Wschodnia Ukraina, grudzień 2023 r.:
Przyglądał się uważnie, w kompletnej ciszy, przez monookular termowizyjny – był dokładniejszy i lepszy od tego nachełmowego. Wyraźnie widział młodego Rosjanina, szukającego sobie miejsca, w jednym z nielicznych, ocalałych zagajników.
- Głupi gnojek – szepnął do siebie, równocześnie szturchając Fiedie w ramie – niech się wysra, ostatni raz, potem… - nie dokończył, obaj wiedzieli co będzie później. Fiodor kiwnął głową akceptując, podając mu dane do korekty. Kończyli już służbę, czekało ich jeszcze koszmarne, powolne czołganie się do linii swoich umocnień, zawsze musieli uważać, by nie zostać zauważonym, przez zbyt szybki ruch lub nie zaczepić o jedną z licznych min.
Łukasz starannie skorygował celowanie i gdy tylko Rosjanin zapiął spodnie – beznamiętnie strzelił, jakby likwidował nie człowieka, a szpaka, atakującego mały sadek wiśniowy, jego ojca. Ileż to razy latem pomagał rodzicom w zbiorach, szpaki były wówczas utrapieniem – nic na nie skutecznie nie działało, ani nagranie krzyku jastrzębia, ani huk wystrzału startera, ani inne formy płoszenia. Skuteczne okazało się, za radą znajomego, odstrzeliwanie szpaka, naprowadzającego stado. Szły wówczas „w rozsypkę” i dopiero po jakimś czasie zbierały się, wybierając nowego przywódcę i atakując, z innej strony. Wystarczyło zlikwidować 3 do 4 takich szpaków dziennie i sad był uratowany. Łukasza martwiło zawsze, pewne poczucie winy, przecież szpaki były równocześnie sprzymierzeńcami, w walce ze szkodnikami. To właśnie tam, wśród krwistoczerwonych wiśni, nauczył się po mistrzowsku celować i skutecznie eliminować „cele”. Rodzaj broni praktycznie nie miał znaczenia – tam wiatrówka Slavia, a tu złożony z kilku zdobycznych – karabinek SWD, tam szybko nalatujący, niczym Meserschmitt – ptak, a tu najczęściej dość statyczny i ociężały od ekwipunku – żołnierz.
I tak, jak w rodzinnym sadzie uważał, że powinien tępić „przywódców”, a maruderów tylko przy okazji tak, by nie zdradzić pozycji i samemu nie zostać odstrzelonym. Po tym, co przeżył i zobaczył w Charkowie, Buczy i Awdijewce, nie miał moralnych skrupułów, chociaż wiedział, zdawał sobie doskonale sprawę, że kiedyś za to zapłaci, jeszcze nie wiedział jak ale przyjdzie mu zapłacić. Ale teraz gniew był zbyt silny, teraz to oni muszą zapłacić, chociażby za tych, których sam chował, kopiąc groby niemal gołymi rękami. Cóż były winne Tania i Marika, dopiero je poznał, czy aż tak bardzo zagrażały Ruskim, czy te dwie przyszłe lekarki, faktycznie były faszystkami, a może chciały wysadzić Świat, pomagając innym kobietom urodzić dzieci?!
Gdy wreszcie doczołgali się do okopów, czata przywitała ich zwyczajowym – Ilu? – jakiej odpowiedzi oczekiwali? Otóż niczego nadzwyczajnego, no bo czyż liczba trzech Rosjan jest czymś wyjątkowym? Nie! To tylko miało uspokoić skołatane nerwy, po dziennym ostrzale, strachu przed pociskami termo-barycznymi i bombami fosforowymi, uświadomić schorowanej psychice, że są potrzebni – nawet nocą. Bo to nie jest tak, że idzie sobie na nocne łowy snajper z przybocznym i już – nie! To cały oddział czuwa, aż wrócą, by w razie draki przyjść z pomocą, osłonić ogniem.
Sierżant nie spał, zresztą nikt nie widział żeby kiedykolwiek spał. Stracił wszystko, co było mu drogie – żonę i córkę, chorą matkę na inwalidzkim wózku(podobno była kiedyś nauczycielką j. rosyjskiego) – strzępy ich zgwałconych ciał zbierał starannie do skrzyni, a potem podpalił ograbiony dom, wraz z ową skrzynią, zmieniając się na zawsze.
Teraz tylko nalał im herbaty do puszek, o nic nie pytając, bo po co?! W jego oddziale „straceńców”, nie było przypadkowych żołnierzy. Byli tu tylko ci, co doskonale wiedzieli po co i o co walczą, którzy może i widzieli za dużo ale jeszcze nie oszaleli. No i, co równie istotne przeżyli lub jak mawiał – byli trudni do zabicia. Każdy więc robił, co do niego należało i praktycznie rozumieli się bez słów. Ale to nie jest też tak, że nic nie mówili – nie! I tego konkretnego wieczoru, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, mieli odbyć przypadkową rozmowę, która tak bardzo zaważy na losy naszego bohatera…
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt