Der Zug część II - Jagiello
Proza » Obyczajowe » Der Zug część II
A A A

Wieś znajduje się przy dużym węźle komunikacyjnym łączącym autostradę A4 z drogą krajową numer 94, co czyni ten teren znakomitym miejscem na otwarcie komisu samochodowego oraz podrzędnej knajpy z kiełbasą, pierogami jak od babci oraz bigosem jak od matki. Idealne kurwa menu na daleką podróż. Czy naprawdę kierowcy ciężarówek nie mają już na tyle ciężkiego życia żeby jeszcze się katować taką śródziemnopolską dietą? Kato-dieta. Potem jadą osiem godzin bez przerwy z wydymanym, jak ich żona przez sąsiada, brzuchem do kolejnego przydrożnego baru albo do autostradowego punktu postojowego dla tirów, gdzie wspólnie mogą zasiąść na metalowym sedesie i komponować przydrożną symfonię.

 

Podły żywot, ale przynajmniej dobrze płatny i z dala od domu. Nie trzeba się użerać ze starą i niańczyć dzieci jak jakiś pedał. Same plusy w sumie, a jeszcze człowiek kawał świata zobaczy i codziennie może się przekonać, że w Polsce to jednak nie jest aż tak źle, a może nawet najlepiej. A co do jakości jedzenia w przydrożnych restauracjach - w najlepszych krakowskich restauracjach przy Rynku nie jest lepiej. Tajemnicą Poliszynela jest, że wszystko pięknie wygląda na talerzu i dookoła, ale zaplecze - zmuszone do walki z rosnącą inflacją, z konkurencją, z rządem, z niskim bezrobociem, z pokoleniem Z i mafią, której trzeba płacić za tak zwaną ochronę - tnie koszty jak może i zmuszone jest kupować gorsze jakościowo półprodukty oraz zatrudniać byle jaką obsługę, oczywiście oprócz kelnerów, którzy muszą wyglądać jak najlepsi femboye oraz kelnerek, które muszą wzbudzać poczucie wyższości wśród klienteli. Co ciekawe, to samo poczucie wyższości ma wywołać pozornie inne efekty u kobiet i u mężczyzn, ale cel jest ten sam - większy utarg i wysokie napiwki.

 

Kobiety zwyczajnie uwielbiają czuć się lepsze, nie ma tu podtekstów. Kiedy siedzą przy restauracyjnym stole to od samego początku, już od samego wejścia wiedzą po co przyszły. Chcą być obsłużone jak królowe, a przede wszystkim swoim tonem głosu, może spojrzeniem chcą poniżyć obsługę. Każdą częścią ciała zdają się krzyczeć - ja tu jestem lepsza, mam kasę, a ty młoda lataj wokół mnie. I nie ma tu znaczenia czy to żona męża z zawodu, czy wyzwolona spod wielowiekowego patriarchatu kobieta sukcesu, cokolwiek by to nie znaczyło. Pierwsza chce po prostu może pierwszy raz w życiu poczuć władzę lub nacieszyć się okazja do spożycia kolacji bez jej wcześniejszego przygotowania. Druga wie, że skoro ona całe życie biegała za sukcesem to niech oni wokół niej też biegają, zwłaszcza kelnerki, które powinny być jej w gruncie rzeczy wdzięczne za stawianie wysoko poprzeczki, dzięki której będą doskonalsze. Jakby nie było, to obrywa się obsłudze, która nigdy o żadne życiowe lub zawodowe drogowskazy nie prosiła i jeszcze pracuje na śmieciowej umowie. Korzystając z okazji, największym śmieciem jest ten kto takie umowy oferuje, często z pełną dumą.

 

Mężczyzna i jego poczucie wyższości w restauracjach to inna para kaloszy. Jeśli trafi na kelnerkę to wiadomo o co chodzi, w głębi duszy od razu staje się tatuśkiem - sugar daddy. Na pewno zostawi wysoki napiwek, żeby uratować lichy los kelnereczki. Myśli, że finansuje jej studia, a ona w zamian będzie go podziwiać, czcić może nawet ssać. Ileż to razy mąż żony idzie płacić za obiad do lady, zamiast czekać na rachunek. Może wtedy dać wyższy napiwek i mieć dzięki temu większą nadzieję na gratyfikację, bliżej nie zdefiniowaną. Ileż to razy można było zobaczyć oburzenie żon mężów, gdy ta otworzyła notesik z rachunkiem, a gotówka zostawiona przez męża znacznie przewyższyła kwotę należną do zapłaty. Przecież to jej kasa, przecież kelnerka ma pensję, przecież inni mogą dać napiwek, przecież mógł z nią ustalić wysokość napiwku, przecież, przecież, przecież. Przecież jest tysiące powodów, żeby nie dać napiwku. Warto nie ufać ludziom, którzy nie wstydzą się deklarować, że nigdy nie dają napiwków. Najprostszy gest życzliwości ludzkiej nie może być negowany przez hipokrytów, którzy z jednej strony chcą czuć się kimś lepszym, bogatszym, a z drugiej strony jak przychodzi co do czego to szybko zostawiają odliczoną kasę i zmykają niezauważalnie. Kelner doskonale wie czy ktoś zostawił napiwek już po sposobie wyjścia z restauracji. Jak ktoś ucieka niczym szczur to płaci jak szczur, ale jeśli widać, że klient powoli się ubiera, popatrzy jeszcze ze dwa, trzy razy na obsługę ze swoim wypiętym, pełnym brzuchem z widocznym oczekiwaniem wdzięczności w oczach - to jest pewniak na co najmniej piętnaście procent.

 

Wracając do zaplecza restauracji, do piwnic gdzie się kuchci, do magazynów gdzie trzyma się napoje. Nie ma tam sterylności, jest frustracja, jest pośpiech, są niedoścignięcia, są kreatywne rozwiązania i czasem kapnie pot do rosołu - więc nie każde oko w rosole to tłuszcz z mięsa wołowo-drobiowego. Nie każde jajo zostało obwąchane po rozbiciu czy jest świeże, nie każda wołowina nie jest wieprzowiną oraz nie każdy talerz lub szklanka są dokładnie wymyte przez pomywacza, który jest najniżej w gastronomicznej hierarchii, a który najczęściej okazuje się najlepszym ziomkiem do robienia wałów i żartów wiecznie wkurzonej menedżerce. Och tak, menedżerka restauracji - to osobny gatunek ludzki, kto spotkał ten wie…

 

Tak więc Łężkowice, niby w centrum między Bochnią, a Krakowem, ale jakoś tak na uboczu, niezauważone. Nikt w Bochni nie zna nikogo z Łężkowic, tym bardziej w Krakowie. Niby wszystko tam jest, a w zasadzie nie ma niczego. Niby łatwo wsiąść w busa i wyjechać, ale z drugiej strony jakoś tak żal, chociaż mówiono, że niczego nie będzie żal. Niby są jacyś znajomi, ale jakby żyli zupełnie czymś innym, jest społeczność, która niepytana wchodzi na siłę w życie jednostki, ale i tak, mimo wszystko człowiek się czuje samotny. Niby świeci słońce w lecie i jest kościół żeby znaleść sens życia, niby jest praca w Gminie i Żabka jest, ale i tak każdy letni wieczór wygląda dokładnie jak z obrazu Muncha. Życie w Łężkowicach może przypominać trochę sytuację, kiedy dostaje się za darmo elektryczną Teslę, ale nigdzie dookoła nie ma ładowarek…. Cdn

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Jagiello · dnia 09.08.2024 19:19 · Czytań: 286 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 1
Komentarze
Wiktor Orzel dnia 04.09.2024 14:42 Ocena: Dobre
Nie będę się skupiał na interpunkcyjnych sprawach, bo jest tutaj sporo pracy, zwłaszcza jeśli mówimy o wtrąceniach, ale z grubsza nie zaburza to jakoś strasznie rytmu. Poprzedni rozdział podobał mi się bardziej - w tym mamy garści stereotypów wpisanych w role kobiece lub męskie, jest to opisane z humorem, ale odrobinę się wlecze i jest dość przewidywalne, dużo bardziej podszedł mi wstęp, czyli fragment o kierowcach i tym, jak działają restauracje. Trochę mi tu zabrakło motywu wspomagaczy - na kuchni wszyscy na potęgę pudrują nosy, bo inaczej nie daliby rady pracować po 10-12 godzin dziennie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Miladora
15/05/2025 01:32
To Twój wiersz? Tak czy owak: Można się czasem czuć… »
pociengiel
14/05/2025 23:10
tak, wabił się chyba Berek. pewnie do niego nie wrócę, nie… »
pociengiel
14/05/2025 23:04
To, co teraz wklejam, to efekt obejrzenia propagandowego… »
Miladora
14/05/2025 22:40
Wiem - jednak myślę, że tytuł musiał wywołać pewne… »
Miladora
14/05/2025 22:35
To poprawiaj - ale na kopiach. Po pewnym czasie będziesz… »
pociengiel
14/05/2025 22:17
Bo tytuły filmów, jako tytuły wierszy są tylko pretekstem,… »
pociengiel
14/05/2025 22:11
będzie jeszcze jeden, z dwóch, które wywarły wpływ na moje… »
wolnyduch
14/05/2025 21:51
Podziwiam, nie pierwszy raz Twoją rolę tłumaczki, Lilko,… »
Miladora
14/05/2025 21:51
Ładny wiersz wybrałeś, Dod. :) - z czasem skrzydła… »
wolnyduch
14/05/2025 21:42
Dziękuję Dodatku za wgląd, no niestety, taka prawda, że ze… »
Miladora
14/05/2025 21:33
W oryginale też jest - Век даст мотор для катафалка. Ale… »
Miladora
14/05/2025 21:10
Jeżeli Twoim rozrusznikom potrzebna jest ostra jazda, to… »
Miladora
14/05/2025 21:04
Piękny przekład, Lilu. :) Podziwiam. Miłego wieczoru. »
Miladora
14/05/2025 21:01
Rosario Castellanos (1925 - 1974) - meksykańska pisarka i… »
Miladora
14/05/2025 20:54
Zastanawiając się nad treścią, uświadomiłam sobie, że często… »
ShoutBox
  • retro
  • 10/05/2025 18:07
  • Dziękuję za Grechutę, ta wersja też jest niezwykła: [link]
  • Miladora
  • 09/05/2025 12:17
  • Na stronie głównej, w newsach, Lilu. :) Opcja - "dodaj news" - w panelu użytkownika. :)
  • Lilah
  • 09/05/2025 11:38
  • Dzięki, Milu. Dzięki, dodatku. A gdzie ew. zamieścić anons?:)
  • Miladora
  • 08/05/2025 23:36
  • Lilu - pochwal się tomikami, bo naprawdę jest się czym chwalić. Gratulacje. :)
Ostatnio widziani
Gości online:52
Najnowszy:z.nml.a