Na szczycie drabiny
Na szczycie drabiny stawałem bez obaw,
świadomy, że niżej blokuje ją ktoś.
Spojrzałem niechcący, przejęła mnie trwoga,
gdyż poszedł gdzieś sobie stojący tam gość.
Jak nigdy zadrżały mi nogi ze strachu,
na czole pojawił zimnawy się pot.
Ręce chciały szybko uchwycić się dachu,
A serce me biło niczym ciężki młot.
Do góry nie wyjdę i zejść też nie mogę,
drabina po ścianie osuwa się w dół.
Pewnie zaraz spadnę, łamiąc przy tym nogę,
albo na posadzce przełamię na pół.
Nagle się pojawił, ale to nie ten,
co miał zabezpieczać mnie na wysokości.
Strach mój prysnął szybko jak niedobry sen,
a on uratował me życie i kości.
Innym zaufałem, lecz ci mnie zawiedli,
Nie było ich przy mnie, kiedy nadszedł czas.
Być może przy kawce wygodnie usiedli,
Choć byli potrzebni tylko jeden raz.
Ten jeden raz.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt