OWOC LASU - CZ. I - Rozdział piąty. - Ala Mak
Proza » Długie Opowiadania » OWOC LASU - CZ. I - Rozdział piąty.
A A A

Rozdział piąty.

 

Na dworze przed pałacem zebrała się ciekawska służba, żeby pożegnać wyjeżdżającego posła. Był tam też Pan Kalis, który wręczył synowi glejt od króla Oskara. Królewnom nie wypadało dołączyć do ciżby, więc za namową Eimear, obserwowały wszystko z tarasu. Cillian dostrzegł je. Zanim wsiadł na konia, obejrzał się w ich stronę. Wtedy Eimear uśmiechnęła się szeroko i pomachała prawą dłonią. Eileen odciągnęła ją w głąb tarasu, w samą porę, by nie zauważył ich Liam.

- Eimear! Zachowuj się trochę! Jako królewna nie możesz tak po prostu machać każdemu rycerzowi!

- Wybacz siostro…samo jakoś tak wyszło. Wydaje mi się bardzo sympatyczny. Sama przyznaj.

- Tak, to prawda.

          Reszta dnia minęła bez większych niespodzianek. Zwykła zamkowa rutyna. Panowie porozjeżdżali się do swoich prowincji. Tylko Liam został aż do wieczora. Długo rozmawiał z królem na osobności. Nikt nie wiedział o czym. Eileen natknęła się na niego, gdy opuszczał zamek. Skłonił się jej wyszedł pospiesznie.

Poczuła dziwne ukłucie w sercu. Postanowiła szczerze pomówić z ojcem. Dziwne były te konszachty z Liamem. Poza tym, dlaczego król ukrywał swój ciężki stan? Jaki miał w tym cel? Gdy dłużej się nad tym zastanowiła, odpowiedź okazała się oczywista. Królestwo wydałoby się cesarzowi łatwą zdobyczą, gdyby wiedział, o śmiertelnej chorobie króla Ilwany.  

          Ciężkie drzwi sali audiencyjnej pozostały uchylone. Eileen zajrzała do środka. Król wciąż siedział na tronie. Nie zauważył jej wejścia, więc prawie podskoczył, gdy się odezwała.

- Ojcze, wybacz, że cię przestraszyłam.

          Dopiero z bliska zobaczyła jak blade i zapadnięte stały się jego policzki. Zmiany postępowały bardzo szybko. Król podniósł oczy i przywołał ją delikatnym ruchem ręki. Eileen podeszła i ucałowała go w prawą dłoń. Poczuła, że zbiera jej się na płacz. Przez chwilę nie była w stanie wydusić słowa.

- Powiedz, dziecko, co cię gnębi? – powiedział łagodnie król.

- Czy to prawda, że…

Urwała. Pytanie, które chciała zadać, przerosło ją.

- Wiem, o co chcesz zapytać Eileen. Tak to prawda. Nie zostało mi wiele czasu.

          Eileen dała żalowi ujście w strumieniach łez. Król wstał i przytulił ją do piersi. Ojcowski uścisk dał Eileen poczucie bezpieczeństwa, którego brakowało  jej odkąd nieszczęście spadło na nią z całą gwałtownością okrutnej rzeczywistości. W jednym momencie odzyskała siły, by stawić czoła przyszłym doświadczeniom. To katharsis pozwoliło jej zgodzić się na własną bezsilność. Całe serce wypełniło ciche, wszechrozlegające się słowo „Jestem”.

- Córko moja – przemówił król. – Nie miej mi za złe, że ukrywałem przed wami prawdę. Nie widziałem lepszego rozwiązania. Wolałem jak najdłużej oszczędzić wam smutku.

- Eimear wie od dawna.

          Monarcha westchnął.

- Cicha z niej dziewczyna, ale bardzo mądra. Pamiętaj o tym – powiedział stanowczo.

- Luka chyba nie wie.

- A więc dzisiaj się dowie. Już od kilku miesięcy przygotowuję go do przejęcia obowiązków władcy, ale to za mało…za mało czasu. W sprawę wtajemniczyłem tylko Pana Liama. On zostanie doradcą Luki, gdy ten zasiądzie na tronie Ilwany. Przekonałem się o jego wierności, więc zasłużył na zaufanie. Ten człowiek to prawdziwy szlachcic.

          Eileen, zachęcona otwartością taty postanowiła dowiedzieć się więcej o sytuacji międzynarodowej.

- Ojcze, pozwól, że spytam. Jak bardzo… grozi nam wojna?

- To pewne – oblicze króla odzyskało surowy wyraz. – Jednak obawiam się, że nie możemy liczyć na pomoc Nualii.

- Jak to?!

- Nie zdradzę ci dokładnie natury wewnętrznych problemów Nualii. Dagmara napisała do mnie bardzo poufny list. Uważała, że te informacje pomogą mi w podjęciu działań zabezpieczających kraj od wewnątrz. Miała rację. Gdyby mnie nie ostrzegła, nadal w pierwszej kolejności liczyłbym na przymierze. W razie ataku Cesarstwa bylibyśmy zgubieni. Nualia nie jest w stanie zapewnić nam obiecanej pomocy – król powiedział jej to wszystko bardzo ściszonym szeptem, w dodatku po ermańsku. Mało kto w zamku znał ten język.

- Myślę, że cesarz chce okrążyć basen Morza Środkowego, podpełznąć do nas przez Nualię i Ermanię. Wydaje mu się, że umie przewidzieć wszystkie moje ruchy. Być może tak jest, sam nie wiem. Do tej pory historia nie znała kilkudniowych wojen łamiących całe królestwa. Czy to tylko jednorazowy sukces? Okaże się w najbliższym czasie.

- Ojcze jestem gotowa – rzekła Eileen. –  Naprawdę jestem.

          Monarcha spojrzał z miłością na córkę i ucałował ją w czoło. Przez matowe, gotyckie okna sączyło się złote światło zasypiającego słońca.

 

* * *

 

Minął miesiąc od wyjazdu ilwańskiego posła. W pałacu rosło napięcie. Powinien zjawić się lada dzień. Do stolicy nie docierały żadne niepokojące wieści zza granicy. Cisza przed burzą. Eileen spędzała większość czasu z Eimear, która zwierzyła jej się ze swego niepokoju o Cilliana.

- Do Nualii daleko, a ostatnio dużo padało. Drogi rozmiękły, to na pewno opóźni jeszcze jego powrót – pocieszała ją Eileen.

          Eimear dała się przekonać i starała się dłużej nie zadręczać. Ale kolejne dwa tygodnie upłynęły, a rycerza nadal nie było. Nawet król zaczynał się martwić. Pan Liam przebywał na zamku od kilku dni i nie krył zdenerwowania. Bezcelowo przemierzał korytarze i dziedzińce, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Cillian był jego jedynym synem i spadkobiercą. Jedynym dzieckiem. Bardzo rzadko zdarzały się zaginięcia posłów.

W tamtym czasie Eileen, ku niezadowoleniu Luki, często chowała się w bibliotece, którą ten uważał za swoje wyłączne królestwo, a parapet przy oknie za tron, jakby mało mu było, że dziedziczył tron Ilwany.

          Pewnego deszczowego poranka, kiedy samotnie siedziała na antresoli, wyjrzała przez okno na pałacowy dziedziniec. Ogarniała ją senność. Próbowała przeczytać jakąś nudną książkę przygodową współczesnego, ermańskiego pisarza. Nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby znaleźć się tego dnia na dworze. Dlatego nędzna, zgarbiona postać, podpierającego się kijem młodzieńca, który z trudem posuwał się w stronę zamku mogła mieć tylko jedno imię:

- Cillian!!!

          Królewna zeskoczyła na dół i pośpieszyła zawiadomić ojca. Zastała go w jego gabinecie z Liamem. Ten drugi niemalże potrącił królewnę, wybiegając z pokoju, ale nie miała mu tego za złe. Przy wejściu czekała już Eimear, która także widziała rycerza. Odźwierni otworzyli ciężkie, żelazne drzwi.

Cillian stracił równowagę i upadł. Nim zemdlał, zdążył podnieść głowę i wyszeptać jakieś niezrozumiałe zdanie. Służący szybko wnieśli go do środka. Na twarzy Liama malowało się niewymowne cierpienie. Jego syna zaniesiono do specjalnej izby z opatrunkami i lekami. W środku, oprócz jednego służącego, który znał się na leczeniu rannych, został ojciec poszkodowanego. Zaraz też król posłał po mieszkającego pod zamkiem lekarza. nadwornego kapelana. Po kilkunastu minutach służący otworzył drzwi izby i powiedział:

- Wasza wysokość! Pan Cillian przebudził się i prosi, by mógł zobaczyć się teraz z waszą królewską mością, ponieważ ma informacje, które jego śmierć pogrzebałaby wraz z nim na zawsze.

          Eimear jęknęła i zasłoniła twarz dłońmi. Król Oskar spełnił prośbę posła i stanął przy stole, na którym leżał na wpół przytomny Cillian. Wątły płomień życia tlił się jeszcze w jego pięknych, niebieskich oczach. Nie miał zbyt wielu ran na ciele. Oprócz kilkucentymetrowego rozcięcia na lewym policzku widać było tylko jedną, ale być może to ona odbierała mu życie. Prawy bok rycerza nosił ślad po ukłuciu ostrza. Słudze udało się zatamować krwawienie.

- Stracił dużo krwi – rzekł sługa. – Ale mogło być gorzej, gdyby nie opatrunki uciskowe, które sam sobie nakładał.

          Cillian spojrzał na króla i stłumionym głosem rzekł:

- Królu mój! Pozwól, że powiem w skrócie, to co najważniejsze, gdyż czuję, że umieram!

- Mów synu, twoja śmierć nie pójdzie na darmo.

- Odpowiedź Edgara V, króla Nualii na zapytanie waszej wysokości o chęć podtrzymania przymierza brzmi: „Wybacz szlachetny bracie, ale wobec cesarza nie ma skutecznej broni. Niech każdy postępuje wg , tego co uważa za słuszne, pozostawiając drugiego w pokoju. Cesarstwo Qatrin nie ma sobie równych.” To wszystko mój królu. Niestety! Otrzymałem również potajemnie list od waszej córki, królowej Nualii, ale zniszczyłem go, aby napastnicy nie mogli go przejąć…

          Rycerz westchnął głośno, jakby w ostatnim wysiłku i ponownie stracił przytomność. W tym momencie pojawili się lekarz i ksiądz. Serce Cilliana biło bardzo słabo. Kapelan udzielił mu namaszczenia chorych i oddał w ręce lekarza. Lekarz poprosił wszystkich o opuszczenie pokoju i czym prędzej zajął się straszną raną na prawym boku.

Medyczne zabiegi trwały około godziny. Pan Liam nie mógł usiedzieć w miejscu ani sekundy. Nadworny kapelan, ascetyczny kapłan w średnim wieku pocieszał zrozpaczonego szlachcica swoim ciepłym, ojcowskim głosem.

Eileen i Eimear stały przy oknie wyglądającym na gościniec. Ulewa trwała w najlepsze. Drzewa uginały się pod ciężarem orzeźwiającego deszczu. Królewny zapatrzyły się w ten przewidywalnie jednostajny widok. Dawało im to uczucie odprężenia. Eimear nic nie mówiła. Eileen zawsze dziwił spokój siostry, który przejmował nad nią władzę w chwilach nagłego napięcia. Długo chowane smutki w końcu wylewały się z niej potokami łez, ale świeże sprawiały, że emocje zapadały się w niej. Jak kamień rzucony w nieruchomą taflę wody, tylko przy zetknięciu burzy jej powierzchnię, a potem tonie powoli, by na końcu uderzyć w dno i czekać dopóki nie zostanie wyrzucony na brzeg przez burzowe fale. Taka właśnie była Eimear.

Zupełnie inaczej na smutki reagowała Eileen. Choćby nie wiadomo jak usilnie starała się ukryć uczucia, zawsze odbijały się one w plastycznym wyrazie jej oblicza i mieniących się oczach.

          Król Oskar czekał pod drzwiami izby, która teraz stała się salą operacyjną. Nigdy wcześniej nie przejmował się losem swoich rycerzy. Czy miał wobec Liama jakieś szczególne plany? Przyszły doradca królewski to jeszcze nie rodzina. Co tak naprawdę łączyło króla z Panem Kalis? Dlaczego, ni stąd ni zowąd, Liam został wyróżniony spośród innych dostojników? Jego zasługi zostały sowicie nagrodzone tytułem Pana i funkcją ministra. Od tamtej pory Eileen nie słyszała o żadnych nowych. Co prawda, nad krajem zawisło niebezpieczeństwo wojny, ale ojciec podczas żadnego z poprzednich konfliktów zbrojnych nie ustanowił Liama głównych doradcą, mimo, że znał jego potencjał. Od lat byli nimi stary hetman Finn i książę południowej Terry. Hetman zmarł niedawno, zaś książę Cathal usunął się w cień. Na radach królewskich nie zabierał głosu. Nie starał się odzyskać dawnej przychylności.

Eileen spojrzała na Liama. Czy szczerze rozpaczał nad losem syna? Kim tak naprawdę był Pan Kalis?

          Drzwi izby skrzypnęły cicho. Czoło lekarza, który się w nich ukazał, pokrywały drobne krople potu.

- Będzie żył.

 

* * *

 

          Cillian powoli wracał do zdrowia. Król Oskar zamierzał wypytać go o szczegóły poselskiej podróży dopiero, gdy dojdzie do siebie na tyle, aby mógł długo opowiadać. Niestety nie mieli dużo czasu do dyspozycji. Monarcha coraz bardziej podupadał na zdrowiu. Jego choroba nie stanowiła już tajemnicy na zamku, ale dla plotkarza, który miałby ochotę wyjawić ją w mieście, wyznaczono karę śmierci. Groźba poskutkowała i aż do śmierci króla Oskara, żaden z niewtajemniczonych poddanych nie miał o niczym bladego pojęcia. Ale cofnijmy się do momentu, gdy nasz władca pozostawał jeszcze wśród żywych.

          Na początku maja Cillian odzyskał połowę dawnych sił. Pewnej soboty król wezwał go przed swoje oblicze, aby dokończył sprawozdanie. Pozwolono mu usiąść na krześle. Cillian opowiedział o podróży do Nualii, która przebiegła bez przeszkód. Powtórzył też oziębłe słowa króla Edgara.

- Kiedy was zaatakowano Cillianie? – spytał król.

- To było na terenie Ermanii w drodze powrotnej, wasza wysokość.

          Król obruszył się.

- Ermańczycy chcą z nami wojny? Atakują naszego posła? Ale dlaczego dopiero w drodze powrotnej?

- Myślę, że napastnicy wiedzieli, że miałem przy sobie list. Jak już mówiłem, musiałem go zniszczyć. Królowa Dagmara mówiła, że zawiera informacje, które mogłyby ją zabić.

          Król drżącą dłonią potarł czoło. Królewny, również obecne na przesłuchaniu wymieniły przestraszone spojrzenia.

- Jesteś pewien, że nikt tego nie czytał?

- Strzegłem go jak oka w głowie.

          Rycerz przerwał. Ból w prawym boku nasilił się. Z trudem łapał oddech. Przyłożył rękę do gojącej się blizny i delikatnie ją ucisnął.

- Jest coś jeszcze, mój panie.

- Słucham cię wierny sługo.

- Napastnicy nie odezwali się ani słowem. Jakby chcieli ukryć swoje pochodzenie.

- To zastanawiające…mów dalej.

- Mieli zamaskowane twarze, ale nie na tyle dokładnie, bym nie dostrzegł, że ich karnacja była ciemniejsza niż Ermańczyków.

- Qatrińczycy…

          Rycerz przytaknął. Z trudem trzymał proste plecy. Ból dokuczał mu coraz bardziej.

- Zabili wszystkich moich towarzyszy. Mnie udało się uciec, a może raczej oszczędzili mnie specjalnie. Sam nie wiem…

          Jęknął cicho. Ledwo powstrzymywał się przed zgięciem wpół.

- Walczyli mieczami typu zachodniego, ale wschodnim sposobem. Szybkie, oszczędne ruchy, liczne pchnięcia, ataki od tyłu, z zaskoczenia…- głos uwiązł mu w gardle.

-Wystarczy! – zarządził król. – Wiemy już dość.

          Lekarz wyprowadził rekonwalescenta z sali. Eileen, Eimear i Luka wstali z zamiarem wyjścia, ale ojciec nakazał im zaczekać.

- Powiedzcie, co o tym myślicie – powiedział, gdy zostali sami.

- Ojcze – odezwał się królewicz. – Myślę, że oczywistym jest, iż nie stoją za tym Ermańczycy.

- Dlaczego tak uważasz?

- Gdyby wynajęli qatrińskich zabójców, na pewno nie kazaliby się im maskować – zresztą bardzo nieumiejętnie, jeśli wierzyć Cillianowi. Wygląda mi to na prowokację, ale skąd cesarz wiedział o naszym poselstwie? I jaki mieli cel w pozostawianiu go przy życiu?

- Tego niestety się nie dowiemy, ale zgadzam się z tym, że to sprawka cesarza. W Nualii bardzo źle się dzieje. Widać to nawet i bez listów Dagmary.

- Jej życie jest zagrożone! – krzyknęła Eimear.

- Ciszej! - szepnął Luka. – Ktoś może nas usłyszeć.

          Eileen zrobiło się dość nieswojo. Ich rozmowa wyglądał na konspiracyjną naradę osaczonych powstańców, a nie na omówienie wyników poselstwa. Co więcej, działo się to pod nieobecność Liama, głównego doradcy króla.

