smagany wiatrem
z deszczem słów,
obity gradem
emocjonalnych burz
nabieram dystansu
do szorstkości
twarzy dni,
pomijam niechlujność
pogodnej miny.
przysiadam na stopniu
umiarkowanym,
wyżej już siedzą
spoceni
frustraci,
ja czekam,
aby niczego nie stracić.