na początku to działo się na lewym pasie
z prędkością światła które we wnętrzu obrączki
na płaskiej powierzchni wpisuje się sercem
napędem wąskobiodrówki i filologa laureata
listków figowych bobkowych
ziela z krateru miednicy galwanicznej
nie zatrzymali nas przydrożni sprzedawcy
runa leśnego lady nowalijki łonowej
ani rozkraczony tabor oszustów
wielkich budowniczych w stylu romskim
przed Przewłoką mijaliśmy pielgrzymkę
która nie widziała zgubionego
zatyłka burt załadowczych
rozpaczliwie machającej
i natychmiast polubionej wozaczki
bez bata przy duszy
i tak po niecałej godzinie wróciliśmy do początku świata
z tutejszymi obrażonymi nieśmiertelnie na odjezdne
że jeszcze mogliby nas doładować miodem masłem
oskubanym piejokiem tym co wyrosło nie do przejedzenia
przez nich samych i wypicia bez towarzystwa
z tamowaną wilgocią łez na popitkę
tam gdzie czas i dopowiadane życie
ślimaczyło się z miłości jak bałamutka
tam musiała być najwcześniejsza cywilizacja