Moja gramatyka - d.urbanska
Proza » Miniatura » Moja gramatyka
A A A

Mama umarła.

Zdanie pojedyncze, proste - podmiot, orzeczenie.

Jeśli jednak wyłączyć gramatykę, jego treść krzyczy czerwienią, nawet bez emocjonalnego wykrzyknika czy wielokropka.

Podmiot- mama. Pierwsza, najważniejsza osoba w życiu. Dawczyni. Sprawczyni. Ile by nie mnożyć zaimków osobowych, to wszystkie są odpowiednie. To dzięki niej, przez nią, za jej przyczyną pojawiłam się na świecie, zaistniałam. A teraz cierpię.

Jednak nie zawsze była mamą.

Najpierw była dziewczyną-rzeczownik, rodzaj żeński. Młoda Krysia, bo tak miała na imię – imię własne, zdrobnienie od Krystyna - mała szare oczy, lśniące ciemne warkocze i swoje dziewczyńskie marzenia. A te były zwyczajne – dobry mąż, dzieci i spokojne życie. Właśnie skończyła się okrutna wojna. Po latach mroku i dławiącego lęku ten spokój był najistotniejszy-przymiotnik, stopień najwyższy.

Była śliczna i nie mogła narzekać na brak konkurentów. Jednak, gdy poznała tatęrzeczownik, rodzaj męskoosobowy– od pierwszej chwili wiedziała, że to ten - zaimek wskazujący, rodzaj męski.

Ślub był skromny, powojenny. Za to nadzieje i radosna czułość ogromne, sięgające nieba. Gdy po latach pytałam o najszczęśliwszy okres w jej życiu, bez namysłu wskazała na pierwsze lata małżeństwa.

Macierzyństwo okazało się trudnym wyzwaniem. Jak Niobe nazwa własna, mitologia grecka – pogrzebała najpierw pierworodnego, a po nim trzymiesięczną córeczkę.

A potem pojawiłam się ja - zaimek osobowy, pierwsza osoba. Rozpieszczana bez miary, uwierzyłam, że świat istnieje tylko dla mnie i moich potrzeb.

Gdy urodziła się siostra- rzeczownik, rodzaj żeński - boleśnie przekonałam się o swojej pomyłce. Niczym zdetronizowana królewna z niechęcią spoglądałam na wrzeszczący tobołek, który zabrał mi uwagę i miłość rodziców. Gdy podrosła odpłacała mi pięknym za nadobne- związek frazeologiczny.

I musiały upłynąć lata, abyśmy zawarły rozejm, który trwa do dzisiaj.

Gdy dorastałyśmy mama zawsze była przy nas. Rano budziła do szkoły, potem przygotowywała pyszne posiłki, których smak wciąż pamiętam. Kładła się ostatnia. Jak pszczoła robotnica - ciągle zajęta, zatroskana, wszechobecna.

Była jak powietrzerzeczownik, rodzaj nijaki – nie do końca doceniana, a przecież niezbędna do istnienia.

To ona zaszczepiła we mnie miłość do książek (dopełnienie bliższe). Na każde urodziny, pod choinkę, a często i bez okazji dostawałam kolorowe cuda. Najpierw baśnie, potem powieści młodzieżowe, wreszcie historyczne i podróżnicze. Pochłaniałam wszystkie z łapczywą żarliwością. Ona też – w nielicznych chwilach wytchnienia (od sprzątania, prania, gotowania) siadała z książką. Zaczytywała się w literaturze skandynawskiej.

Gdy dorosłam niewiele się zmieniło. Mama była na każde zawołanie, służąc radą, bogactwem doświadczenia, wszelką pomocą. Nie zawsze to doceniałam.

Padło między nami wiele słów gorzkich, niepotrzebnych. Mama wybaczyła mi, wiem o tym. Jeszcze tylko ja muszę wybaczyć sobie, bo czasu nie cofnę.

Dopiero pod koniec jej życia role się odwróciły. To ja stałam się opiekunką, odgadującą jej potrzeby. Była pokorną pacjentką. Na jej twarzy gościł uśmiech, ukrywający paroksyzm bólu. I zawsze towarzyszyły mu słowa, wypowiadane z miłością: moje dziecko. Rzeczownik, rodzaj nijaki.

Mateńka. Rzeczownik, rodzaj żeński, zdrobnienie od matka.

 

Orzeczenie: umarła. Czasownik, czas przeszły dokonany.

Synonimy: odeszła, opuściła ten świat, przeniosła się do wieczności. A ja zawodzę na podobieństwo płaczki – zostawiła mnie. Porzuciła, osierociła.

Jak mam teraz żyćbezokolicznik – bez tejzaimek wskazujący, rodzaj żeński – która zawsze była, a teraz odeszła?

Jak poradzić sobie z tysiącem drobiazgów, które mi zaimek osobowy, trzecia osoba – przypominają? Mówiła czasem okrutnie: ten zegar, dywanik, filiżanka – wyliczenie - będzie ci o mnie przypominać, gdy mnie już nie będzie. Zżymałam się wtedy. A teraz nie mam już łez i gardło zaciśnięte w supeł. Ale nie tylko przedmioty. W posępnym korowodzie skojarzeń krążą: zapachy, gesty, słowarzeczownik nieożywiony, liczba mnoga. Całe frazy i strzępy słów dźwięczą i wracają wspomnieniem, rozrywając piersi.

Jak mogłaś mi to zrobić, mamo? MamusiuWołacz, ostatni przypadek deklinacji.

Najtrudniej było porządkować rzeczy. Buty prężące się na baczność w szafce w przedpokoju. Na wieszakach w karnym rządku – sukienki, bluzki, garsonki. W każdej z nich cię widziałam. Na spacerze, za stołem. Roześmianą lub zamyśloną.

Zapobiegliwie przygotowałaś sobie nawet strój do trumny! Rzeczownik, rodzaj żeński, nieżywotny, konkretny. Dla mnie wówczas zupełnie abstrakcyjny.

W kredensie ulubione bibeloty, serwisy odświętne, wyciągane na rodzinne uroczystości. Przetrwały bez uszczerbku, choć zdawały się takie kruche. Przymiotnik, synonim: delikatny nietrwały. A przecież zostały, gdy ciebie już nie ma.

Mama umarła.

Nie! Partykuła przecząca.

Mama przecież nie umarła. Żyje i żyć będzieczas przyszły, złożony– dopóki ja istnieję. W moim sercu i wspomnieniach, w okruchach pamięci, paciorkach słów, w niezliczonych drobiazgach, w pełnym słońcu i szarości zmierzchu…

Podobno: Czas leczy rany.

Podmiot: czasrzeczownik, rodzaj męski, abstrakcyjny.

Leczyczasownik, czas teraźniejszy, tryb oznajmujący.

Ranyrzeczownik, liczna mnoga, niemęskoosobowy.

Dobrze byłoby wiedzieć, ile (zaimek liczebny) tego czasu potrzeba? Jak bardzo (przysłówek) skuteczna jest ta terapia? I czy pomoże na rany głębokie (przymiotnik, stopień równy) jak otchłań piekła?

 

I tyle.

Zagubiona i udręczona próbowałam przy pomocy gramatyki oswoić i zrozumieć niepojęte.

