za oknem pejzaże przystają kałuży przygląda się pies
i dzieci za ręce trzymają swych matek radosny śmiech
tu drzewa wracają rosnąć i ptakom brakuje wciąż dnia
zwykła chwila wydaje się prostszą w rozszeptanych kolorach dnia
a nam jakoś nie jest po drodze wciąż puste kieszeni dni
i ciągnie nas w niepogodę z chłodem dręczącym po świt
a nam jakoś nie jest do twarzy z uśmiechem co przecież by mógł
po prostu zwyczajnie się zdarzyć łukiem rozpiętych ust
z ulic stadem zrywają się ludzie uzbierani pod wieczór - za dnia
rozmawiają zwyczajnie o cudzie codzienności co trwa wciąż i trwa
tu drzewa wracają znów rosnąć wiatr nowe ballady wciąż gra
zwykła chwila wydaje się prostszą w rozszeptanych kolorach dnia
a nam jakoś nie jest po drodze