Jarek wpada w kłopoty, cz. 3 - Kazjuno
Proza » Historie z dreszczykiem » Jarek wpada w kłopoty, cz. 3
A A A

Jarek wpada w kłopoty

Praca w hucie, gdzie produkcja koncentrowała się głównie na realizacji zamówień na nowoczesne typy sowieckich wież czołgowych, po pewnym czasie okazała się nudna i monotonna. Jarek już nie mógł się doczekać weekendu. Jakoś żadna z nielicznych przyglądających się mu z zaciekawieniem kobiet spotykanych podczas przerwy obiadowej na stołówce nie zwróciła uwagi byłego więźnia. Jego myśli krążyły wokół zaokrągleń i przewężenia w pasie ciała Ulki Moczydło. Doznawał erotycznego podniecenia. Niepokoił go jednak czasem jej beztroski tryb życia: nieuctwo i ciągoty do alkoholu.
To młoda dziewczyna, skoro nie pracuje, mogłaby się przynajmniej uczyć. Tymczasem całe przedpołu­dnie siedzi przed lustrem, ślęcząc nad makijażem, albo maluje paznokcie.

Podejście brygadzisty do Jarka w hucie zmieniło się, gdy były więzień, zamiast przyjść w ponie­działek do pracy, przyniósł nazajutrz świstek papieru z emblematem czerwonego krzyża i pieczęcią na dole. Dokument potwierdzał, że dzień wcześniej w punkcie krwiodawstwa oddał krew.
– Inteligentna osoba powinna była znaleźć lepszą wymówkę na bumelkę. Paru alkoholików, których tu mamy wśród załogi, przynosi właśnie te papierki, kiedy zapijaczeni ignorują pracownicze obowiązki – powiedział brygadzista.
– Dlaczego miałbym udawać, że nie piję, skoro piję? – odparował arogancko Jarek.
Po trzech zakrapianych dniach spędzonych z Ulka Moczydlo Jarek nadal cierpiał z powodu kaca i nie miał ochoty słuchać kazań brygadzisty. Ta sama sytuacja powtórzyła się po kolejnym weekendzie.

– Co się z tobą dzieje! – zagrzmiał ojciec Jarka, gdy dotarła do niego informacja o nieobecno­ściach syna w pracy. – Czy kiedykolwiek słyszałeś, żebym opuścił choć jeden dzień pracy z powodu wypicia?

* * *

Na zakończenie spotkania egzekutywy partyjnej Dolnośląskiego Zjednoczenia Węglowego w wałbrzyskim pałacu Czettritzów, inżynier Korycki cierpliwie czekał na jej finał. Bardziej niż nudne slogany o potrzebie zintensyfikowania produkcji zainteresowała go ciekawa stolarka boazerii i kilka malowideł zdobiących wnętrze sali konferencyjnej pałacu. Rozmyślania Koryckiego o przeszłości pałacu nazywanego od dawna „Zamek” przerwała końcówka spotkania. Wtedy zauważył wysokiego mężczyznę machającego do niego dłonią.
Czego chce ode mnie Menowski?
– Kolego Korycki, czy mógłbym z wami zamienić słówko? – Zaczepił go sąsiad
– Dzień dobry, inżynierze – odpowiedział ojciec Radka i Alka. – W czym mogę pomóc?
Menowski delikatnie pociągnął Koryckiego za ramię w stronę opustoszałej części sali, z której wychodzili technokraci. – Chciałbym z wami porozmawiać o moim synu, który właśnie wyszedł z eksperymentalnego więzienia.
– A, tak coś słyszałem. — odpowiedział Korycki, unosząc brwi z zainteresowaniem.
– Na pierwszym piętrze jest kawiarnia, moglibyśmy tam napić się herbaty i spokojnie porozmawiać – zasugerował Manowski. – Może też coś mocniejszego? – mrugnął porozumiewawczo.
– Nie, drogi sąsiedzie, nie mam na to czasu – Korycki niecierpliwie spojrzał na zegarek.
Kiedy zamówili herbatę i zajęli miejsce przy stoliku, ojciec Jarka od razu przeszedł do rzeczy.
– Widzicie, dowiedziałem się od córki, że syn spotyka się z jakąś Ulką Moczydło, dziewczyną, z którą chodził jeden z waszych synów.
Na dźwięk nazwiska dziewczyny przez twarz Koryckiego przeszedł jakby skurcz bólu.
– Najwyraźniej ma ona zły wpływ na mojego syna, bo ostatnio robi bumelki w pracy – ciągnął inżynier Menowski.
– Wiecie coś o niej? – zapytał.
– Ba, toż ta młoda zdemoralizowana do cna kurewka zniszczyła przyszłość mojego syna. – Zarumienił się Korycki, bo musiało mu podskoczyć ciśnienie. – Przez nią został wyrzucony z politechniki we Wrocławiu, tylko dlatego, że w wyniku jej rozwiązłego zachowania wdał się w bójkę i pobił znanego kobieciarza mającego koneksje na uczelni. Ostrzegam was, inżynierze, ta dziewczyna to tak zwana, jak to mówią Francuzi, la femme fatale.


* * *

Jarek zmęczony dniówką w Hucie Karol po przyjściu do domu wyciągnął się na swoim żelaznym łóżku i zapadł w drzemkę. Jakieś dwie godziny później zwlókł się z wyra i ciągle sennym krokiem wszedł do kuchni. W domu był sam. Alinka prawdopodobnie spotkała się z narzeczonym lub koleżankami, przyrodnia matka wspomniała coś o wizycie u lekarza, a ojciec… gdzieżby indziej, na pewno pił w Zdrojowej. Zapach kawy parzonej w małym garnuszku na palniku gazowym wprawił go w dobry nastrój.
Nie ma to jak w domu. – Popijając gorącą kawę z fajansowego kubka, usiadł na leżaku na przestronnym tarasie z tyłu domu. – Dzisiaj nie piję, nawet jeśli Ulka będzie nalegała – postanowił.
– Więzienny wychowawca miał rację, alkohol, jak nieraz w przeszłości, może mnie tylko wpędzić w kłopoty.
Przed nim rozpościerał się widok odmienionej scenerii. Sześć lat temu za domem rozpościerała się rozległa łąka i przepływał tam tylko strumyk, teraz pojawiła się ulica z nowymi willami.
Niektórzy się wzbogacili – zastanawiał się. – Kim są, jak dorobili się takich domów? To na pewno komunistyczni prominenci lub ludzie z układów w bezpiece – doszedł do wniosku.
Przez otwarte drzwi do salonu przylegającego do tarasu usłyszał mamrotanie.
Przyszedł ojciec, jak zwykle na gazie. – Zauważył.
– Pijemy kawkę, jakby nic się nie stało, ha?
Jarek odwrócił się i zobaczył ojca. Inżynier miał przekrwione oczy, chwiał się, posapując przy drzwiach niczym byk szykujący się do ataku.
– Coś nie tak? – zapytał Jarek.
– Pytasz, czy coś nie tak? Rozmawiałem z ojcem twoich koleżków, no jak myślisz o czym?
– Nie rozumiem, o co ci chodzi. Widzę tylko, że znowu jesteś nawalony – odparł Jarek.
– Nie na tyle nawalony, żeby nie wiedzieć, do czego może doprowadzić związek z najgorszą dziwką w mieście.
Słysząc to, Jarek poderwał się z leżaka.

– Powtórz to jeszcze raz, może źle zrozumiałem? – młody mężczyzna chwycił ojca za klapy rozpiętej marynarki i dziko spojrzał w twarz ojca.
– Co? Grozisz mi? Nie mogę mówić, co myślę w moim własnym domu? – ojciec podniósł głos, zmagając się z mocnym chwytem Jarka na klapach marynarki i z trudem łapiąc powietrze.
Jarek miał idealną pozycję, by zadać cios z głowy, ale w mózgu odezwał się ostrzegawczy dzwonek, zaczął w myślach odliczać do dziesięciu
Rób to zanim stracisz panowanie nad sobą i popełnisz głupi błąd – przypomniał sobie słowa życzliwego mu więziennego wychowawcy.
Odór wódki ziejący od pijaka wzbudził w nim obrzydzenie. Odepchnął rodzica, który cofając się, zahaczył stopą o stojącą za nim doniczkę z krzaczkiem zasadzonego przez Alinkę pomidora, tracąc równowagę. Runął plecami na kamienną posadzkę tarasu, uderzając szczęśliwie głową o pozostawiony pod ścianą wałek zwiniętego chodnika.
– Kurwa, nie chciałem – Wystraszył się Jarek. – Szczęście, że zapijaczonym łbem walnąłeś o chodnik.
Zostawił ojca przekręcającego się do pozycji na czworaka i ruszył do swojego pokoju.
– Bijesz ojca!? – ryknął inżynier po rocznym kursie inżynierskim. – Skurwysynu, natychmiast wynoś się z mojego domu, bo wzywam milicję! – wydarł się, z trudem powstając. – Nie będę tu trzymał bandyty!

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Kazjuno · dnia 24.02.2024 09:08 · Czytań: 481 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 8
Komentarze
pliszka dnia 26.02.2024 20:40 Ocena: Świetne!
Jakież dramatyczne zakończenie rozdziału. Dobry sposób, by wywołać u czytelnika niedosyt i wzmóc zniecierpliwienie. W mojej głowie cały czas rozbrzmiewają słowa "I co dalej? Gdzie pójdzie? Co zrobi?". Bardzo ciekawy fragment, Kaz :) Kibicuję Jarkowi, by nie popełnił błędu i by uważał na wspomnianą femme fatale. Albo... niech i nie uważa - będzie jeszcze ciekawiej!
Kazjuno dnia 27.02.2024 08:52
Pliszko, ulubiona komentatorko, jak w wielu swoich tekstach snuję dramaturgię na kanwie prawdziwych wydarzeń. Tak jest i tym razem. Wielkim komplementem jest dla mnie, że zdołałem wciągnąć Cię w opowieść o jednym z głównych moich bohaterów.
Książka, którą piszę, jest wielowątkowa, co nie oznacza końca przygód Jarka Menowskiego. Jednak planowałem teraz przeskoczyć na inny wątek i po pewnym czasie wrócić do postaci, która zagościła w twojej wyobraźni.
Chociaż? Wywołałaś we mnie pokusę, aby zaspokoić Twoje oczekiwanie i dodatkowym rozdziałem poszerzyć tę część życiorysu Jarka.
Muszę to przemyśleć...
Na razie serdeczne dzięki za krzepiący mnie komentarz i łączę moc serdecznych pozdrowień, Kaz
PS Dziękuję też za najlepszą ocenę.
Zbigniew Szczypek dnia 05.03.2024 23:23 Ocena: Świetne!
Kaziu
Rozumiem, że Jarek jest postacią wielowątkową, a Ty serwujesz nam różne jego przygody ale będę musiał to sobie w końcu poukładać chronologicznie albo poproszę Cię o komplet, by coś mi nie uciekło - tak już mam, jak czytam, to całość.
Coś mi w języku, z tamtych czasów zgrzytało ale po rozmowie(dłuższej), z 12 lat starszym kolegą, zmieniam zdanie - to był inny język, który dopiero później złagodniał, gdy ludzie częściej rozmawiali ze sobą w kolejkach - i to już moje czasy.
Nie daje mi spokoju Twoja informacja, że przygody Jarka są na kanwie prawdziwych wydarzeń. Tym bardziej jestem ich ciekaw.
Pozdrawiam i tak, jak pisałem - to tylko substytut komentarza, bo czekam na całość - Zbyś ;)
Kazjuno dnia 06.03.2024 08:38
Cześć Zbysiu,
Ucieszyło mnie, że zobaczyłem twój komentarz i spróbuję udzielić wyjaśnień dotyczących zamieszczonego tu w trzech rozdziałach fragmentu nieskończonej jeszcze powieści.
Z całością byłby nie lada problem, bo wspomniane rozdziały, na pewno, gdybym je numerował, byłyby powiedzmy 52-wszym, 53-cim i 54-tym. Poprzednie mam już za sobą i są zawarte na prawie 400 stronach. Do końca książki jeszcze zostało przynajmniej kilkanaście rozdziałów, jeśli nie więcej.

Jarek Menowski (wymyślone nazwisko – to zmarły kolega z dzieciństwa i wczesnej młodości) odegrał w moim życiu rolę podobną do twojego Darka/Dariusza. Odbił mi dziewczynę. Osobę Jarka opisywałem już w powieści "Buntownik" z podtytułem "Jak oszukiwałem służby specjalne PRL", której recenzję zamieścił w PP, w dziale recenzje Marek Adam Grabowski.

Tym razem przedstawiam Jarka Menowskiego alternatywny życiorys, aczkolwiek dotąd opisywałem jego życie toczka w toczkę, tak jak toczyło się naprawdę.

Wiem, że do eksperymentalnego więzienia w Szczypiornie (koło Kalisza) przyjmowano uzdolnionych młodocianych więźniów z długimi wyrokami. Tam zdawali maturę w technikum samochodowym, ale też niektórzy z nich dostawali ofertę pracy w agenturze kontrwywiadu PRL. MSW zainteresowało się więc Jarkiem, kiedy jego przyrodnia siostra miała zostać szwagierką B.J.-Piaseckiej.

(Szczypiorno działało trochę na wzór sowieckich obozów pionierskich tudzież Hitlerjugend. W obozach pionierskich kładziono duży nacisk na sport i socjotechniki indoktrynujące młodzież ideologicznie. Uczestnicy obozów często rekrutowali się z włóczących się po rewolucji wygłodniałych band dzieci, które mordowały i posuwały się do kanibalizmu. Po pionierskiej edukacji absolwenci stawali się "wartościowymi" żołnierzami elitarnych gwardyjskich jednostek NKWD – także tych, które strzelały w potylicę polskim oficerom w Katyniu).

Nie wiem, czy czytałeś poprzednie 2 rozdziały. Zamieszczona tu część 1 Elitarny kurs szpiegowski i cz. 2 Nadczłowiek w Szczawnie-Zdroju. W drugiej części wspominam o Alince – przyszłej szwagierce Barbary Johnson P.

Trudno byłoby mi, Zbysiu, streszczać całą powieść. Jest wielowątkowa. 3 wspomniane rozdziały umieściłem w PP z ciekawości jako napisane ostatnio. Ciekaw byłem ich odbioru przez Koleżanki/Kolegów z PP.
Wiem, to trochę nie fair wobec Ciebie, czytelnika chcącego dogłębniej wniknąć w ich sens, co uniemożliwia nieznajomość całości.
Powinienem przynajmniej, jak to robią twórcy seriali, przed każdym odcinkiem zamieścić krótkie ogólne streszczenie całości. Wyjaśnić czego następstwem jest dzianie się w przedstawionym wycinku.

Dziękuję jednak za pochylenie się, wyrażenie szczerej opinii i kurtuazyjną najwyższą ocenę.

Serdecznie pozdrawiam, Kaz
Gabriel G. dnia 17.03.2024 12:46 Ocena: Świetne!
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części. Czekam na kontynuację, tym bardziej, że Twoja historia jest na faktach. Nieszablonowy bohater, wciągająca historia w klimatach łotrzykowskich, to lubię. Mam parę dni wolnego więc wrócę do Twoich wcześniej publikowanych tekstów. Klimat czasów oddany, moim skromnym zdaniem, idealnie, choć znam go jedynie z książek i opowieści starszych od siebie osób. Bohaterowie, no cóż, czasy się zmieniają czynnik ludzki jest niemalże niezmienny. Układy itp.
Aspekt techniczny pominę, ponieważ mogę jedynie podpatrywać i się uczyć. Dzięki za rady zamieszczone pod moim tekstem. Taki całkiem nowy, to nie jestem. Wcześniej nieregularnie publikowałem jako G.G, tylko hasło mi się zapodziało:) Dzięki za link do korekty.
Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam.
Kazjuno dnia 17.03.2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę, przynajmniej jak na siebie, obszerną powieść. Do tego wielowątkową. Ostatnimi czasy pracowałem nad innymi wątkami niezwiązanymi z historią byłego kryminalisty Jarka Menowskiego.
Jednak chcąc wyjść naprzeciw oczekiwania młodziutkiej zdolnej koleżanki Pliszki (i teraz twojego) może już wieczorem wstawię kolejny rozdział – kontynuację dziejów Jarka, które napisałem ostatnio.
Potraktowałeś mnie, jakbym był pisarskim autorytetem. Przesada! Wcale się za takiego nie uważam. Czasem ubolewam nad mało sprawnym piórem. Chyba rzeczywiście atutem powieści jest osadzenie akcji w wydarzeniach opartych na faktach. Takie książki mają rzesze swoich fanów i to może być atutem mojej prozy(?)

Pozdrawiam, wdzięczny za komentarz, Kaz
Gabriel G. dnia 17.03.2024 19:52 Ocena: Świetne!
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy - cztery dni pojawi jak dzisiaj wyślesz.
Kiedyś tam czytałem Robinsona Cruzoe (ówczesna lektura szkolna, którą uwielbiałem), a zaraz potem trafił się Grzesiuk "Boso ale w ostrogach" już nie lektura i właśnie wtedy się tymi klimatami zaszczepiłem:) Rozumiem skromność i tak będę podpatrywał:) Średnio mi trzecio osobowa narracja wychodzi w przeciwieństwie do Ciebie. Zaczynając pisać, zawsze marzyła mi się historia w łotrzykowskim klimacie. Coś tam nawet mam z tym, że muszę nad tym posiedzieć i co nieco dopracować. Póki, co koncentruje się na Koszmarze, który będę publikował mniej obszernie. Lubię się rozpisywać:)
Cyt. "Jarek zmę­czo­ny dniów­ką w Hucie Karol po przyj­ściu do domu wy­cią­gnął się na swoim że­la­znym łóżku i za­padł w drzem­kę."
W tym fragmencie chyba Karol się niepotrzebnie wkradł.
Pozdrawiam.
Kazjuno dnia 17.03.2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny nazywała się Karlshütte, czyli tak samo jak po polsku. Powiem Ci jako ciekawostkę, że parę lat po wojnie moi rodzice wprowadzili się do luksusowej willi po niemieckim dyrektorze tej huty w Szczawnie-Zdroju. Mieszkałem tam prawie 50 lat. Pamiętam, że na drzwiach od strychu była przybita metalowa wywieszka z hitlerowską gapą i swastyką. W hucie produkowano wieżyczki do niemieckich czołgów Panzer 3 i Panzer 4. Przydzielono rodzicom willę, bo też byli dyrektorami: matka sanatorium dziecięcego, a ojczulek wałbrzyskiej koksowni. Podobne stanowisko w innej z 4-ch wałbrzyskich koksowni piastował ojciec książkowego bohatera Jarka Menowskiego.

Powodzenia w pisaniu łotrzykowskiej powieści! Potencjał masz, jak się patrzy!

Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
liathia
11/10/2024 12:15
„Poeta”, to stan umysłu, więcej sennej wyrozumiałości życzę.… »
Dar
11/10/2024 08:31
Carl Jung powiedział :,, Wszystko, co nas drażni w innych,… »
Zbigniew Szczypek
10/10/2024 22:53
Pociengiel Faktycznie straszny ten sen, taki… »
Zbigniew Szczypek
10/10/2024 21:50
Kazjuno, Dar Kaziu - dziękuję Ci za wnikliwy komentarz i ze… »
Dar
10/10/2024 08:02
Tekst przypomina monolog wewnętrzny człowieka zaburzonego… »
Kazjuno
09/10/2024 09:40
Dzięki, Januszu, za komentarz i dwie cenne dla mnie uwagi… »
Janusz Rosek
09/10/2024 08:42
Kazjuno Bardzo ciekawy fragment Twojej powieści. Ze względu… »
Kazjuno
09/10/2024 08:26
Klarownie Zbysiu unaoczniłeś samolubną postawę… »
Wiktor Orzel
08/10/2024 10:52
@Kajzunio - dziękuję za komentarz i gratulacje, Hłaskę… »
Janusz Rosek
08/10/2024 08:27
Zbyszku. Dziękuję bardzo za Twój komentarz. Wiersz… »
Zbigniew Szczypek
08/10/2024 00:22
Januszu R. Najpierw wrzuciłem tekst, a później przeczytałem… »
Vincent Degol
07/10/2024 12:38
Półpauzy przed wypowiedzią postaci są bardzo pożądane.… »
Kazjuno
07/10/2024 10:37
Już raz w historii carscy/ruscy kawalerzyści poili konie w… »
Kazjuno
06/10/2024 22:44
Cieszy mnie, że doceniasz moje doradztwo. Szkoda byłoby… »
Kazjuno
06/10/2024 20:05
Nie, nie, Januszu! Piszesz: . Forma jest jak najbardziej… »
ShoutBox
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
  • Kazjuno
  • 08/10/2024 09:28
  • Dzięki Zbysiu, też Ciebie pozdrawiamy. Animujmy ruch oddolny, żeby przywrócić PP do życia.
  • ajw
  • 07/10/2024 23:26
  • I ja pozdrawiam :) Zdrówka i samych serdeczności :)
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/10/2024 21:36
  • Dar, AJW, Kazjumo - serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję Dar za troskę - będzie dobrze! Wszystkich na PP pozdrawiam - nie poddawajcie się i wzajemnie odwiedzajcie, tak zbudujecie "swoją potęgę" ;-}
  • Dar
  • 22/09/2024 22:52
  • Zbyś Oława . Mam nadzieję, że będzie dobrze.
  • Wiktor Orzel
  • 18/09/2024 08:33
  • Dumanie, pisanie i komentowanie tekstów. ;)
  • TakaJedna
  • 16/09/2024 22:54
  • Jesień to najlepszy czas na podumanie.
  • mike17
  • 15/09/2024 19:48
  • Jak jesień nadchodzi, to najlepsza pora na zakochanie się :)
  • TakaJedna
  • 12/09/2024 22:05
  • Jak jesień idzie, to spać trzeba!
  • Wiktor Orzel
  • 11/09/2024 13:55
  • A co tutaj taka cisza, idzie jesień, budzimy się!
Ostatnio widziani
Gości online:49
Najnowszy:LeoRegulus