Jak już przeszli trzy zadania na placu, rozpoczynał się egzamin w ruchu drogowym. Informowałem o tym mówiąc jednocześnie, że w razie niezrozumienia polecenia, czy treści zadania należy pytać. Tu też trafiały się przeróżne zachowania. Czasami dziwne. Innym razem śmieszne.
- Czy mogę sobie w czasie egzaminu śpiewać?
- Może pani. Mnie nie przeszkadza. A jaki styl pani reprezentuje? Madonna czy Bijons?
Patrzyła na mnie zaciekawiona.
Kolejna:
- Mogę mówić do siebie?
- Może pani, mnie nie przeszkadza.
Akurat wyjeżdżała z WORDu i auto troszkę zatrzęsło. Nic się nie stało w świetle przepisów, a nagle słyszę:
- Kurwa ja pierdziele.
- Proszę pani może pani mówić do siebie, ale bez bluzgania.
- Przepraszam. Tak się strasznie denerwuję.
I następna.
- Możemy sobie rozmawiać w czasie egzaminu?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo jak ktoś nie zda to skarży się, że rozmowa go rozpraszała i przez to nie zdał.
- Nie będę taka.
- Każdy tak mówi. Nie mam odwagi ryzykować. Bo jak osoba nie zda, to się tłumaczy, że przez rozmowę z egzaminatorem. Marszałek zabronił rozmawiać. Proszę jechać i skoncentrować się na znakach i przestrzeganiu przepisów.
I już obrażona.
- Czy mogę włączyć radio. Lubię jak gra muzyka, wtedy lepiej mi się jedzie.
- Nie.
- Czemu pan taki jest. To mi pomoże.
- To nie moja decyzja.
- A czyja?
- Marszałka.
- Ale dlaczego?
- Bo jak ktoś nie zda to mówi, że włączone radio, rozpraszało go.
- Ja tak nie powiem.
- Każdy tak mówi na początku, ale jak nie zda, to zmienia zdanie.
Wyjeżdżając z WORDu informowałem wyraźnie i dosadnie.
- Z Ośrodka w lewo proszę jechać.
Wyjechał i ustawił się na środku wyjazdu.
- Błąd. Nieprawidłowa pozycja pojazdu podczas włączania się do ruchu.
- Przecież kazał mi pan jechać ze środka w lewo.
- Tak pan słyszał?
- Tak.
- No jak pan tak słyszał to proszę jechać, nie ma błędu, chociaż powinien pan wiedzieć, że trzymamy się prawej strony jezdni, czy wyjazdu, a nie środka, a ja nie mogę wydać polecenia niezgodnego z przepisami. Powiedziałem z Ośrodka a nie ze środka - zaakcentowałem.
Ręce i nogi by opadły, ale siedziałem.
Wyjątkowo zapobiegliwi usiłowali się podlizać na samym początku.
- Boję się, że zrobię panu krzywdę.
- Nie pozwolę sobie zrobić krzywdy. Potrafię się bronić. Ukończyłem kurs samoobrony. I znam zasady kung fu.
Patrzyła i nie wiedziała, co mówić.
- Pan ma takie dobre oczy, że zdam na pewno.
- Na szczęście moje dobre oczy nie decydują, czy pan zda, czy nie. Jedynie pana umiejętności.
Trafiały się prośby egzotyczne mówiąc delikatnie.
- Panie egzaminatorze, czy moglibyśmy jeździć tak po obrzeżach miasta, bo w centrum jest straszny ruch i ja się boję.
Przez chwilę dumałem i zastanawiałem się, czy nie zaproponować egzaminu w lasach i polach. A najlepiej na pasie startowym samolotu.
- Pan chce być kierowcą? I boi się pan ruchu? To jak pan będzie jeździł, gdy dostanie prawko?
- Na początku nie zamierzam jeździć po mieście, a jedynie polnych drogach. Później blisko domu i w nocy. Może z czasem przyzwyczaję się.
- Te problemy powinien pan rozwiązać na kursie. Ma pan do wykonania zdania, które muszą być realizowane w przeciętnym ruchu drogowym. A na kursie nauki jazdy, gdzie pan jeździł?
- No … różnie bywało, jeździliśmy rano bądź wieczorami. Gdy był mały ruch.
- Ale egzamin wewnętrzny pan zdał.
- Zdałem.
- Więc powinien pan sobie poradzić.
Ale nie poradził sobie. Słabo jeździł popełniając coraz więcej błędów. I ruch nie miał w jego egzaminie żadnego znaczenia.
Opowiadali, że przyszła kiedyś kobieta na egzamin i poprosiła egzaminatora:
- Ja mieszkam pod lasem, z tyłu podchodzą dziki, potrzebuję prawa jazdy, by po lesie jeździć.
- To niech pani idzie do gajowego i on wystawi pani stosowne kwity – usłyszała.
Zachcianki w stresie też trafiały się przedziwne. Ledwo wyjechaliśmy na miasto, a już się spytał, czy nie mam wody do picia, bo mu zaschło w gardle.
- Tylko płyny w chłodnicy i zbiorniku do wycieraczek – mruknąłem żartobliwie.
Niektórzy, za każdy błąd nawet, gdy nie było błędu, przepraszali.
- Nic mi pani złego nie zrobiła. Jedynie sobie – mówiłem.
Zdarzały się przypadki pytania, „co ma robić”.
- Jest pan na egzaminie. Pan wykonuje ja oceniam.
- A mówił pan, że można pytać – trafił się raz pamiętający.
- Odnośnie niezrozumienia zadania, a nie jak się zachować w konkretnej sytuacji – bo pojawił się przed nim rowerzysta i nie wiedział, czy ma go wyprzedzać, czy nie, bo z drugiej strony widniała linia podwójna ciągła.
Trafił mi się raz kandydat na kierowcę, straszący eschatologicznie. Nie ustąpił na skrzyżowaniu co uwidoczniło się w kamerze, ale wyroku nie mógł zrozumieć i żadne tłumaczenia nie skutkowały. Upierał się, że by zdążył i źle go oceniłem. Mógł iść i zasięgnąć opinii kierownictwa, ale nie chciał. Na koniec rzekł: jak się spotkamy tam na górze, to zobaczy pan, że miałem rację.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt