Akt II
Scena I
Wnętrze kościoła – imponujące, ale z pewnymi oznakami przepychu. Ołtarz bogato zdobiony. Witraże rzucają kolorowe refleksy na wiernych. W tle słychać kazanie.
Na scenie wierni siedzą w ławkach, wpatrzeni w ojca Pawła, który przemawia z ołtarza. Jego głos wypełnia przestrzeń.
Ojciec Paweł (pewny siebie)
Bracia i siostry! Czyż nie jest naszą powinnością oddawać chwałę Panu przez ofiary? Im więcej dajecie, tym więcej łask otrzymacie! Niech złoto waszych serc zasili Dom Boży!
Wierni przytakują. Niektórzy wkładają pieniądze do koszyka na datki. Serafiel wchodzi na tyły kościoła i obserwuje kaznodzieję z wyrazem troski na twarzy.
Serafiel (do siebie)
To ma być sługa Boży? Jego słowa brzmią jak handel, a nie prawda.
Ojciec Paweł kończy kazanie. Wierni wychodzą, a Serafiel podchodzi do ołtarza. Ojciec Paweł spogląda na niego podejrzliwie.
Ojciec Paweł (z uśmiechem, lekko drwiąco)
Nie widziałem cię wcześniej. Czego szukasz, przyjacielu?
Serafiel (spokojnie)
Nie jestem przyjacielem. Jestem Serafiel, wysłannik Boga. Przyszedłem, by ostrzec cię przed upadkiem.
Ojciec Paweł patrzy na niego z niedowierzaniem, po czym wybucha śmiechem.
Ojciec Paweł (roześmiany)
Anioł? W moim kościele? Jeśli to żart, muszę przyznać, że bardzo pomysłowy.
Serafiel (ostro)
To nie żart, ojcze Pawle. Twoje czyny sprowadzą na ciebie potępienie. Musisz się zmienić.
Ojciec Paweł spogląda na Serafiela z mieszanką kpiny i ciekawości.
Ojciec Paweł (z ironią)
A co, jeśli powiem, że nie potrzebuję twojej pomocy? Że radzę sobie świetnie bez boskich interwencji?
Serafiel (z pasją)
Bóg daje ci szansę! Jego miłosierdzie nie jest wieczne, jeśli będziesz kpił z Jego nauk.
Ojciec Paweł (ze spokojem)
Zaproponuję ci coś, aniele. Zostań tutaj. Porozmawiajmy. Może to ty zmienisz zdanie.
Serafiel waha się, ale ostatecznie zgadza. Siadają przy ołtarzu i zaczynają debatę. W tle przygasa światło, a na scenie zostają tylko dwie postacie w cichym, intensywnym dialogu. Wkrótce zaczyna być widać, że Paweł powoli zyskuje przewagę w rozmowie. Serafiel zaczyna wyglądać na zdezorientowanego.
Koniec sceny I.
Scena II
Scena rozgrywa się w półmroku wnętrza kościoła. Światło księżyca wpada przez witraże, malując na posadzce kolorowe wzory. Ojciec Paweł stoi przy ołtarzu z kielichem w dłoni, a Serafiel zbliża się wolnym krokiem. Jego skrzydła lśnią blaskiem, choć drżą z napięcia.
Serafiel
Twoje czyny są ciężką obrazą wobec Boga, ojcze Pawle. Maskujesz się pobożnością, by ukryć swoje grzechy. Ale Bóg widzi wszystko.
Ojciec Paweł (odkłada kielich na ołtarz, odwracając się z kpiącym uśmiechem)
Bóg widzi wszystko, powiadasz? A więc pewnie widzi też, jak bardzo mój kościół jest pełen. Każdej niedzieli wierni przychodzą tłumnie, by słuchać moich kazań. Czyż to nie oznacza, że jestem Jego ulubieńcem?
Serafiel (z irytacją, jego skrzydła poruszają się gwałtownie)
Nie myl sukcesu z łaską. Ludzie gromadzą się, bo pragną Boga, nie ciebie. Ale ty ich wykorzystujesz – wyłudzasz pieniądze, głosisz fałszywe nauki, a twoje życie pełne jest hipokryzji.
Ojciec Paweł (spokojnie, jakby to była gra)
Hipokryzji? Czyż wszyscy ludzie nie są grzesznikami? Ty, aniele, zapewne nie znasz tej ludzkiej natury, bo zbyt długo przebywałeś w boskich krainach. Powiedz mi, Serafielu – czy kiedykolwiek poczułeś pokusę?
Serafiel (z oburzeniem)
Nie przyszliśmy tu mówić o mnie. To twoja dusza jest w niebezpieczeństwie. Jeśli się nie nawrócisz, czeka cię wieczne potępienie.
Ojciec Paweł (krzyżuje ramiona, odchylając głowę z rozbawieniem)
Wieczne potępienie… To brzmi jak coś, co ksiądz mówi dziecku, by je przestraszyć. Widzisz, Serafielu, wierzę w coś innego. Moim zdaniem, jeśli Bóg istnieje, jest albo obojętny, albo bardziej… praktyczny.
Serafiel (zaciska dłonie, jego głos staje się surowszy)
Zignorowałeś święte nauki. Sprzeniewierzasz się wszystkiemu, co jest dobre. Twoja chciwość, pycha, rozwiązłość – to wszystko prowadzi cię do zguby.
Ojciec Paweł (z krokiem pełnym pewności siebie podchodzi bliżej)
A jednak… Bóg pozwala mi żyć. Pozwala mi prosperować. Jeśli faktycznie jestem tak grzeszny, dlaczego mnie nie ukarze? Dlaczego ty tu jesteś, a nie On?
Serafiel milknie na chwilę, zaskoczony pytaniem. Ojciec Paweł uśmiecha się triumfalnie.
Ojciec Paweł
Może dlatego, że nie ma żadnego Boga?
Serafiel (ze stanowczością)
Nie bluźnij! Bóg istnieje i to dzięki Niemu wciąż masz szansę na odkupienie.
Ojciec Paweł (pochyla się lekko, jego głos staje się bardziej intymny)
Udowodnij. Udowodnij mi, że On istnieje. Daj mi choć jeden dowód.
Serafiel (spogląda na niego w milczeniu, próbując znaleźć odpowiedź)
Nie musisz widzieć, by wierzyć.
Ojciec Paweł (parska śmiechem)
O, ta stara śpiewka! Wiesz, Serafielu, ludzie już dawno przestali wierzyć w cuda. Wierzą w to, co widzą. A ja widzę, że mogę robić, co chcę, a żadne pioruny z nieba mnie nie trafiają.
Serafiel (zdesperowany)
Twoja logika jest wypaczona! Nie wszystko, co istnieje, można zobaczyć!
Ojciec Paweł
To prawda. Ale jeśli nie możesz mi niczego udowodnić, jak mam ci wierzyć? Jak mam wierzyć w coś, czego nie widzę, nie słyszę i nie czuję?
Serafiel zaczyna się wahać. W jego oczach pojawia się cień zwątpienia, który ojciec Paweł zauważa i wykorzystuje.
Ojciec Paweł (z triumfem)
A może, mój drogi aniele, to ty się mylisz? Może to wszystko, w co wierzyłeś, jest tylko iluzją?
Serafiel (ledwo słyszalnie, jakby do siebie)
Nie… To niemożliwe…
Ojciec Paweł (przybliża się, niemal szepcze)
Zostań tutaj. Poznaj świat takim, jakim jest naprawdę. Bez tych wszystkich boskich iluzji. Zobacz, jak żyją ludzie. Może wtedy zrozumiesz, że nie ma czegoś takiego jak boska prawda.
Serafiel wygląda na zdezorientowanego. Jego blask zaczyna słabnąć.
Serafiel (cicho)
Być może… masz rację, ojcze Pawle.
Ojciec Paweł wybucha śmiechem, rozkładając ręce w geście zwycięstwa.
Ojciec Paweł
Witaj w prawdziwym świecie, Serafielu!
Kurtyna opada, pozostawiając widzów z napięciem i przeczuciem, że historia dopiero się rozwija.
Scena III
Na stole widać pustą butelkę wódki i dwa kieliszki. Ojciec Paweł siedzi rozparty na krześle, wyraźnie rozbawiony, podczas gdy Serafiel, który jeszcze przed chwilą emanował boską godnością, chwieje się na krześle. Jego skrzydła drżą, aureola migocze, a wzrok anioła jest zamglony. Za oknem zapada zmierzch, ciepłe światło dnia miesza się z mrokiem nocy.
Ojciec Paweł (z szerokim uśmiechem, lekko podpity)
A jednak, Serafielu, muszę przyznać – całkiem dobrze znosisz pierwszy raz. Jak się czujesz?
Serafiel (przekrzywia głowę, próbując utrzymać równowagę)
Czuję... jakby... płomienie piekła przetaczały się przez moje gardło. Ale... to jest... przyjemne?
Ojciec Paweł (śmieje się głośno, nalewając kolejny kieliszek)
Ha! Widzisz? Czasem małe ludzkie grzeszki mają swój urok. Nie jesteśmy tacy źli, jak wam tam na górze wmawiają.
Serafiel wpatruje się w kieliszek, jego twarz wyraża coś pomiędzy zadumą a zaskoczeniem.
Serafiel (powoli, jakby odkrywał coś niezwykłego)
Jeśli to, co nazywacie grzechem, może być... tak przyjemne... to może...
Ojciec Paweł (przerywa mu, unosząc kieliszek)
To może świat nie jest taki czarno-biały, co? Grzech, cnota – kto to wszystko ustala? Wiesz, Serafielu, czasem mam wrażenie, że wasz Bóg za bardzo lubi komplikować ludziom życie.
Serafiel spogląda na niego z niepokojem, jakby coś w jego słowach rezonowało głęboko.
Serafiel
Ależ... grzech to odrzucenie światła. Odrzucenie miłości...
Ojciec Paweł (z ironią)
Światła, miłości... Serafielu, powiedz mi, gdzie to światło było, kiedy ludzie umierali w wojnach, głodzie, cierpieniu? Gdzie jest ta miłość, gdy matki płaczą nad grobami dzieci?
Serafiel milknie, jego aureola znowu przygasa. Unosi kieliszek, jakby chciał odpowiedzieć, ale zamiast tego wypija zawartość jednym haustem. Alkohol sprawia, że jego głos staje się mniej pewny.
Serafiel
Bóg... Bóg ma plan.
Ojciec Paweł (śmieje się gorzko)
Plan? To świetne usprawiedliwienie na wszystko, co idzie nie tak. "Bóg ma plan." A może... po prostu go nie ma? Może to wszystko to chaos, a my – i wy, anioły – próbujemy nadać temu jakiś sens?
Serafiel odwraca wzrok, jakby szukał odpowiedzi, ale ta nie przychodzi. Jego skrzydła stają się coraz mniej wyraźne, a aureola gaśnie niemal całkowicie.
Serafiel (niemal szeptem)
Nie wiem...
Ojciec Paweł, widząc jego zwątpienie, nachyla się bliżej, jego głos staje się miękki, niemal kuszący.
Ojciec Paweł
Może to czas, żebyś przestał być taki... nieskazitelny. Spróbuj tego świata. Prawdziwego świata. Zjedz coś dobrego, zatańcz, zakochaj się. Po co marnować czas na bycie idealnym, skoro życie to taka krótka chwila?
Serafiel patrzy na niego zdezorientowany, ale jego twarz zdradza rosnącą ciekawość. Po chwili kiwa głową.
Serafiel (powoli, jakby testował własne słowa)
Może… masz rację.
Ojciec Paweł uśmiecha się triumfalnie, sięga po kolejny kieliszek, ale nagle przez pokój przechodzi chłodny powiew. Serafiel podrywa się z miejsca, jakby zaniepokojony czymś niewidzialnym.
Serafiel (niespokojnie)
Czuję... coś złego.
Ojciec Paweł (z lekką ironią)
To tylko twoje sumienie, Serafielu. Przyzwyczajaj się.
Światło w pokoju staje się mroczniejsze, a za oknem słychać dziwny, przeciągły dźwięk. Serafiel patrzy na swoje dłonie, które wydają się coraz bardziej... ludzkie.
Serafiel (z przerażeniem)
Co się dzieje...?
Ojciec Paweł (wstaje, zaskoczony nagłą zmianą atmosfery)
To... chyba część tego twojego planu.
Kurtyna opada, zostawiając widzów z poczuciem, że granica między niebem a ziemią zaczyna się nieodwracalnie zacierać.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt