Kobieta, która kradła książki - desert rose
Proza » Miniatura » Kobieta, która kradła książki
A A A

Kiedy miałam siedemnaście lat, zostałam złodziejką. W moim przypadku kradzież naznaczyła mnie na całe życie, przylgnęła jak tatuaż wykonany pod wpływem impulsu, który po latach nudzi się i ukrywamy go za wszelką cenę. Wiecie, to tak jak z prostytucją. Kobieta, która raz sprzeda swoje ciało, nigdy nie przestaje być prostytutką, a alkoholik całe życie musi unikać butelki.

Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Nie kradłam z głodu, z przymusu, nawet nie po to by spłacić długi, bo ścigali mnie komornicy czy wierzyciele. Gdyby tak było, pewnie wzbudziłabym w was chociaż cień litości. Prawda sprowadzi na mnie jedynie pogardę.

Kradłam drzewa. A właściwie drzewa pokryte malutkimi znaczkami. Kradłam życie zamknięte w słowach. Kradłam matki i ojców, dzieci i zabójców, dzielnych superbohaterów, magię i codzienność. Teraz przyszedł czas na zapłatę – muszę oddać życie za życie i historię za historie, wiele przywłaszczonych historii. Atrament to moja krew, papier jest cienki i biały jak skóra w okolicach oczu. Poniżej mięsistych tkanek literatury tętni życie, moja zraniona dusza, układa się w waszych wyobraźniach w ponure i radosne wizje, przeraża was i bawi.

Chodziłam do tej księgarni od lat. Miałam wrażenie, że sprzedawcy znają mnie z widzenia, że za uśmiechami kryje się prawdziwe skojarzenie. Wreszcie, obudziło się we mnie to przemożone, szczypiące uczucie za mostkiem, promieniujące aż do dłoni. Pokusa.

Dostawałam oczopląsu od kolorów okładek. Stałam na środku księgarni, usiłując podjąć decyzję: kryminał czy romans? Trzymałam w obu dłoniach dwie otwarte książki. Kredowy papier przykuwał mój wzrok, litery układały się w zdania i przyciągały i nęciły jak błyszczący magnes na lodówce, Nie mogłam przestać czytać.

Co powinnam wybrać?

W portfelu tkwił jedynie jeden pięćdziesięciozłotowy banknot. Wciąż czekałam na stypendium. Byłam tą niepozorną kujonicą w warkoczykach i skromnych, czarnych bluzkach. Nie malowałam paznokci, nie nosiłam makijażu.  Grzeczna dziewczynka. Nudna, bezbarwna i niewidzialna dla chłopaków, chyba, że akurat byłam pod ręką by spisać ode mnie zadanie domowe.

Czy to, że kochałam czytać jest dla was wystarczającym usprawiedliwieniem?

Na pewno nie. Czy mam do was żal?

Ani trochę. Czy w ogóle mam prawo prosić was o wybaczenie?

Kiedy pracownica księgarni w firmowej koszulce uśmiechnęła się do mnie i popchnęła wózek z książkami, wsunęłam do plecaka obie, a potem odwróciłam się w stronę drzwi. W sklepie nie było kamer. Nikt nie widział, jak mokra od potu sukienka lepiła mi się do pleców.

Wyszłam na zewnątrz. Była jesień, gałęzie drzew straszyły nagością, liście smętnie leżały pod nimi, nurzając się w deszczu i błocie. Paliło mnie w żołądku, a w głowie chór głosów sumienia śpiewał:

Złodziejka. Przestępczyni. Degeneratka.

Plecak zrobił się o kilkanaście kilogramów cięższy. Ze stresu poczułam, że muszę skorzystać z toalety. Zaczęłam odczuwać zawroty głowy; tylko tego brakowało, żebym z łupem przy sobie zemdlała na środku chodnika. Przyspieszyłam kroku i skupiłam się na obłoczku powietrza płynącym z moich ust przy każdym wydechu. O dziwo, nie cuchnęło zgnilizną, nie zmieniło się, chociaż złamałam prawo. Czy ktoś mnie śledził? Może widział, jak kradłam i teraz miałam zostać aresztowana na ulicy, w biały dzień, dla przykładu? Obejrzałam się przez ramię. Uliczka była opustoszała. Wybiło południe – dzieciaki siedziały na lekcjach, dorośli w pracy. Wspominałam już, że kujony też wagarują?

Kiedy zaczęło padać, ja już wkraczałam do klatki mojego bloku. Uniknęłam deszczu, tak jak sprawiedliwości. Zagrzmiało; w oddali pojawił się gniewny błysk, ale ja byłam bezpieczna.

A przynajmniej tak myślałam.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
desert rose · dnia 22.04.2023 14:20 · Czytań: 386 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 4
Komentarze
mike17 dnia 22.04.2023 15:01 Ocena: Świetne!
Oryginalne dziełko, przykuło moją uwagę od pierwszych zdań, zasysając w głąb swej treści.
Opowiadanie z pozoru proste, może nawet z lekka banalne, zawiera jednak głębszą myśl: miłość do czytania nawet za cenę kradzieży.
A może przyczyna leżała w warstwie psychicznej?
Może bohaterka czuła jakiś chorobliwy pęd do kradzieży książek, by zaznać coś na kształt duchowego, mentalnego orgazmu?
Czyżby nałóg, chorobliwy imperatyw?

Może tak dywagować w nieskończoność.
Każdy z czytaczy może odebrać tę miniaturę inaczej.
Ty dajesz suche fakty, bez analiz psychologicznych, a to pozwala dośpiewać sobie całą resztę.

W prostocie tego utworu jest jego siła, którą wyczuwa się przymusem kradzieży owych książek - utwór z pozoru statyczny, ma swoją dynamikę, zwłaszcza w końcówce.

Jak dla mnie well done :)

:yes:
desert rose dnia 22.04.2023 15:06
Mike17, dziękuję za wizytę. Pozdrawiam serdecznie :)
Kazjuno dnia 26.04.2023 14:24 Ocena: Świetne!
Znakomicie desert rose oddałaś stan psychiczny złodziejki książek po wizycie w księgarni.
Nie wykluczam, że wszyscy mamy inklinacje do kleptomani?
Kiedyś, dokładnie nie pamiętam kiedy czułem się podobnie do twojej bohaterki.
Kilka chwil, zastanawiałem się, co wtedy ukradłem?
Ale nie! To nie była klasyczna kradzież. - Przypomniałem sobie,
Byłem cinkciarzem i na środku wypełnionej tłumem podróżnych hali biletowej Dworca Gdańskiego zaczepiłem dystyngowanego jegomościa. Francuza, który wysiadł z pociągu Paryż-Moskwa. Głupio mi było nakłaniać go, żeby transakcję wymiany złotówek na franki (jeszcze nie było euraków) robić gdzieś w ukryciu. Na oczach tłumu, poprzetykanego jak to za komuny tajniakami kupiłem 500 franków. Podekscytowany, że na czysto zarobiłem 2000 złociszy (wówczas miesięczną pensję robotnika powierzchniowego na kopalni). zdrętwiały ze strachu, że śledzi mnie milicyjny konfident, ruszyłem w stronę wyjścia. Jeszcze kiedy jechałem tramwajem, nie mogłem się pozbyć uczucia, jakie towarzyszyło złodziejce książek w twoim świetnym opowiadaniu.
Dobra robota - powtórzę za kolegą Mike17.

Pozdrawiam
desert rose dnia 26.04.2023 15:05
Dziękuję Kazjuno.
To właściwie nie opowiadanie a być może początek czegoś większego. Czas pokaże. Pozdrawiam i życzę dobrego dnia :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
09/07/2025 21:44
Fajne, chociaż końcówka mnie zbiła z tropu:) »
pociengiel
09/07/2025 00:31
i wszystko jasne »
Szwarczyk
09/07/2025 00:00
Czasami to właśnie cień ukazuje nam więcej niż światło. »
pociengiel
08/07/2025 21:09
tak, cień to niebagatelna gwarancja »
Szwarczyk
08/07/2025 20:36
Ja spisałem tylko jego historię, która sama do mnie… »
pociengiel
08/07/2025 15:15
Zastanawiam się, w jaki sposób podmiot liryczny dał stamtąd… »
Wiktor Mazurkiewicz
08/07/2025 15:10
ajw Miło mi; już zapomniałem o tym wierszu, ale tytuł mnie… »
ajw
08/07/2025 10:33
A ja już myślę co będzie w październikowie i to potem mnie… »
ajw
08/07/2025 10:30
Bardzo wzruszający kawałek poezji.. Pozdrawiam serdecznie,… »
ajw
07/07/2025 20:19
Lilah - ja się musiałam latami tego uczyć :) Milu -… »
Wiktor Mazurkiewicz
07/07/2025 16:32
Podoba się bez dwóch zdań, od początku do końca; taki… »
Miladora
07/07/2025 03:25
A ja się nieziemsko ubawiłam. :))) Miłego dnia, Alex. »
Ala Mak
06/07/2025 23:53
Przykro czytać. »
Szwarczyk
06/07/2025 18:43
Dziękuję za miłe słowo i ocenę. Cieszę się, że wiersz… »
valeria
06/07/2025 09:32
Świetne, tyle się wmówi w miłość:) »
ShoutBox
  • Miladora
  • 04/06/2025 15:22
  • Bardzo dziękuję, bo nie spodziewałam się wyróżnienia. :)
  • pociengiel
  • 28/05/2025 10:41
  • moskalik ciapatek a jak dowcipny buk Akbar! powie za rok dwa góra osiem posrają się muchy na jego głowie wcześniej da głos nieczyste prosię
  • pociengiel
  • 26/05/2025 14:18
  • co to z tym Conanem?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty