biegła w miasto
lśniąc w słońcu ciepłymi barwami południa
jej cielesność była bardziej przekonywująca
niż cały rozgadany alfabet
poczytnej książki
pod względem stylu
niczego nie można było jej zarzucić
lekko eklektyczna
kokietowała przepychem fałd
barokowej
rzeźby
zawoalowana głębokim cieniem
Duomo di san Gennaro
no i ten jej przyśpieszony oddech na schodach
prowokujący wyobraźnię
o jeden lub dwa stopnie za wysoko
miała w sobie jakąś
tajemnicę nienapisanej jeszcze powieści
czy nieskomponowanej melodii
w plątaninie ulic rozczesywanych
akord po akordzie
długimi palcami pianisty
w specyficznym klimacie Spacca Napoli
z ostrą bryzą we włosach
znad morza
nagle ku zaskoczeniu gromadzących się wokół
zboczyła z głównego traktu rzucając się w przepaść...
zatrzymana w kadrze z oszałamiającą panoramą
rozświetlonej Golfo di Napoli
skontrastowanej w tle z ciemnym masywem
Wezuwiusza
widok wart był śmierci