Proza » Miniatura » p.
A A A

Jestem tutaj zawsze, idealnie dopasowana do kształtu twojej czaszki, miękka, wysłużona, posłuszna, zdana na twoją łaskę. Kiedyś byłam twarda i jędrna, nowa, nietknięta o zbitej i konkretnej strukturze, ale z czasem, jak każda materia pod naciskiem czasu, ulegam przekształceniom. 

Jestem niemą powierniczką twoich pragnień, lęków i marzeń. Nie dostrzegasz mnie, jestem jak powietrze; niezbędna, ale niezauważalna i niedoceniana. Zbieram twoje niespokojne myśli jak światłoczuła klisza – utrwalam na matrycy poszczególne obrazy, gdy jesteś nieświadomy, gdy twoje gałki oczne szaleją, gdy oddech jest miarowy, ale i przyspieszony, gdy mięśnie są wiotkie, niespięte, niepodłączone, odcięte od zasilania.

Przez te lata, odkąd jesteśmy razem, mogę pochwalić się różnymi wcieleniami. Kiedyś byłam promienistym, żółtym lwem z dostojną grzywą, innym razem holenderskimi makami, amazońską dżunglą, malarskimi impresjami, gwiazdami na ciemnym jak atrament niebie, inkaskim słońcem, trawą sięgającą do nieba, miałam też piękne ciało serialowej aktorki. Przez kilka miesięcy leżałam na łóżku zupełnie naga, nie przeszkadzało ci to wcale, bo nie jesteś zbyt uważny.

Jestem dużo bardziej tobą niż ci się wydaje, nasiąknęłam twoim słonym potem, nieświeżym, nikotynowym oddechem, zaschniętą śliną, tłustymi, nieumytymi włosami, przetrawionym alkoholem, kawałkami twojej złuszczonej, wyschniętej skóry i historiami, których nie pamiętasz, których się wstydzisz, które chowasz, które bardzo chcesz z siebie zmyć tuż po przebudzeniu. 

Znam każdą szufladkę w twojej głowie, znam chaotyczny katalog twoich myśli usilnie próbujących znaleźć swoje miejsce podczas nocnej wędrówki po regałach nieświadomości, znam każdy kawałek twojego życia, wyrzucony przez pamięć z kategorii tymczasowej na wieczne zapomnienie, jestem magazynem twoich wspomnień z nieświeżymi myślami, to właśnie ja przechowuję wszystkie te półprodukty i odpady którym skończyła się data przydatności.

Wiem, że panicznie boisz się dzieci, że nie chcesz ich sprowadzać na ten świat, a one tym bardziej krzyczą i domagają się uwagi, mają gargantuiczne głowy, monstrualne usta i puste oczodoły, wspinają się po pionowych skałach i drą się tak przeraźliwie, że krwawią ci uszy. Wiem też, że obsesyjnie obawiasz się nierównych płyt chodnikowych, bezdomnych kotów, ostrych narzędzi, niedomkniętych drzwi, że niezbyt dogadujesz się ze swoją młodszą siostrą, która wyjechała za granicę i której zazdrościsz poukładanego życia rodzinnego oraz, że twoja matka nigdy nie miała dla ciebie wystarczająco dużo czasu, przez co zawsze miałeś trudności w długotrwałych związkach z kobietami. Wiem, że pracujesz ponad normę i nic z tego nie masz, bo nie dostałeś podwyżki od pięciu lat, wiem, że wstajesz za wcześnie, że wybudzasz się specjalnie o szalonych porach, żeby nie pamiętać niczego, żeby żadne wspomnienie nocy się nie ostało. Wiem, że nigdy nie przyprowadziłeś tu żadnej kochanki ani kochanka, że nie oglądasz pornografii, ani się nie masturbujesz, że nigdy niczego nie świętujesz. Ale wiem też, że lubisz sam ze sobą tańczyć, że często płaczesz, gdy oglądasz smutne filmy lub czytasz poruszające książki. Wiem, że pragniesz znowu podróżować, często śnisz o słonecznych krainach, o bezkresnych piaskowych plażach, o wiecznym słońcu i kojącym cieple, o smukłych, opalonych kobietach i muskularnych mężczyznach, marzysz o chatce nad morzem, o wstawaniu skoro świt, o wypływaniu łódką na pełne morze, o tym, żeby twoje włosy z powrotem się rozjaśniły, jak za czasów młodości, kiedy zwiedzałeś cały świat i wszystko stało dla ciebie otworem; chcesz być surferem, rybakiem, barmanem, kucharzem, kimkolwiek tylko nie sobą t e r a z , nienawidzisz już tego miasta, w którym żyjesz, tych bloków, kamienic, grodzonych osiedli, spelun, spożywczaków, biedronek, lidlów, kebabów, monopolowych, żabek, paczkomatów, betonowych, rozgrzanych do czerwoności skwerów, klaustrofobicznych uliczek zapchanych samochodami, nienawidzisz też pracy zatruwającej twój umysł i oddalającej cię od wszystkiego, czego pragniesz.

Ja wiem o tobie sporo, ale ty wraz z upływem lat nie dbasz o mnie tak, jak kiedyś i nie zdajesz sobie sprawy z tego, że moje struktury robią się coraz bardziej wysłużone, ale nie z powodu nadmiaru, tylko niedoboru. Karmisz mnie sobą coraz rzadziej, wzbraniasz się przed nocą; czytasz do późna literaturę klasyczną, eksperymentalną, wertujesz stare przewodniki, planując podróże, które nigdy się nie wydarzą, ze skupieniem przeglądasz katalogi wnętrzarskie z lat 80., które zamówiłeś niedawno przez internet, chociaż dobrze wiesz, że i tak żadnego modnego starocia do mieszkania nie kupisz, bo na wszystko jest za późno. 

Obok łóżka, naszego królestwa, piętrzą się góry książek i magazynów, okopałeś się słowami, choć sam wiesz, że ta licha zapora na nic się zda. Gdy już nie masz siły na czytanie, zwykle siedzisz z nosem w telefonie i przesuwasz kciukiem kolejne nagłówki krzykliwych wiadomości, które cię zupełnie nie interesują. Ja natomiast cały ten czas oglądam twoje plecy, jesteś cały czas obok, blisko, ale daleko, twoje myśli, twój umysł, są dla mnie coraz rzadziej dostępne. 

Zdarza się ostatnio, że zasypiasz na sofie z laptopem na kolanach, zdarza się, że zapominasz o mnie nawet w łóżku, śniąc płytkim snem pozwijany jak kabel od starego odkurzacza, a ja jestem tuż obok ciebie i nie mogę wchłonąć choćby jednego koszmaru, choćby jednej niepotrzebnej myśli, której tak usilnie próbujesz się pozbyć. Coraz głośniej chrapiesz, coraz ciężej oddychasz, coraz rzadziej też się myjesz. Chciałabym wiedzieć, co się z tobą dzieję, ale nie mam już do ciebie dostępu.

Zapominasz nawet o tym, że ja też potrzebuję odpoczynku. Zostawiasz mnie coraz częściej na pastwę światła dziennego; każdy promień słońca wpadający przez podniesione story wypala we mnie dziurę, przenika moją materię do ostatniego włókna, rani dogłębnie i nieodwracalnie. Nie ścielisz łóżka, nie wietrzysz sypialni, nie zmieniasz poszewki, nie dotykasz mnie już w ogóle, leżę samotna, bezbronna, odkryta, wystawiona na jaskrawe tortury słońca.

Któregoś dnia nie przychodzisz już do mnie wcale. W domu pojawiają się obcy ludzie, oglądają każdy kąt, słyszę, że planują remont, zaraz biorą się za porządki, przesuwają meble, otwierają okna i odsłaniają w całym mieszkaniu firanki, story i żaluzje, jest przeraźliwie jasno, jak nigdy dotąd, ale nie czuję już bólu. 

W końcu dobierają się i do mnie – wrzucają do plastikowego worka; duszę się cicho, z każdą sekundą setki tysięcy kilometrów zapisanych klisz ulega przepaleniu, giną ostatnie fragmenty nas, nie wołam o pomoc, wiem, że to już koniec. 

Kraków, 19.02.2021

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Wiktor Orzel · dnia 28.11.2022 16:07 · Czytań: 486 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 1
Komentarze
stawitzky dnia 18.12.2022 13:52 Ocena: Bardzo dobre
Trochę patetyczne, ale kunszt i umiejętności są. Dobre opko!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty