Przyjazd kumpla - Kazjuno
Proza » Przygodowe » Przyjazd kumpla
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

Przyjazd kumpla

Po porannym marszobiegu, dwóch godzinach spędzonych we Fregacie i obiedzie zjedzonym w barze Alga, Korycki marzył o przynajmniej godzinnej drzemce. Zachodziło słońce, kiedy na peronie dla pociągów dalekobieżnych sopockiego dworca zatrzymał się ekspres z Wrocławia, Korycki widząc wysiadającego Ludwika, ożywił się.

– Cześć – Podał koledze rękę. – Chyba będziesz chciał odpocząć? – zapytał, kiedy wychodzili z podziemnego przejścia. – Teraz po sezonie jest bez liku wolnych kwater, jedną niedrogą mogę ci polecić.

– Przyjechałem na parę dni. Pomyślałem, że nie będę się kisił w prywatnej kwaterze. Wezmę apartament w Grandzie – powiedział Ludwik.

Grand Hotel? Jeden z najdroższych hoteli w Polsce? – Alek był zaskoczony.

– No, no, widzę, że masz spory rozmach. – uśmiechnął się adept pisarstwa.

Kiedy schodzili ulicą Bohaterów Monte Cassino, przypomniał sobie, jak tylko raz w życiu z rodzicami i młodszym bratem siedzieli na wytwornej werandzie z widokiem na morze w tym luksusowym hotelu. Oszczędny ojciec, zamawiając dla siebie i matki po kawie, synom kupił wodę mineralną. „Chcielibyśmy lody” – upomniał się wtedy Radek. – Wówczas rodzic spojrzał na brata ze złością. „Ty wiesz pętaku, jakie tu są zabójcze ceny”? – syknął poczerwieniały na twarzy.

„Gówniarzom zachciałoby się pewnie bakłażana z truflami. To ty ich tak rozwydrzyłaś” – syknął półszeptem do matki.

Towarzysząc prezentującemu się jak turysta ze Szwecji koledze zauważył, że mijani przechodnie spoglądają na nich z ciekawością i respektem.

Biorą nas za cudzoziemców.

W Grand Hotelu, rozglądał się po marmurach holu eleganckiego wystroju sopockiego przybytku luksusu. Kolega stojąc przy recepcji załatwiał w tym czasie meldunkowe formalności. Alek przypomniał sobie zasłyszane od wujka ciekawostki na temat słynnego hotelu, którego budowa i wykończenie zakończyło się kilka lat przed wybuchem wojny.

„Grand Hotel zbudowano według projektów tych samych, jakie wykorzystano przy budowie Domu Zdrojowego przedtem w Szczawnie Zdroju. Zresztą pierwotnie nadano sanatorium także nazwę Grand Hotel. Tak, tak, ta piękna budowla w uzdrowisku gdzie mieszkacie, była pierwowzo­rem sopockiego hotelu – opowiadał wujek. – Ale właśnie stąd z Sopotu we wrześniu 1939 roku Hitler dojeżdżał na przedpola oblężonej przez Wehrmacht Warszawy. Towarzyszył mu feldmarszałek lotnictwa Goering i cała świta hitlerowskiej elity. Tu zamieszkiwali słynni europejscy monarchowie, książęta, filmowe gwiazdy, a na dancingach przygrywały znane amerykań­skie jazzowe zespoły”.

– Chodź na górę – wyrwał Alka z zamyślenia głos Ludwika.

Zobaczył, jak ze zniewalającym uśmiechem recepcjonistka podała Wrocławianinowi klucz do apartamentu.

Pokazał paszport ze stałą szwedzką wizą, to kłaniają się mu prawie do pasa – skonstatował Alek.

– Jakby kiwnął palcem, ta lalunia z recepcji wskoczyłaby mu do łóżka...

W obszernym salonie apartamentu przy inkrustowanym kolorowym drewnem antycznym stole stały trzy obite skórą klubowe fotele. Na ścianie wisiał olejny portret ozdobionego szarfą i orderami nieznanego Alkowi admirała, a obok w złoconych ramach wisiały także olejne obrazy z motywami marynistycznymi. Wrażenie wywarło na Alku malowidło brygu z poszarpanymi żaglami. Żaglowiec walczył z ogromnymi falami o spienionych grzywach na tle ciemnogranatowego nieba z porozrywanymi wichurą strzępami chmur.

Stał oniemiały, kiedy Ludwik wypakowywał z nesesera parę drogich ciuchów i wkładał do wytwornej szafy z lustrem.

– Aaale, masz piękną sypialnię Może tu Hitler gził się z Ewą Braun? – powiedział Alek, wywołując zdumienie kolegi.

– Hitler? – zdziwił się Ołomski.

Korycki pochwalił się przed kolegą poznanymi dzięki wujkowi ciekawostkami historycznymi o wizytach wodza 3-ej Rzeszy w Grand Hotelu.

– Podoba ci się ta rakieta? – Zmienił temat Ludwik, wyciągając z nesesera nową rakietę Maxplay.

– Pokaż. – Alek sięgnął po nowy egzemplarz rakiety, takiej jaką zazdrościł wyczynowym tenisistom reprezentującym barwy pierwszoligowego klubu w Szczawnie-Zdroju.

– Zobacz, mam też piłki. – Kolega wyjął nową puszkę Tretorn.

– To wyczynowe piłki, w sklepach takich nie widziałem.

– Kupiłem w Sztokholmie. Jutro nimi zagramy, ale w pierwszym dniu nad morzem trzeba się zaaklimatyzować. – Wyjął butelkę Johny Walkera, podszedł do barku i sięgnął po dwie literatki i napełnił do jednej trzeciej zawartości, a do szklanek wlał sodową wodę.

– Za spotkanie i do jutra na korcie – Wrocławianin podniósł szkło.

– To rozumiem, whisky & soda, drink jak w Nowym Jorku. – Alek sięgnął po literatkę.

Wypili.

– Jak chcesz, to możesz się tu przespać, dam ci pościel jednego wyra z sypialni i masz tu kanapę – Ludwik pokazał obitą skórą otomanę.

– Muszę wracać do ciotki, jeszcze się wystraszy, że przymknęli mnie za jakąś zadymę. W rodzinie nie cieszę się dobrą opinią.

Nazajutrz było pochmurno, wiatr pędził na niebie ciemne obłoki, panowało przenikliwe zimno. Koledzy wyszli na kort, odbili parę piłek, kiedy spadły pierwsze krople deszczu.

– Chyba przeklina mnie Kaczyńska – powiedział Korycki.

– Ta laska z Warszawy, co chce cię sprowadzić na dobrą drogę?

– Najpierw sama musiałaby być przyzwoita – żachnął się Alek.

– Nie przejmuj się babą. Na frasunek dobry trunek, a mamy gastronomiczną pogodę. Chodź do Grandu, czeka nadpita flaszka.

Pogoda poprawiła się dopiero po trzech dniach. Czas słoty koledzy spędzali przeważnie na rauszu. W przededniu wyjazdu Ludwika zdecydowali się pójść na dancing do grand-hotelowej restauracji. W dużej sali z parkietem i podwyższeniem dla muzyków przygotowujących się do gry było wiele stolików i świeciło pustkami. Zauważyli liczną rodzinę siedzącą przy odległym stole obficie zastawionym jadłem i alkoholami i trzy młode kobiety w kącie sali. Dwudziestoparoletnie dziewczyny, w przeciwieństwie do kilku kobiet celebrujących rodzinną uroczystość, wyróżniały się wyzywającymi makijażami, a ich krótkie spódniczki prowokowały golizną nóg.

– Wyglądają jak szykujące się do występów striptizerki – powiedział z ironią Alek.

– Putany1 – skomentował ich wygląd Ołomski. – Chcesz koło nich usiąść?

– Czemu nie, ale nie za blisko. – Uśmiechnął się Korycki. – Mam pomysł, będziemy udawali przed dziwkami zagraniczniaków. Ty Szweda a ja żabojada, będę do ciebie nawijał po francusku.

Kiedy młodzi przybysze z Dolnego Śląska zajmowali miejsca przy stoliku, Ludwik powiedział niezrozumiałe dla Alka zdanie po szwedzku. Korycki zapytał kolegę po francusku, czy nie napiłby się piwa. W restauracji rozlegał się tubalny głos zapewne fundatora rodzinnej imprezy. Był nim zwalisty mężczyzna w galowym mundurze kapitana żeglugi wielkiej marynarki handlowej, Grzmiąc na całą salę, opowiadał pikantne marynarskie kawały, po czym wybuchał głośnym basowym rechotem ze swoich dowcipów, rzucając krótkie spojrzenia w stronę stolika z prostytutka­mi. Zapewne by sprawdzić, czy podzielają jego poczucie humoru.

Jednak przedstawicielki najstarszego zawodu świata ignorowały tłuściocha o zaczerwienionym pysku i bordowym karku, wskazującymi na spożycie nadmiaru wysokoprocentowych napoi. Od razu zainteresowały się nowymi gośćmi. Najładniejsza z nich podniosła kieliszek wina i puszczając oko, z kuszącym uśmieszkiem przepiła do Ołomskiego. Ludwik nie zrewanżował się przepiciem do niej przyniesionym przez kelnerkę piwem. Uśmiechnął się do dziewczyn z seksbiznesu Alek i zanim podniósł do ust szklankę z piwem, wykonał oszczędny gest toastu.

Muzycy zaczęli grać przebrzmiały szlagier Marino Mariniego „Nie płacz, kiedy odjadę”, kiedy podniosła się jedna z dziewczyn i ruszyła w stronę stolika Dolnoślązaków.

– C’mon, dance – powiedziała do Alka i pociągnęła go na parkiet.

W tańcu się nie certoliła. Poruszając się z dobrym wyczuciem rytmu, już w połowie melodii przystąpiła do profesjonalnej obróbki upatrzonego klienta. Dawała Koryckiemu skosztować, jakich niebiańskich rozkoszy mógłby zaznać, po zdecydowaniu się na zawarcie z nią handlowej oferty. Wcierała się w jego tors nieskromnym biustem, by na przemian wykonując pląsy odchylania się do tyłu, wyczuć właściwy moment do wkroczenia swoim udem między jego nogi. W tych momentach bezceremonialnie muskała Alka krocze, albo przywierała swoim kroczem do podbrzusza Alka. Udając namiętność przymykała oczy.

Apetyczny z niej pulpecik – zaczynał czuć podniecenie Alek, lecz w paru ułamkach sekund dostrzegł błyski jej chytrych spojrzeń. – Cwaniara sprawdza, jaki jej erotyczna ofensywa przynosi skutek.

– Merci beaucoup. – Podziękował, kiedy skończyły się trzy sentymentalne melodie.

Odprowadził partnerkę do koleżanek i kurtuazyjnie jeszcze raz jej podziękował.

W końcu starała się jak mogła.

 

– Jak chcesz, to możesz ją wziąć do salonu, tam masz dobrą kanapę – zaproponował Ludwik.

– Chyba, że ty weźmiesz jej koleżankę? – zapytał Korycki, zerkając na siedzącą z naburmuszoną miną piękność.

– Ładna z niej laska, ale czułbym się nietęgo, moja żonka jest w ciąży – z zakłopotaną miną odrzekł kolega.

* * *

Nazajutrz ostro świeciło słońce, powietrze było ostre i spieszący się do Grand Hotelu Alek słyszał grzmoty fal rozbijających się o plażę.

Nawet nie zagraliśmy w tenisa, a Ludwik już wyjeżdża – przerwał Korycki rozmyślanie o podjętej decyzji, by poprosić kolegę o pomoc.go

Wcześniej, po obudzeniu się, przypomniał sobie rozmowę sprzed dwóch lat z wałbrzyskim lowelasem Umińskim, kiedy po odprowadzeniu z dancingu do domu Ulki Moczydło znalazł się z nim w nocnym autobusie wiozącym ich w stronę Szczawna. Dla Alka prowincjonalny uwodziciel nie był autorytetem, traktował go z dozą ironii. Podrywacz młodych kobiet nigdy nie wyściubił nosa z Wałbrzycha, a jego elegancja wzorowana na przebrzmiałej modzie, odbiegała od nowych trendów. Jednak pochlebiało Koryckiemu, że starszy znajomy uważany nadal przez lokalnych buraków za modela godnego naśladowania, traktuje go z respektem i sympatią.

– Szkoda mi ciebie. Po co zadajesz się z tą Moczydło? Przecież mógłbyś mieć każdą, a przy tej… To zepsuta dziewczyna. Narobisz sobie tylko z nią kłopotów – przestrzegał go wtedy Umiński. – Nie nazwał jej jednak kurwą, pewnie nie chciał mnie urazić – przeszło przez myśl Alkowi.

Słowa wałbrzyskiego donżuana sprawdziły się co do joty.

– Zobacz na Bunia – podał Umiński przykład muskularnego ratownika ze szczawieńskiego basenu. – Ten to wie, że nie znalazł chuja na śmietniku. Jego dupą jest Lipnicka, na pewno wiesz która, ta co jej ojciec prywaciarz ma parę sklepów z butami. Teraz Bunio żyje jak pączek w maśle. Kupiła mu wartburga, on rozbija się samochodem i dalej zalicza panienki.

„Nie znalazł chuja na śmietniku” – Alek prychnął śmiechem, przypominając sobie określenie Umińskiego. – Na pewno takim pechowym znalazcą nie jest Ludwik, dzięki mądremu ożenkowi ma otwarty świat.

Ołomskiego Alek zastał na werandzie grand hotelowej kawiarni, kolega kończył elegancko podane śniadanie, a u jego nóg stał spakowany neseser. Korycki przełknął ślinę na widok świeżych bułeczek z masłem i plastrami różowej szynki.

– Zamówić ci śniadanie? – zapytał Ludwik.

– Już jadłem – skłamał Alek. – Napiję się kawy. – Podszedł do stojącej przy sąsiednim stoliku kelnerki i złożył zamówienie.

Teraz, albo nigdy – zdecydował się przedłożyć koledze prośbę.

– Posłuchaj Ludwik, czy mógłbyś w Sztokholmie załatwić mi jakąś Szwedkę? Byłbym ci bardzo wdzięczny.

Ołomski tkwił przez długich kilka sekund w zamyśleniu.

– Nie mogę ci obiecać, ale jak tam będę, to się rozejrzę...

1 Po włosku dziwki.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Kazjuno · dnia 12.06.2024 14:28 · Czytań: 399 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 13
Komentarze
Janusz Rosek dnia 13.06.2024 13:51 Ocena: Bardzo dobre
Kazjuno

Z przyjemnością przeczytałem Twoje teksty. W przeciwieństwie do Jacka Londona bardzo lubię ten rodzaj powieści. Wciąga mnie wartka akcja, ciekawe opisy miejsc i postaw opisywanych bohaterów. Zaskakujące powroty do zdarzeń z przeszłości. Wspomnienia z czasów dzieciństwa i młodości.
Czytając Twoje teksty dostrzegam potrzebę rozwinięcia wielu wątków we własnych opowiadaniach.
Pisane przeze mnie teksty są bardzo ubogie i jednowątkowe. Uczę się.
Czekam na kolejne fragmenty powieści.
Pozdrawiam - Janusz
Kazjuno dnia 14.06.2024 09:27
Odpisuję Janusz z poślizgiem. Zrezygnowałem wczoraj z jazdy samochodem do Warszawy z nadzieją na podkradanie auta synowej (w razie potrzeby). Zostałem przez syna wynajęty do opieki nad psem i wrednym kotem, a młodzi jadą suwem z wnukami nad morze. Tłukłem się więc znacznie taniej pociągiem.
Bardzo dziękuję za krzepiący na duchu komentarz.To miód na serce, że chcesz mnie czytać i potrzebny doping, by rozwijać dramaturgię kolejnego rozdziału.
Piszesz też, że dzięki mojej lekturze przychodzą Ci do głowy pomysły na wzbogacenie twojej powieści o dodatkowe wątki.
Muszę uważać! Jeszcze postrzegany jako autorytet mogę zatracić samokontrolę. Obrosnę w piórka i do głowy uderzy sodówka ;)

Pozdrawiam serdecznie - Kaz
ivonna dnia 21.06.2024 01:06 Ocena: Dobre
Hej Kaziu,
No to odwiedziłam sopocki grandziak. Z pewnością ten krótki czas spędzony nad morzem z kumplem zza morza pokazuje klimat tamtych czasów, ale i dziś można by co nieco wspólnego z tym znaleźć, choćby w zachowaniu tłuściocha o zaczerwienionym pysku na dancingu w hotelowej restauracji. W każdym razie atmosferę widać z Twoich opisów, a szczególnie tę przepaść, którą wyraźnie podkreślasz między luksusem a przeciętnym niełatwym życiem oraz między nami a zagranicznikami i jak to wpływało na określone zachowania. Niewątpliwie wyraźnie kreśli tę przepaść także to jak pokazujesz Alka w relacji z Ludwikiem - wyraźny kontrast, który nie przeszkadza (bo przecież nie musi) w kolegowaniu się.
Sam tekst przez charakterystyczne dla jego przekazu zdania, sformułowania, dialogi i myśli jest taki hm...męski. Taki przyjąłeś styl, takie też bywają zapewne męskie rozmowy. Ja to przyjmuję bez oceniania - odbieram jako celowe "podkręcenie" narracji. I żeby była jasność: nie jestem delikacikiem.
A teraz pobawię się troszkę w redaktorkę.
1. Nie wszędzie myśl Alka jest wstawiona w cudzysłów, troszkę to mylące.
2. Popatrz na spokojnie na zbędne sformułowania, bez nich akcja będzie jeszcze bardziej dynamiczna - np.
Cytat:
obie­dzie zje­dzo­nym w barze Alga
- wystarczy: obiedzie w barze Alga,
albo
Cytat:
Za­cho­dzi­ło słoń­ce, kiedy na pe­ro­nie dla po­cią­gów da­le­ko­bież­nych so­poc­kie­go dwor­ca za­trzy­mał się eks­pres z Wro­cła­wia, Ko­ryc­ki wi­dząc wy­sia­da­ją­ce­go wraz z kil­ko­ma po­dróż­ny­mi Lu­dwi­ka, mimo sen­no­ści oży­wił się.

To bym napisała tak: "Zachodziło słońce, kiedy na peronie dla pociągów dalekobieżnych sopockiego dworca zatrzymał się ekspres z Wrocławia. Korycki na widok wysiadającego Ludwika ożywił się." Tych kilku podróżnych nie jest potrzebnych, a potem też "mimo senności". Czytelnik wcześniej dowiedział się, że Alek chętnie by się zdrzemnął, więc można sobie wyobrazić, że ożywił się mimo senności.
3. Mam wrażenie, że chwilami wchodzisz w nadmiar szczególików, opisując sytuacje, wygląd otoczenia czy ludzi i ich zachowania. Zbyt obrazowo, przez co nazywasz je wprost, nie dając czytelnikowi uruchomić wyobraźni, dzięki której wzbudziłbyś u niego określone emocje.
Oto przykład:
Cytat:
Chcąc go pod­nie­cić, wcie­ra­ła się w jego tors nie­skrom­nym biu­stem, by na prze­mian wy­ko­nu­jąc pląsy...

Jak myślisz, czy to zdanie straciłoby, gdybyś wyciął "Chcąc go podniecić" i zaczął od "Wcierała się w jego...." Już sam opis tego, jak się poruszała i manewrowała swoim ciałem, wystarczy, by wyczuć cel tych poczynań i zbudować napięcie. Nie trzeba chyba wszystkiego nazywać po imieniu.
Oczywiście to są tylko takie moje drobne sugestie, mój odbiór, którego wcale nie musisz uwzględniać. Nie muszę mieć racji. W mojej pisaninie ktoś inny też mógłby solidnie pomajstrować :)

Także tak, pisz dalej, domyślam się, po co Alkowi Szwedka, ale zobaczymy.
Będę śledzić dalsze losy.

Spokojnych snów portalowy Kolego!
ivonna
Kazjuno dnia 21.06.2024 06:12
Ivonno,wymarzony komentarz, a właściwie fachowa redakcja tekstu.
Właśnie zasadniczym moim motywem publikowania w PP jest (poza egocentryczną – jak chyba u każdego autora - chęcią prezentacji swojej twórczości) cwaniacka nieco chęć poddania tekstu redakcji. Wykonałaś ją perfekcyjnie, więc jestem Ci bardzo wdzięczny.
Cytat:
Oczywiście to są tylko takie moje drobne sugestie, mój odbiór, którego wcale nie musisz uwzględniać. Nie muszę mieć racji.

Wcale nie takie drobne, a bardzo precyzyjnie trafione! Są absolutnie słuszne i będę je wykorzystywał poprawiając tekst.

W jednej kwestii będę próbował bronić swojego tekstu, chociaż nie muszę mieć racji. Chodzi mi zapis myśli głównego bohatera i niektóre wyrażenia w cudzysłowie.

Myśli bohatera zapisuję jak dialog, jedynie odróżniając od mówionych/głośnych wypowiedzi brakiem pauzy/myślnika na początku zdania.
Natomiast bohater myśląc, przypomina sobie czyjeś wypowiedzi i je cytując ujmuję w cudzysłów.
(!!!!) Chciałem właśnie wyciąć z powyższego tekstu taki zapis, ale nadziałem się na scenę:
Cytat:
– Wiesz, szko­da mi cie­bie – po­wie­dział Umiń­ski. – Po co za­da­jesz się z tą Mo­czy­dło? Prze­cież mógł­byś mieć każdą, a przy tej… – za­wa­hał się, pew­nie nie chcąc ura­zić Alka. – Żeby nie po­wie­dzieć o Ulce go­rzej, po­wiem, że jest ze­psu­tą dziew­czy­ną. Na­ro­bisz sobie tylko z nią kło­po­tów.

Słowa wał­brzy­skie­go don­żu­ana spraw­dzi­ły się co do joty.

– Zo­bacz na Bunia – podał Umiń­ski jako przy­kład mu­sku­lar­ne­go ra­tow­ni­ka ze szcza­wień­skie­go ba­se­nu. – Ten to wie, że nie zna­lazł chuja na śmiet­ni­ku. Jego dupą jest Lip­nic­ka, na pewno wiesz która, to ta co jej oj­ciec pry­wa­ciarz ma parę skle­pów z bu­ta­mi. Teraz Bunio żyje jak pą­czek w maśle. Ku­pi­ła mu Wart­bur­ga, on roz­bi­ja się sa­mo­cho­dem i dalej dup­czy pa­nien­ki.

Więc widzę, że jednak masz rację. Bowiem wypowiedzi Umińskiego – skoro je sobie przypomina bohater – powinienem zamieścić w cudzysłowach. Tymczasem zapisałem jako normalny dialog.
Nie bardzo wiem jak z tego wybrnąć. :rip: (Chociaż przyszedł mi już do głowy pewien pomysł).

W sumie, jeszcze raz Ci bardzo dziękuję za duży trud, jaki włożyłaś analizując rozdział.

Serdecznie Ivonno pozdrawiam i życzę miłego dzionka,

Kaz
ivonna dnia 21.06.2024 15:29 Ocena: Dobre
Kaziu,
ja też z podobnych pobudek odkrywam tutaj swoją pisaninę, choć bardzo się wahałam, człowiek niechętnie wystawia się na cierpkie "strzały". Odważyłam się, żeby się po prostu uczyć od odbiorcy/czytelnika, co należy poprawić, co może wzmocnić itd.
Wracając do kumpla - fajnie, że masz pomysł na ujmowanie dialogów z przeszłości, które odżywają w myślach bohatera. Warto go zastosować, żeby nie zmylić czytelnika, bo o to tu chodzi, aby wiedział, że przy okazji opisywanej sytuacji sięgasz wstecz. Ja widzę prosty zabieg, ale nie zamierzam wtrącać się w Twoje dzieło. bo to Twoje dzieło :)
Cieszę się, że mogłam w czymś pomóc.
Pozdrawiam i do miłego!
ivonna
Kazjuno dnia 21.06.2024 21:08
Ivonno,
dzisiaj już nie naniosę poprawek z "pomysłem". Zrobię to już w Wałbrzychu, bo z rańca opuszczam Warszawę i dzisiaj było parę spraw na głowie.

Bardzo mi pomogłaś i będę też chciał Ci pomóc konstruktywną redakcją. (Jeśli uznam, że może być pomocna).

Dobrych snów,

Kaz
ivonna dnia 21.06.2024 22:17 Ocena: Dobre
Kaziu,
przecież nie ma pośpiechu.
Wszystkiego dobrego!
i.
Kazjuno dnia 23.06.2024 11:15
Ivonno, napisałem Ci wiadomość na privie.

Serdeczności,

Kaz
ajw dnia 05.07.2024 11:01
W Grandzie byłam tylko raz w kasynie. I o jeden raz za dużo ;) Lubię klimat starych hoteli ze względu na wyobraźnię. No i lubię poczytać od czasu do czasu Twoje teksty. Też ze względu na wyobraźnię ;)
Kazjuno dnia 05.07.2024 12:50
Do Grandu, Ajw, zaproszę Cię urocza Koleżanko ponownie. Znajdziesz się w zawirowaniach życia mojego bohatera, który... Nie! Nie zdradzę na razie detali w jakim stopniu zdemoralizuje się człowiek, o którego przygodach dotąd poczytałaś.
Chociaż? Twojemu osądowi podam ocenę, czy wybory jakich dokona Alek Korycki okażą się brnięciem w bagno nikczemności, czy po prostu poszukiwaniem adrenaliny?

Jestem Ci bardzo wdzięczny. Cieszy mnie, że Ty - osoba wrażliwa i subtelna - składa mi wizyty. To dla mnie najlepszy doping, żeby kontynuować pisanie tej powieści.

Swoją drogą napisałaś tajemnicze zdanie: "I o jeden raz za dużo". Cóż Cię tam spotkało? Pewnie nieprzyjemna przygoda? Zaciekawiłaś mnie, ale nie będę namolnie nastawał, żebyś opowiedziała mi detale.
Jednak jeśli czujesz chęć opowiedzenia o przygodzie w kasynie zapraszam na priva. Obiecują zachować dyskrecję. Interesuje mnie wszystko, co działo się w Grandzie.

Na razie po koleżeńsku ściskam i pozdrawiam.
Zoom Lens dnia 22.08.2024 23:27
Witam tu wspaniałego, dobrodusznego autora "Zabójcy w Bezpiece", który wspaniałomyślnie oddał w moje ręce swe pikantne dzieło :yes:

Dla wszystkich zainteresowanych
Efekty mojej pracy możesz zobaczyć tu:

https://www.youtube.com/watch?v=gS8vo3uBcLk&t=123s


Zapraszam serdecznie do odsłuchania. (Oczywiście upraszam o łapkę w górę, komentarz a subskrybcja to już całkowicie wielkie marzenie B) czy masz gest i mi ją ofiarujesz?? )

Autorowi dziękuje i biję brawo! Kazimierz to cudowny, błyskotliwy gość! Dziękuję, że dałeś mi szansę się poznać. Jesteśmy w kontakcie :yes: :yes: :yes:
Madawydar dnia 03.09.2024 13:48 Ocena: Świetne!
To niby nic takiego wielkiego. Ot zwykła scenka, całkiem zgrabnie napisana ...drinki, bary picie i rozmowy o kurwach. A jednak jest coś, co przyciąga, coś co nakazuje mnie wręcz, abym czytał dalej. Co to? Sentymentalizm? ....Bo przecież moje wspomnienia z "tamtych" lat są podobne. Czytam Twoje teksty a wyobraźnia stwarza namiastkę mojej młodości, w której nic nie boli, gdzie wszystko jest rozpalone, a nawet napalone w przeciwieństwie do dni obecnych, gdzie życie tli się spokojnym płomieniem zasilanym doświadczeniem, rutyną, tumiwisizmem.

W Międzyzdrojach na moich oczach rósł hotel "Amber Baltic". Jego hasłem reklamowym było to, że każdy jego pokój jest z widokiem na morze. Kiedy został oddany do użytku, podobnie jak w Twoim opowiadaniu patrzyłem na jego gości z zazdrością, podziwem, nawet z respektem.

No ale aby nie było aż tak melancholijnie, to muszę ci powiedzieć, że całkiem niedawno sam byłem gościem hotelowym w "Amberze" . Inspekcja Weterynaryjna zorganizowała tam dla nas inspektorów bezpieczeństwa żywności trzydniowa konferencję a właściwie szkolenie i gdy siedziałem na werandzie a kelner przyniósł do mojego stolika śniadanie, kątem oka zobaczyłem ludzi patrzących na mnie z podziwem, zazdrością a nawet respektem. Był dansing, alkohol....tylko kurwy, które owszem, także były, ale ja też chuja nie znalazłem w śmietniku bym się takimi dupami zajmował.

Pozdrawiam
Kazjuno dnia 27.09.2024 09:17
Zoom Lens
Po komplementach od Ciebie Moniu omal rozpuściłem się w słodyczy jak kostka cukru we wrzącej herbacie.
Muszę Wam - Portalowicze - powiedzieć, że lektorka (jednocześnie właścicielka studia audiobooków w Poczdamie) ma nie tylko wibrujący kobiecością głos. Oglądałem niemało jej zdjęć i jest tak piękna, że prawie - ja starszawy jegomość - prawie się w NIEJ zakochałem.
- Za duża różnica wieku - przyszło otrzeźwienie.
Pozostało mi powzdychać...
Dzięki serdeczne za wpis - Przyjaciółko.
Pozdrawiam, Kaz



Madawydar
Wybacz Mad, że tak późno odnoszę się do twojego uroczego komentarza. Mile mnie połaskotała twoja wypowiedź:
Cytat:
To niby nic takiego wielkiego. Ot zwykła scenka, całkiem zgrabnie napisana ...drinki, bary picie i rozmowy o kurwach. A jednak jest coś, co przyciąga, coś co nakazuje mnie wręcz, abym czytał dalej. Co to? Sentymentalizm? ....Bo przecież moje wspomnienia z "tamtych" lat są podobne. Czytam Twoje teksty a wyobraźnia stwarza namiastkę mojej młodości, w której nic nie boli, gdzie wszystko jest rozpalone, a nawet napalone w przeciwieństwie do dni obecnych, gdzie życie tli się spokojnym płomieniem zasilanym doświadczeniem, rutyną, tumiwisizmem.

Jak opisuję stare czasy to podobnie do Ciebie przeżywam je ponownie. Więc wspomnieniowa literatura - co wynika z Twojego cytatu - ma swoje uroki i daje autorsko/czytelniczą satysfakcję.
Jak znajdziesz chwilę, to wyślij mi swój adres e-mailowy - na mój: kaimierzjuno@gmail.com
Wyślę Ci własnoręcznie wykonane barwione grafiki z Międzyzdrojów.

Pozdrawiam, Kaz
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
07/12/2024 18:29
Wydawać by się mogło, że w tytule opowiadania Autor… »
valeria
06/12/2024 23:09
A już myślałam, że wszystko leży:) »
pociengiel
06/12/2024 21:36
stalker pozoruje komentarz. Na ten ból gastrolog nie pomoże. »
Pulsar
06/12/2024 17:53
Ludzie z pociągu, nie byli objęci marketingiem i… »
pociengiel
05/12/2024 19:49
Wypracowanie pod założenie, że skoro nie da się zmierzyć z… »
Darcon
05/12/2024 18:03
Zabawne. Lubię absurd, zwłaszcza gdy w braku logiki, jest… »
Leszek Sobeczko
05/12/2024 17:21
Dziękuję ajw Dużo czau od publikacji tego wiersza.… »
ajw
04/12/2024 13:50
Świat oszalał. Tyle w temacie. Pozdrawiam serdecznie :) »
ajw
04/12/2024 13:48
Byś się zdziwił. Jest wielu ludzi, którzy kochają wyłącznie… »
gitesik
04/12/2024 11:45
Bardzo intymna zwrotka. »
ajw
04/12/2024 11:40
Bardzo ładna pełna delikatności miniatura. Lubię Twoją… »
gitesik
04/12/2024 11:39
Rzeczywiście to słowo "grzyby" użyłem cztery razy… »
Wiktor Mazurkiewicz
04/12/2024 10:57
Dziękuję Iwonko, a któż by śmiał nie kochać przyrody,… »
domofon
04/12/2024 10:52
ajw, nie namawiam, nie zniechęcam. ;) »
valeria
03/12/2024 17:36
Ja to się targuję przez cały rok, nie kupuję normalne:) »
ShoutBox
  • Berele
  • 16/11/2024 11:56
  • Siema. Znalazłem strasznie fajną poetkę: [link] Co o niej sądzicie?
  • ajw
  • 01/11/2024 19:19
  • Miło Ciebie znów widzieć :)
  • Kushi
  • 31/10/2024 20:28
  • Lata mijają, a do tego miejsca ciągnie, aby wrócić chociaż na chwilę... może i wena wróci... dobrego wieczorku wszystkim zaczytanym :):)
  • Szymon K
  • 31/10/2024 06:56
  • Dziękuję, za zakwalifikowanie, moich szant ma komkurs. Może ktoś jeszcze się skusi, i coś napiszę.
  • Szymon K
  • 30/10/2024 12:35
  • Napisałem, szanty na konkurs, ale chciałem, jeszcze coś dodać. Można tak?
  • coca_monka
  • 18/10/2024 22:53
  • hej ;) już pędzę :) taka zabiegana jestem, że zapominam się promować ;)
  • Wiktor Orzel
  • 17/10/2024 08:39
  • Podeślij nam newsa o książce, wrzucimy na główną:)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:33
  • "Czterolistne konie" wyszły na początku września, może nawet gdzieś się wam rzuciły pod oczy ;)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:32
  • Bonjour a tout le monde :) Dawno mnie tu nie było! Pośpieszam z radosną informacją, że można mnie zakupić papierowo :)
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty