droga biegła zielonym szlakiem
z Niedźwiedzia i dalej
przez Pustkę obok drewnianego
dworku zwanego od nazwiska
gospodarza Orkanówką do miejsca
gdzie zaczynało się moje wszystko
a ja byłem jeszcze za mały
na tak wiele więc stosowałem
technikę drobnych kroków
dzień zaczynałem od twarzy
zdobyczną zmarszczką po nocy
potem była Polana Łąki z przewagą
słońca
a na końcu zarośniętyTurbaczyk
z przewagą cienia na moich nogach
aż pewnego dnia chwyciłem to
wszystko za rogi
i stanąłem na Turbaczu
to właśnie on pokazał mi moją
małą nieskończoność
*
czasu na emeryturze się nie liczy
wszystkie dni wydają się być
policzone i są do siebie bliźniaczo
podobne jak ze sztancy
o czym śnię? owszem l have a
dream – o poniedziałku