Nad szklanką absyntu siedzi dobra wróżka,
W zielonkawej cieczy moczy drobne usta,
Oczy też ma moje, choć wzrok jej zamglony,
Myśli były moje, tak człowiek spragniony!
Absynt leczy umysł, wspomnienia ogarnie,
Wezwie stare widma, wzgardzi nimi, złamie,
A potem się ulotni wraz z chłodem jesieni,
Pozostawi tamtą z dłońmi tuż przy ziemi.
Ona zrywa kwiaty, choć w dłonie piach chwyta!
Ona widzi niebo na blacie stolika!
Ona wita świerszcza co śpiewem się chlubił,
Zazielenił absynt i w szklance zagubił.
Szczupłym palcem trąca srebrzyste truchełko,
Ruszże się świerszczyku, moje pieścidełko!
Ty kwiaty i niebo widzisz takie same,
Lecz twoje prawdziwe, moje wyuzdane.
Wszystko tu jednakie na dnie szklanki leży,
Ja zza szkła spoglądam i tak w nic nie wierzę.
kategoria: 1. Gotyki, Strzygi i Dziwy
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
zielonefiolki · dnia 30.01.2009 08:54 · Czytań: 501 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: