Trenerami naszej męskiej reprezentacji w piłce nożnej zawsze byli świetni fachowcy. Potwierdzają to ich zarobki, nie wynagradza się przecież dyletantów.
Od powstania w roku 2018 Ligi Narodów drużyną kierowali: Jerzy Brzęczek (2018 – 2021 r.), który pobierał 160 tys. zł miesięcznie, Paulo Sousa (2021 – 2020 r.) – 300 tys. zł, Czesław Michniewicz (2022 r.) – 200 tys. zł, wreszcie Fernando Santos (2023 r.). Ten ostatni przebił zdecydowanie pozostałych. 700 tys. zł miesięcznie zrobiło wrażenie na poprzednikach.
Nie ujmujmy im jednak. Warto było płacić każdemu, bez wyjątku. Dzięki ich nietuzinkowej myśli taktycznej reprezentacja nie opuszczała najwyższej dywizji A rozgrywek. Czy trzeba czegoś więcej?... Większość odpowiedziałaby, że nie. Na szczęście są jeszcze tacy, których siedzenie na miejscu nie zadowala.
Ileż lat można ograniczać się do zajmowania w każdej edycji LN trzeciego miejsca w stawce czterech rywalizujących drużyn?” – pojawiające się w przestrzeni publicznej głosy nie pozostały bez reakcji PZPN. Pojawił się nowy selekcjoner wizjoner, który miał za zadanie wyjść z reprezentacją z komfortowej stagnacji.
Zaledwie rok wystarczył Michałowi Probierzowi, człowiekowi skromnemu, zadawalającemu się trzykrotnie mniejszym uposażeniem niż portugalski geniusz, by udowodnić, że jego zatrudnienie okazało się strzałem w dziesiątkę.
W tegorocznej edycji Ligi Narodów reprezentacja zagrała tak, że klękajcie narody – w sześciu rozegranych spotkaniach straciła 16 goli. Ostatni „mecz o wszystko” ze Szkocją zakończył się wynikiem 1:2. Parafrazując powiedzenie „Jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B”, można powiedzieć, że trener zrobił, czego od niego oczekiwano – Polska opuściła grupę A i zagra po raz pierwszy w historii w dywizji B Ligi Narodów.
Fachowcy od kopania piłki potrafili to docenić. Przykładem jest chociażby głos, który wydał z siebie w wywiadzie Rzepka Marek, w przeszłości reprezentant Polski: „Nasza reprezentacja nie ma rąk ani nóg, tu w ogóle nic nie jest połączone ze sobą, nie ma kręgosłupa drużyny”. Nie można lepiej sformułować pochwalnego hymnu – bez rąk, nóg i kręgosłupa, a jednak dali radę! Chwała bohaterom.
Za pochlebne recenzje, których się spodziewali, biało-czerwoni zrewanżowali się jeszcze przed zejściem z boiska.
„My podziękowaliśmy za doping. Gwizdy kibiców to po prostu pokłosie tego, że są ambitni, chcą wygrywać” – stwierdził zawodnik Puchacz w pomeczowej rozmowie z dziennikarzami.
Tak… Należy nadal ambitnie wygrywać, choćby innym, nie pojmującym, o co w polskiej piłce nożnej chodzi, wydawało się, że przegrywamy. Najlepiej wie o tym trener, który zapewnił na pomeczowej konferencji prasowej: „Nie zejdziemy z tej drogi. Idziemy w dobrym kierunku”.
Należy temu przyklasnąć. Jak już zrobimy co swoje w dywizji B, trzeba będzie pomyśleć o C, a potem pójść dalej.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt