Nie dla psa kiełbasa.
Gdybym usłyszał to raz, pewnie puściłbym mimo uszu. Było inaczej – powtarzane bez końca utwierdziło mnie w przekonaniu, że to prawda… Nie dla mnie, nie jestem wart, nie zasługuję.
Podwinąłem ogon pod siebie. Jak zbity pies szwendałem się bez celu po okolicy. Ale ile można... Zagrała krew przodków. A pies z wami tańcował! – pomyślałem. Świat na zwyczajnej, swojskiej i serdelowej się nie kończy.
Przestałem wyć do księżyca i ruszyłem, gdzie mnie oczy poniosły. Okazało się, że warto było im zawierzyć. W Piemoncie wystarczyło dobrze się rozejrzeć, powęszyć tu i tam, by wróciła dobra samoocena.
Zostałem truflarzem.
Można powiedzieć, że mam nosa do trufli. Wyciągam je dosłownie spod ziemi – brązowo-czarne, białe – w miejscach, na których inni postawili krzyżyk.
Nie wszedłem z nikim w spółkę, w głowie pozostało nie dla psa… Co prawda miejscowi w kiełbasie niespecjalnie gustują, ale wolę dmuchać na zimne. Nie mam chęci robić czarnej roboty, podczas gdy ktoś „lepszy i mądrzejszy” będzie spijał całą śmietankę z interesu.
Nie odstawiam trufli do restauratorów i handlarzy, zbieram je wyłącznie na własny użytek. Przez lata trochę tego było. Gdybym spieniężył wydrapane z ziemi skarby, miałbym pałac ze złotymi klamkami. Psu na budę na taki zbytek! Trzeba by warować u drzwi, żeby ich nie zwędzili. Szkoda czasu.
Nie przejmuję się tym, że przejadam majątek. Wprost przeciwnie – czuję się wspaniale w skórze utracjusza. Wreszcie jestem kimś! Na takie niebo w gębie większości nie stać. Reszta wydaje ciężką kasę, by posmakować truflowych rarytasów. Siedząc od święta w restauracji, przeżuwają je powoli i miarowo jak krowa, by przedłużyć, ile się da, kosztowne chwile przyjemności. Ja świętuję codziennie.
Wegańska dieta czyni cuda. Czuję się zdrowszy, odkąd pozbyłem się kiełbasianego jadu, który ludzie wtłaczali mi do ucha. Dawne, pieskie życie już za mną. Smaczku temu dodaje fakt, że jestem psem. Nie wspomniałem o tym wcześniej?... Być może. Nie o to przecież chodzi. Ważne, by nigdy nie tracić wiary w siebie i… Pies, który mówi? Dobre sobie, ha, ha, ha! – słyszę głos jakiegoś rozbawionego mądrali. Ani chybi rodak, akcent brzmi znajomo. – A oglądałeś serial pt. Koń, który mówi?... Dlaczego miałbym być od niego gorszy? – zapytałbym, gdyby mi się chciało, ale nie pytam. Lepiej pomilczeć z truflami, niż z głupim rozmawiać. Wystarczyłoby ciut pomyśleć, by nie wygadywać farmazonów. Czy gdybym osobiście nie opowiedział tej historii, miałby teraz okazję powątpiewać w moje zdolności? Cóż, zdolność myślenia nie każdemu jest dana. Jak to się mówi: nie dla psa kiełbasa.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt