Rozdział I
Hania uwielbiała spędzać wieczory na werandzie swojego domku, na skraju małej wioski. Huśtała się otulona w ciepły koc i wpatrywała z pasją w rozgwieżdżone niebo do momentu, gdy mama krzyknie:
- Hania! Czas już do łóżka, wracaj natychmiast!
Dziewczynka była grzeczna, nie chciała sprawiać kłopotów, dlatego zawsze, gdy mama prosiła — ta robiła wszystko, co w jej mocy, aby się znaleźć w łóżku jak najszybciej. Nierzadko szła spać bez kąpieli, chowając przy tym zabrudzone po całym dniu stopy. Jednak pewnej ciepłej, letniej nocy, gdy Hania tak bujała się, jak zwykle na werandzie, obserwując migoczące gwiazdy, dostrzegła wśród nich jedną wyjątkowo jasną. Była ona jaśniejsza od wszystkich gwiazd, jakie dotąd widziała, a jej blask zdawał się pulsować i mrugać. Zosia obserwowała tę gwiazdę z zaciekawieniem, gdy nagle...
Z hukiem i świstem gwiazda spadła z nieba! Hania zerwała się na równe nogi, zdziwiona i podekscytowana. Gwiazda, niczym świetlista smuga, przeleciała przez nocne niebo i zniknęła gdzieś w pobliżu starego dębu, znanego w jej wiosce jako Drzewo Wspomnień. Hania, przez chwilę wpatrywała się w to miejsce. Nigdy wcześniej nie widziała czegoś podobnego. Wtedy znowu usłyszała:
- Hania! Czas już do łóżka, wracaj natychmiast!
- Już idę mamo, tylko... - odparła. W brzuchu poczuła ucisk, z jednej strony chciała tak bardzo nie zawieźć mamy, a z drugiej... Ta gwiazda tam jest. Może nikt inny nie widział tego, że spadła. A co jeśli porwie ją wilk albo połknie kruk? Pełno ich się kręci przy tym dębie — rozmyślała. - Tylko coś sprawdzę. Zaraz wracam
- Co ty będziesz sprawdzać o tej godzinie?... Hania?!
Ale Hani już nie było. Pokusa była zbyt silna i nie myśląc zbyt długo, popędziła w stronę starego dębu, zwanego drzewem wspomnień. Mówiono, że jego korzenie sięgają głęboko w ziemię, skrywając tajemnice dawnych czasów. W ciemności nocy dąb wyglądał jeszcze bardziej imponująco. Gałęzie rozciągały się jak olbrzymie ramiona, a liście szumiały na wietrze niczym szepty dawnych opowieści.
Dziewczynka dotarła do miejsca, gdzie wydawało się, że gwiazda uderzyła w ziemię. W świetle księżyca dostrzegła małą, lśniącą kulę ukrytą wśród korzeni drzewa. Podniosła ją ostrożnie. Był to kryształ, piękny i czysty, emanujący delikatnym światłem. W jego wnętrzu Hania dostrzegła maleńkie wirujące galaktyki, jakby cały kosmos został uwięziony w tym magicznym kamieniu.
Poczuła dziwną moc emanującą z kryształu. W jej głowie pojawiły się dźwięki niczym echo dawno zapomnianego przyjaciela. Drzewo Wspomnień szeptało do niej, opowiadając o przeszłości, o pamięci minionych wydarzeń utkanych z emocji. Dziewczynka wiedziała, że odkryła coś niezwykłego, coś, co mogłoby na zawsze zmienić jej życie.
W jej sercu rozgorzał ogień ciekawości. Czym była ta gwiazda? A może to wcale nie gwiazda?
Rozdział II
- Wiesz może, dlaczego jestem Drzewem Wspomnień?
- Mama mówiła, że jesteś tak stare, i jesteś tu tak długo, że widziałeś już wszystko, pewnie dlatego — odparła dziewczynka, co spotkało się z niemałym rozbawieniem.
- Haniu, może i jestem stare, ale pamięć mam doskonałą. Widzisz, jestem tu po to, aby każdy z twojej okolicy zachował wspomnienia po minionych emocjach. Po radości, smutku, złości, strachu. Jestem niemym obserwatorem wszystkich wydarzeń — narodzin, wzrastania, pierwszych kłótni, miłości, zazdrości, smutku, czy śmierci. Wydarzenia te tworzą wspomnienia, a z nimi emocje. W życiu każdego mieszkańca wioski przychodzi czas, gdy zacierają się one w ich pamięci i zostaje tylko uczucie. A gdy uczucia są wyjątkowo trudne, wtedy moim zadaniem jest, aby wrócić doświadczenia. Aby przypomnieć, jak to naprawdę było. Wiesz Haniu, dlaczego tu jesteś? - drzewo szeptało dalej niesłyszalną nikomu innemu opowieść, a Hania całkowicie wchłaniała każde słowo.
- Nie wiem. Zobaczyłam tę gwiazdę i przybiegłam. Nie wiem czemu. Coś kazało mi tu być. Mama wołała mnie do łóżka. Pewnie się zamartwia. Może powinnam już wracać — powiedziała zasmucona. Nie chciała sprawiać kłopotów. Po śmierci jej taty, mama bardzo to przeżyła. Udawała dzielną, ale Hania i tak słyszała, jak płacze w sypialni nocy czy w kuchni, lub ogrodzie. Dziewczynka też postanowiła być dzielna i tak bardzo się starała nie dawać powodów do zmartwień.
- Haniu, tu, pod moją koroną czas płynie trochę inaczej. Mama nie zauważy, że cię nie ma. Jesteś tu całkowicie bezpieczna, a potrzebujesz odbyć tę podróż. Potrzebujesz zrozumieć — głos drzewa był ciepły i łagodny niczym szum liści na wietrze. Dziewczynka poczuła się bezpieczna i otulona jego opieką. Zapytała:
- Co mam zrozumieć?
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Widzisz tę gwiazdę? To ona jest kluczem do pamięci zawartej w moich korzeniach. Dzięki niej odbędziesz podróż po szlakach wspomnień. Ale nie będziesz sama. Z pomocą leśnego ducha-twojego przewodnika, odnajdziesz to, czego szukasz. - Nagle z wnętrza korony drzewa wyłonił się mały, błękitno-lśniący lis. Miał puszysty ogon i błyszczące, inteligentne oczy.
- To twój przewodnik. Ma na imię Rico — powiedziało drzewo. - Będzie ci towarzyszył w podróży i pomoże ci odnaleźć drogę.
Hania uśmiechnęła się do lisa. Poczuła, że może mu zaufać.
- Jest śliczny i jaki puszysty. Ale jak będę wiedziała, że dotarłam do celu, kiedy nie mówisz mi wszystkiego?
- Będziesz wiedziała. Zaufaj swojemu sercu i Rico. Będzie dobrze.
- A co mnie tam czeka? Czy będą wilki? Albo straszne stwory?
- Haniu, wspomnienia bywają straszniejsze od najstraszniejszych stworów. Ale nie ma się czego bać. To już przeszłość. Nie wróci. Ty tylko pozwól sobie pamiętać. To bardzo ważne. Jesteś gotowa do drogi?
- Jestem gotowa — powiedziała dziewczynka. Była nieco zaintrygowana, a jednocześnie pełna lęku przed tym, co ją czeka z nowym przyjacielem Rico.
Rozdział III
Gdy dziewczynka oznajmiła gotowość do drogi, lis skinął głową, dotkną zimnym nosem gwiazdy spoczywającej w dłoniach Hani, która uniosła się na wysokość wzroku i niczym świetlisty drogowskaz, wskazała drogę. Ruszyli za nią po grubych korzeniach, które rozstępowały się przed blaskiem gwiazdy.
Wkroczyli do krainy wspomnień. Było to magiczne miejsce, pełne kolorów, dźwięków i zapachów. Hania zachwycona tym, co doświadcza, wbiegła z radością w pole pełne dziwnych, wcześniej nieznanych jej kwiatów. W momencie, gdy tylko opadła na ziemię, zobaczyła obrazy, o których dawno zapomniała. Radosne zabawy z dziećmi, szczęśliwe chwile spędzone z kuzynami, beztroskie leniuchowanie w huśtawce na werandzie, wspólne gotowanie z mamą i tańce w rytmie muzyki, bitwy na poduszki z tatą. Dziewczynka, widząc to, uśmiechnęła się do siebie, patrząc w niby słońce, które tu nie wyglądało jak słońce, które znała. Wyglądało inaczej. Dziwnie. Jakby było bardziej księżycem niż słońcem. Hania mimo tych chwil radości poczuła smutek. Zobaczyła tatę. Nie pozwalała sobie o nim myśleć. Wstała, otrzepała się z pyłku kwiatów i powiedziała.
- Rico, chodźmy już. Mama na mnie czeka.
Ruszyli dalej. Hania dalej myślała o tym, co zobaczyła. Było to niczym film, gdzie odgrywała główną rolę. Widziała ten świat tak realny, jak gdyby tata tam był. Czuła tę radość i zapach pierzastych poduszek. Czuła ciepło jego skóry, gdy po zabawie wtulił się mocno, ucałował na dobranoc. Czuła. Nie chciała tego czuć.
- Rico, co to za miejsce? Nie wiem, czy mi się podoba.
Rico tylko machnął ogonem, wtopił w nią te śliczne oczy, jak gdyby rozumiał, co powiedziała i co czuje w tym momencie. Ruszył dalej przed siebie prowadzony przez gwiazdę.
Hania niechętnie podążała za liskiem. Wspomnienia, choć radosne, były dla niej zbyt bolesne. Tęskniła za tatą, ale nie potrafiła poradzić sobie z żalem i smutkiem. Pragnęła uciec od tych emocji.
Nagle dotarli do ciemnego lasu. Drzewa wokół nich były wysokie i posępne, a liście szumiały na wietrze niczym szepty tajemniczych istot. Hania poczuła strach.
- Rico, gdzie my jesteśmy? - spytała drżącym głosem.
Lis zatrzymał się i spojrzał na nią z troską, ale nic nie odpowiedział.
Hania poczuła, jak w jej sercu rośnie strach. Czuła, że to nie będzie przyjemne doświadczenie. Sam las napawał ją lękiem. A co jeśli w nim zobaczy to, czego tak bardzo się boi. Co, jeśli wrócą wspomnienia, które dawno pochowała na samym dnie serca?
- Nie chcę tu być — szepnęła.
Rico skinął głową. Zrozumiał, że nie jest jeszcze gotowa zmierzyć się z tymi wspomnieniami. Gwiazda posłusznie wyznaczyła nowy kierunek. Hania poczuła ulgę i ruszyła dalej krok w krok za towarzyszami wędrówki. Myślała o tym, co jeszcze zobaczy w tym zaczarowanym miejscu. Czego doświadczy, co poczuje i miała ogromną nadzieję, że będzie to tym razem przyjemne.
Rozdział IV
Hania odetchnęła z ulgą, gdy ciemny las zniknął z pola widzenia. Gwiazda prowadziła ich teraz przez łąkę pełną kolorowych kwiatów, a słońce przyjemnie grzało w plecy. Dziewczynka poczuła się zrelaksowana i bezpieczna.
Nagle przed nimi wyłonił się mały domek z drewna i kamienia z wielką werandą, na której stała drewniana huśtawka. Z komina unosił się dym, a w oknach migotało ciepłe światło. Hania poczuła zapach świeżo upieczonego chleba i usłyszała śmiech dzieci.
- Czy to mój dom? Nie, nie może być. To przecież niemożliwe. Jesteśmy przecież w krainie wspomnień. To niemożliwe.- Rzekła dziewczynka.- Tak wyglądał, kiedy jeszcze żył tata.
Hania podeszła do drzwi i delikatnie je pchnęła. W środku panował gwar. Mama krzątała się po kuchni, a tata siedział przy stole i czytał książkę. Na podłodze bawiły się dzieci, a w powietrzu unosił się zapach obiadu. Rodzice Hani często opiekowali się jej kuzynami. Dzięki temu miała się z kim bawić. Bo w wiosce nie ma za dużo dzieci. Większość jest dużo starsza od Hani i nie chcą się z nią zadawać. Odkąd nie ma taty, mama nie zaprasza już tak często. Nie piecze chleba. Nie tańczy. Nie jest taka sama.
Hania zatrzymała się w progu, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Była tak szczęśliwa, że mogła znowu zobaczyć tatę. Chciała do niego pobiec, objąć go i powiedzieć, jak bardzo za nim tęskni.
Ale wtedy coś się zmieniło. Obraz zaczął się rozmywać, a dźwięki stały się coraz cichsze. Hania zdała sobie sprawę, że to tylko wspomnienie.
- Nie! - krzyknęła. - Nie chcę, żeby to zniknęło!
Rico podszedł do niej i dotknął jej dłoni swoim zimnym nosem.
Hania poczuła, jak smutek miesza się z radością. Była smutna, że to tylko wspomnienie, ale jednocześnie szczęśliwa, że mogła je ponownie przeżyć.
- Dziękuję, Rico — powiedziała. - Dziękuję, że przy mnie jesteś.
Lis radośnie polizał ją po dłoni.
Hania wiedziała, że nigdy nie zapomni tego doświadczenia. Podróż do krainy wspomnień pomogła jej zrozumieć, jak ważne jest pielęgnowanie przeszłości, nawet jeśli bywa czasem bolesna.
- Wiesz, moja mama kiedyś była inna. Kiedyś czułam, że bardziej mnie kocha. Myślę, że też brakuje jej męża-mojego taty. Chciałabym jej pomóc, ale nie wiem, czy umiem. Czasami czuję, że to z mojego powodu jest smutna. Ale to nie prawda. Widzę, że tak samo, jak ja - ona bardzo tęskni za moim tatą. Och, Rico, co ja bym bez ciebie zrobiła. - Dziewczynka mocno wtuliła się w liska, jak w ogromnego pluszowego misia, którego dostała na święta od taty, zanim... - Wiesz... Mama kiedyś śpiewała mi piosenkę o tym drzewie. Zawsze przyciągało mnie swoją tajemniczością, ale nigdy nie sądziłam, że to będzie coś takiego. Leciała jakoś tak:
Wśród pól szumiących, gdzie wiatr pieśni śpiewa,
Samotne stoi drzewo, liście niczym suknię przywdziewa,
Postawne i silne, korzeniami prawdę obejmuje.
A w szeleście swym szept o przeszłości snuje.
To drzewo wspomnień, skarbnica przeszłości,
Miejsce, gdzie echo dawnych lat wciąż gości.
Tu śmiech, nadzieje i łzy się w jedno splatają,
A gwiazdy nad nim nasze dzieje dobrze znają
Czas płynie niczym rzeka, liście z wiatrem opadają,
Lecz wspomnienia w drzewie na zawsze zostają.
Wyryte w jego korze niczym kochanków wyznanie,
Ogrzewają duszę w mroczne dni jak słoneczny kamień.
- Jak o tym teraz myślę, to jestem przekonana, że mama wiedziała o tym drzewie. Czemu mi nie powiedziała? Była tu kiedyś, Rico? Ach, nic mi nie powiesz, przyjacielu, a ja mam tyle pytań.
Szli dalej w drogę po uzdrowienie wspomnień.
Rozdział V
Hania i Rico dotarli do skraju rozległego jeziora. Woda mieniła się kolorami niczym tęcza, a na jej powierzchni pływały łabędzie o złotych piórach, które mieniły się w niby słońcu.
- To tutaj? - spytała Hania z nutą niepewności w głosie. - Jak tu pięknie.
Rico skinął głową i dotknął nosem lśniącej gwiazdy, która spoczywała w dłoni dziewczynki. Gwiazda nagle rozbłysła jaśniej, a jej światło utworzyło świetlistą ścieżkę prowadzącą do jeziora.
- Ja mam tu wejść?
Lisek zachęcił noskiem.
- Ja nie umiem pływać. Tata miał mnie nauczyć. - Hania westchnęła. Tyle razy wyobrażała sobie, jak pływa z tatą w jeziorze. Ale teraz, gdy go nie było, czuła strach i smutek. Poczuła jednak, że powinna wejść do tej wody. Wtedy nagle ujrzała tatę. Był taki rzeczywisty. Nie mogła w to uwierzyć. Weszła bez lęku do wody. Pozwoliła tacie ułożyć się na tafli wody. Woda była spokojna. Czuła spokój. Światło niby słońca oślepiało ją, więc przymknęła oczy. Hania dosłownie czuła, że lata.
W pewnym momencie otworzyła oczy i ujrzała, że nie było już taty. Trzymała ją mama. Miała łzy w oczach.
- Córeczko, będzie dobrze. Poradzimy sobie — rzekła.
Hania wpadła w panikę. Zaczęła się szamotać, czuła, że dosłownie traci grunt pod nogami, że to za wiele dla niej. Otworzyła ponownie oczy, gdy nagle... znalazła się na brzegu jeziora. Obok niej stał Rico, a gwiazda spoczywała w jej dłoni. Dziewczynka rozejrzała się dookoła. Nie było nikogo poza nimi. Poczuła, że musiała tego doświadczyć. Że była to sprawa niezałatwiona między nią, a jej tatą.
Tyle lat czekała na tę chwilę, gdy tata nauczy ją pływać. Z nim czuła się bezpiecznie. Z nim czuła, że może wszystko. Dodawał jej odwagi.
Teraz ma tylko mamę. A mama ma tylko ją.
- Widziałeś to, co ja? Rico, ja widziałam mamę. Mam nadzieję, że się nie zamartwia. Mamy tylko siebie. Wiesz, Rico, poczułam, że mogę jej zaufać. Chociaż bardzo się boję. Ona też się boi. Idźmy już dalej. Co jeszcze chcesz mi pokazać?
Rozdział VI
W dalszej wędrówce gwiazda zaprowadziła Hanię i Rico znów do ciemnego lasu. Dziewczynka dalej nie była chętna do sprawdzenia, jaką tajemnicę skrywają te posępne drzewa. Mimo wszystko powiedziała z odwagą:
- Dobrze. Jestem gotowa.
Ruszyli dalej ścieżką, która prowadziła w głąb lasu. Ciemność stawała się coraz gęstsza, a powietrze coraz chłodniejsze. Hania drżała z zimna i strachu, ale nie zatrzymała się.
Nagle przed nimi pojawiła się postać. Była to stara kobieta o siwych włosach i zmęczonych oczach.
- Kim jesteś? - spytała Hania.
- Jestem Strażniczką Zapomnianych Wspomnień — odpowiedziała staruszka. - Przyszłam, aby ci pomóc. Przysłało mnie Drzewo Wspomnień. Dowiedziało się, że możesz potrzebować mojej pomocy. Jesteś bardzo dzielna, że dotarłaś aż tutaj.
Hania spojrzała na nią z nadzieją.
- Czy możesz mi pomóc zapomnieć o tacie? - spytała.
Staruszka pokręciła głową.
- Nie mogę ci pomóc zapomnieć, ale mogę pomóc ci poradzić sobie z bólem.
Podeszła do Hani i położyła dłoń na jej ramieniu.
- Zamknij oczy i skup się na wspomnieniach o tacie — powiedziała.
- Nie, nie chcę. To boli.
Hania, mimo że nie chciała o tym myśleć, zaraz w jej głowie ukazał się obraz taty. Taty, który był przy niej aż do końca. Taty, który ją kochał i wspierał. Taty, który był jej bohaterem. I zostawił ją i mamę same. Pamiętała jego uśmiech, jego zapach perfum odkąd pamięta-ten sam, rozmowy do późna, gilgotki i bitwy na poduszki, ciepło jego dłoni i to, jak bardzo jej brakowało jego obecności. Jak bardzo czuła gniew, że je zostawił same. Ją i mamę. W tym samym domu. W tym samym miasteczku. Przypomniała też moment, w którym odszedł. To był najgorszy dzień w jej życiu. Odszedł tak nagle. Bez uprzedzenia. Nie mogła być na to gotowa. Nikt nie był. Zostawił po sobie tylko smutek, żal i gniew. Hania nie rozumiała swoich uczuć. Poczuła wstyd. Jak może się gniewać. Przecież tata nic nie zrobił. Poczuła, jak w jej oczach wzbierają się łzy. Nie chciała ich wypuścić. Nigdy nie lubiła, gdy ktoś był w pobliżu, gdy płakała. Wolała być sama. Tym razem nie dała rady. Po jej policzkach popłynęły kojące łzy.
- Wiem, Haniu, że nie jest ci łatwo się z tym zmierzyć — powiedziała Strażniczka Zapomnianych Wspomnień, ocierając łzy lśniącą chusteczką. - Niektóre wspomnienia potrafią nas ranić. Gdy powiedziałam o tacie, choć nie chciałaś, nie mogłaś o tym nie myśleć. Tak działa nasz umysł. Niezależnie od tego, czy poproszę cię, abyś pomyślała, czy nie myślała o czymś-zawsze za tym podąży myśl. Dobrze, że się z tym zmierzyłaś. Wcześniejsze przystanki miały ci pomóc odkryć, że temat taty to nie tylko smutek i gniew, ale i radość, spokój, szczęście. Przede wszystkim miłość. Wiem, że to bywa bolesne, ale już czas ruszyć dalej, kochana Haniu. Tata by sobie tego życzył. Pamiętaj o tych radosnych chwilach — powiedziała staruszka. - To one są najważniejsze.
Hania skinęła głową. Poczuła się trochę lepiej.
- Dziękuję — powiedziała. Poczuła, że wypełnia ją miłość i spokój. Czuła lekkość i ciepło. Nie było już gniewu. Tylko wdzięczność za te chwile spędzone z tatą. Za wspomnienia ich relacji, wspólnych chwil radości i czasem smutku. Wszystko to, co sprawiło, że stała się tym, kim jest teraz. Silną, dzielną dziewczyną.
Staruszka uśmiechnęła się.
- Teraz jesteś gotowa, aby iść dalej. - Powiedziała — Ruszaj. Wracaj do domu. - Staruszka ucałowała gwiazdę, która momentalnie zajaśniała różową poświatą. Wydawała się być szczęśliwa. Otoczyła wszystkich gwieździstym kręgiem, jakby tańczyła.
- Dziękuję za wszystko. Nigdy cię nie zapomnę. Nigdy nie zapomnę tego, co tu zobaczyłam. - Dziewczynka wtuliła się z wdzięcznością w wiotkie ramiona kobiety.
- Haniu, mam coś dla ciebie. To jest kamień słoneczny. Wystarczy, że go dotkniesz, a przypomnisz najpiękniejsze wspomnienia. Pilnuj go, będzie ci potrzebny. Bo świat czasem bywa straszny, czasem nas zasmuca, ale jest w nim tyle dobra. Trzeba tylko je znajdywać w każdym możliwym momencie. A teraz zmykaj. Mama na ciebie czeka. - Ucałowała czoło dziewczynki i pozwoliła się oddalić.
Hania spojrzała na Rico, który w tym momencie, wydawał się trochę inny. A może to Hania się zmieniła. Tego nie potrafiła określić. Coś się jednak zmieniło. Lis skinął głową i ruszył przed siebie prowadzony przez gwiazdę. Hania podążyła za nimi. Wiedziała, że będzie to długa droga, czuła jednak gotowość, aby zmierzyć się z przeszłością. Była gotowa znów pamiętać.
Rozdział VII
Hania, Rico podążali już ścieżką, prowadzącą z powrotem do Drzewa Wspomnień. Dziewczynka czuła się dziwnie spokojna, jakby po długiej wędrówce w końcu dotarła do celu. W jej sercu mieszały się różne emocje: radość, smutek, nadzieja i ulga.
Gdy dotarli do drzewa, Hania ujrzała mamę siedzącą na werandzie. Patrzyła w nocne niebo i kiwała dłonią.
- Jak długo mnie nie było? - zapytała.
- Nie przejmuj się, czas tu płynie inaczej, Haniu. Możesz wracać do domu. Mama na ciebie czeka. - odparło drzewo.
- Dziękuję ci. Dziękuję wam wszystkim. Potrzebowałam tych wspomnień. Teraz wiem, że mama mnie bardzo kocha. Nie czułam tego od tak dawna. Jeszcze się zobaczymy? Czy zobaczę jeszcze Rico? - zapytała zatroskana. Takie przyjaźnie są na wieki. Nie mogła tak po prostu odejść. Tyle razem przeszli.
- Haniu, gdy tylko zamkniesz oczy, możemy się zobaczyć. Twoje wspomnienia są żywe. Zobaczysz. Pamiętaj, że masz kamień słoneczny. On jest tylko twój.
- Nigdy was nie zapomnę. Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiliście. Lecę do mamy!
I pobiegła jak najszybciej w stronę mamy. Bardzo za nią tęskniła.
- Haniu! Gdzieś ty była o tej porze?!- krzyknęła zatroskana.
Hania podbiegła do mamy i mocno ją objęła. Czuła ciepło jej ciała i zapach jej perfum.
- Mamusiu, tak bardzo cię kocham powiedziała.
Mama uśmiechnęła się i pogłaskała ją po głowie.
- Ja też cię kocham, kochanie. Ale marsz do łóżka. Już jest bardzo późno!
Hania opowiedziała mamie o swojej wędrówce, o Rico, o gwieździe, o Strażniczce Zapomnianych Wspomnień i o wszystkim, co zobaczyła i czego doświadczyła. Mama słuchała z uwagą, a w jej oczach pojawiały się łzy.
- Jestem tak dumna z ciebie, Haniu - powiedziała, gdy dziewczynka skończyła opowieść. - Jesteś taka dzielna.
Dziewczynka poczuła, jak ciężar z jej serca odpada. Wreszcie mogła się pogodzić z przeszłością i żyć dalej. Hania spojrzała na Drzewo Wspomnień. Zobaczyła, jak gwiazda unosi się ku niebu i rozświetla je swoim niesamowitym blaskiem. Wiedziała, że nigdy nie zapomni o swojej wędrówce. To doświadczenie na zawsze zmieniło jej życie. Hania poczuła, że wreszcie jest w domu. Była gotowa, aby żyć dalej, ze wszystkimi swoimi wspomnieniami, z całą swoją miłością i ze wszystkimi swoimi nadziejami.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt