Klątwa - Marian
Proza » Obyczajowe » Klątwa
A A A

W wieku dwunastu lat Tomek stracił ojca, którego zabrał rak krtani. Zostali we trójkę - z matką i młodszą siostrą. Matka była salową w szpitalu, a poza tym sprzątała w miejscowej przychodni i aptece. Zarabiała niewiele i z trudem utrzymywała rodzinę. Tomek mówił o niej „to moje matczysko” i była w tym określeniu cała jego miłość do niej, współczucie dla jej losu i smutek, że niewiele mógł jej pomóc. Pomagał jednak. W wakacje pracował przy zbiorach truskawek i innych owoców, bo w okolicy dużo ich uprawiano. Na co dzień sprzątał, mył okna, obierał ziemniaki - robił tyle, ile mógł.

Po podstawówce chciał iść do nauki zawodu, ale matka powiedziała, że oboje z siostrą muszą zrobić matury. Poszedł więc do ogólniaka. W nowej szkole czuł się źle. Stał się nerwowy, co szczególnie uwidaczniało się podczas jego odpowiedzi przy tablicy. Gdy czegoś nie był pewny, nie potrafił się skupić, odkładał kredę i wracał na swoje miejsce. Takie zachowanie powodowało, że nauczyciele uważali go za krnąbrnego. Szczególnie nie lubił go nauczyciel biologii i przy byle okazji starał się mu dopiec.

– Czemu ty siedzisz taki osowiały? – zapytał kiedyś ni stąd ni zowąd. – Mrużysz tak oczy, że nie wiadomo, czy śpisz czy słuchasz. Zobacz, jakie Henio ma jasne oczy. A ty nie możesz?

Po tej wypowiedzi po klasie poszedł chichot, Henio zaczerwienił się ze wstydu, a Tomek zagryzł wargi ze złości.

Przeciwstawiając Henia Tomkowi, nauczyciel trafił jak kulą w płot, bo chłopcy już od przedszkola byli dobrymi kolegami, a ta sytuacja wywołała u nich złość na belfra i chęć odegrania się na nim.

Okazja nadarzyła się niebawem, gdy kilka tygodni później biolog ze złośliwym uśmiechem powiedział do Tomka:

– Będę potrzebował żab do demonstracji. Ty umiesz łapać ryby, bo jesteś wędkarzem kłusownikiem, to i z żabami sobie poradzisz. Na następną lekcję przyniesiesz mi kilka. Poprawisz sobie tym oceny, bo masz słabe.

Tomek polecenie wykonał i wyznaczonego dnia przyniósł do klasy wiadereczko po farbie pełne różnych żab.

– To jest bezczelność! Kpisz sobie ze mnie! – wydarł się nauczyciel na Tomka. – Idziemy do dyrektora!

– To jest moja wina – wtrącił się Henio. – To ja łapałem żaby, a on tylko trzymał wiaderko.

Biologa zatkało. Chwilę pomilczał, a potem warknął:

– No wiesz, Heniu! Miałem cię za mądrego chłopca, a ty jesteś taki sam durny jak Tomek.

Henio był najlepszym uczniem w klasie, nauczyciele go lubili, nijak więc było biologowi ciągnąć go do dyrektora. Sprawa rozeszła się po kościach, ale nauczyciel od tamtego dnia zyskał przezwisko „Żaba”.

Wiele lat później Tomek zwierzył się byłemu klasowemu koledze, że wstydził się stać przed tablicą na widoku całej klasy z powodu… swojego ubogiego ubrania. Nie były to jeszcze czasy szkolnych rewii mody i wszyscy uczniowie musieli być ubrani mniej więcej jednakowo. Prawdopodobnie więc nikt nie zwracał uwagi na jego strój, ale on wiedział, że miał stare i niemodne spodnie, że jego swetry miały powypychane na łokciach rękawy, a koszule były wypłowiałe od wielokrotnego prania. Z tego samego powodu nie chodził na tańce i nie spotykał się z dziewczynami. Wolny czas spędzał nad rzeką lub na czytaniu książek. Przeczytał nawet najbardziej nudne szkolne lektury, a wszystkie ówczesne przeboje młodzieżowej literatury przygodowej miał w jednym palcu.

Mimo różnych pierepałek Tomek dotarł do matury, na którą stawił się w nowiutkim, modnie uszytym garniturze. W maturalnej gorączce prawdopodobnie nikt jego ubrania nie zauważył, ale on nareszcie czuł się świetnie i wszystkie egzaminy pozdawał bez problemu.

Gorzej było z balem maturalnym, bo był bez partnerki i nie umiał tańczyć. Snuł się więc po sali balowej, popijał ze wszystkimi i nazajutrz przeżył pierwszego kaca w życiu.

Po maturze poszedł na dwuletnie studium techniki medycznej i ukończył je w terminie.

Potem przyszło normalne życie: żona, córka, mieszkanie i dobra praca w szpitalu. Był przykładną głową rodziny, wiodło im się dobrze, a on nareszcie mógł sobie pozwolić na fajne ciuchy. Nosił się modnie i każdego dnia chodził do pracy inaczej ubrany.

Gdy wszystko już układało się dobrze, na raka zmarła siostra. Wtedy Tomek się przestraszył, bo poczuł się następny na liście. Jeszcze bardziej niż o siebie, zaczął bać się o córkę. Obawy te szybko przyjęły formę obsesji. Obserwował dziewczynkę bacznie i przy jakimkolwiek - według niego - podejrzanym objawie, wysyłał ją do lekarza i na badania. Pracował w służbie zdrowia, więc mógł to załatwiać bez problemu z dnia na dzień. Z czasem ta ojcowska nadopiekuńczość stałą się dla córki nie do zniesienia. Była młoda, wesoła i nie umiała żyć w ciągłym strachu przed chorobą. Broniła się więc jak umiała. Kłóciła się z ojcem, a później zaczęła go unikać. Popierała ją matka i na tym tle stale dochodziło między małżonkami do kłótni. Z czasem ich pożycie tak się posypało, że doszło do rozwodu.

Mimo Tomkowych obaw, córka jego rozwijała się dobrze. Wyrosła na silną kobietę, uprawiała wyczynowo sport i nawet występowała w reprezentacji kraju. Ojciec miał z nią słaby kontakt i częściej słyszał o niej w telewizji, niż jej głos w telefonie.

Samotność wypełniał sobie - podobnie jak w młodości - czytaniem. Nie ograniczał się do drukowanych książek, ale coraz częściej zaglądał do Internetu. Z wielu portali literackich wybrał dwa i czytał oraz komentował ukazujące się tam utwory. Nigdy nie oceniał postaw politycznych ani moralnych autorów, a jego komentarze dotyczyły wyłącznie strony literackiej publikowanych tekstów, oraz ewentualnych błędów. Nie wdawał się w żadne internetowe pyskówki i z czasem stał się bardzo cenionym krytykiem. Autorzy czekali na jego komentarze, a jeśli coś przegapił, wręcz upominali się o nie.

Po kilku latach Tomek zaczął mieć dolegliwości gastryczne. Jak wielu ludzi, którzy liznęli nieco wiedzy medycznej, zaczął leczyć się sam przy pomocy ziół i ogólnodostępnych tabletek. Nic to nie pomagało i jednak musiał przeprosić się z lekarzami, a oni zdiagnozowali u niego raka żołądka. Stadium choroby było jeszcze wczesne i operacja mogłaby go uratować, dlatego lekarze zalecali szybkie podjęcie decyzji.

Tomka, który od śmierci siostry czuł wiszącą nad sobą rakową klątwę, diagnoza nie zaskoczyła, a reakcją na nią było to, żeby schodząc z tego świata, nie zostawić po sobie bałaganu. Sprzątanie rozpoczął od sprzedaży większości umeblowania i telewizora. W następnej kolejności chciał pożegnać się z internetowymi znajomymi. Zaczął już nawet układać stosowny tekst, ale wtedy przyszła refleksja: „Kogo z tych ludzi interesuje mój los? Czego ja od nich oczekuję? Współczucia? Pociechy? A może życzeń szczęśliwej drogi w zaświaty?” Zrozumiał, że takie „huczne” pożegnanie nie miałoby sensu i normalne, po cichu wylogował się z obydwu portali

Tymczasem los był nieubłagany i gdy podczas kolejnej wizyty lekarz powiedział, że wkrótce może być za późno, Tomek obiecał dać odpowiedź za dwa dni.

Nazajutrz wybrał się nad rzekę, która była jego azylem już od dzieciństwa i bijąc się z myślami, spacerował nad jej brzegami do wieczora.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Marian · dnia 25.02.2023 09:28 · Czytań: 471 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 10
Komentarze
Marek Adam Grabowski dnia 27.02.2023 17:52 Ocena: Świetne!
Smutne opowiadanie. Ja w gimnazjum miałem okropną biolożkę, ale biolożka w liceum była gites!

Pozdrawiam

Ps. "Sprawa rozeszła się po kościach (...)" - Czy były one Wielkie?
Marian dnia 28.02.2023 08:45
Marku, dziękuję za wizytę i komentarz.

Gdyby Kości Wielkie już wtedy były, to by się pewnie rozeszła po nich. A tak musiała to robić po normalnych. :)
Marek Adam Grabowski dnia 28.02.2023 18:55 Ocena: Świetne!
Marianie pochwalę ci się, że dwa moje opowiadania znalazły się w Antologii "Do czytania".

https://www.portal-pisarski.pl/czytaj/63581/pomniki-w-srodmiesciu To już znasz.

https://www.portal-pisarski.pl/czytaj/64982/zycia-na-prowincji-jest-spokojne A to jeszcze poznasz.

Pozdrawiam
Marian dnia 01.03.2023 07:55
Gratuluję.
gitesik dnia 05.04.2023 04:15
Klątwa do pragnienia, aby na coś lub coś spadło fatum lub nieszczęście. Może być zarówno przekleństwo wypowiedziane ustnie, jak i pismo lub symboliczne działanie mające na celu przyciągnięcie pecha.

Klątwy były obecne w wielu kulturach na przestrzeni wieków i zostały uznane za niebezpieczne i wprowadzające chaos do życia ludzi. W wielu przypadkach klątwy były związane z magią i wiarą w to, że siła słowa może mieć wpływ na rzeczywistość.

Mimo że klątwy są często używane jako wierzenia ludowe, to ich wpływ na ludzi i ich psychikę nie powinien być lekceważony. Klątwy mogą powodować dolegliwości, inne i inne dolegliwości, które mogą mieć wpływ na zdrowie fizyczne i fizyczne.
Marian dnia 05.04.2023 09:01
Gitesik, dziękuję za wizytę i obszerny komentarz.
Usunięty dnia 26.07.2023 00:09
"Zarabiała niewiele i z biedą utrzymywała rodzinę." - raczej z trudem.
Marian dnia 30.07.2023 08:51
MPiechutowski, dziękuję za odwiedziny i korektę.
Usunięty dnia 19.08.2023 08:19
Przeczytałem teraz uważnie Twoje opowiadanie. Wciągające.
Marian dnia 19.08.2023 09:47
MPiechutowski, dziękuję za ponowne odwiedziny i miły komentarz.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:32
Najnowszy:pkruszy