wchodzę tu jak do szafy.
myślę, że kiedyś będzie mnie stać, ale teraz
w głowie wychodzi mi wilgoć.
wstrzymaj myśli i otwórz oczy
zanim cię zaproszę, byś obejrzał moje
stado mebli. to nie Ikea, nie ma fenk szuji
i pewnie nie oddam szczęścia
w takiej postaci. nie umiem pokazywać
ale wierzę, że wdzięczność ma kilka imion.
płaczę, bo czuję coś nienazwanego. całość
popijam winem. coś starego - ciężko wyrzucić
zły nawyk, gdy krąży we krwi. nie wahaj się, przecież mówię
trzeba zacząć nowy rok.