Gdy pierwszy raz
porażka mnie odwiedziła,
nie pamiętam już jaka była.
Przyszła, poszła, znowu przyszła,
jednak zaraz sobie wyszła.
Jakoś się nie przejmowałam,
wielką motywację miałam,
więc w ogóle się nie bałam.
Stanęłam ponownie na start,
bo wiem, że cel był tego wart.
Pojawiła się frustracja,
oj to trudna konstelacja.
Moje cele wpadly w popłoch,
zrobił się ogromny motłoch.
Smak gorzki porażki wtem poczułam,
wszelkie me starania urok straciły,
choć tak ważne dla mnie były.
Niemoc i niechęć mnie ogarnęły,
tak z zaskoczenia we mnie wniknęły.
W bezruchu stanęłam,
do muru przylgnęłam.
Na swej drodze poznałam
nowego mego towarzysza.
Opór się nazywał,
gdy ja do przodu
ten do tyłu mnie nawoływał.
Choć w moim sercu
widziałam cel doskonale,
to opór wzbraniał mi
do pracy się zabranie.
Zawołał swoje kuzynki Niepewności,
nie miały one dla moich planów litości.
Te coraz mniejsze,
ode mnie się oddalały,
tak się tych niepewności i oporu bały.
Cóż począć, jak głową przebić tą oporu ścianę,
czy rozwiązanie będzie mi dane?!
Siedząc, się frapując,
ręce pod sobą załamując.
Widzę, ktoś do mnie zmierza
w tempie przyspieszonym,
Teraz czuję na plecach oddech złości,
w mym sercu
miejsce wygodne sobie mości.
Puls rośnie stale,
me żyły stają się nabrzmiałe.
Czuję jak złość w gniew się rozrasta
i mówi oporowi basta!
Tak we mnie tańczą opór, gniew,
niepewność, frustracja,
czy po jakiejś stronie znajdzie się racja?
Głowa się odezwała,
że już rady nie daje,
ta muzyka jej umyka
i hałasem się staje.
Ciało moje w tym tańcu
rytmu nie znajduje
i co jakiś czas
jakaś część jego szwankuje.
Czuję, że gniew
w tym chaosie zaczyna być dyrygentem,
wszystko inne idzie jego tempem.
Opór daje się w końcu ponieść złości, ku mojej ogromnej radości!
Cały parkiet do złości teraz należy,
Jest taka piękna, czy ktoś mi uwierzy?!
Tak się w tym tańcu rozszalała,
że całkiem o murze zapomniała.
I wali w niego, uderza całym swym uporem,
aż ten zaczął pękać, pod tym naporem.
Cegła po cegle zaczynają spadać,
To tylko złość mogła
sobie radę z nim dać.
Gdy ta przemknęła
przez pierwsze w murze rysy,
Zobaczyłam mojego dawnego celu zarysy.
Trochę kształt i barwę zmienił,
Lecz jak diament mi się mienił.
Złość czmychnęła i już prysła,
mur pozostał,
lecz ta rysa,
nadzieję mi dała
i do pracy się zabrałam.
Przybyła do mnie motywacja,
Zapomniałam o niej. Racja!
Zakasała rękawy, wzięła się do sprawy.
Mur coraz mniejsze
ukazywał swe oblicze,
z ilu się cegieł składał,
już chyba nie zliczę.
Cegłę do cegły z boku układałam,
bez motywacji rady bym nie dała.
Pot ciekł mi z czoła,
myślałam, czy unieść to zdołam.
Nagle deszcz spadł, kurz opadł,
Stanęłam w szoku,
gdy zobaczyłam,
co się wyłania z mroku.
Z cegieł zbudował się most,
Do mego celu wprost!
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt