Stała tak przed rodzicami, w kuchni, skupiona i pewna słuszności swoich racji, jednak szkliste spojrzenie jej oczu, świadczyło tylko o tym, że sytuacja nieco już ją przerasta i bardzo potrzebuje pomocy, a dokładnie ich pomocy. A przecież tak świetnie do tej pory sobie radziła, niemal od przedszkola, w przeciwieństwie do innych rodziców, nie wiedzieli co to są problemy z dzieckiem. Aż do teraz!
Właśnie teraz stała przed nimi dorosła pani psycholog, z całkiem sporym, jak na jej wiek – doświadczeniem i prosiła o pomoc i akceptację wyboru. A oni pierwszy raz w życiu nie wiedzieli co powiedzieć i jak się zachować. Tyle pytań chcieli zadać, równocześnie obawiając się, że każde z tych, jeszcze niewypowiedzianych zdań, może być nie na miejscu, będzie jak nóż wbity w serce ich córki i zerwie nić porozumienia i miłości jej z rodzicami. I tak, chcąc nie chcąc, zaakceptowali wybór, jakiego dokonała – miłość, do zupełnie obcego mężczyzny, pacjenta z traumą o nieznanym podłożu.
- Bądźcie cierpliwi, jeszcze trochę, pomóżcie mi proszę, to jest ten moment, jest szansa, że się otworzy, a wówczas ta Wigilia, którą wam zepsuliśmy, będzie naprawdę początkiem naszego szczęścia! Zaufajcie mi jeszcze raz!
- Ależ zawsze ci ufaliśmy i ufamy, nigdy nas córeczko nie zawiodłaś. Martwimy się tylko, czy to cię nie przerasta. Co, jeśli nie uzyskasz celu i oczekiwanych odpowiedzi lub będą inne, niż się spodziewasz – odpowiedział jej ojciec, a matka tyko pokiwała głową, akceptując jego słowa. – A Wigilią się nie przejmuj, to nie jest ważne. Ważne jest wasze szczęście i cokolwiek po tym wieczorze postanowisz, my się z tym zgodzimy. A teraz już wracajmy do gości i wysłuchajmy spokojnie, co też on ma nam do powiedzenia, bo przecież wreszcie chce nam coś powiedzieć.
I tak, jak powiedział – wrócili do stołu, a tam Łukasz ze swoimi rodzicami spokojnie rozmawiali, jak gdyby nic się nie stało – nie było szpitala, ucieczek, samobójczych prób, całych tych okropnych ostatnich lat. Łukasz już opanowany i jakby odmieniony czekał na ich powrót, chcąc wszystkim wyjaśnić, kim był Fiedia i co miał wspólnego z barszczem.
Tymczasem w ciemnym zaułku uliczki, na której mieszkali rodzice Magdy, przy małym skwerku z kapliczką, dwóch mężczyzn w nowym Audi Q8, poprawiali słuchawki na uszach, równocześnie sięgając po wcześniej nalaną kawę z termosu.
- No, chyba w końcu coś się zaczyna – rzekł jeden z nich. – Włącz drugi kanał, na wszelki wypadek nagramy oddzielnie – zwrócił się do kolegi.
Łukasz niepewnym jeszcze głosem rozpoczął swoją opowieść, chcąc w miarę po kolei i chronologicznie opisać swoje przygody, wyjaśniając co z nim się ostatnio działo:
- To było w połowie lutego 2022 roku. Byłem świeżo po wszystkich zaliczeniach i miałem dwa wolne tygodnie. Nie miałem pomysłu, co w tym czasie robić, a jednocześnie chciałem odpocząć od nauki. Wszyscy na „roku” mieli już zaplanowane wyjazdy, tylko ja cierpiałem na brak pomysłu, a jednocześnie z powodu zerwania ostatecznie z Anką. I tak napatoczył się Fiodor, Fiedia jak na siebie kazał mówić – sympatyczny student z wymiany międzyuczelnianej. Zaproponował wyjazd na imprezę do Charkowa na Ukrainie. Przecież Putin nie zaatakuje, postraszy tylko i skończy się na jakiś negocjacjach i umowach międzynarodowych – jak mówił. Dałem się namówić, szczególnie że miał mnie poznać z fajnymi koleżankami. Po przyjeździe do Charkowa, mimo żołnierzy i policji na ulicach, jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy z powagi sytuacji, dobrze bawiąc się na imprezach studenckich i prywatkach, nawet poznałem całkiem sympatyczną dziewczynę. Jednak 24 lutego wszyscy przeżyliśmy szok.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt