskorz, który wyślizguje się z rąk wędkarzowi, by się wyrwać i dać nurka w mętną wodę.

Domyślam się, że niemiecki plan z roku 1915 Mitteleuropa jest Ci dobrze znany i doskonale jesteś obcykany w temacie Układu z Rapallo, z 16 kwietnia 1922 roku. Nie wątpię, że doskonale się orientujesz, iż ostatni rozbiór Polski nastąpił 1 września 1939. przez Niemców i 17-go (tego samego miesiąca) przez Sowietów. Wiesz też zapewne, że nasz kraj był pod sowiecką okupację przez prawie połowę XX wieku.
Dlatego proszę Cię o odniesienie się do mojej tezy, w której sugeruję, jakoby poczynania wierchuszki UE opanowanej przez Niemców, jak i hybrydowe ataki ze wschodu były dążeniami, które między innymi mogą doprowadzić do zamiany naszych mieszkań w lodówki.

Wybacz, że tak nalegam, ale uważając Ciebie za luminarza - twórcę wybitnego metaforycznego dzieła - oczekuję od Ciebie odwagi i konkretnej wypowiedzi a nie asekuranckiego uniku.

Wszak zarówno historia i polityka to moje hobby, stanowiące fundamenty, na których buduję swoją twórczość - mniej od twojej błyskotliwą.

Serdecznie pozdrawiam, Kaz
Dobra Cobra dnia 12.12.2021 17:39
Myślę, że kto nie jest w temacie nie będzie zainteresowany naszą dalszą wymianą zdań. A jako, że PP nie jest portalem politycznym lub quasi politycznym - winniśmy zaprzestać ciągnąć ten emat pod opowiadaniem, przenosząc go na kanały prywatne.

A z opowieści niechaj każdy wyciąga swoje wnioski. Tak zawsze jest najlepiej.


DoCo
Afrodyta dnia 20.12.2021 16:09 Ocena: Świetne!
Bardzo podoba mi się Twój tekst. Jak dla mnie jest w nim wszystko, co lubię. Z jednej strony dystans, poczucie humoru, odrobina groteski. Z drugiej natomiast ważne sprawy dotyczące człowieka, który próbuje odnaleźć się w "przewrotnej" rzeczywistości bez poczucia, że jest wykorzystywany przez innych lub system czy społeczeństwo. Zadziwiające jest to, że Twój utwór rozpoczyna się od istotnego aspektu jakim jest potrzeba dotyku. W świecie, w którym bezpośrednie relacje często przegrywają z kontaktem wirtualnym to bardzo ważna sprawa. Poza tym mam poczucie, że "dotyk" staje się w pewnym sensie przewodnim motywem Twego tekstu, bo pokazany jest w różnych ujęciach, nie tylko jako niezbędna potrzeba sprzyjająca zdrowiu emocjonalnemu człowieka, ale także jako coś, co dotyka współczesny świat i ludzi w nim żyjących. Próby rozwiązywania wszelkich aktualnych problemów też okazują się jedynie jakby "dotykiem", "dotknięciem" tego, gdyż nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Pozdrawiam serdecznie.
Dobra Cobra dnia 20.12.2021 20:53
Mowią, że dotyk jest najważniejszy dla jakości człowieczego życia. I mają rację.


Afrodyta,

Chciałbym Ci zaoferować stanowisko rzeczniczki DoCo - albowiem w tak piękny sposób odnajdujesz przesłania!

Wirtualny swiat zastąpił fizyczny kontakt. Teraz oglądasz
na ekranie telefonu muflonice z rozdętymi jak u ryb ustami, zamiast normalnych nieśmiałych dziewcząt- nierobotów. Większość wykonuje rozkazy mediów społecznościowych oraz Tik Toka, który robi wodę z mózgu na całego.

Gdzie chlopiec może teraz spotkać nielansującą się partnerkę? Taką naturalną... choć już chyba wyginął ten gatunek w początkach kładzenia hybrydy na paznokcie.

U DoCo z dystansem jest zawsze, a życie zazwyczaj bliskie jest grotesce. Teraz odebrano nam dotyk i skazano na pracę w domach. Co następnego nam odbiorą?


Zapraszam do części. 2 oraz w przyszłości- zawsze znajdziesz coś dla siebie w kąciku Dobrej Cobry.


Pozdrawiam i do następnego,

DoCo
Madawydar dnia 05.01.2022 14:43 Ocena: Bardzo dobre
Śmieci to poważna sprawa jest. Nie tylko o same odpady tu chodzi, ale również, a może nawet nade wszystko o prawo śmieciowe, śmieciowe jedzenie, śmieciową pracę i w ogóle o śmieciowe życie, które coraz bardziej nas przytłacza.

Jak zwykle u Ciebie tekst pełen fantazji, nietuzinkowych pomysłów i rozwiniętej, niczym nie skrepowanej wyobraźni.

Co do ryby, to muszę Ci podpowiedzieć, bo wszakże znasz się z całą pewnością na polityce i historii, to już na prawie nieco mniej; otóż trzymanie ryby w wannie jest sprzeczne z Ustawą o ochronie zwierząt oraz wybitnie naruszającym prawo paszowe. Chyba, że Twoja ryba nie jest rybą lecz człowiekiem i to jeszcze bardzo bliskim Tobie, a to w takim razie sorry - możesz trzymać ją sobie w wannie ile chcesz i skarmiać wszelkimi odpadkami.

Pozdrawiam

Mad
Dobra Cobra dnia 06.01.2022 14:00
Piękna alegoria z tym smieciowym życiem i wywalaniem wszystkiego do śmieci.

Śmieci to poważna sprawa, najgorsze, że obywatelom wmawia się, że nie powinni śmiecić. A jak mają nie śmiecić, skoro całe żarcie jest pakowane w plastik przez przemysł spozywczy. Czyli ja jestem winny, że wszystko pakowane jest w plastik:( i ponoszę za to odpowiedzialność :(

Słabe to, prawda?


Madawydar,

Masz rację, że teraz ryba - jak i inny zwierz - są chronione bardziej, niż kiedyś. A całkiem do niedawna na święta sklepy wystawiały żywe karpie, które beznamiętnie patrzyły na klientów, dokonujących zakupów.

Niejednokrotnie później taki karp pływał jeszcse kilka dni w wannie wivzekuwaniu na Święta.


Myślę jednak, że gdybys miał ukochaną, która z jakiegoś powodu by się zmieniła w rybe, to też byś ja trzymał w wannie. Nawet wbrew zakazom.

W podobie Czesi nie mają prawa, zmuszającego do pochówku zmarłych, wiec niejednokrotnie trzymają swoich bliskich na półkach w domu. Rozmawiają z nimi i nawet nie myślą, żeby zamykać ich na zimnych cmentarzach, bo "jeszcze się Honzik nabawi kataru i będzie go łamało w kościach, a on zawsze był taki delikatny".

Było miło Cię gościć, zapraszam w przyszłości, dziękuję za skreślenie slow komentarza i zainteresowanie.


Pozdrawiam i do następnego,

DoCo
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty