On - Marian
Proza » Obyczajowe » On
A A A

Obudził go huk - coś jakby odległy grzmot, ale dochodzący gdzieś spod ziemi. Usiadł i nadstawił uszu. Po chwili zahuczało jeszcze raz. Nasłuchiwał dalej, ale huk już się nie powtórzył. Uspokojony, opuścił swoje legowisko i rozejrzał się.

W dole rozciągała się rozległa, owalna dolina. Z prawej strony, z odległego lodowca spływało do niej kilka potoków. W środkowej jej części łączyły się one w rzekę, która dalej spadała w przepaść, zostawiając po sobie chmurę mgły. Po przeciwnej stronie doliny ciągnęło się pasmo gór, zza których chyba doszedł ten dziwny odgłos.

Znał dobrze tę dolinę, bo tutaj przyszedł na świat i przez kilka lat pod okiem matki uczył się żyć. Gdy urósł i nabrał sił, zaczęli zapuszczać się dalej. Wzdłuż potoków podchodzili aż pod czoło lodowca, lub schodzili z biegiem rzeki na odległy płaskowyż. Wędrowali wiele miesięcy, ale zawsze z końcem jesieni wracali. Tu, w ukrytej między skałami jaskini mieli bezpieczne legowisko, a w okolicy nawet w zimowy czas było dość jedzenia. Tak doczekiwali wiosny, a z pierwszym ciepłem rozpoczynali kolejną, coroczną wędrówkę.

Którejś wiosny ruszyli w stronę pasma gór widniejącego naprzeciw. Przekroczyli je i dotarli do głębokiego wąwozu o stromych, zalesionych zboczach. Jego dnem płynęła duża rzeka. Zaczęli powoli schodzić, gdy nagle do ich nozdrzy doleciał silny, szczypiący w oczy zapach, a po chwili zobaczyli dziwne światło, nad którym unosiła się mgła. Światło stale zmieniało wielkość, kształt i barwę, a wkoło niego widać było jakieś nieznane im dotąd stworzenia. Jedno z nich jakby wkładało łeb do światła, a pozostałe kręciły się w pobliżu, hałasując tak bardzo, że prawie zagłuszały szum rzeki. Cały ten widok, hałas i drażniący smród przestraszyły go tak bardzo, że aż przypadł do ziemi. Spojrzawszy na przykucniętą obok matkę, wyczuł, że ona też się bała. Po chwili wstała i szybko zaczęła wspinać się z powrotem. Ruszył za nią co tchu. Uciekli.

Takie było ich pierwsze spotkanie z ludźmi i ogniem.

Do wąwozu zeszli dopiero po kilku dniach, daleko od tamtego groźnego miejsca. Mimo to nie czuli się bezpiecznie. Dlatego szybko przekroczyli rzekę i zapuścili się w krainę leżącą za nią.

Jakiś czas później w jego życiu zaszła bardzo ważna zmiana - rozstał się z matką. Któregoś dnia matka nagle gdzieś się zawieruszyła, a gdy ją odnalazł, odepchnęła go. Próbował jeszcze kilka razy zbliżać się do niej, ale był odganiany. Zrezygnował więc i tylko długo patrzył za odchodzącą. Bał się, ale instynkt mówił mu, że stało się to, co musiało się stać i że tak ma być. Został sam w nieznanym terenie i musiał samodzielnie ruszyć w przyszłość.

Choć góry były tu niższe i pożywienia więcej, to jednak nie czuł się bezpiecznie, bo wyczuwał bliskość ludzi. Potwierdziło się to, gdy pewnego dnia znalazł wygasłe ognisko. Obszedł je ostrożnie, a gdy pogrzebał w popiele, poczuł znowu ten sam smród, przed którym niedawno uciekali razem z matką. Nie zwlekając, zawrócił i… wtedy poczuł w boku ból, i usłyszał huk. Nie obejrzał się nawet, tylko co sił w nogach pognał przed siebie. Mimo bólu i cieknącej po boku krwi biegł długo. Potem zapadł w zarośla i nasłuchiwał odgłosów pogoni. Pościgu nie było, więc został w swojej kryjówce, żeby odpocząć. Na szczęście postrzał był niegroźny i rana tak szybko się goiła, że już po kilku dniach mógł ruszyć dalej. Powoli wracał w rodzinne strony.

Gdy z końcem lata był już w swojej dolinie, nagle poczuł w sobie jakąś dziwną, rozpierającą go siłę, a jego zmysły wyostrzyły się. Zawrócił więc w góry i długo chodził po nich jak błędny, szukając czegoś. Gdyby wtedy spotkał innego samca, zaatakowałby i walczyłby z nim nawet do śmierci - jego lub swojej. Na szczęście do takiego spotkania nie doszło. Ten stan niedługo minął, a on był bardzo głodny i wyczerpany. Wrócił więc do doliny i pozostał tam przez zimę.

W wyniku zeszłorocznych wydarzeń tak dojrzał i okrzepł, że opuszczając wiosną swoją pieczarę, czuł się wielki i silny. Wyruszył więc w góry, wytyczając i znakując w nich nowe, własne ścieżki. Wspinał się na pokryte wiecznym śniegiem granie, dokąd docierały tylko sępy i wielkie, górskie koty. Przekroczywszy je, schodził wzdłuż spadających spod lodowców potoków w doliny, gdzie żyły kudłate byki. Nie bał się tych zwierząt, ale i nie podchodził do nich zbyt blisko. One zachowywały się tak samo - królowie gór szanowali się wzajemnie.

Kolejne lata przebiegały mu jak w zaprogramowanym cyklu: wiosenne zejście w dolinę, wielomiesięczny pobyt w górach, stan przedjesiennego napięcia i powrót na zimę do jaskini.

W swoich niekończących się wędrówkach raz tylko zobaczył pobratymca - a właściwie to, co z niego zostało. Pewnego razu bowiem w skalnej rozpadlinie natknął się na wyschnięte, poszarpane nieco przez sępy truchło samicy. Nie zatrzymał się nawet.

Teraz patrzył na swoją dolinę i wiedział, że oto znowu nadszedł czas corocznej wędrówki. Postawszy jeszcze chwilę, zaczął powoli schodzić po zboczu, rozglądał się i węszył. Jakiś czas pokręcił się po okolicy, a potem ruszył w góry, zza których usłyszał huk.

Szedł nieśpiesznie i ostrożnie, bo słabo znał teren. Jego królestwem był świat po drugiej stronie doliny. Tu zaglądał rzadko, a naprawdę daleko zapuścił się tylko raz - w pamiętnym roku rozstania z matką. Zaglądając w każdy zakamarek, powoli zbliżał się do owego wąwozu, gdzie przed laty pierwszy raz spotkał ludzi. Będąc jeszcze daleko, usłyszał niespotykane w jego świecie hałasy. Dawniej pewnie uciekłby, ale teraz ostrożnie szedł dalej.

Gdy dotarł na skraj wąwozu, zobaczył przerażający widok. Przeciwległe, zalesione kiedyś zbocze, świeciło teraz nagimi skałami, a nad rzeką poruszały się jakieś monstra, między którymi uwijali się ludzie. Wszystko to okropnie śmierdziało, wyło i warczało.

Nie rozumiał, że zobaczył ludzi budujących drogę wzdłuż rzeki, ale czuł, że oto dotarł do granicy innego świata, który już zawsze będzie przed nim zamknięty. I znowu - jak przed laty- ogarnął go strach. Zawrócił więc i odszedł w kierunku swojej doliny.

Nie odchodził jak król gór - uciekał jak banita. On - ostatni yeti.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Marian · dnia 25.06.2023 08:56 · Czytań: 347 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 5
Komentarze
Darcon dnia 25.06.2023 09:04
Wyostrza Ci się pióro, Marianie. Podobało mi się.
Pozdrawiam.
Marian dnia 26.06.2023 15:16
Darcon, bardzo dziękuję i pozdrawiam.
Marek Adam Grabowski dnia 27.06.2023 13:58 Ocena: Świetne!
Kapitalne opowiadanie! Mamy mocne rozpoczęcie; potem ciekawy opis przyrody oczami nie-człowieka; a w finale oszałamiającą niespodziankę.

Pozdrawiam
Marian dnia 27.06.2023 18:41
Marku, dziękuję za dobre słowo.
Staram się.
Zoom Lens dnia 12.09.2024 21:18
Dziękuję serdecznie Marian za zgodę na publikację tego powtórzę za Panem Grabowskim.. Kapitalnego opowiadania :yes:

Przyjemnego odsłuchu!

https://youtu.be/ZQPV-OobUpc
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Janusz Rosek
14/10/2024 14:22
Kazjuno Dziękuję bardzo za Twój komentarz i bardzo dobrą… »
Kazjuno
14/10/2024 10:46
Zajmująco tworzysz historię Andrzeja. Dużo w niej zwrotów… »
x.jdx
14/10/2024 10:32
Gitesik - Dziękuję za Twój komentarz! Twoje porównanie do… »
gitesik
14/10/2024 05:20
super mogłem się wtym zagłebić i odnajduję skrawki moich… »
valeria
13/10/2024 19:52
O fajny, ciepły wiersz »
gitesik
13/10/2024 17:17
Ja też lubię kawę mimo że jest gorzka w zasadzie. Czarna… »
Jacek Londyn
12/10/2024 08:21
Dzień dobry. Czytany jest ten artykuł (liczba wskazuje na… »
pociengiel
12/10/2024 01:04
dzięki andro »
andro
11/10/2024 23:24
Dobrze się czyta. 30 tysięcy poetów z Krakowa potwierdzi… »
OWSIANKO
11/10/2024 21:57
dzięki za brak zainteresowania »
liathia
11/10/2024 12:15
„Poeta”, to stan umysłu, więcej sennej wyrozumiałości życzę.… »
Dar
11/10/2024 08:31
Carl Jung powiedział :,, Wszystko, co nas drażni w innych,… »
Zbigniew Szczypek
10/10/2024 22:53
Pociengiel Faktycznie straszny ten sen, taki… »
Zbigniew Szczypek
10/10/2024 21:50
Kazjuno, Dar Kaziu - dziękuję Ci za wnikliwy komentarz i ze… »
Dar
10/10/2024 08:02
Tekst przypomina monolog wewnętrzny człowieka zaburzonego… »
ShoutBox
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
  • Kazjuno
  • 08/10/2024 09:28
  • Dzięki Zbysiu, też Ciebie pozdrawiamy. Animujmy ruch oddolny, żeby przywrócić PP do życia.
  • ajw
  • 07/10/2024 23:26
  • I ja pozdrawiam :) Zdrówka i samych serdeczności :)
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/10/2024 21:36
  • Dar, AJW, Kazjumo - serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję Dar za troskę - będzie dobrze! Wszystkich na PP pozdrawiam - nie poddawajcie się i wzajemnie odwiedzajcie, tak zbudujecie "swoją potęgę" ;-}
  • Dar
  • 22/09/2024 22:52
  • Zbyś Oława . Mam nadzieję, że będzie dobrze.
  • Wiktor Orzel
  • 18/09/2024 08:33
  • Dumanie, pisanie i komentowanie tekstów. ;)
  • TakaJedna
  • 16/09/2024 22:54
  • Jesień to najlepszy czas na podumanie.
  • mike17
  • 15/09/2024 19:48
  • Jak jesień nadchodzi, to najlepsza pora na zakochanie się :)
  • TakaJedna
  • 12/09/2024 22:05
  • Jak jesień idzie, to spać trzeba!
  • Wiktor Orzel
  • 11/09/2024 13:55
  • A co tutaj taka cisza, idzie jesień, budzimy się!
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty