Nie do pary - Rozdział pierwszy - Janusz Rosek
Proza » Długie Opowiadania » Nie do pary - Rozdział pierwszy
A A A
Od autora: Powieść o roboczym tytule "Nie do pary" poprowadzi czytelników przez trzy pokolenia. Poznamy ludzi pozornie do siebie nie pasujących ze względu na: wiek, pochodzenie, wyznawane wartości, przynależność partyjną i religijną. Przeczytamy o miłości, wierności, zazdrości i zdradzie. Spróbujemy wcielić się w postacie bohaterów i odpowiedzieć na pytanie, czy ja w opisanej sytuacji zachowałbym się podobnie, czy zupełnie inaczej? Prześledźmy losy bohaterów. Może być ciekawie.

Nazwy miejscowości są prawdziwe, chociaż to mogło zdarzyć się w każdym innym miejscu. Nazwiska przypadkowe, wymyślone. To, co zostało napisane w połowie się zdarzyło, a w drugiej połowie jest tylko bujną wyobraźnią autora. Nie należy doszukiwać się w tym tekście prawd historycznych, a jedynie subiektywnej oceny zdarzeń w opowiadaniach starca.
Zapraszam do lektury.
Pozdrawiam,

Nie do pary

 

Rozdział pierwszy

 

 Kacper i Barbara

 

 

         W 1929 roku do Sawiny przejechała rodzina Kasprzyckich w poszukiwaniu pracy. Ojciec Zygmunt Kasprzycki z żoną Izabelą i dwoma córkami: Heleną i Barbarą. Wynajęli dwie izby w jednym z domów na obrzeżach miasta. Zygmunt zatrudnił się w Pierwszej Galicyjskiej Fabryce Wyrobów Kamionkowych i Szamotowych. Matka Izabela zajmowała się domem i córkami. Nie należeli do najbiedniejszych rodzin, gdyż było ich stać, na wysłanie dziewczynek do szkoły powszechnej.

Helena uwielbiała się uczyć, nawiązywać kolejne znajomości, ubierać w ładne sukienki i spacerować po rynku miasta.

Barbara odwrotnie. Nauka nie sprawiała jej przyjemności, dlatego zaraz po lekcjach, a czasami nawet w ich trakcie wymykała się z klasy i biegła nad łąki, aby popatrzeć na ćwiczących ułanów. Podobali jej się kawalerzyści i oczywiście konie. Starała się być tam, gdzie przejeżdżało wojsko, gdzie gromadzili się żołnierze. Na Rynku w Skawinie, na ulicach miasta, na podmiejskich łąkach, a nawet pod koszarami w Kobierzynie. Wymykała się z domu, ze szkoły, z wycieczek po to, aby popatrzeć na konie i żołnierzy. Rodzice mieli z córką  urwanie głowy.

Któregoś dnia mając zaledwie czternaście lat, wybrała się samotnie i bez wiedzy rodziców na Rynek w Skawinie, gdzie zgromadziły się tłumy ludzi na Obchodach 25-lecia Związku Walki Czynnej. Obserwowała maszerujących żołnierzy, przejeżdżających ulicą marszałka Józefa Piłsudskiego kawalerzystów: szwoleżerów, ułanów i strzelców konnych.

Na jej twarzy widoczny był uśmiech a w sercu radość. Była szczęśliwa.

Rodzice bez trudu odnaleźli Barbarę, gdyż znali doskonale jej słabość do wojska, a przede wszystkim do koni. Z wiekiem jej fascynacja mundurem nie słabła, wręcz przeciwnie. Potrafiła uciec z domu i pojechać do Krakowa na Rynek albo do podkrakowskich Rakowic, czy Kobierzyna.

Kacpra Kowalika, ułana 8 Pułku Ułanów im. ks. Józefa Poniatowskiego Barbara poznała latem 1938 roku w Kobierzynie, pod Krakowem. Prowadził on zajęcia z nowymi rekrutami, ucząc ich jazdy konnej, posługiwania się szablą i lancą ułańską. Stacjonowały tam wtedy 3 i 4 szwadron kawalerii.

Barbara przychodziła pod koszary każdego pogodnego dnia, zagadywała Kacpra, zadawała mu pytania, starając się skupić na sobie jego uwagę i być może się z nim umówić. On jednak wydawał się nie być nią zainteresowany.

Dziarski, choć nie najmłodszy, bo mający już 37 lat mężczyzna zupełnie zawrócił w głowie pięknej dziewczynie ze Skawiny. Była nim zauroczona, zwłaszcza kiedy zakładał na parady swój galowy mundur. Wysoki, przystojny jak na swój wiek, ubrany w wysokie buty, spodnie bryczesy i piękny zielony mundur ze złotożółtymi proporczykami na kołnierzu oraz czapkę rogatywkę z ciemnożółtym otokiem stał się obsesją prostej dziewczyny.

Jadący na wielkim, karym koniu, z szablą u boku i lancą w prawej ręce wyglądał zjawiskowo. Postanowiła związać się z nim za

wszelką cenę. Nie zważając na groźby rodziców, Barbara uciekła z domu i przyjechała do Kobierzyna. Spotkała się z Kacprem i oświadczyła mu, że chce zostać jego żoną.

Zaskoczony mężczyzna starał się odwieść Barbarę od jej postanowienia. Tłumaczył się swoim wiekiem i garnizonowym rygorem. Na próżno.

Barbara wiedziała swoje. W obecności dowódcy szwadronu przyrzekli sobie miłość i zamieszkali w wynajętym mieszkaniu, w podkrakowskich Dębnikach. Prawdę powiedziawszy to dziewczyna sama zamieszkała w tym mieszkaniu, gdyż Kacper był  żołnierzem i od 1920 roku, od kiedy wcielony został do kawalerii, mieszkał w koszarach. Po osiemnastu latach służby awansował na wachmistrza. Spotykali się rzadko. Kacper łożył na utrzymanie wynajętego mieszkania i na potrzeby swej ukochanej. Z każdym dniem coraz bardziej przywiązywał się do młodziutkiej, ale stanowczej dziewczyny. Chciał spotkać się z jej rodzicami i zapewnić ich o swoich szczerych wobec niej zamiarach. Barbara jednak się nie zgodziła. Zapewne bała się reakcji rodziców i tego, że mogą zniszczyć jej szczęście. Rozdzielić ich.

Martwiła się również o Kacpra, gdyż ludzie w koło mówili o zbliżającej się wojnie i o tym, że to kawaleria będzie pięścią naszej armii. Rozumiała to.

Kacper brał już udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Był ranny w bitwie pod Komarowem 31 sierpnia 1920 roku, w której to ósmy Pułk Ułanów wsławił się swoją brawurową szarżą. Kacper niestety w wyniku zadanej rany spadł z konia i pozostał na polu bitwy. Po odrzuceniu przez polską kawalerię wojsk nieprzyjaciela odnaleziony został przez kolegów z plutonu i zabrany najpierw do polowego szpitala, a następnie wycofany do Krakowa, gdzie w podkrakowskich Rakowicach dochodził do pełnej sprawności. Lanca kozacka wbijając się w jego udo, uszkodziła kość lewej nogi, przez co Kacper lekko utykał. Nie miało to jednak większego znaczenia dla jego postawy na koniu i sprawnego posługiwania się szablą.

Nie zrażało również Barbary, która była w nim szaleńczo zakochana. Kochała go za jego poczucie humoru, za wrażliwość i za prezencję oczywiście. Ich znajomość nie była długa, ale za to bardzo intensywna. Dziewczyna często piechotą podróżowała z Dębnik do Kobierzyna, aby spotkać się z ukochanym. Spędzali ze sobą tak dużo czasu, jak to było możliwe. Kochali się i pragnęli być razem.

Zdarzało się, że Barbara po wysłuchaniu radia albo po przeczytaniu gazety zamartwiała się ich niepewną przyszłością. Wtedy Kacper uśmiechał się i mówił:

 

— Nie martw się Barbórko, przeżyłem wojnę z bolszewikami, przeżyję również i tę z Niemcami.

Siadał na krześle i biorąc Barbarę na kolana jak małą dziewczynkę podśpiewywał:

 

— Pod miasteczkiem Komarowem batalija wielka,
Ruskich było na tysiące a ułanów trzysta
Ruskich było na tysiące a ułanów trzysta

 

Niespełna dwudziestoletnia dziewczyna uśmiechała się, ale wcale nie była przez to spokojniejsza. Nalegała, aby przed jego wyjazdem na front wzięli oficjalny ślub w kościele. Chciała naprawdę poczuć się nie tylko partnerką życiową Kacpra, ale jego żoną. Dopięła swego.

W połowie sierpnia 1939 roku wzięli ślub w asyście honorowej plutonu ułanów.

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Janusz Rosek · dnia 02.04.2025 17:09 · Czytań: 271 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Miladora
20/06/2025 23:19
Witaj na PP, Szwarczyk. :) Nie wiem, ile wierszy już… »
Miladora
20/06/2025 22:48
No to mamy dobry przykład na to, że wielkie umysły myślą… »
pociengiel
20/06/2025 22:30
Lilu, dziękuję i pozdrawiam. »
Lilah
20/06/2025 21:56
Opierzać się na championa - to super jest. :) Pamiętam… »
Florian Konrad
20/06/2025 19:41
Miłego dnia i Tobie, Miladoro! Pociengiel: Keatsa oczywiście… »
Miladora
20/06/2025 11:58
Popraw tytuł, panie F. na Kochanek lady Chatterley. :) Nie… »
pociengiel
20/06/2025 11:49
Czysty, jednakowoż szatański. »
pociengiel
20/06/2025 11:46
Bujanie to celowe, terningowe wpuszczanie ptaków. Scinka to… »
Miladora
20/06/2025 11:43
To czysty oportunizm, nieprawdaż? :) »
Miladora
20/06/2025 11:40
A co mają winerki do wiersza, panie F.? :) Bo próbuję… »
pociengiel
20/06/2025 11:31
Powtórzam za kajającą się najwiekszą dewotą i plotkarą z… »
Miladora
20/06/2025 11:25
I odczuwasz potrzebę nieustannego śledztwa? :) Może... »
Miladora
20/06/2025 11:23
Bardzo dziękuję, Lilu, za miłe słowa i wizytę pod czapką… »
pociengiel
20/06/2025 00:31
Cytuję: A nie powinno być, że gryzł grzebień koguta… »
Miladora
19/06/2025 23:39
Lepiej, panie F. :) Ale: A nie masz innego porównania?… »
ShoutBox
  • Miladora
  • 04/06/2025 15:22
  • Bardzo dziękuję, bo nie spodziewałam się wyróżnienia. :)
  • pociengiel
  • 28/05/2025 10:41
  • moskalik ciapatek a jak dowcipny buk Akbar! powie za rok dwa góra osiem posrają się muchy na jego głowie wcześniej da głos nieczyste prosię
  • pociengiel
  • 26/05/2025 14:18
  • co to z tym Conanem?
  • Miladora
  • 26/05/2025 12:59
  • Panie F. - Conan Ci uciekł. :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty