w oknie starego dworku – ślad

po kamieniach;

tak przeganiało się strachy dzieciństwa,

rozpoczynało przygody, okraszone

wyobraźnią.

nocny szaber, niedojrzałe papierówki

smakowały wtedy najlepiej;

nogawka, rękaw dezynfekowały wszystko,

adrenalina wyostrzała zmysły.

historie o duchach były straszniejsze niż później,

w czarno-białych telewizorach – niezapomniane seriale.

my, uzbrojeni w:

łuki, miecze, proce zrobione z leszczyny –

oręż dzieciństwa…

nie każdy mógł być Robin Hoodem

czy Janosikiem.

każda banda miała swego harnasia,

szałasy w lesie,

na polanie dym z ogniska

odstraszał komary –

nasze małe Sherwood.

broń była łatwopalna,

w stu procentach ekologiczna.

kasety VHS – to z ich bohaterami

„trenowaliśmy” kung-fu, boks, karate, aikido,

z czasem stając się obrońcami przyszłości –

wszystko uleciało niczym zerwany latawiec.