Opowiadanie sześćdziesiąte pierwsze
Palec w kole
Od czasu do czasu trzeba jechać z autem na warsztat. Wymienić olej, zrobić hamulce, czy wymienić opony. Ja zwykle jeździłem do zaprzyjaźnionego mechanika w osiedlu Strusia. Obserwowałem pracę mechaników, bo w tym warsztacie było to możliwe. Byłem cały czas obecny podczas naprawy i mogłem na bieżąco konsultować potrzebne do wymiany elementy. Tym razem przyjechałem w celu wymiany hamulców. Zakupiłem komplet klocków i szczęk oraz płyn hamulcowy.
Mechanik wymieniał elementy i za każdym razem mocno kręcił kołem, żeby sprawdzić, czy nie obciera. Kiedy wyszedł do sklepu obok po jakieś opaski, czy sprężynki postanowiłem też pokręcić sobie kołem. Włożyłem palec głęboko w felgę koła i pokręciłem dookoła. Szkoda, że nie zauważyłem, że mechanik wyciągał palec z felgi podczas kręcenia. Ja nie wyciągnąłem i złamałem palec, kiedy felga z moim palcem zatrzymała się na zacisku klocków hamulcowych. Ból był przeokropny, ale starałem się ukryć przed wracającym mechanikiem swój problem.
Z dziwnym wyrazem twarzy podziękowałem za wykonaną robotę i poszedłem do kasy uiścić należną opłatę. Potem z jeszcze głupszą miną wróciłem po odbiór samochodu. Nikomu nic nie powiedziałem. Opuchnięty palec starannie chowałem przed oczami rodziny i znajomych. Do czasu. Kiedyś zauważyli siny paznokieć i lekko krzywy paluch, ale ich okłamałem. Wstyd mi było przyznać się do własnej głupoty. Do dzisiaj ten palec jest krzywy.
Kiedy o tym pomyślę przypomina mi się wiersz Aleksandra Fredry
„Małpa w kąpieli”. Jest tam strofa mówiąca o jej inteligencji, cyt.
„Fraszka! – Małpa nie cielę
Sobie poradzi:
Skąd ukrop ciecze,
Tam palec wsadzi”
Czy nie powinienem być nieco mądrzejszy od małpy?
Opowiadanie sześćdziesiąte drugie
Torba mi się zaklinowała
Pracując w różnych miejscach, często przemieszczałem się środkami komunikacji miejskiej. Przeważnie tramwajami, ale zdarzało mi się również jeździć autobusami linii 139. Pamiętam, jak jednego popołudnia wracałem z Nowego Gmachu Muzeum Narodowego w Krakowie do mieszkania teściów na osiedlu Jagiellońskim. Wsiadłem do autobusu i usiadłem na pierwszym wolnym siedzeniu. Siedzenie zamontowane było na nadkolu autobusu i trochę trzęsło, ale nie musiałem stać, zwłaszcza że na ramieniu miałem dużą torbę podróżną typu „Jamnik”. Sporo się w niej mieściło i była całkiem wygodna. Jeżdżąc z jednej roboty do drugiej potrzebowałem sporo do niej zapakować, gdyż w tym czasie nie miałem własnego samochodu. Najpierw trzymałem torbę na kolanach, ale była dość ciężka, więc postawiłem ją na podłodze, między siedzeniami. Z czasem torba lekko przesunęła się pod siedzenia przede mną. Nie zwróciłem na to uwagi, bo miałem jeszcze do przejechania kilka kilometrów. Na przystanku przy Cmentarzu Rakowickim wsiadła starsza pani i od razu skierowała się w moim kierunku.
— Ustąpi pan miejsca starej, schorowanej babci?
— Oczywiście, odpowiedziałem i złapałem za uszy mojego „jamnika”.
Torba jednak wsunęła się pod poprzedzające mnie siedzenie tak daleko, że nie mogłem jej wyciągnąć. Kobieta już podniesionym głosem zapytała:
— Zwolni mi pan to miejsce?
— Tak, chwileczkę! — odpowiedziałem — siłując się z torbą.
Zniecierpliwiona kobieta już prawie krzykiem zapytała:
— Długo mam czekać?
Torba lekko drgnęła.
— Niechże pani chwileczkę zaczeka, bo mi się torba zaklinowała.
W autobusie dało się słyszeć głośny śmiech. Starsza pani skorzystała z innego wolnego miejsca, a ja wyciągnąwszy torbę spod siedzenia, już do końca trasy nie usiadłem.
Przemyślałem na spokojnie swoją odpowiedź i sam zacząłem się śmiać, bo można ją było różnie zinterpretować.
Po mniej więcej dwóch miesiącach kupiłem kolejne autko, tym razem był to Fiat Punto. Wyglądał nieźle, ale miał ukrytą wadę, o której ja nie wiedziałem.
Opowiadanie sześćdziesiąte trzecie
Czy to moja wina?
Podróże środkami komunikacji miejskiej wiązały się z pewnym ryzykiem. Zdarzało mi się zasnąć i jeździć w kółko. Zostawić parasol albo torbę wysiadając pospiesznie z autobusu bądź tramwaju. Wsiąść do autobusu, który ku mojemu zdziwieniu nie zatrzymywał się na właściwym dla mnie przystanku, albo pojechał inną, niż sobie wyobrażałem trasą. Czasami po czterdziestu ośmiu, a w latach 2000 i 2001 nawet po sześćdziesięciu godzinach spędzonych w pracy i na szkoleniach naprawdę nie miałem siły stać kilkunastu kilometrów i jeżeli było wolne miejsce, to siadałem. Mój wiek wskazywał jednak na brak przywileju zajmowania miejsc dla starszych pasażerów.
Większość takich dni mijała spokojnie i bez przeszkód dojeżdżałem do domu. Był jednak jeden taki dzień, który zapamiętałem.
Była może godzina piętnasta. Wracałem do domu po małym maratonie sześćdziesięciu godzin z rzędu i korzystając z wolnego miejsca, zająłem je. Obok mnie, przede mną i za mną siedzieli równie młodzi ludzie. Nie zwracałem specjalnie uwagi na stojące osoby. Byłem zmęczony.
Po chwili usłyszałem jakiś męski głos. Człowiek mamrotał coś pod nosem. Zacząłem się wsłuchiwać w ten bełkot;
— Jaka to teraz kultura, młodzi siedzą, a starzy muszą stać. Nikt człowiekowi nie ustąpi.
Odwróciłem się, żeby zobaczyć, do kogo kierowane są te słowa. Mężczyzna jednak mówił sam do siebie, ale w taki sposób, żeby inni pasażerowie to słyszeli. Spojrzałem dookoła. Siedzenia zajmowali prawie sami młodzi ludzie, niektórzy znacznie młodsi ode mnie. Mężczyzna kontynuował swoje narzekania. Nie wytrzymałem i nerwowo odwróciłem się w jego stronę.
— Do kogo pan to mówi, do mnie? — zapytałem.
— A jak pan myśli? — odrzekł facet.
— Daj mi pan spokój, tam siedzą młodsi ode mnie — odpowiedziałem i odwróciłem się do szyby.
— Pan wie, kim ja jestem? Jestem profesorem! — głośno wykrzyknął mężczyzna.
Odpowiedziałem równie głośno i zdecydowanie:
— Ale, czy to moja wina?.
Młodzi ludzie parsknęli śmiechem, a pan profesor przesiadł się do drugiego wagonu.
Wiem, że to było niegrzeczne, ale byłem wtedy zmęczony i zdenerwowany.
Gdyby mnie poprosił, na pewno bym mu ustąpił.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt