Bura Meduza (zmutowany żeglarz portugalski) - andro
Proza » Miniatura » Bura Meduza (zmutowany żeglarz portugalski)
A A A
Na szczęście jeszcze potrafię włóczyć się po leśnych ostępach z głową w dół, tylko tak udaje mi się chociaż na chwilę uciec przed Twoimi szybkimi spojrzeniami kłującymi jak zastrzyk naklofenu i przed Twoim węchem psa szkolonego dla służby celnej, i przed Twoim jadem, którym nasączone są wszystkie szczegóły tamtej rzeczywistości.
Zamiatam ściółkę warkoczami nieśmiałych myśli, takich, których nie możesz wykryć od razu, znajdujesz je później, kiedy trafiasz w te miejsca z bandą wrzeszczących spienionych tropicieli. Lecz wtedy to są już tylko zimne kupki popiołu, nie możesz z nich nic wyczytać.
Przepływam błotniste rowy bulgocząc w nich z zadowoleniem, wplątuję się nitkami zachwytu w cierniste zarośla tarniny, prasuję głębokimi westchnieniami łany pożółkłej trawy, jeszcze to potrafię. Ale nawet tutaj, przez nagie, zimowe gałęzie drzew dostrzegam Cię czasami w górze, nadpływasz ciemną, gradową chmurą jak groźne, milczące miasto umarłych. Nie widzisz mnie, bo jestem głową w dół, a przecież Ty szukasz czegoś innego, prawdy o mnie - po to by nażreć się nią do syta i zwymiotować wkładając sobie w gardło paluchy. Czy Ty masz gardło?
Czuję tylko złośliwy ruch powietrza gdzieś w górze, wśród wierzchołków starych buków, to rzemienne końcówki Twoich batów chłoszczą powietrze, którym oddycham. Na razie tylko tyle możesz mi zrobić. Nie wiem jednak jak długo jeszcze będę tak potrafił, już nie to zdrowie, nie ta wątroba, a i ostępów leśnych coraz mniej. Zalewa je ludzkość - śmierdząca plastyczna masa zlepiająca dobro i zło w nicość.
Ale jeszcze trwam, ciągle z uporem maniaka żyję, przesiaduję gościnnie na tronach nieistniejących władców byle czego, wygrzewam lisom ich puste nory, korniki spowiadają mi się ze swoich grzechów, samotny kruk czasem siada mi na ramieniu i trwa razem ze mną.
Milcząca, bezduszna chmura tamtego miasta tkwi w bezruchu nad ostatnią oazą, zwisają z niej bezwładnie plastikowe ręce manekinów. Od czasu do czasu ich dłonie otwierają się ia zaciskają kurczowo jakby chciały coś złapać. Ja wiem co i Ty też to wiesz.

Wczoraj noc była jasna, księżyc lizał bladym jęzorem zmarzniętą korę i mech, wypróżniał się światłem na ciemność. I wtedy przyszła ta Twoja suka, w kremowej kurtce i czapce narciarskiej, z aparatem fotograficznym na szyi. Rozgarniała zarośla szponiastymi łapami, z jej ohydnie rozwartych warg dudniła monotonna muzyka techno. Chciałem udać, że jej nie widzę, ale ona przyszła z innymi, z tymi najgorszymi spod ciemnej gwiazdy. Musiałem błyskawicznie wykopać rów aż do wody, do ostatniego oceanu i dać nura w otchłań...

Jestem tu, w głębi, w otchłani. Jeśli mnie słyszy ktoś, proszę, nie idźcie mi na pomoc, udawajcie, że to szepty umarłych zaklęte w opadłych liściach, że nic nikomu nie grozi i wszystko jest na swoim miejscu. Może wtedy mnie nie zauważy.
Wieczorem dzikie świnie znów przyjdą pod dąb, który karmi je żołędziami miłości, najedzą się tego gówna do oporu, a stary dąb pokiwa głową z zadowoleniem i włoży do dziupli kolejny plik papierków spięty gumką. Takie zwyczaje wprowadza tu Twoja suka w kremowej kurtce, kochanka Chaosu, siostra Religii. Udaje, że ma twarz ale tylko kradnie tysiące twarzy, sumienie jej jest węgorzem elektrycznym i żywi się głównie padliną, a spotkać ją możesz wszędzie, wszędzie...
Biedni, którym się wydaje, że szalonym jest Szaleństwo, ubodzy ci, którzy opłakują zmarłych i smutek swój mają za jedynego bożka, wieczna próżnia dla tych, co pokładają nadzieje swoje w Nadziei. Tym tylko będzie odebrane, którym nie ma co zabrać, stracą ci tylko, którzy się sami zatracili i poznali smak Twoich pocałunków jak śmigło helikoptera. To ich umysły zbierają się w hordy i przeczesują ostatnie łąki rzepaku żółte jak słońce.

A więc otchłań. Tu mnie nie znajdziesz, moje lodowate ciało ciągle nasiąka ucieczką jak gąbka. Już nie ma tronów, lisich nor, bagnistych rowów i traw wyczekujących głaskania oddechem. Błękit i biel pulsują w górze na tafli Nirwany, opuszki palców pieści swobodny prąd myśli, ale nie ma tu żadnej walki, żadnego strachu. Jest tylko suchy, trupi grzechot kostek lodu, jestem bursztynowym płynem pomiędzy nimi, a Ty odskakujesz od niego z przerażeniem i wściekłością jak pies od jeża. Nie możesz, nie potrafisz. Jestem bezpieczny, jestem martwy. Żyję!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
andro · dnia 29.01.2009 09:04 · Czytań: 1095 · Średnia ocena: 4,67 · Komentarzy: 11
Komentarze
Miladora dnia 29.01.2009 16:57
Andro - jest klimat, jest bogactwo języka, jest malarskość opisów i styl, ale powiedz, proszę, do czego odnosi się to opowiadanie.
Czytam i czytam, próbuję zrozumieć, a jeżeli czegoś nie łapię, to proszę autora o wskazówki dotyczące jego przesłania. Może po prostu coś mi umyka? Naprowadź mnie więc trochę, dobrze?
(aha, odrobiłam lekcje i przeczytałam o aretuzie) ;)
SzalonaJulka dnia 29.01.2009 20:41 Ocena: Świetne!
Andro, pozwoliłam sobie od razu wydrukować ten tekst, żeby nie denerwować się, że znów go znikniesz ;) bo nad nim to będę musiała dłuuugo pogłówkować. Mówiłam już ze sto razy, że bardzo lubię Twoje pisanie i tu dalej mi się podoba, ale nie rozumiem ni w ząb.
Na razie jedyne skojarzenie to "Kropka nad ypsylonem" Stachury - wiem, odległe.
andro dnia 29.01.2009 20:46
Właściwie to, w jakikolwiek sposób odebrałaś ten tekst, dobrze go odebrałaś. Najważniejsze jest to, aby poruszyć te rzeczy, które zalegają nieruchomo w czytelniku i drgną po lekturze. Jakie to rzeczy? Każdy ma swoje. Ale wiem o co ci chodzi - sakramentalne "co autor miał na myśli?"
Miał na myśli ucieczkę, pragnienie uwolnienia się od czegoś, bezsilność i kolejne, coraz bardziej drastyczne próby ocalenia chociaż pozoru własnej świadomości (albo nieświadomości).
Od czego ta ucieczka? Może od ludzkości, cywilizacji, może od stresu, codzienności, od.... tysiąca rzeczy.
Albo od Jednej Wielkiej Rzeczy. Niech każdy sobie sam coś znajdzie.
Miał na myśli zaciskającą się pętlę, oddział partyzantów w okrążeniu, alkoholików u kresu sił, zwierzę ścigane przez harty i możliwości. Różne możliwości, z których w końcu zostają trzy, potem dwie i wreszcie jedna.
Aretuza jest symbolem lęku. Przed czym?
A czego się boicie?
Miladora dnia 29.01.2009 23:05
Andro, aretuza to dość karkołomny bohater. Trudno do niego przypasować jakiekolwiek odniesienie w tekście, ale jako całkowite oderwanie, z drugiej strony, może pasować do wszystkiego.
Mimo wszystko, gdyby był jakiś malutki chociaż ślad, za którym można by podążać, nie byłoby źle.
Mózg mi się zlasował przez Ciebie, ale niech tam... i tak czytałam z zaciekawieniem... :D
ginger dnia 29.01.2009 23:25 Ocena: Bardzo dobre
Zainteresowałeś mnie bardzo. Nie wiem, co Autor miał na myśli, ale dopasowałam tu jakieś swoje wyobrażenia... I działa, że tak powiem ;) Na wyobraźnię, i na coś jeszcze tam w środku. Ciężko mi powiedzieć coś konkretnego, bo cały tekst jest jednym wielkim domysłem.
Hmpf... To ja już przestanę jak koń pod górę kombinować, zostawię bdb i idę szukać dalej ;)
andro dnia 30.01.2009 22:23
Właśnie dlatego, Miladoro, uprę się przy braku malutkiego śladu na rzecz jakoś jednak ograniczonej interpretacji (chociaż w tych granicach dowolnej). Inaczej mózg by ci się, jak mówisz, nie zlasował. Oczywiście, że mógłbym napisać dokładnie o czym myślałem, kiedy pisałem "żeglarza portugalskiego" - ale czy o to chodzi żeby do noża dodawać instrukcję obsługi? I tak każdy go użyje jak chce - jeden ukroi chleb a drugi zabije.

ginger coś tam kmini po swojemu i wyciąga coś dla siebie. I niech tak będzie. Niech kruki i wrony rozszarpią aretuzę...
SzalonaJulka dnia 01.02.2009 00:24 Ocena: Świetne!
Cholera, czytam i czytam :) dalej zostaję w kręgu skojarzeń z "ypsylonem".
Z aretuzą jest jeszcze ten problem, że jako kolonia jest niejako bohaterem zbiorowym.
andro dnia 28.02.2009 00:05
aretuza daje ten komfort, że może być bohaterem dowolnym. ale najważniejsze jest to, że nie budzi sympatii.
SzalonaJulka dnia 28.02.2009 00:15 Ocena: Świetne!
andro, oczywiście, że budzi sympatię, a przede wszystkim podziw - jest przecież tak piękna/y/e i tajemnicza/y/e
Usunięty dnia 27.04.2009 20:19 Ocena: Świetne!
Dobry Wieczór.

Napiszę nieco spóźniony komentarz do powyższego tekstu, bo tekst ten, mimo że czytałem go już dawno, chyba zaraz po dodaniu, zapadł mi w pamięć.

Normalnie najprawdopodobniej znudziłbym się tego typu opowieścią i nie przebrnął do końca. W tym przypadku było jednak inaczej. Na pytanie "dlaczego tak było?" nie znam pełnej odpowiedzi, i chyba nie będę dociekać, brak mi sił; bo aby to dokładnie wyrazić, musiałbym wzlecieć na Wyżyny Autora, a to byłoby kosmicznie trudne, jeżeli nie niemożliwe... Niezwykle barwny język, zaskakujące (ale niewymuszone) metafory i porównania; bardzo mocna, mroczna, wściekława i szczera jest poezja w tej prozie.

Cdn.
andro dnia 09.05.2009 08:58
zbigniewie, dziękuję za bardzo zaskakujący (ale niewymuszony komentarz). Jego mocą jest chyba w dużym stopniu to, że taki spóźniony...:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:79
Najnowszy:Mateusz199