10
Innym razem po zatrzymaniu pojazdu zderzak tylny znajdował się poza linią. Wyszła dziewczyna z pojazdu, obejrzała koneserskim oczkiem i rzekła.
- To prawda. Dupka mi trochę wystaje.
- No właśnie. W innych przypadkach dupka może trochę wystawać, ale na egzaminie akurat nie. Lecz ma pani drugą próbę – przeszedłem na jej styl rozmowy.
Kiedyś stoję obok pojazdu, a dziewczyna przygotowuje się do wykonania drugiego zadania. Nagle słyszę.
- Niech się pan odsunie.
- Czemu?
- Żebym pana nie przejechała.
- A czemu chce mnie pani przejechać?
- Przepraszam. Nie o to mi chodzi. Boję się, że mogę pana przejechać, bo strasznie się denerwuję.
- Spokojnie. Ja dbam o swoje bezpieczeństwo. Tak, że proszę się o mnie nie martwić, a skupić na prawidłowym wykonywaniu zadania.
Innym razem zdająca potrąciła pachołka. Tak najechała, że przechylił się.
- Potrąciła pani pachołka – poinformowałem.
- Ale nie przewrócił się – odrzekła rezolutnie.
- No i ….
- Słyszałam, że jak się nie przewróci, to jest w porządku.
- A jak pani wjedzie w drzewo i nie przewróci się, to nie ma kolizji? Źle pani słyszała. Potrącenie pachołka, czy tyczki nawet nieznaczne, niestety przerywa egzamin.
- Pewnie ma pan rację, bo zna pan przepisy.
- To prawda. Trochę znam.
Niedawno pani w słusznym wieku szykując się do jazdy po pasie ruchu wymamrotała:
- Szkoda pachołków.
- Czemu?
- Bo zaraz wjadę.
- To niech pani nie wjeżdża.
Do przodu przejechała poprawnie, ale jadąc do tyłu nie kręciła kierownicą no i wjechała na pachołka.
- Coś te pachołki mnie nie lubią – uśmiechnęła się, gdy pokazałem jej.
- Jak pani w nie wjeżdża, to się nie dziwię. Nie lepiej oswoić się z nimi?
- Pewnie wezmę jednego do domu, prześpię się z nim, to może się polubimy i oswoimy.
Innym razem młodzian też najechał na pachołka. Otworzyłem drzwi i poinformowałem o błędzie.
- Co ty kurwa pierdolisz? Chyba cię pojebało – rąbnął szpetnie.
- Więcej kultury, nie jest pan w pubie z kumplami – rzekłem groźnie – proszę wysiąść i zobaczyć.
Obejrzał i zaczął przepraszać. I kolejna starsza z łaciną tym razem w wersji „łagodniejszej”. Jadąc do przodu skosiła aż dwa pachołki. Wyjątkowo rzadki fenomen. Wyszła z pojazdu.
- Pierdolę, będę jeździć bez prawa jazdy, kurwa wszyscy jeżdżą, więc ja też będę – rozsierdziła się.
- Wie pani, jakie są kary – ostudzałem nieszczęsne zamiary.
- Pierdolę kary, nigdy nie zdam tego pieprzonego egzaminu, a jeździć umie, więc będę jeździć kurwa bez prawa jazdy.
Tak szczerze to jej umiejętności jazdy były tragiczne. Jadąc do przodu wjechała aż w dwa pachołki. Tragedia, gdyby na jej torze jazdy pojawili się ludzie.
Za chwilę kolejny egzamin. Chłopak wykonał poprawnie drugie zadanie i jedziemy na wzniesienie. Ale nie zwolnił hamulca postojowego i usłyszeliśmy sygnał akustyczny. Pytam, czemu słychać dźwięk, a zdający twierdzi:
- Bo nie zapiął pan pasa bezpieczeństwa.
Niektórzy zawsze szukają błędów u innych.
- Zapiąłem pasy, a dźwięki są, bo pan nie zwolnił hamulca postojowego.
- O przepraszam. Faktycznie. To wszystko przez stres.
Zadanie trzecie: ruszanie do przodu na wzniesieniu z użyciem hamulca postojowego. Tu też nie było wymówek. Zazwyczaj silnik gasł, albo nie ruszył osobnik, a pojazd toczył się do tyłu. Spokojnie informowałem.
- Nie ruszył pan, a pojazd stoczył się do tyłu więcej niż dwadzieścia centymetrów.
- Skąd pan wie, że było więcej, jak dwadzieścia centymetrów – zapytał kiedyś dociekliwy.
- Bo nie ruszył pan. Jeżeli czasami pojazd trochę zjedzie do tyłu, ale osoba egzaminowana ruszy i pojedzie nic nie mówię, więc zadanie wykonane jest poprawnie. A pan nie ruszył, więc pojazd musiał się stoczyć więcej, jak dwadzieścia centymetrów, bo to jest bardzo niewielka długość.
Innym razem miałem zabawną sytuację. Dziewczynie dwukrotnie nie udało się ruszyć i pojazd zjechał do tyłu. Oceniłem na wynik negatywny i w takiej sytuacji siadałem za kierownicę i instruowałem, jak należy poprawnie je wykonać.
- Powoli puszczamy sprzęgło, a jak czuć, że pojazd chce jechać, sprzęgło trzymamy w tej samej pozycji i wtedy mamy czas, by zwolnić hamulec postojowy i lekko dodając gazu jechać.
Jak mówiłem tak zrobiłem, ale pojazd stoczył się do tyłu. Druga próba i to samo. Trzecia i zjechał w dół. Od razu sobie przypomniałem, jak egzamin wcześniej, zdająca parę razy tak przygazowała, że w samochodzie przez długi czas czuć było swąd spalonego sprzęgła. No i go spaliła. Zdała, bo za przegazowania rzadko wpisywałem błędy.
Tym razem dziewczynie się udało. Zmieniliśmy pojazd, zadanie trzecie wykonała poprawnie i w mieście pojechała całkiem przyzwoicie.
Czasami zdarzało się, że zdający ruszał bez użycia hamulca postojowego. Też błąd, ale zazwyczaj domyślali się o co chodzi i w drugiej próbie zadanie wykonywali poprawnie.
Trzeciego zadania również nikt raczej nie kwestionował. Bo i czego się czepiać, jak silnik zgasł, albo nie zwolnił hamulca postojowego i jechał.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt