Dokąd nogi poniosą - waikhru
Proza » Obyczajowe » Dokąd nogi poniosą
A A A
- Będziemy zawsze razem, prawda? - Jego błękitne oczy napełniły się łzami. - Nigdy mnie nie zostawisz ani ja ciebie. Po tym wszystkim, co przeszliśmy teraz musi być dobrze. Musi.
Jednak wcale nie musiało. Jego oddech stawał się coraz płytszy. Powieki coraz ciężej przykrywały zamglone oczy. Życie uchodziło powolutku, ale z determinacją, a ona to zauważała.
- Wszystko na pewno będzie dobrze. - Palce aż zbielały od silnego uścisku. Mimo to, coraz mocniej zaciskała dłoń na jego nadgarstku. Wiedziała, co za chwilę się stanie. To było nieuchronne, tak samo jak to, że zaraz wzejdzie słońce. Ono jedyne było obojętne na wszystko. Na winy chciane i niechciane. Było obojętne na coraz większą plamę krwi.
- Kochanie, to chyba koniec. Popatrz na mnie. Ja chyba umieram...
- Skończ czytać te bzdury! - Zaskoczonej dziewczynie książka wypadła z ręki.
- Zajmij się czymś pożyteczniejszym. Idę na spotkanie w związku z tym ogłoszeniem. Może tym razem się uda.
- Na pewno.
Pocałowała go czule, jednak bez większej nadziei, że cokolwiek się zmieni. Kolejne rozczarowanie i czas, kiedy on będzie dochodził do siebie. Nie lubiła tych dni. Krzysztof był bardziej obcy niż zwykle. A cisza nie miała nic wspólnego ze spokojem.Wtedy chowała wszelkie narzędzia podwyższonego ryzyka.
- Powodzenia Krzysiu. Teraz musi się udać.
Gdy usłyszała dźwięk zamykanych drzwi ukryła twarz w młodych, jasnych dłoniach. Nie płakała.



- Wiek?
- Dwadzieścia osiem.
- Stan cywilny?
- Kawaler.
- Yhm - Krzysztof patrzył teraz na szpakowatą brew, która drgała w górę i w dół, w rytm powtarzanych "yhm".
- No wie pan... Szukamy głównie ludzi z dużym doświadczeniem na tym stanowisku, z pańskim CV...
- Niech pan przestanie! Niech pan od razu powie, o co chodzi! Za wiele się już nasłuchałem o doświadczeniu... - Ale szpakowata brew pozostała nieruchoma. W brązowych oczach można było zauważyć zakłopotanie. Krzysztof nie czekał. Jak najszybciej chciał opuścić ten pokój, starannie uporządkowany i pachnący subtelnym odświeżaczem powietrza. Zapach leśny. Wózek szybko wyjechał, zahaczając o zbyt wystający próg.



- Wiek?
- Dwadzieścia cztery.
- Stan cywilny?
- Panna.
- Cudownie. To uprości wszystko, zwłaszcza ewentualne wyrzuty sumienia. - Mężczyzna był ubrany w dobry garnitur, pachniał drogimi perfumami, ale uśmiech miał prostacki.
- Co dokładnie będę musiała robić?
- Wszystko rozchodzi się o to, aby twój towarzysz był zadowolony. Nieważne czy będzie to wynikało z obecności, elokwencji czy twojego zgrabnego tyłka. - Znów ten ordynarny uśmiech pijaczka spod delikatesów.
- Kiedy mogę zacząć?
- Skontaktuję się z tobą, jak tylko zgłosi się do mnie klient.
- Będę czekać. Tylko... Proszę nie dzwonić na telefon domowy. - Wyraz oczu dziewczyny wrażał wszystko.
- Ma się rozumieć. - Była pewna, że ten uśmiech na długo zostanie jej w pamięci.



W mieszkaniu panował półmrok i czuć było alkohol. Ciężkie, duszne powietrze szybko wypełniło płuca. Zdjęła buty i weszła do pokoju. Zanim zapaliła światło potknęła się o kilka butelek, których brzdęk nieprzyjemnie rozproszył ciszę. Przy oknie leżał przewrócony wózek, a obok niego siedziała ciemna postać.
- Wydaje się teraz taki mały, jak dziecko. I taki bezradny, mój Boże - cicho westchnęła. Próbowała sobie wyobrazić jak bardzo musiał cierpieć, gdy po raz kolejny mu odmówili. Próbowała, ale to było ponad jej siły. Przynajmniej w tym momencie.
- Opowiem ci bajkę, chcesz? - Ciężko było zrozumieć jego słowa, których końcówki zlepiały się ze sobą, jak palce po zjedzeniu waty cukrowej.
- Było sobie więzienie, nieważne gdzie, w którym siedział facet. Dożywocie. - W tym momencie Krzysztof głośno czknął.
- Facet był niewinny. Ktoś zabił mu matkę, a oskarżyli jego. Motyw - skromna emerytura. Mamusia leżała w piwnicy, że tak to ujmę- rozkładając się na starym fotelu. A on odbierał od listonosza kopertę. To jest nieważne. Ten facet siedzi - to jest ważne. Pilnuje go strażnik, którego często odwiedza córka... - Krzysztof zakrztusił się łykiem wódki.
- Dodam, że córka była ładna. A oskarżony był artystą. Wielkim artystą - przynajmniej według siebie samego. Rysował portrety. Mało komu się podobały - zbyt dokładnie oddawały rzeczywistość, a jak wiadomo nikt nie lubi się takim, jakim jest naprawdę. - Butelka z hukiem przetoczyła się po pokoju.
- Facet znalazł sobie cel życia - zaczął rysować piękną córkę strażnika. Wiedział, że jej na pewno spodoba się portret. Ale czujne oko ojca zauważyło nadzwyczajne zainteresowanie więźnia i córka więcej do taty nie przyszła. A więzień szalał. Za wszelką cenę chciał dokończyć rysunek. Dopiął swego- dziewczyna musiała przyjść do więzienia jeszcze raz - rozpoznać zwłoki. Portret został więc ukończony, ale gdy morderca go zobaczył gorzko zapłakał. Dzieło życia było gówno warte - dziewczyna na portrecie była uśmiechnięta. Rozumiesz? Nic nie rozumiesz!
Krzysztof płakał, był to płacz pijacki, albo raczej płacz dziecka. Podeszła do niego i przylgnęła całym ciepłem swojego ciała do zapłakanej postaci.
- Nie martw się, znalazłam pracę. Teraz będzie już tylko lepiej.
W szybie odbijało się miasto- setki okien i jej okrągła, zmęczona twarz. Mężczyzna nigdy nie będzie szczęśliwy w domu, w którym kobieta ma smutne oczy.






- Jak się czujesz, babciu? - Delikanie pogłaskała cienką jak papier skórę.
- Lepiej kochanie. Ale mów co tam u ciebie? Wszystko dobrze? Tak się o ciebie martwię. Radzisz sobie z tym chłopcem? On pewnie wymaga tyle opieki.
- Wcale nie - gorąco zaprzeczyła. - Krzysztof jest bardzo silny. Ma dobrą pracę i w ogóle wszystko u nas dobrze. - Rozległ się zabawny dźwięk dzwonka, a dziewczyna szybko złapała za telefon.
- Przepraszam babciu na chwilę. Halo?
- Dzień dobry. Mam dla ciebie pierwszego klienta. Jesteś nadal chętna?
- Oczywiście. - Wyobraziła sobie uśmiech, który na pewno szpeci jego twarz.
- W takim razie jutro o 17. Proszę przyjść do biura. Tutaj przyjedzie. Ma na imię Paweł. Ma czterdzieści pięć lat. Do widzenia.
- Paweł... Ciekawe jaki jest. A właściwie co za różnica, byleby zostawił pieniądze. - Mimo wszystko poczuła przyjemny dreszczyk emocji.
- Widzisz babciu. Ja też właśnie dostałam pracę, wszystko jest wspaniale.
- To dobrze. To dobrze... - odpowiedział głos czysty, przyzwyczajony do wszystkiego, co w życiu może się zdarzyć.





Czuła się głupio idąc w tej żółtej sukience ciemnym, ponurym korytarzem. Denerwowała się. Aż żołądek podjeżdżał do gardła. Gdy chwytała za klamkę, przez myśl przemknęło jej, żeby uciec. Do swojego mieszkania, do Krzysztofa. Do wszystkiego, co zna i co daje spokój. Ale weszła. Zobaczyła całkiem zwykłego faceta. Sympatyczny - pomyślała.
- Cześć. - Głos miał miły, a jego uśmiech tworzył taki przyjemny kontrast z uśmiechem obok.
- To co? Możemy iść? Aha, jedziemy na bankiet firmowy. Najpierw kupimy sukienkę - nie martw się, fryzjera też załatwię. Może być? - Znów ten łagodny uśmiech. Nie powiedziała nic, tylko nieznacznie kiwnęła głową.





O drugiej w nocy odwiózł ją pod dom.
- Dziękuję. Było naprawdę miło. Mam nadzieję, że będę mógł jeszcze na ciebie liczyć. Pieniądze zostawię w biurze, ok?
- Ok. - Chciała już wysiadać. Była trochę pijana.
- Mogę cię pocałować?
- Nie możesz. - Nie powiedziała tego ostro, raczej z przekorą.
- Pójdę już.
Szybko zatrzasnęła drzwi i pobiegła w stronę klatki. Na schodach pospiesznie rozplotła misterny kok i starła brokat. Miała wyrzuty sumienia z tego powodu, że ich właściwie nie miała. Zapłakała krótko i przekręciła klucz.
- Gdzie byłaś?
- Jeszcze nie śpisz? - Miała nadzieję, że jednak będzie spał.
- Czekałem na ciebie. Możesz mi wytłumaczyć, gdzie byłaś tak długo? Powinienem się martwić?
- Nie powinieneś. Przecież wiesz, że w weekendy muszę siedzieć z dzieckiem dłużej. Rodzice byli u znajomych .
Nie pamiętała, kiedy nauczyła się kłamać z taką swobodą.
- Idę się wykąpać i zaraz przyjdę do ciebie. Umieram ze zmęczenie... - Ale Krzysztof już nie słuchał. Jego równy senny oddech niepokoił.





Tej nocy mało śniła. Obudziła się o świcie i spojrzała na mężczyznę obok. Swojego mężczyznę. Myślała o jego oczach, prostym nosie i tej małej bliźnie koło lewej brwi. Starała się nie myśleć o ukrytych, gdzieś głęboko pod kołdrą nogach.






Z Pawłem widziała się jeszcze kilka razy - można powiedzieć, że w pewien sposób zaprzyjaźnili się. Ona oferowała mu niczym nie skrępowaną młodość i możliwość ucięcia plotek wśród jego kolegów z pracy - wreszcie przestał być dla nich "kimś dziwnym". On oferował jej swoje pieniądze. Idealna symbioza. Po nim było wielu innych. Dojrzałych i bogatych, ale przede wszystkim samotnych mężczyzn. Tak samo wiele było progów, o które zahaczał Krzysztof wyjeżdżając w pośpiechu. W końcu przestał wychodzić - postanowił to tego dnia, kiedy młoda kobieta nieumiejętnie pomogła mu wysiąść z autobusu. Uderzył głową o chodnik. Był upokorzony i zły. Na tę kobietę, na siebie, na trójkę ludzi, którzy podnosili wózek. Odjechał brudny od błota i jesiennych liści.





Idąc zatłoczonym chodnikiem pomyślała, że czuje się tak, jakby żyła w szklanej kuli, którą właśnie potrząsnęło dziecko. Wokół wesoło fruwały płatki śniegu. Wiedziała, że wróci zaraz do przytulnego mieszkania, gdzie wszystko pachnie wanilią i Krzysztofem. Ostatnio było im dobrze. Była pewna, że co wieczór czuje innego mężczyznę. Czuje jego perfumy, pot i zapach z drogiego samochodu. Można było zaryzykować twierdzenie, że to akceptował. A może po prostu nie miał innego wyjścia. Nie wymagał od niej niczego poza obecnością, pełną cierpliwości, w której brakowało współczucia. Może naprawdę go kochała.
- Kochanie, jestem! - Przytuliła się do mężczyzny najmocniej jak umiała.
- Wracam od lekarza. Mam ci coś ważnego do powiedzenia! - W tym momencie wyciągnęła z torebki malutkie, niebieskie buciki.
Krzysztof zbladł. Szybko podjechał do okna i nie odwracając się powiedział:
- Może to moja wina. Nie powiedziałem ci tego wcześniej. Ja nie mogę mieć dzieci.
Dziewczyna jak zahipnotyzowana podeszła do szafy. Wyciągnęła największą torbę jaką miała.






Spotkali się jeszcze raz. Po wielu latach, kiedy to Krzysztof, jak co sobotę wykręcił numer do agencji. Nie zdziwił się ani on, ani ona. Jedyne co go zaskoczyło, to fakt, jak szybko kobieta może zbrzydnąć. Ale teraz, dla facetów którzy ją mieli, nie to było ważne. Po wszystkim zapytał tylko, jak się miewa dziecko. Spojrzała na niego - w jej oczach zobaczył odbicie wszystkich nienarodzonych dzieci.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
waikhru · dnia 30.01.2009 10:39 · Czytań: 1978 · Średnia ocena: 3,83 · Komentarzy: 13
Komentarze
ginger dnia 30.01.2009 11:38 Ocena: Dobre
Hmpf... Widzę, że "erki" poprawione. Kilka jeszcze błędów znalazłam, ale może też udało Ci się je unicestwić ;)
Podoba mi się temat, który wybrałaś, choć wykonanie momentami jest nieco niedopracowane. Niektóre zdania mi się po prostu nie podobają. I zakończenie jakieś takie za szybkie... Ale to już tylko moje "widziniedźwiedzie" ;) Tekst jak najbardziej warty przeczytania :yes:
waikhru dnia 30.01.2009 11:56
Zgodzę się, że zakończenie jest szybkie. Może za szybkie- ale to jest jeden z moich wariantów, jeśli chodzi o ten temat. Przy następnym podejściu mam zamiar skupić się na innej części- wtedy ją rozbuduję, a skrócę inne;)Dzięki za przeczytanie i komentarz:)Pozdrawiam
Hyper dnia 30.01.2009 19:23 Ocena: Dobre
Straszne... Nie, nie opowiadanie :), napisałaś dobrze, aż za dobrze. Treść przeniknęła mnie do głębi. Jest kilka kulawych zdań w środku, do poprawy, ale nie rzutuje na całość. Zakończenie może i trochę za szybkie, za to ostatnie zdanie bardzo mocne.
Jack the Nipper dnia 31.01.2009 14:57 Ocena: Bardzo dobre
Widzę, ze juz sporo poprawek zrobiłaś. Ja mam jeszcze kilka uwag.

Cytat:
dni, kiedy on będzie dochodził do siebie. Nie lubiła tych dni


2 x dni

Cytat:
aby pani towarzysz był zadowolony


Jak dla mnie "pani" tu nie pasuje. To agencja towarzyska, trudno mi uwierzyć, zeby alfons "paniował" swoim podopiecznym.

Cytat:
Mężczyzna nigdy nie będzie szczęśliwy, w domu


zbędny przecinek

Cytat:
jechać? Aha, jedziemy


jechać - jedziemy - powtórzenie

Cytat:
kiedy w jego życie wkroczyła urocza, czterdziestoletnia kobieta. Po nim było wielu innych.


Za szybkie przejście, bardzo domyślny zwiazek przyczynowo-skutkowy. Jakies zdanie wyjaśnienia by warto wstawic.

Cytat:
z torebki niebieskie buciki.


Cytat:
Ja nie mogę mieć dzieci.


Znów - bardzo luźny zwiazek między niebieskimi bucikami a impotencja Krzysztofa. Przydaloby się dopisać, co to za niebieskie buciki, skąd sie wzięły, po co.

Patrze na tą opowieśc z podziwem, bo sam bym czegos takiego nie napisal. Nie umiałbym. Ten temat mnie wręcz odrzuca, przeraża jak łatwo sie skurwić, czy sprzedać. NIe da sie tu wpleść ironii. Strasznie to smutne, gratulacje za udane oddanie klimatu.

Pozdr!
Jack the Nipper dnia 31.01.2009 21:18 Ocena: Bardzo dobre
Nie, no, ja wiem. Ale samo "niebieskie buciki" jest zbyt wieloznaczne - w połączeniu zwłaszcza z "wracam od lekarza". Np. w szpitalu kupuje się "niebieskie buciki" - foliowe oslony na obuwie.
Jack the Nipper dnia 31.01.2009 21:47 Ocena: Bardzo dobre
Jak je widzę wlasnym okiem w okular uzbrojonym to jasne, ze wiem o co chodzi. Ale jak czytam, to mam tylko opis sytuacji, a słowa mogą byc dwuznaczne.

Faceci lubią jak jest jasna sytuacja, to pragmatyczne ;)
Jack the Nipper dnia 31.01.2009 22:48 Ocena: Bardzo dobre
Tak. O to słówko się rozchodzi - że niemowlęce.

A co jest złego w pragmatyzmie?
waikhru dnia 01.02.2009 01:31
Dziękuję wszystkim za komentarze i uwagi.Zgadzam się z Rzepusią- dla mnie niebieskie buciki, po wizycie u lekarza są jednoznaczne;)Możliwe, że męskie oko inaczej odbiera niektóre sprawy:p
Tomasz Gryga dnia 25.02.2009 01:31 Ocena: Bardzo dobre
Nie będę się wypowiadał na temat niebieskich bucików po wizycie u lekarza, bo akurat zrozumiałem o co chodzi.

Nie przepadam za taką obyczajową tematyką, ale Twój utwór spodobał mi się. Jest nieźle napisany, chociaż akcja opowiadania nieco "skacze", to czyta się go dobrze.
Pozdrawiam.
TomaszObluda dnia 13.03.2009 08:31
całkiem niezłe. Podobało mi się/
Arkady dnia 16.04.2009 02:32 Ocena: Bardzo dobre
No tak, a ja włażę ostatnio coraz częściej w prozę i o dziwo, podoba mi się (ten tekst nawet bardzo)... O zgrozo jak się zakocham, to mogę nawet zacząć pisać... I kto to przeczyta...:O
waikhru dnia 22.04.2009 19:16
Arkady, jeśli popełnisz kiedykolwiek utwór prozatorski, to nie omieszkam do niego zajrzeć:D Więc jedna chętna na czytanie już jest:smilewinkgrin:
Abakarow dnia 28.07.2009 12:57 Ocena: Świetne!
czytam Twoje utwory i mimo to, że wszystko o czym piszesz gdzieś już było - tworzysz rzeczy świetnie! gratulacje...
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty