Nela i róże przeszłości - Rozdział jedenasty - Letnia burza i palący wstyd. - LittleDiana
Proza » Długie Opowiadania » Nela i róże przeszłości - Rozdział jedenasty - Letnia burza i palący wstyd.
A A A

Pierwszy lipca, sobota.
Nadeszła godzina zero. Znów walczyły we mnie dwa sprzeczne uczucia. Z jednej strony cieszyłam się, że zobaczę Sergiusza poza zajęciami, a z drugiej przerażało mnie to, że będzie tam aż tyle ludzi i dźwięków. Nie trzeba wiele, by te dwa czynniki wymęczyły mnie na amen. Jest jeszcze kwestia tego, że na takich imprezach mama też lubi sobie popić. Nigdy ani ona, ani ojczym nie zastanawiają się jak wrócić do domu, gdy oboje nie mogą prowadzić, często nocujemy w miejscu danej imprezy. Jak można być aż tak nieodpowiedzialnym w ich wieku? W końcu ani ja, ani Laura nie jesteśmy w stanie samodzielnie ogarnąć takiej sytuacji.
Postanowiłam zbytnio się tym nie przejmować. Może „postanowiłam” nie jest najlepszym określeniem. Tak naprawdę wewnętrznie walczyłam ze sobą, by nie gryźć rąk, bądź nie zamknąć się w pokoju na klucz, byleby tylko nie jechać. A naprawdę miałam na obie te rzeczy ogromną ochotę. Jednak w końcu chęć spotkania Sergiusza wygrała. Zresztą mama miała dziś dobry humor, więc zgodziła się związać mi włosy w dwa warkocze! Nie miała też nic przeciwko, gdy na wyjście wybrałam sobie moją ulubioną białą sukienkę. Bardzo chciałam, żeby Sergiusz mnie w niej zobaczył. Chociaż czy w ogóle mnie zauważy?
Około godziny siedemnastej wyjechaliśmy z domu. Zbierało się na ciepłą, letnią burzę. Miałam nadzieję, że impreza skończy się na tyle szybko, by moi opiekunowie nie zdążyli się napić.
Ruszyliśmy w stronę Burzek. Przejeżdżaliśmy przez Magiczną Krainę! Chyba naprawdę jest magiczna, bo niemalże widziałam, jak stoję przytulona do mojego ulubionego fizjoterapeuty w upalny poniedziałkowy poranek.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, zrozumiałam, że moja nadzieja na szybkie zakończenie imprezy była bardzo płonna. Cała biesiada toczyła się na zadaszonej werandzie. Nawet deszcz czy burza nie przeszkodzą nikomu w tym festiwalu żenady pięćdziesięciolatków, którzy wciąż myślą, że są młodzi i na czasie.
Na werandę prowadziły długie i strome schody. Nie wzięłam ze sobą balkonika, bo mama stwierdziła, że zajmowałabym z nim zbyt dużo miejsca. Zresztą i tak raczej nie pomógłby mi w wejściu po stopniach. Mama chwyciła mnie za rękę i już zmierzałyśmy w stronę schodów, już miałam chwycić się poręczy, gdy ktoś chwycił moją drugą dłoń. Serce zabiło mi mocniej. Sergiusz! Pierwszy raz widziałam go w ubraniu innym niż dresy. Dżinsy i koszula w czerwono-niebieską kratę to niby nic wyjątkowego, ale w tym przypadku zrobiły robotę.
- Cześć Nela! Pomogę ci, te schody to mordęgą nawet dla mnie. - Z chęcią zgodziłam się. Mama nie była zbytnio zadowolona z propozycji fizjoterapeuty, lecz postanowiłam się dziś nią nie przejmować. W końcu jej będzie obojętne czym i czy w ogóle wrócimy dziś do domu.
Szybko złożyłam życzenia solenizantowi. Niestety ławka, która stała oparta o ścianę domu, była już pełna. Pozostała nam jedynie ta, która stykała się z balustradą werandy. Nie czułam się tam pewnie, sama nie wiem czemu. Wolałabym, żeby mama ciągle siedziała obok mnie, ale przecież nie mogłam o to poprosić, zepsułabym jej tym nastrój. Miałaby też potem do mnie pretensje, że powstrzymuję ją przed zabawą, a matce też w końcu coś się od życia należy. Siedziałam więc jak na szpilkach. Na szczęście podchmielone towarzystwo nie wpadło jeszcze na pomysł włączenia muzyki. Jeszcze.
Na takie imprezy mama nie pozwala ani mi, ani Laurze zabierać ze sobą telefonów. Nudzę się wtedy jak mops. Kątem oka zauważyłam, że siostra również jest znużona rozmowami ludźmi starszych od niej o parę dobrych dekad. Jednak ja miałam co obserwować. Parę miejsc dalej na tej samej ławce siedział Sergiusz. Rozmawiał z żoną tak żywo, jakby pierwszy raz się widzieli i mieli sobie ogrom rzeczy do opowiedzenia. Patrzyli na siebie z wielką miłością. Nawet ja widzę, jak bardzo mój fizjoterapeuta kocha swoją żonę. Nie potrafię siebie aż tak okłamywać. To niemożliwe by Sergiusz pokochał inną kobietę, póki Magda stąpa po tej ziemi. A do morderstwa na pewno się nie posunę. Są dobraną parą. O ile mój rozum to wie, to moje serce było i jest pełne żalu. Dlaczego rozmawia tylko z nią? Przecież obiecał, że pogadamy! A może po poniedziałkowych zajęciach stwierdził, że będzie trzymał mnie na dystans? Przecież w czwartek wszystko było w jak najlepszym porządku! Idiotko, to jest jego ŻONA! Może sobie z nią gadać, ile dusza zapragnie, aż do usranej śmierci! Z tobą za to nic nie musi!

Od tych trudnych myśli oderwało mnie namawianie jakiegoś starszego pana na polanie mi piwa. Żałuję, że przyznałam się towarzystwu do mojego prawdziwego wieku. Na początku wszyscy myśleli, że mam czternaście, góra piętnaście lat. Bardzo się zdziwili, gdy powiedziałam im prawdę. Wcześniej zamęczali mnie jedynie pytaniami typu: „Czemu się nie odzywasz?” , „Dlaczego nic nie jesz?”. A ja przy tym nagromadzeniu zapachów, dźwięków i ludzi nie mogłam nawet myśleć, a co dopiero mówić o jedzeniu czegokolwiek czy pogawędkach przy stole. Do teraz zastanawiam się, co oni wszyscy widzieli w tak głośnym słuchaniu Modern Talking. Przy takim ustawieniu głośności nie dało się nawet wyłapać, o czym śpiewał niemiecki duet.
- Nie, dziękuję. Ja nie piję. - Chciałam delikatnie odmówić, gdy został mi zaproponowany alkohol.
- Oczywiście, że Aniela pije jak każdy. Nie wydziwiaj córeczko. - Mama musiała się wtrącić. Zawsze to robi w takich sytuacjach. Dla niej zawsze najważniejsze jest to, żeby w towarzystwie nie wychylać się zbytnio poza normę. Nawet jeśli normą jest pijaństwo.
Staruszek miał już gdzieś moje zdanie. Polał mi piwa, a ja przez grzeczność wypiłam całą szklankę. Moja nadwrażliwość sensoryczna tylko się pogłębiła, o ile było to jeszcze możliwe. Bez pytania została mi polana druga szklanka. Wtedy zaczęłam doceniać to, że siedzę blisko balustrady. Na szczęście nikt mnie nie obserwował, bo mama na chwilę gdzieś się ulotniła. Szybko wylałam trunek do doniczki z kwiatkiem która stała tuż ze mną. Kiedy odwracałam się na miejsce, poczułam na sobie czyjś wzrok. To Sergiusz puszczał mi oczko. Poczułam znajome zdradliwe ciepło na policzkach.
Po chwili podszedł do mnie z Magdą i Olą. Mieszkam w Orzechowicach od kwietna, u Sergiusza i Magdy byłam dwa razy, a nigdy nie widziałam ich córki. No to dziś miałam okazję, bo posadzili mi małą na kolana. Muszę przyznać, że ledwo mogłam skupić się na rozmowie. Oczywiście, głównie przez natężenie nieprzyjemnych dla mnie bodźców, ale nie tylko. Ta mała dziewczynka w różowej sukience, z rysami twarzy Sergiusza oraz kolorem włosów i oczu Magdy patrzyła się na mnie tak, jakby wiedziała co mi w duszy gra,a jej ocena była bezlitosna. W trakcie rozmowy wielokrotnie się zawieszałam. Po kolejnym takim odpłynięciu myślami fizjoterapeuta podszedł do jakiejś młodej dziewczyny, która rozmawiała z Laurą, na oko rówieśniczką mojej siostry. Po chwili podeszli do mnie we dwoje. Okazało się, że Asia jest córką solenizanta i chętnie udostępni mi swój pokój, żebym mogła odpocząć.
Po chwili Sergiusz zaprowadził mnie do pokoju, w którym królowała biel. Białe były ściany, biurko i meble zbite z palet. Mleczny kolor otoczenia przełamywała jedynie zieleń roślin, których było tu całkiem sporo.
Sergiusz pomógł mi usiąść na łóżku.
- Jeśli chcesz się położyć to kitraj się tam dalej, ja ci zdejmę buty. - I faktycznie to zrobił. Kiedy zdejmował mi lewego buta, zauważył świeżą ranę na jednym z moich palców. Sączyła się z niej krew.
- Nelu, co ci się stało i dlaczego nie założyłaś skarpet?
- Pewnie zraniłam się, gdy wchodziłam po tych schodach tutaj. Sam wiesz, że szuram lewą nogą, gdy wchodzę po schodach. A co do butów to mama powiedziała, że w towarzystwie nie należy nakładać skarpet do sandałów.
- To też moja wina. Powinienem zwrócić większą uwagę na to, jak stawiasz nogi. - Mężczyzna pokręcił z niezadowoleniem głową. - Poczekaj, zaraz wracam.
Po chwili wrócił z puszką zimnej pepsi w jednej ręce, a z wodą utlenioną w drugiej. Wręczył mi napój;
- Domyślam się, że pewnie wolisz to niż piwo. - Oboje zaśmieliśmy się na wspomnienie mnie podlewającej kwiatki procentami. Mój śmiech przerwał krótki jęk bólu, bo fizjoterapeuta właśnie przeczyszczał mi ranę wodą utlenioną. Mężczyzna wyjął z kieszeni koszuli plaster z motywem Krainy Lodu.
- Wybacz, że akurat taki, ale Ola uwielbia tę bajkę, a przy rocznym dziecku zawsze trzeba mieć takie rzeczy w pogotowiu. - Mężczyzna wstał, chyba chciał już wyjść, ale go zatrzymałam.
- Jak zauważyłeś, że jestem przeciążona? Przecież tyle się tu dzieje, no i nie jesteśmy na zajęciach. Jakim cudem ci to nie umknęło?
- Moja droga, fizjoterapeuta może wyjść z pracy, ale praca z fizjoterapeuty nigdy. - Poczochrał mnie po włosach. - No, ty sobie wypij colę i się połóż, a ja wracam do moich dziewczyn.
I tak zrobiłam. Kiedy zasypiałam, zastanawiałam się, czy przyjdzie mi tu spędzić noc. Przez ostatnie resztki świadomości odnotowałam pierwszy tego wieczora grzmot. Zaczynała się burza.


Po jakimś czasie obudził mnie czyjś głos. Był to Sergiusz. Okazało się, że jest dwudziesta druga z minutami i już czas wracać. Kiedy wkładał mi buty, wytłumaczył, że odwiezie nas wszystkich do domu, a raczej pojedziemy na dwa samochody z Magdą, bo przecież i tak zmierzamy w tym samym kierunku. Szybko pomógł mi zejść ze schodów, a potem posadził na przednie siedzenie pasażera w samochodzie ojczyma. Laura miała jechać z nami, ale widząc, w jakim stanie są rodzice, stwierdziła, że wraca z Magdą i Olą samochodem Sergiusza. W czasie jazdy nie potrafiłam cieszyć się z faktu, że tuż obok z siedzi moja ulubiona osoba. Nawet Magiczna Kraina straciła swój blask, gdy panowała w niej burza. Przez warunki atmosferyczne jechaliśmy bardzo powoli, cała droga zajęła nam godzinę. Bardzo nad tym ubolewałam, bo rodzice zaczęli się kłócić o to, kto komu bardziej spieprzył życie. No pięknie! Sergiusz pomyśli, że jesteśmy jakąś patologią! Miałam łzy w oczach. Złowiłam jedno, krótkie, ale współczujące zerknięcie fizjoterapeuty w moją stronę.
W Orzechowicach lało jak z cebra, lecz jeszcze nie było burzy. Sergiusz pomógł mi wejść do domu jako pierwszej z towarzystwa. Wytłumaczyłam mu, gdzie jest mój pokój. Okazało się, że lampka nocna na moim biurku była zaświecona. Jakim cudem włączyłam ją przed wyjazdem? Sergiusz znów zdjął mi buty. Mężczyzna chciał wstać i wyjść, ale zatrzymałam go, przytulając się do niego. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, przysięgam!
- Boję się, gdy oboje są pijani... - Wyszeptałam, będąc na granicy płaczu. Sergiusz delikatnie mnie odsunął.
- Gwiazdeczko, nie możesz się tak do mnie kleić. Gdy trochę pośpisz, będziesz czuła się o wiele lepiej. Nie bój się, twoi rodzice są zbyt wstawieni, by się kłócić, a jeśli doszłoby do awantury, dzwoń do mnie. - Pogłaskał mnie po głowie, po czym wstał i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Wstyd palił mnie żywym ogniem! Nie wiem jakim cudem zasnęłam prawie natychmiast i to w ubraniu. Strzępkami świadomości słyszałam pierwsze odgłosy burzy w Orzechowicach oraz ciężkie kroki rodziców wprowadzanych do domu przez Sergiusza.
Obudziłam się około północy i przebrałam w piżamę. Teraz jest druga w nocy, na zewnątrz szaleje burza, a ja siedzę i piszę. Myślałam, że chociaż to uciszy wyrzuty sumienia. Nie uciszyło.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
LittleDiana · dnia 16.07.2023 11:17 · Czytań: 331 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
nicekk
16/01/2025 20:28
O to dużo się za tą "linią" kryło :) »
K.i.r.o
12/01/2025 20:45
Zgodzę się z komentarzem powyżej,aczkolwiek w drugiej… »
retro
12/01/2025 19:52
Spawngamer, coś proponujesz? Myślałam, że się mnie boisz, a… »
Jacek Londyn
12/01/2025 19:20
Czytam dalej, akcja nadal płynie wartko. To plus. Mam trochę… »
ajw
12/01/2025 16:30
Wzory henny robione są między innymi cienkimi liniami. W tym… »
Zdzislaw
11/01/2025 11:47
Janusz, dzięki za komentarz i odniesienie do swoich… »
Jacek Londyn
10/01/2025 20:41
Dziękuję, że w czasach, w których ciągle brak nam czasu,… »
Janusz Rosek
10/01/2025 17:33
Zdzislaw Bardzo ciekawy tekst, przywołujący wspomnienia z… »
annakoch
10/01/2025 14:20
Bardzo fajny tekst, dobrze się czyta. Pozdrawiam »
Zbigniew Szczypek
08/01/2025 18:14
Januszu Rosek Dziś wiele rzeczy takich, jak… »
Janusz Rosek
08/01/2025 17:49
Zbigniew Szczypek Dziękuję bardzo ta ten komentarz i… »
Jacek Londyn
08/01/2025 16:13
Dobrze się czyta, historia biegnie wartko. Żeby było lepiej… »
Zbigniew Szczypek
08/01/2025 16:05
Janusz Rosek Bardzo podoba mi się ten wierszyk, fajnie i… »
Zbigniew Szczypek
08/01/2025 15:46
Bartek Krystian Podtrzymuję poprzednią opinię, a nawet… »
nicekk
07/01/2025 19:22
Szalony tekst! Jest w nim tyle sensu, co bezsensu i wydaje… »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 02/01/2025 11:06
  • Wszystkiego dobrego wszystkim!
  • Janusz Rosek
  • 31/12/2024 19:52
  • Udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku 2025
  • Zbigniew Szczypek
  • 30/12/2024 22:28
  • Iwonko - dziękując za życzenia - kocham zdrowie i spokój oraz miłość, pełną świąt! A Tobie Iwonko i wszystkim na PP życzę Szczęśliwego Nowego Roku, by każdy dzień był święty/świętem
  • ajw
  • 22/12/2024 11:13
  • Kochani, zdrowych, spokojnych i pełnych miłości świąt!
  • Berele
  • 16/11/2024 11:56
  • Siema. Znalazłem strasznie fajną poetkę: [link] Co o niej sądzicie?
  • ajw
  • 01/11/2024 19:19
  • Miło Ciebie znów widzieć :)
  • Kushi
  • 31/10/2024 20:28
  • Lata mijają, a do tego miejsca ciągnie, aby wrócić chociaż na chwilę... może i wena wróci... dobrego wieczorku wszystkim zaczytanym :):)
  • Szymon K
  • 31/10/2024 06:56
  • Dziękuję, za zakwalifikowanie, moich szant ma komkurs. Może ktoś jeszcze się skusi, i coś napiszę.
  • Szymon K
  • 30/10/2024 12:35
  • Napisałem, szanty na konkurs, ale chciałem, jeszcze coś dodać. Można tak?
  • coca_monka
  • 18/10/2024 22:53
  • hej ;) już pędzę :) taka zabiegana jestem, że zapominam się promować ;)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty