Urodziny - Marian
Proza » Obyczajowe » Urodziny
A A A

   Któregoś ranka zaraz po obudzeniu strzyknęło mnie w plecach. „Co za cholera? Przecież wieczorem nic mi nie było” – pomyślałem. Kwękając, wstałem, odprawiłem poranne obrzędy i podszedłem do kalendarza. Przesunąłem okienko i wtedy się okazało, że to były moje urodziny. Wszystko stało się jasne. Wczoraj byłem młodszy, więc plecy mnie nie bolały, a dzisiaj przybył mi rok, to i choroba się przyplątała.

   Noc przed urodzinami to dziwna noc, bo podczas niej starzejemy się o rok. Przez poprzednie dwanaście miesięcy mamy jakąś tam liczbę lat. Podajemy ją w urzędach, wpisujemy w dokumentach i przyzwyczajamy się do niej. Aż tu nagle przychodzi ta noc i wszystko się zmienia. Później jeszcze przez kilka dni się mylimy, ale w końcu musimy się z tym pogodzić, że mamy o rok więcej.

   Datę i miejsce urodzenia znają wszyscy i to większości ludzi wystarczy. Są jednak tacy, którzy chcieliby wiedzieć coś więcej o tym dniu i miejscu. Młodzieży to nie interesuje, bo ona patrzy do przodu, ale ludzie starsi chętnie wracają myślami do przeszłości. Pytają więc rodziców - jeśli ich jeszcze mają - lub innych starszych od siebie ludzi i często dowiadują się ciekawych rzeczy. Ja nie musiałem nikogo pytać, bo czas moich narodzin pamiętam, jakby to było wczoraj.

   Urodziłem się w piątek - dzień targowy. Tamtego ranka moja mama, wykonawszy wszystkie prace w gospodarstwie i zrobiwszy rodzinie śniadanie, wzięła dwie torby z nabiałem i poszła do odległego o trzy kilometry miasteczka na targ. Tam szybko sprzedała wszystko, bo „miastowe panie” chętnie u niej kupowały. Potem poszła do tzw. „Spółdzielni”. Był to sklep, który z jednej lady oferował gwoździe, cukier, materiały na ubrania, śledzie i inne produkty. Mama zrobiła w nim zakupy i, z torbami równie ciężkimi jak rano, wróciła do domu. Ja przez cały ten czas byłem bardzo grzeczny i nie sprawiałem mamie kłopotów.

   Zbliżał się wieczór i wtedy poczułem, że zaczyna się dziać coś, co będzie miało poważne konsekwencje. Mama też to poczuła i powiedziała o tym tacie, a on jak stał, pobiegł do stajni. Zaprzągł konia do wozu i, okładając go batem, pojechał po do miasteczka po akuszerkę. Izba porodowa była już zamknięta, więc musiał szukać pielęgniarki w domu. Znalazł i przywiózł w samą porę.

   Wtedy zaczęły się dziać niedobre rzeczy. Coś mnie popychało, ja broniłem się co sił, ale w końcu przegrałem i przy akompaniamencie jakichś krzyków znalazłem się w obcym, zimnym i nieprzyjaznym świecie. Przestraszyłem się i zacząłem płakać. Ja się skarżyłem i wołałem o pomoc, a ci głupi dorośli uznali mój płacz za oznakę zdrowia i bardzo się ucieszyli. Zupełnie mnie nie zrozumieli. Stało się, nie było odwrotu i już musiałem pozostać po tej stronie.

   Mama bardzo nalegała, żeby mnie szybko ochrzcić, bo nie chciała „trzymać w domu Żyda” i dlatego pilnie należało wybrać mi imię. Mamie podobało się imię Tadeusz, ale było ono pechowe, bo wcześniej w naszej rodzinie dwóch Tadeuszów zmarło w dzieciństwie. Pojawił się więc problem, ale wtedy w sukurs przyszła starsza siostra i zaproponowała Mariana. Mama nie zgodziłaby się na żadne nowomodne imię, ale miała brata Mariana i to imię też się jej podobało. Zaraz po wybraniu imienia tato zarejestrował mnie w urzędzie i wniósł stosowne opłaty. Następnie uzgodnił z proboszczem termin chrztu i zapłacił, ile dobrodziej sobie zażyczył.

   Po wybraniu imienia trzeba jeszcze było poszukać rodziców chrzestnych. Akurat była u nas jakaś daleka kuzynka, więc poproszono ją na matkę chrzestną. Ta kuzynka niedługo później dokądś wyjechała, kontakt z nią się urwał i tak naprawdę nigdy jej nie poznałem. Ojcem chrzestnym został wujek z miasteczka. Mimo że nie stary, to był już zupełnie siwy. Podobno osiwiał w czasie wojny gdzieś na przedpolach Berlina.

   Podczas gdy rodzice zajmowali się organizacją mojego chrztu, ja jadłem, spałem i robiłem pod siebie, słowem zażywałem życia na tym nowym dla mnie świecie.

   Wyznaczonego dnia tato wymościł wóz słomą, okrył ją kolorową derką i tak przygotowanym „powozem” pojechaliśmy do kościoła: mama, tato, tajemnicza kuzynka, siwy wujek i ja. Byłem w beciku, mama trzymała mnie na kolanach, wóz kołysał, więc słodko usnąłem.

   Obudziłem się, gdy ktoś zaczął mnie dotykać i coś mówić. Zaniepokoiłem się, bo to był obcy człowiek. Niepokój zmienił się w strach, gdy ten obcy włożył mi do ust coś bardzo niedobrego. Chciałem krzyknąć: „Co ci zrobiłem? Dlaczego dajesz mi to świństwo?” Ale nie umiałem jeszcze mówić, więc tylko cicho zakwiliłem. Nic to nie pomogło, a do tego jeszcze zostałem polany czymś zimnym po głowie. Wtedy wybuchnąłem płaczem i, żeby bardziej zademonstrować moją krzywdę, zrobiłem siku.

   Całe to wydarzenie było dla mnie nieprzyjemne, ale szybko się skończyło i znowu kołysanie wozu utuliło mnie do snu. Dorośli natomiast byli zadowoleni i po powrocie do domu jeszcze długo zachowywali się bardzo głośno.

   W takich oto okolicznościach przyszedłem na świat, a Rzeczpospolita i Kościół od razu na mnie zarobiły i wpisały mnie na swoje listy owieczek do strzyżenia w przyszłości.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Marian · dnia 27.02.2024 20:10 · Czytań: 481 · Średnia ocena: 4,33 · Komentarzy: 6
Komentarze
Marek Adam Grabowski dnia 28.02.2024 15:55 Ocena: Świetne!
Zamiast pisać od nowa wklejam mój komentarz z innego portalu:

Bardzo zabawny sposób opisania niby prostej sprawy. Antyklerykalny finał nieco niepotrzebny, ale potraktujmy go z dystansem.

Pozdrawiam

Ps. Marian to bardzo tradycyjne imię. Niektórym wręcz wydaje się typowym dla środowisk zachowawczych. Oczywiście nie pisze tego złośliwie.

Ps2. Nie wiem czy to ciebie zainteresuję, ale podaję link do recenzji mojej powieści http://www.okiem-julii.pl/2024/.../marek-adam-grabowski-ogrody-ciszy.html
Jacek Londyn dnia 29.02.2024 11:09
Wreszcie ciekawszy (dla mnie) tekst.
Teksty z podróży nie zawierały - oprócz opisów miejsc, w których przebywałeś - "drugiego dna" dodającego zwykle dodatkowego smaczku opowieści. To były typowe przewodniki, które wywołały komentarze typu - też tam byłem (lub nie). :)
Tu opisy ludzkiego wyjścia z łona matki na ten świat i uroczystości chrztu są podane z dawką humoru, co historię ubarwia. Szczególnie zabawnie, przy tym nieco obrazoburczo, wybrzmiewa "olanie" działań księdza. Wpisanie na listę "owieczek do strzyżenia" podobnie.
Jeśli przeczyta to przyszła ofiara, przebywająca jeszcze w łonie matki, dowie się, co ją czeka. :)

Pozdrawiam
JL
Kazjuno dnia 01.03.2024 08:13 Ocena: Bardzo dobre
Bez przesady, Jacku Londynie, z podróży Mariana przynajmniej się cosik dowiedziałem o miejscach, w których mnie nie było.
Natomiast "Urodziny" to z humorem opowiedziana historyjka. Wprawdzie "genialną" pamięć z czasów niemowlęcych włożyłbym między bajki, ale sam pomysł, niczego sobie! :) licentia poetica wykorzystana pomysłowo.
Nigdy nie zastanawiałem się, co może czuć osesek, ale twoja wersja jest bardzo prawdopodobna.
No i ponura konstatacja, z którą nie sposób się nie zgodzić:
Cytat:
W ta­kich oto oko­licz­no­ściach przy­sze­dłem na świat, a Rzecz­po­spo­li­ta i Ko­ściół od razu na mnie za­ro­bi­ły i wpi­sa­ły mnie na swoje listy owie­czek do strzy­że­nia w przy­szło­ści.


Pozdrówka Marianie, Kaz
Marian dnia 03.03.2024 08:00
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz.
W tzw. "moich" czasach Marianów było dużo bo nie było Oskarów, Tymoteuszów itp.

Dziękuję Jacku za odwiedziny i komentarz.
"Przyszła ofiara, przebywająca jeszcze w łonie matki" niech lepiej tego nie czyta, bo się rozmyśli.

Kazjuno, dzięki, że wpadłeś, przeczytałeś i skomentowałeś.
Wszyscy piszą wspomnienia z młodości, to i ja sobie pozwoliłem
Optymilian dnia 04.03.2024 15:37 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo sprawnie napisany tekst. Lekki styl, prosty, a niebanalny. Jedyne, do czego bym się przyczepił, to niekonsekwencja w narracji. Oczywiście tekst jest fantastyczny (w znaczeniu: nierealistyczny) i samoświadomość płodu, a potem noworodka, stanowi istotę pomysłu, ale może należałoby w narracji trzymać się tego, co faktycznie taki samoświadomy płód mógł wiedzieć. Chodzi o czwarty akapit, opis pójścia na targ. Nie mogłeś wiedzieć, co się dzieje poza brzuchem. Można było to rozwiązać wtrąceniem, że znasz te szczegóły z późniejszych opowieści mamy.

Nie wiem, czy ta uwaga jest bardzo istotna, ale jako czytelnik wyobrażam sobie to, o czym czytam i takie niekonsekwencje wybijają mnie z obranego punktu widzenia. Niekiedy bardzo trudno utrzymać konsekwencję narracji, szczególnie w takich pomysłach, ale warto. Wtedy od razu wskakuje się na wyższy poziom.
Marian dnia 05.03.2024 13:15
Optymilianie, dziękuję za wizytę i komentarz.
Masz rację, z tym targiem to jest niekonsekwencja w narracji. Nie zauważyłem tego.
Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Wiktor Orzel
08/10/2024 10:52
@Kajzunio - dziękuję za komentarz i gratulacje, Hłaskę… »
Janusz Rosek
08/10/2024 08:27
Zbyszku. Dziękuję bardzo za Twój komentarz. Wiersz… »
Zbigniew Szczypek
08/10/2024 00:22
Januszu R. Najpierw wrzuciłem tekst, a później przeczytałem… »
Vincent Degol
07/10/2024 12:38
Półpauzy przed wypowiedzią postaci są bardzo pożądane.… »
Kazjuno
07/10/2024 10:37
Już raz w historii carscy/ruscy kawalerzyści poili konie w… »
Kazjuno
06/10/2024 22:44
Cieszy mnie, że doceniasz moje doradztwo. Szkoda byłoby… »
Kazjuno
06/10/2024 20:05
Nie, nie, Januszu! Piszesz: . Forma jest jak najbardziej… »
Janusz Rosek
06/10/2024 19:53
Dziękuję bardzo za celne spostrzeżenia. Jakoś mi umknęły.… »
ivonna
06/10/2024 15:10
Dzięki Kaziu :) czepiaj się do woli, ponoć m.in. po to tu… »
Kazjuno
06/10/2024 10:18
Nie jestem znawcą współczesnej poezji, lecz wiersz… »
Kazjuno
06/10/2024 09:47
Dzięki Januszu Rosek za komentarz. Takich scen, jak ta z… »
Janusz Rosek
06/10/2024 09:05
Kazjuno Bardzo dobry tekst, gratuluję. Trzymający w… »
Janusz Rosek
06/10/2024 08:39
Obojętność Pisząc ten wiersz nieco przekornie, chciałem… »
pociengiel
05/10/2024 20:09
Pulsar dnia 05.10.2024 19:50 Ocena: Słabe Czego się boisz… »
pociengiel
05/10/2024 19:14
No, no, no. Odezwał się element kosmosu. »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 08/10/2024 09:28
  • Dzięki Zbysiu, też Ciebie pozdrawiamy. Animujmy ruch oddolny, żeby przywrócić PP do życia.
  • ajw
  • 07/10/2024 23:26
  • I ja pozdrawiam :) Zdrówka i samych serdeczności :)
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/10/2024 21:36
  • Dar, AJW, Kazjumo - serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję Dar za troskę - będzie dobrze! Wszystkich na PP pozdrawiam - nie poddawajcie się i wzajemnie odwiedzajcie, tak zbudujecie "swoją potęgę" ;-}
  • Dar
  • 22/09/2024 22:52
  • Zbyś Oława . Mam nadzieję, że będzie dobrze.
  • Wiktor Orzel
  • 18/09/2024 08:33
  • Dumanie, pisanie i komentowanie tekstów. ;)
  • TakaJedna
  • 16/09/2024 22:54
  • Jesień to najlepszy czas na podumanie.
  • mike17
  • 15/09/2024 19:48
  • Jak jesień nadchodzi, to najlepsza pora na zakochanie się :)
  • TakaJedna
  • 12/09/2024 22:05
  • Jak jesień idzie, to spać trzeba!
  • Wiktor Orzel
  • 11/09/2024 13:55
  • A co tutaj taka cisza, idzie jesień, budzimy się!
  • ajw
  • 20/08/2024 14:13
  • I ja pozdrawiam, Zbysiu :)
Ostatnio widziani
Gości online:39
Najnowszy:Shamestone