Nosorożec - Nekromanta BOOM
A A A
NOSOROŻEC

Prolog


To była wspaniała impreza.
Angelika wyszła z mieszkania swojej dobrej znajomej, pożegnała się i ruszyła w swoją stronę, idąc dalej ulicą Medyczną. Jak na środek maja było nad wyraz ciepło, nawet nocą, toteż nie musiała zakładać na siebie żadnej kurtki, a jedynie bladoniebieski sweter. Wyjęła z torby paczkę niebieskich L&M-ów i zapaliła papierosa.
- Ten Artur to miły facet - myślała, krocząc modnie na swoich wysokich szpilkach. - Magda najwidoczniej nie potrafiła go docenić. Ze mną będzie inaczej.
Wciąż była pod wpływem alkoholu.
- Pół litra Jacka Danielsa i szampan to dawka, która odurzyłaby niejednego chłopa, a co dopiero taką dżagę jak ja - pomyślała.
Mimo to, szła równym tempem i na pewno nie wyglądała na pijaną. Choć ulice tego małego miasta były puste, wolała nie rzucać się w oczy i nie dawać okazji jakiemuś nocnemu pijaczynie, który na jej widok uśmiechnąłby się od ucha do ucha i powiedział:
"Siemasz, mała, he he"
Zaśmiała się w duszy, słysząc te słowa z ust Marioli, dobrej koleżanki, która specjalizowała się w tego typu żarcikach. Nie ma to jak dowcipy, zwłaszcza, gdy dostałeś od życia w kość.
Minął już miesiąc od śmierci jej ojca. Był to dla niej szok, gdy dowiedziała się, że po wielogodzinnych poszukiwaniach, znaleziono jego zwłoki na zapyziałej ziemi, dwa kilometry na południe od Bielska, niedaleko wsi Glinowo. Nigdy nie była z ojcem blisko, bywały dni kiedy wyprowadzała się do koleżanek, robiąc mu zwyczajnie na złość. Choć nigdy tego nie przyznała, w głębi serca go nie nienawidziła, uważała bowiem, że to przez niego, gdy miała pięć lat, jej matka zmarła na zawała serca.
Nienawidziła go.
Ale to był jej ojciec.

Była pewna, że lepiej zniosłaby jego utratę, gdyby nie fakt, że jego zwłoki zostały bestialsko poćwiartowane. Sprawca zbrodni nawet nie pokusił się o to, by wsadzić części ciała do worka. Zwyczajnie rozrzucił je w błocie, jak nic nie warte śmieci. Policja przeszukała teren, lecz nie znalazła żadnych śladów. Rzecz jasna Angelika nie miała ochoty patrzeć na kupkę mięsa, która kiedyś była jej ojcem; rzecz jasna nie było pochówku a jedynie skromna msza w tutejszej parafii.
Minął bardzo długi i ciężki miesiąc. Dzięki przyjaciołom trzymała się naprawdę nieźle, dalej studiowała na wydziale dziennikarstwa w Warszawie i pracowała jako przedstawiciel handlowy w biurze firmy Progress Project. Gdy jednak miała więcej czasu, przyjeżdżała tu, do Bielska, dbała o pozostawione jej mieszkanie, odwiedzała dziadków i przyjaciół. To głównie dzięki nim powoli odzyskiwała radość, której ostatnio tak bardzo jej brakowało. To stąd zgodziła się przyjść na imprezę, choć nie miała na nią wielkiej ochoty. Chciała na chwilę zapomnieć o tym, co się stało i zwyczajnie się zabawić.
Gdy przechodziła przez pasy na jezdni, nagle poczuła, że jej nie dobrze.
- O ho, Jack Daniels spotkał się z panią Martini - pomyślała - Chyba szykuje się szybki numerek.
Gdy tylko znalazła się na chodniku, od razu odgarnęła długie blond włosy i zwróciła na trawnik wszystkie drobne przekąski, które zjadła na zabawie, dodając do tego skromny posiłek zrobiony tuż przed wyjściem. Gdy już przestała wymiotować i złapała kilka oddechów, nastąpiła druga seria.
- O ho, Jack Daniels i pani Martini mają ochotę na ciut dłuższy szybki numerek.

Wtedy usłyszała czyjeś kroki. Odwróciła się, lecz ulica była pusta.
- Musiałam się przesłyszeć - pomyślała, przypominając sobie zdarzenie z przed prawie roku.
Wracała z biblioteki do swojego mieszkania, gdy zaczepił ją facet w średnim wieku. Zapytał czy ma ogień, odpowiedziała, że ma. Potem było tak, jak na tych nudnych filmach edukacyjnych dla nastolatków. On złapał ją za rękę, przyciągnął do siebie, objął i położył dłoń na jej tyłku. Jednak w porównaniu z rówieśnikami, Angelika bardzo poważnie traktowała edukację, nawet głupie filmy mówiące o samoobronie, puszczane przez feministyczną wychowawczynię. Dojrzałość często się jej przydawała, ale nigdy tak, jak tego wieczoru.
Choć mocno ją obejmował, zdołała go trochę odepchnąć i kopnąć w krocze ( tego akurat nauczyła się na szkolnym boisku jak miała dziesięć lat ). Facet był pijany, więc w ogóle nie skojarzył, co się stało. Poczuł jedynie potworny ból lewego jądra. Miał na sobie obcisłe jeansy, więc Andżelika nie zdziwiłaby się, gdyby zmiażdżyła mu klejnoty. Zamiast się jednak zastanawiać, wyjęła z torebki pieprz w spray'u i prysnęła mu nim w oczy. Mężczyzna miał dość, padła na chodnik, nie wiedząc, co go boli bardziej i za co ma się złapać. W efekcie po prostu leżał i jęczał. Ten widok był dla Angeliki budujący. Koniec końców była trochę feministką, ale chyba każda dziewczyna byłaby w tej sytuacji z siebie zadowolona.
Gdy już zdołała ochłonąć po nudnościach, znów ruszyła chodnikiem. Już nie bała się iść samotnie nocą. Przynajmniej nie tak, jak kiedyś.
Ciągle jednak miała nieodparte wrażenie, że ktoś ją śledzi.
I wtedy usłyszała jakiś dźwięk, dokładniej dziwny pisk. Z początku przypominał odgłos starego wózka niemowlęcego, wolno popychanego po chodniku. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że to zupełnie inny dźwięk.
Odgłos ocierającej się gumy nowych tenisówek - była tego pewna. Dochodził zza jej pleców i stale narastał, ale za każdym razem gdy się odwracała, widziała jedynie pustą ulicę. Znów poczuła w sobie strach, który towarzyszył jej w trakcie pierwszych sekund tamtej napaści.
Najpierw przyspieszyła kroku żeby w końcu zacząć biec. Była już w swojej okolicy, więc skręciła ścieżką w stronę blokowisk. Po minucie dotarła pod swoją klatkę. Choć nie słychać już było pisku, nie ociągała się z otwarciem drzwi i dotarciem po schodach na trzecie piętro.
- Zaraz - pomyślała, gdy była już blisko swojego mieszkania - Nie słyszałam, żeby drzwi się zamknęły. Zawiasy z pewnością są do wymiany, ale i tak powinnam była usłyszeć zamek.
Wolno podeszła do schodków, oparła się o barierkę i spojrzała w dół na parter.
Ujrzała czubki białych tenisówek.

***

Zamknęła drzwi na zamek, poszła do kuchni i wyjęła z szuflady duży nóż. Była gotowa na wszystko, chociaż piekielnie się bała.
- Udowodniłam raz, że nie warto ze mną zadzierać, udowodnię i drugi - myślała - Nie pozwolę by jakiś sukinsyn mnie zgwałcił.

Lecz tej nocy do żadnego gwałtu nie doszło. Angelika nie słyszała jak ktoś wszedł po rynnie na jej piętro i znalazł się w mieszkaniu, uchylając bezszelestnie na oścież otwarte okno; oparł obie ręce na parapecie, podniósł się i delikatnie postawił nogi na kuchennych płytkach.
Angelika zdołała już się trochę uspokoić - patrzyła przez wizjer i nie widziała żywej duszy. Wtedy jednak usłyszała w głowie narastający dźwięk głosowych symfonii, dokładnie takich, jakie za pewne można było usłyszeć w kościele w czasach epoki średniowiecza; z tym, że nie rozpoznawała żadnych słów, a jedynie smutne, przeciągłe wołanie.
Następnie ujrzała za drzwiami tlące się światło, które przypominało iskry ze sztucznych ogni.
Ten widok wzbudził w niej nieodparte piękno.
Lecz iskry szybko zamieniły się w żywy ogień, wyłaniający się spod drobnego ciałka piegowatej dziewczynki. Angelika wiedziała od razu. To był stos.
Dziewczynka nie zdradzała bólu, choć jej skóra coraz bardziej przypominała węgiel. Spoglądała w niebo wielkimi oczami, jakby w poszukiwaniu swojego własnego, wyimaginowanego świata.
Wielki ogród - to było pierwsze, co ujrzała. Zaraz potem trawę pokrył śnieg, pojawiły się kwitnące drzewa, niebo poczęły wypełniać pojedyncze balony wszelakiej barwy, a księżyc powiększył się i teraz zajmował pół sklepienia.
Tylko jedno nie pasowało w tej pięknej, bajkowej krainie. Choć wydawała się być kwintesencją dziecięcej fantazji, powiewało tu grobowym chłodem, a cały teren otaczała aura grozy. Jakby ktoś położył zdechłego szczeniaka na przyjęciu urodzinowym czyjejś córki, a klaun dodatkowo ukręcił mu łeb i nadział na śrubokręt.
Angelika wiedziała dlaczego. Widziała.
Za domem znajdował się mały cmentarz. Koło większości nagrobków przeszła obojętnie, lecz ostatnie sprawiły, że zamarła ze strachu.

Antoni Sochaczewski
30 XI 1924 - 21 XI 1997
Pradziadek, który często opowiadał jej bajki, jak była mała. Udusił się we śnie.

Mariusz Prymas 1
2 III 1974 - 02. IX 2001
Dorota Prymas
17 X 1975 - 02 IX 2001

Małżeństwo, daleka rodzina - zginęli w wypadku samochodowym.

Grzegorz Sochaczewski
14 V 1955 r11; 17 I 2004
Wujek, został potrącony przez samochód. Zmarł na miejscu.

I w końcu.

Robert Sochaczewski
04 XII 1957 - 12 IV 2009
Jej ojciec.

Na cmentarzu zostało jeszcze trochę miejsca. Właściwie, to tuż obok znajdował się świeżo wykopany grób. Napisy wyryte na nagrobku mówiły jedno.
Grób należał do niej.

Angelika Sochaczewska
07 VI 1989 - 15 V 2009

Gdy znów usłyszała odgłos ocierającej się gumy tenisówek, było już za późno. Ostry nóż do mięsa wbił się w jej biodro i otarł o kręgosłup. Angelika wrzasnęła z bólu i upadła na ziemię.
Poczuła się dokładnie tak samo, jak dziewczynka, która na jej oczach płonęła na stosie. Czuła ból, lecz w towarzystwie pięknych obrazów i wizji, które ukazywały się przed jej oczami, w ogóle nie zwracała na niego uwagi.
Niebo wypełniły balony, księżyc zajmował pół sklepienia, a śnieg pokrywał rosnące w zatrważającym tempie drzewa i trawę.
Dół był pusty.
Zamknęła oczy i powoli, z pełną świadomością, ułożyła się do swojego grobu. Chwilę później zasnęła.

Jeden mały nosorożec dreptał właśnie po gęsto zarośniętej trawie. Spojrzał w kierunku cmentarza pustymi, czarnymi oczami i jakby nigdy nic, powrócił do spoglądania w przestrzeń.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Nekromanta BOOM · dnia 02.02.2009 11:19 · Czytań: 900 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 7
Komentarze
Satis-Verborum dnia 02.02.2009 15:22 Ocena: Przeciętne
Krocząc modnie na wysokich szpilkach? Albo wysoko krocząc na modnych szpilkach? Hm...

"[...] na zawała serca" - literówka, znaczy mam nadzieję, że literówka:smilewinkgrin:

"Skromna msza" - a normalnie to są bogate msze?

Znalazłam jeszcze trochę takich podknięć, ogólnie to chaotycznie napisane, w niektórych momentach to nie wiedziałam co się stało i musiałam wracać - a to rzadko mi się zdarza. Przeciętne.
Hyper dnia 02.02.2009 15:22 Ocena: Bardzo dobre
Jedno z lepszych, jakie ostatnio czytałam. Opowieść wciąga i intryguje. Potrafisz budować napięcie. Wątek z nosorożcem bardzo pasuje mi do klimatu.
ginger dnia 02.02.2009 17:16 Ocena: Dobre
Takie to trochę "nie z tej Ziemi". Przynajmniej dla mnie. Nie podobają mi się potknięcia, które wytknęła Ci Pucka, ale mimo wszystko całość do mnie przemawia. popracuj nad stylem, i postaraj się tyle nie "literówkować" ;)
Jack the Nipper dnia 02.02.2009 20:26 Ocena: Dobre
Cytat:
swojej dobrej znajomej, pożegnała się i ruszyła w swoją


2 x swojej

Cytat:
bladoniebieski sweter. Wyjęła z torby paczkę niebieskich L&M-ów i zapaliła papierosa.


1. bladoniebieski - niebieskich - zgrzyta
2. papierosa - zbędne, bo przegadane.

Cytat:
Nigdy nie była z ojcem blisko, bywały dni kiedy wyprowadzała się do koleżanek, robiąc mu zwyczajnie na złość. Choć nigdy


2 x nigdy

Cytat:
pięć lat, jej matka


jej - zbędne, wiadomo czyja.

Cytat:
zniosłaby jego utratę, gdyby nie fakt, że jego


2 x jego

Cytat:
zgodziła się przyjść na imprezę, choć nie miała na nią wielkiej ochoty. Chciała na chwilę zapomnieć o tym, co się stało i zwyczajnie się


3 x się

Cytat:
że jej nie dobrze.


niedobrze

Cytat:
zdarzenie z przed prawie


sprzed

Cytat:
( tego akurat nauczyła się na szkolnym boisku jak miała dziesięć lat ).


zbędne spacje okołonawiasowe

Cytat:
był dla Angeliki budujący. Koniec końców była trochę feministką, ale chyba każda dziewczyna byłaby


był - była - byłaby - powtórki

Cytat:
już zdołała ochłonąć po nudnościach, znów ruszyła chodnikiem. Już


2 x już

Cytat:
Była już w swojej okolicy, więc skręciła ścieżką w stronę blokowisk. Po minucie dotarła pod swoją klatkę. Choć nie słychać już było pisku, nie ociągała się z otwarciem drzwi i dotarciem po schodach na trzecie piętro.
- Zaraz - pomyślała, gdy była już blisko swojego


3 x swoje

Cytat:
dotarła pod swoją klatkę. Choć nie słychać już było pisku, nie ociągała się z otwarciem drzwi i dotarciem


dotarla - dotarciem - powtorka

Cytat:
uchylając bezszelestnie na oścież otwarte okno


Jak sie uchyla okno które jest otwarte? Chyba, ze to inspiracja Kazikiem i Kultem: "I tylko przed jednym musze cie ostrzec nie wyważaj drzwi otwartych na oścież"

Cytat:
Tylko jedno nie pasowało w tej pięknej, bajkowej krainie.


Sugestia: tylko jedno nie pasowało do tej pięknej, bajkowej krainy

Cytat:
po gęsto zarośniętej trawie.


rosnącej trawie

Cytat:
Spojrzał w kierunku cmentarza pustymi, czarnymi oczami i jakby nigdy nic,


Spojrzał czarnymi, pustymi oczami w strone cmentarza i jakby nigdy nic

Błędy, błędami do szybkiego usunięcia, ale samo zbudowanie klimatu - super.
mahuss dnia 02.02.2009 21:31 Ocena: Dobre
Ogólnie przyjemny klimat - rzec można "z dreszczykiem". Jest tajrmnica, jest niepokój, jest śmierć w białych tenisówkach. Fajne.
amoryt dnia 02.02.2009 23:42 Ocena: Bardzo dobre
osobliwe. momentami zbyt chaotyczne i łatwo się można było pogubić.

ale widać, że umiesz klimat budować i nie przeginasz z abstrakcyjnymi motywami. podoba mi się.
Miladora dnia 04.02.2009 18:00 Ocena: Przeciętne
A dlaczego raz jest Angelika, a innym razem Andżelika?
Pomysł bardzo intrygujący, ale stylistycznie niedopracowane.
- Mężczyzna miał dość, padła na chodnik... - mężczyzna padła?
Sporo takich przejęzyczeń. I rzeczywiście można czasem się zgubić.
Jeżeli są niedopowiedzenia, to muszą one wypływać logicznie z treści, inaczej stwarzają chaos. ;)
Po dopracowaniu na pewno będzie bardzo dobre.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
03/10/2023 21:33
Cieszę się, bo taki ze mnie elfik:) »
Kemilk
03/10/2023 17:49
Jako, że jestem tu w ostatnich latach więcej niż… »
mike17
03/10/2023 15:04
Wyczuwam tu, Jarku, jakiś dysonans, bo niby unosicie się… »
mike17
03/10/2023 14:56
Cudnie bawisz się słowem, nadając mu nowych znaczeń, a w… »
Wiktor Orzel
03/10/2023 13:54
Jeśli materiał ma charakter głównie informacyjny, a nie… »
Marek Adam Grabowski
03/10/2023 10:24
Już czytałem i chwaliłem. Pryz okazji pochwalę się moim… »
Marek Adam Grabowski
03/10/2023 08:21
Dzięki! Widzę, że tych bananów można jednak fajnie… »
Marian
03/10/2023 01:25
No, taki tekst o "złotej młodzieży" to mi się… »
Kemilk
02/10/2023 22:09
Przeczytałem i dałem krótką notkę i informuję, że książka mi… »
Per fumum
02/10/2023 20:30
Ja bym po przecinku nie dawała dużych liter. Coś tu w tej… »
Wiktor Orzel
02/10/2023 14:19
Czy recenzent przeczytał książkę, którą dostał do recenzji?… »
Jaaga
02/10/2023 13:30
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i wskazówki. »
akacjowa agnes
01/10/2023 20:32
Hihi, ok. Niech tak zostanie ;) Dziękuję za odwiedziny i… »
mike17
01/10/2023 16:38
Violu, wiedziałem, że odnajdziesz się w tej chwili… »
valeria
30/09/2023 15:52
Piękna, ciekawa chwila, a życie takie jest jak ona:) dlatego… »
ShoutBox
  • mike17
  • 14/09/2023 17:41
  • Ja mam w sumie różne puchary, i te piwne, i te za książki, łącznie 10 wydanych książek w ciągu 10 lat :)
  • genek
  • 14/09/2023 00:23
  • Jeden ma puchar za książkę, inny taki z piwem.
  • mike17
  • 13/09/2023 18:04
  • [link] mike wznosi puchar ktoś to w końcu musi robić :) Ahoy!
  • genek
  • 06/09/2023 19:33
  • Albo ku lepszym, niekoniecznie przejściom.
  • mike17
  • 06/09/2023 18:06
  • Lub może należałoby skierować się ku przejściom podziemnym, skoro te naziemne są wątpliwej jakości :)
  • genek
  • 06/09/2023 10:38
  • Dobrze, zwrócę uwagę, czy to przejścia dla pieszych, czy piesi z przejściami ;)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty