W białej sukience, ze zmrużonymi oczami, stoję na skale i czekam na znak. Niebo spowija ciężka zasłona chmur, jakby świat wstrzymał oddech. Nagle dostrzegam tęczę. Jej kolory rozświetlają szarość, jak obietnica lepszego jutra. Czuję, jak uśmiecha się do mnie. Miły dreszcz przebiega przez moje ciało — ciepło przedzierające się przez chłód wiatru. Niebo jaśnieje delikatną poświatą, łagodną jak dotyk.
Schodzę ze skały, otwieram oczy. Wokół mnie drzewa zaczynają tańczyć. Ich ruchy są majestatyczne, ale i niepokojące, jakby zapraszały mnie do tajemniczego rytuału. Nie słyszę melodii, a mimo to wiem, że niebo i ziemia grają razem — pieśń tak piękną, że jej brak staje się niemal boleśnie wyczuwalny. Powiew wiatru szepcze coś niezrozumiałego, a jednak dziwnie znajomego. Tańczę, unosząc ręce, aż zmęczenie kładzie mnie na ziemię. Upadam na miękką trawę, która koi i jednocześnie łaskocze moje ciało, wywołując śmiech.
Leżę, spoglądając na rozjaśnione niebo. Gdzieniegdzie wciąż zbierają się ciemne chmury, ale teraz wyglądają jak delikatne pióra na błękitnym tle. Czuję obecność zwierząt. Rozmawiam z nimi, choć słowa nie są potrzebne. Ich radość przeplata się z ukrytym smutkiem — samotnością, którą noszą wśród gałęzi i traw. Głaszczę wiewiórkę, a ona z ufnością podaje mi swój rudy ogon do zabawy. Ta chwila jest ulotna, ale pełna ciepła. Przypomina mi, jak kruche i piękne może być życie.
Patrzę na świat z nowej perspektywy. Widzę wszystko — to, co dobre, i to, co złe. Złe emocje próbują mnie przytłoczyć, ale pozwalam im odpłynąć. Zostawiam tylko to, co pozytywne. Sukienka delikatnie unosi się na wietrze, tańcząc w harmonii z niewidzialną melodią. Wtedy mówię: — Ach, ziemio, obdarzasz mnie swoimi skarbami. Dajesz mi przyjaciół, owoce, słońce i deszcz. Choć czasem zabierasz więcej, niż jestem gotowa oddać, dziękuję Ci za wszystko.
Ziemia odpowiada. Z jej wnętrza wychodzą drobne mrówki, wspinając się po moim ciele, delikatnie mnie łaskocząc. Przez chwilę chcę je strząsnąć, ale zatrzymuję się. Przyglądam się im z bliska. Ich precyzyjne, uporządkowane ruchy są hipnotyzujące. Myślę o własnym życiu — czy i ja jestem częścią takiego porządku, choć go nie dostrzegam?
Spoglądam ponownie w niebo. Tęcza zniknęła, pozostawiając jedynie delikatną, niebieską poświatę. Jest mniej intensywna, ale wciąż piękna. Uśmiecham się, czując cichą wdzięczność.
Zastanawiam się, jak wiele razy tęcza pojawia się w naszym życiu tylko po to, by zniknąć. Czy to, co ulotne, naprawdę przemija, czy trwa w nas jak echo? Nawet w tej ciszy odnajduję spokój.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt