W Tbilisi pieją koguty - Marian
Publicystyka » Reportaże » W Tbilisi pieją koguty
A A A

    W tbiliskim hotelu nad ranem usłyszałem pianie kogutów. Był to nieoczekiwany odgłos jak na centrum ponad milionowego miasta, ale miły. Rozbawiony tak swojskimi odgłosami, zjadłem śniadanie i wsiadłem do autobusu, który miał być naszym okrętem na wodach gruzińskich dróg przez najbliższe dni.

   Autobus był porządny, a jego kierowca jeszcze porządniejszy. Był to brunet z kaukaskim nosem i o imieniu Soso, czyli takim samym jak brzmiała ksywka Stalina. Zobaczywszy go, pomyślałem, że bardziej gruzińskiego kierowcy to już chyba być nie może. Po powitaniu przez przewodniczkę, która też miała kaukaski nos, ruszyliśmy na zwiedzanie Gruzji.

   Siedziałem z przodu autobusu i dobrze widziałem, jak jeżdżą Gruzini.

   Wyglądało na to, że światła i znaki drogowe były dla nich jedynie sugestią określonych zachowań, nie zaś czymś, czego należy przestrzegać. Co i rusz ktoś jechał środkiem ulicy, bez sygnalizacji zatrzymywał się, ruszał, wyprzedzał, zmieniał pas ruchu lub parkował gdzie popadło. Do tego stale w użyciu były klaksony. Dla mnie był to niepotrzebny hałas, ale później dowiedziałem się, że trąbienie jest wśród tamtejszych kierowców sposobem porozumiewania się. Innym pipnięciem się pozdrawiają, innym przepraszają, innym proszą o zrobienie miejsca, a jeszcze innym opieprzają.

   Gruzini kochają swoje auta tak jak ich przodkowie konie. Trzeba pamiętać, że w Gruzji za sowieckich czasów samochody posiadali tylko uprzywilejowani i dopiero po uzyskaniu wolności stały się one powszechnie dostępne. Ponieważ Gruzini są biedni, więc większość ich aut to albo posowieckie łady i moskwicze, albo sprowadzane z zagranicy używane auta w bardzo różnym stanie. U nas większość z nich nie przeszłaby przeglądu, ale w Gruzji, jeśli auto jeździ, to znaczy, że jest sprawne technicznie i może być zarejestrowane. Stare czy nowe, sprawne czy nie, auta zawsze są wypucowane na wysoki połysk, żeby przynosić dumę właścicielom.

   Prawo jazdy w Gruzji zdobywa się też po gruzińsku. Są oczywiście lekcje przepisów, ale można też się ich nauczyć samemu. Obowiązkowa jest tylko nauka jazdy na placu manewrowym, ale ilość jej godzin zależy od uznania kursanta, natomiast nauki jazdy po mieście w ogóle nie ma. Gdy kandydat na kierowcę uzna, że jest już przygotowany, zgłasza się do dowolnego punktu egzaminacyjnego i przystępuje do egzaminu. Takie punkty są tylko w kilku miastach (nie ma ich w stolicy) i z internetu można się dowiedzieć, gdzie jest najłatwiej zdać. Zdawać można do skutku.

   Chroniony „pancerzem” naszego autobusu patrzyłem, jak Soso spokojnie prowadził go niczym lodołamacz wśród kry. Robił, co chciał - raz nawet wjechał w jednokierunkową pod prąd - a wszyscy mu ustępowali, bo w Gruzji zawsze większy pojazd ma rację.

   Po opuszczeniu miasta spotkałem kolejnych uczestników ruchu drogowego - bezpańskie psy. Jest ich w Gruzji dużo i - odpędzane od domostw - pałętają się po szosach. Najwięcej jest ich na stacjach benzynowych, parkingach, koło przydrożnych sklepików i barów - słowem tam, gdzie są ludzie i szanse na coś do zjedzenia. Nie są agresywne ani natrętne, ale podchodzą blisko i ze swego rodzaju godnością oczekują czegoś na ząb. Miejscowi nie zwracają na nie uwagi, a turyści - narzekając na „gruzińskie porządki” - nagminnie karmią te „biedne zwierzątka”.

   Stałymi użytkownikami gruzińskich szos są też krowy. Nie są one bezpańskie i święte jak w Indiach. Wszystkie należą do kogoś i wcześniej czy później pójdą pod nóż, ale do tego czasu cieszą się statusem swoich azjatyckich krewnych. Pasą się na poboczach i w przydrożnych rowach, przechodzą powoli przez szosy lub „w zamyśleniu” stoją na środku asfaltu. Zobaczyć je nawet można pomiędzy spychaczami budującymi drogi. Nikogo to nie dziwi, bo taki wypas na „wolnym wybiegu” stosowany jest w Gruzji od zawsze. Rano gospodarze otwierają bramy i krowy wychodzą w teren. Odchodzą niekiedy wiele kilometrów od domu, a wieczorem zawsze wracają przed swoje bramy i czekają na ich otwarcie. Kierowcy cierpliwie je przepuszczają i omijają. Bardzo rzadko zdarzają się zderzenia z nimi, a jeszcze rzadziej są one zgłaszane, bo w takich przypadkach zawsze karany jest kierowca. Żaden policjant bowiem nie będzie szukał po wsi właściciela krowy, który i tak się do niej nie przyzna, a kierowca jest przecież pod ręką i ma pieniądze na mandat.

   Wielki autobus dawał mi poczucie bezpieczeństwa w mieście i na płaskim terenie, ale na tzw. „Gruzińskiej Drodze Wojennej” już tak dobrze nie było. Szosa ta bowiem jest wąska, marnej jakości i ma wiele ciasnych zakrętów, które autobus musiał brać na kilka razy. Miejscami nasze koła toczyły się o kilka centymetrów od popękanej krawędzi asfaltu, za którą zaraz zaczynała się kilkusetmetrowa przepaść. Soso radził sobie jednak na tej drodze doskonale i dzięki niemu nie bałem się i mogłem podziwiać widoki zielonego Kaukazu. Właśnie zielonego, bo wspomniane przepaście nie były czarnymi czy białymi skalnymi urwiskami, ale od dołu aż do poziomu drogi i jeszcze ponad nią były pokryte zieloniutką trawą i ziołami. Dopiero dużo wyżej zaczynały się skały, ale niewiele były widoczne, bo okrywały je chmury.

   Najwyższa część tej drogi wiedzie szerokimi przełęczami. Tam za sowieckich czasów wybudowano pomnik przyjaźni rosyjsko-gruzińskiej i do dzisiaj przy nim zatrzymują się wszystkie wycieczki. Zatrzymują się tam też turyści z Iranu i krajów arabskich, bo w ostatnich czasach wyjazdy do Gruzji stały się u nich modne. Ci muzułmańscy goście całymi rodzinami urządzają sobie przejażdżki Gruzińską Drogą Wojenną, zatrzymują się w najładniejszych jej punktach i godzinami podziwiają zielone, przepaściste doliny Kaukazu. Żeby ich przeżycia duchowe wesprzeć jeszcze cielesnymi, Gruzini oferują im tam pieczoną baraninę halal, czyli przyrządzoną zgodnie z muzułmańskimi zasadami czystości pokarmów. Pobudowali w tym celu małe drewniane domki, gdzie osłonięci od wiatru i słońca goście odpoczywają, popijają zimne napoje i oczekują na pieczyste. W pobliżu są zagrody z owcami, z których turyści wybierają odpowiadające im sztuki, a te są od ręki zabijane i pieczone na rożnach. Serwowane tak jedzenie wcale nie jest halal, bo przyrządzane jest przez niewiernych, ale najwyraźniej do Kaukazu oko Allacha nie sięga i obie strony są zadowolone.

   Oko Allacha nie sięga chyba nawet do Batumi, gdzie powstało kilka kasyn gry, których klientami są w większości Turcy i Arabowie. Ogólnie odniosłem wrażenie, że oko jakiegokolwiek prawa nie wszędzie w Gruzji sięga i często bywa mocno przymknięte.

   Ale czy to moja sprawa? Dla mnie ważne były piękne widoki Kaukazu i poranne pianie kogutów w Tbilisi.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Marian · dnia 27.09.2024 08:26 · Czytań: 130 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 2
Komentarze
Kazjuno dnia 29.09.2024 06:50 Ocena: Bardzo dobre
Duży ukłon dla Ciebie Marianie. Przybliżyłeś mi - i pewnie wielu czytelnikom - zupełnie nieznane meandry egzotycznego zakątka świata. Dotąd Gruzja stała mi się bliska i mocno trzymałem za nią kciuki w czasie najazdu Putina w 2008 r. Wiadomo, że po usunięciu prezydenta Saakaszwilego jednak nie udało się Gruzinom odzyskać pełnej suwerenności i pozostała uzależniona od wpływów rosyjskich.
Lecz jak wygląda tam codzienność? Nie miałem pojęcia.
Wprawdzie unaoczniłeś nam wycinek rzeczywistości tego kraju i to głównie oglądany z okien autobusu, jednak edukacyjny walor twojego reportażu jest pokaźny. Na pewno, nawet gdybym się szarpnął na uszczerbek finansowy, na koszta paliwa, nie pojechałbym do Gruzji samochodem.

Pozdrawiam Cię autorze,

Kaz
Marian dnia 29.09.2024 11:46
Kazjuno, dziękuję za przeczytanie mojego opowiadanka i miły komentarz.
Wcześniej napisałem jeszcze jeden kawałek o Gruzji pt. "Tam gdzie Bóg się pomylił".
Zapraszam do przeczytania.
Pozdrowienia.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Janusz Rosek
14/10/2024 14:22
Kazjuno Dziękuję bardzo za Twój komentarz i bardzo dobrą… »
Kazjuno
14/10/2024 10:46
Zajmująco tworzysz historię Andrzeja. Dużo w niej zwrotów… »
x.jdx
14/10/2024 10:32
Gitesik - Dziękuję za Twój komentarz! Twoje porównanie do… »
gitesik
14/10/2024 05:20
super mogłem się wtym zagłebić i odnajduję skrawki moich… »
valeria
13/10/2024 19:52
O fajny, ciepły wiersz »
gitesik
13/10/2024 17:17
Ja też lubię kawę mimo że jest gorzka w zasadzie. Czarna… »
Jacek Londyn
12/10/2024 08:21
Dzień dobry. Czytany jest ten artykuł (liczba wskazuje na… »
pociengiel
12/10/2024 01:04
dzięki andro »
andro
11/10/2024 23:24
Dobrze się czyta. 30 tysięcy poetów z Krakowa potwierdzi… »
OWSIANKO
11/10/2024 21:57
dzięki za brak zainteresowania »
liathia
11/10/2024 12:15
„Poeta”, to stan umysłu, więcej sennej wyrozumiałości życzę.… »
Dar
11/10/2024 08:31
Carl Jung powiedział :,, Wszystko, co nas drażni w innych,… »
Zbigniew Szczypek
10/10/2024 22:53
Pociengiel Faktycznie straszny ten sen, taki… »
Zbigniew Szczypek
10/10/2024 21:50
Kazjuno, Dar Kaziu - dziękuję Ci za wnikliwy komentarz i ze… »
Dar
10/10/2024 08:02
Tekst przypomina monolog wewnętrzny człowieka zaburzonego… »
ShoutBox
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
  • Kazjuno
  • 08/10/2024 09:28
  • Dzięki Zbysiu, też Ciebie pozdrawiamy. Animujmy ruch oddolny, żeby przywrócić PP do życia.
  • ajw
  • 07/10/2024 23:26
  • I ja pozdrawiam :) Zdrówka i samych serdeczności :)
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/10/2024 21:36
  • Dar, AJW, Kazjumo - serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję Dar za troskę - będzie dobrze! Wszystkich na PP pozdrawiam - nie poddawajcie się i wzajemnie odwiedzajcie, tak zbudujecie "swoją potęgę" ;-}
  • Dar
  • 22/09/2024 22:52
  • Zbyś Oława . Mam nadzieję, że będzie dobrze.
  • Wiktor Orzel
  • 18/09/2024 08:33
  • Dumanie, pisanie i komentowanie tekstów. ;)
  • TakaJedna
  • 16/09/2024 22:54
  • Jesień to najlepszy czas na podumanie.
  • mike17
  • 15/09/2024 19:48
  • Jak jesień nadchodzi, to najlepsza pora na zakochanie się :)
  • TakaJedna
  • 12/09/2024 22:05
  • Jak jesień idzie, to spać trzeba!
  • Wiktor Orzel
  • 11/09/2024 13:55
  • A co tutaj taka cisza, idzie jesień, budzimy się!
Ostatnio widziani
Gości online:101
Najnowszy:LeoRegulus