w kalendarzu noc.
zapadnij się ze mną w tą ciemność, póki jest
maślana i krucha. możesz oblizać,
wziąć do buzi. zrób mi wszystko, zrób nic.
 
poleżę tu sobie z tym ciastem,
z lepkimi myślami. jak nie lubisz rodzynek to wyrzuć.
wpadnij, za pół roku, za siedem lat,
jeśli nie znasz innych miejsc. 
 
możesz do mnie przyjść,
tylko zamknij za sobą i bądź cicho,
żeby dzień się nie zmieścił między nogami
jak kot. ciepłe dłonie, gdy dotknę
śpij i oddychaj, popilnuję.