Próbowałam…

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
d.urbanska · dnia 09.10.2022 17:43 · Czytań: 472 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 5
Komentarze
wolnyduch dnia 18.10.2022 23:17 Ocena: Świetne!
Piękny, wymowny, bolesny tekst. Ile czasu trzeba, by wyleczył rany?
Msz, on je zalecza, czy leczy do końca, nie wiem?
Sama wcześnie straciłam oboje Rodziców, za obojgiem bardzo tęsknię, ale za Tatą bardziej,
może dlatego, że miał dla mnie więcej czasu, że byłam jego ukochaną córeczką, że to niego chodziłam po radę, a Mama była bardziej surowa, poza tym po pracy jeszcze malowała obrazy, szyła również dla mnie i dlatego miała mniej czasu, by go mnie poświęcić, niż Tata, ale niedziele były wspólne, często jeździliśmy za miasto, wakacje też spędzałam z Rodzicami, wówczas Mama też miała czas dla mnie. Z pewnością miałam udane dzieciństwo, choć nie miałam rodzeństwa, zazdroszcząc go tym, którzy je mieli.
Poza tym, Mamę bardziej potrafiłam w pełni docenić, dopiero, jak sama stałam się też mamą...

Wybacz, że pod Twoim tekstem to piszę, ale czytając go nie sposób sobie nie przypominać o własnych przeżyciach...

Pozdrawiam bardzo, bardzo ciepło Autorkę.
viktoria12 dnia 19.10.2022 07:40
Cytat:
psz­czo­ła ro­bot­ni­ca


miodem pachną wspomnienia
nieśpiesznie wosk się pali
ogień w domowym ognisku
i ogień na stole

ktoś przycina knotek
potem zręczne nożyczki
wycinają w kartonach twarze
albumy w dłoniach

brzęczą ule
i na kwiatach roje
miodowy syrop
słyszysz wypij gdy wszystko boli

Matczyny szept i obraz jej. Taki piękny... Zamyślił mnie:
Cytat:
psz­czo­ła ro­bot­ni­ca - cią­gle za­ję­ta, za­tro­ska­na, wszech­obec­na.
d.urbanska dnia 20.10.2022 13:11
Duchu, Wiktorio - dziękuję za przychylny komentarz, a także tak piękne osobiste wspomnienia. To bardzo ważny dla mnie tekst.
Pozdrawiam najserdeczniej.
Kazjuno dnia 29.11.2022 22:31 Ocena: Świetne!
Już w trakcie czytania, podobnie jak u komentujących poprzedniczek przywołałaś i moje wspomnienia o Matce. W dzieciństwie była dla mnie i brata nadopiekuńcza, Sama wychowana w dobrobycie tworzyła parasol ochronny przed Ojcem narzucającym nam wojskową dyscyplinę. To z jej strony był rodzaj dywersji, Była dla nas za dobra, co się zaczęło mścić, kiedy zaczęliśmy dorastać. Doiliśmy matkę ile wlazło z kasy, a nieźle zarabiała jako lekarka. Markowe ciuchy, prywatki, wakacyjne rozjazdy po modnych kurortach, podrywy atrakcyjnych lasek. Wyrastaliśmy na bananową młodzież z mocną pozycją u często szemranych kolesi, bo najpoważniej z obowiązków traktowaliśmy wyczynowy boks. Brat wcześniej się ustatkował, a ja, który byłem pupilem Matki, zatrułem jej życie. Spadły na nią rachunki za połamane szczęki, wyrzucono mnie na zbity pysk ze studiów, stałem się czarną rodzinną owcą.
Potem też się ustatkowałem, trzeba było wychować syna, pomogła wiara w Boga.
O barwnym życiu Matki, która była piękną panną i kobietą, zacząłem rozmyślać, dopiero, kiedy na zmianę z bratem dyżurowaliśmy przy jej łóżku i wybierała się w zaświaty. Poza pielęgnowanym nagrobkiem postawiłem Matce i Ojcu literackie epitafium w postaci powieści "Kłamać,aby żyć" (autor: Kazimierz Junosza). (Ponoć świetne czytadło).

Napisałaś poruszającą opowieść. Zresztą sama widzisz, trójka komentujących pootwierała się jak puszki sardynek,

Przyjmij gratulacje i serdeczne pozdrówka, Kaz
d.urbanska dnia 02.12.2022 17:31
Dzięki, Kaz za ocenę mego tekstu oraz za "otwarcie". Żałoba jest trudnym czasem i każdy sobie radzi, jak umie.
Muszę przeczytać Twoją książkę. Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty