Tak, to naprawdę męskie pisanie, proza dla wytrwałych i silnych, cierpliwych słuchaczy trudnych zwierzeń. Bo takie odbieram wrażenie: Siedzimy z autorem (narratorem) w knajpie pełnej podobnych ludzi sukcesu, ostro popijamy, i ja słucham, gdy on mówi, nawet nie opowiada, tylko się wywnętrza. On ma potrzebę wyrzucenia z siebie głęboko skrywanego żalu. Oczywiście jest weekendowa noc, bo w tygodniu i w dzień jest fajnie. Musi być fajnie.
Stanowisko jest, prestiżowa praca, dająca spore profity, w biurze wszyscy tacy wyluzowani jak on, tak samo świetnie ubrani w markowe łachy, bo to im gorzej tym lepiej, choć bardzo drogo. Pokolenie przed nimi były to białe kołnierzyki, teraz zapomnij.
Dobrze wykształceni, dobrze wychowani, kreatywni, bo muszą dawać z siebie dużo, jak nie wszystko. Więc nic dziwnego, że dla siebie nie zostaje już nic. A miłość? – Jeszcze nie teraz. Teraz to szybciutko się puknie piękną dupencję. A rodzina? – Jeszcze nie teraz, bo teraz się trzeba nacieszyć wolnością od rodzinnych więzi.
Ale zaraz – zaraz… jaką wolnością? Że można szybko wciągnąć kreskę, upić się i szybko wytrzeźwieć albo wyrzygać, żeby w poniedziałek znów wprząc się w kierat zadań na już, zadań na wczoraj. I znów harować. Tworzyć, produkować atrakcyjne reklamy środków na pranie i „na sranie”… Bo agencja dobrze płaci. I zdajesz sobie sprawę, że „wystarczy brak kilku wypłat i ty, jak i tobie podobni nie będziecie mieć ani mieszkania, ani odnowionych foteli Chierowskiego, modnych roślin doniczkowych za kilka tysięcy złotych, chartów i radgolli z certyfikowanych hodowli”… Pojawia się tu jeszcze wiele luksusowych produktów, o których niedyrektor kreatywny firmy reklamowej może tylko marzyć.
„wszystko będzie niedobrze” wywołuje w czytelniku reakcję: Uciekaj stamtąd, chłopcze! Żyj normalnym życiem! Ale… jakie to jest „normalne” życie? Wiktor Orzeł i jego narrator nie odpowiadają na to pytanie, wręcz sugerują, że… no właśnie. Musicie sami przeczytać. Przebrnąć przez tę pajęczynę języka utkanego z korporacyjnej nowomowy, anglicyzmów i wulgaryzmów, bo klnie się tu w ch….
Zdania pędzą, galopują, bo tak żyje bohater – narrator. Nie mają kropki nawet na końcu rozdziału.
Książkę można kupić tutaj.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt