rozrzucam zgniecione kartki
i patrzę jak tworzą wątłe rzeźby
o twarzach starych kobiet
odwracam wzrok by nie widzieć
jak znikają niesione podmuchami jesieni
wdzierającej się przez otwarte okno
prosto do głowy a tam ciasno
brakuje miejsc gdzie mógłbym się ukryć
poczuć zapach kwiatów Baudelaire’a
odnaleźć zgubioną zapalniczkę
śmiać na widok odbicia w łyżeczce
napawać szumem wirujących liści
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.