- Ojcze, gdzie jest Pan Liam? – zapytała Eileen.

- Odesłałem go do syna. Nie wszystko przeznaczone jest dla jego uszu.

- Czy nie zasługuje już na zaufanie?

- Nie wiem już kto zasługuje, Eileen. Mamy tu szpiega.

- Czyli…ktoś poinformował Qatrin o naszym poselstwie? – spytał Luka. – Przecież to niemożliwe! Decyzja o poselstwie została podjęta jednego dnia, a drugiego wykonana…

- Ale minęło dużo czasu zanim Cillian dotarł do Nualii. Cesarz prawdopodobnie nadal przebywa w Garmen. Zdrajca miał dość czasu na przekazanie mu informacji o kierunku, w którym podążał poseł. Qatrińczycy musieli czatować na granicy Ermanii z Nualią. Wiedzieli, że wysłańcy królewscy poruszają się oficjalnymi drogami.

- Ojcze, czy wiesz kto jest szpiegiem? – wtrąciła Eileen.

- Może być nim każdy z Panów, wszyscy byli obecni na radzie.

- Każdy? – spojrzała ojcu twardo w oczy.

- Każdy – odpowiedział stanowczo i zaniósł się gwałtownym kaszlem. Przyłożył chusteczkę do ust, ale okazało się to zbyt nieefektywne, aby ukryć krew, która przesiąkła przez materiał i ściekała po palcach bladej dłoni.

 

* * *

 

          Majowe dni były piękne i szczególnie drogie sercu Eileen, ale wczorajsze przesłuchanie Cilliana nie dawało jej spokoju. Siedziała tylko w bibliotece i bez celu parzyła w ścianę. Zastanawiała się, czy wyjść na polanę ze swoimi dwórkami, by jakoś zabić czas, ale mżawka rozwiązała jej problem. Poza tym, ile można grać w bule albo rozmawiać o romansach, bo tylko to czytały jej służki. W żadnej z nich nie znajdowała przyjaciółki. Wytrzymywała z nimi jakoś dzięki Eimear, a przedtem także dzięki Dagmarze.

Chyba nigdy nie odżałuje jej utraty, a przekonanie, że groziło jej śmiertelne niebezpieczeństwo, było gorsze niż obecność szpiega. Nie mogła pozbyć się wrażenia, iż był to sam Liam. Naraził więc swojego syna? Przecież płakał, gdy zobaczył, w jakim jest stanie. Czyjej sprawie służył?

          Usłyszała skrzypnięcie drzwi do biblioteki. Luka wszedł, a na jej widok przewrócił tylko oczami.

- Przestań! – obruszyła się królewna. – Jak zostaniesz królem, to postawisz sobie tutaj straż, a wejście obwarujesz zakazem pod groźbą śmierci! – wydęła pogardliwie wargi, co z kolei rozbawiło brata. – Ale puki co…

- Dobra, tylko nie przeszkadzaj.

- Ha! – była naprawdę oburzona. Kochała brata, ale jego impertynencja przekraczała czasami granice siostrzanej wyrozumiałości. – Też mi coś! A co ja mam pięć lat?

          Luka lubił się z nią droczyć. Eileen zamierzała porozmawiać z nim, ale w takich warunkach nie wiedziała jak zacząć poważny temat.

- Coś taka chmurna? – przestał się śmiać. Wyraz twarzy siostry wskazywał na coś więcej niż tylko rozdrażnienie.

- Luka, czy nikt za tobą nie szedł?

- Nie – dla pewności wyjrzał jednak za drzwi i ponownie je zamknął.

- Musimy porozmawiać.

Nie odpowiadał. Na jego twarz powrócił złośliwy uśmiech.

- Od tego masz chyba Eimear.

- Słucham??? – spojrzała na niego, jak na nienormalnego.

- Nie mam sentymentalnego nastroju, a wy, jak tylko któraś zacznie mówić, to druga zaraz płacze, a pierwsza jej wtóruje i tak sobie płaczecie razem. Budujące…

- Ty bezczelna kreaturo! – Eileen rozejrzała się za czymś, czym mogłaby w niego rzucić.

- Dobrze, już dobrze – Luka wyciągnął rękę na znak zgody. – Rozejm?

          Królewna westchnęła i przywołała się do porządku.

- Podejrzewam kogoś…

- Kogo?

- Nie mam na to żadnych dowodów. Nie przyłapałam go na dziwnym zachowaniu, a czasem nawet absurdalna wydaje mi się myśl, że mógłby to być on…

- Czy mówisz o… - Luka nie dokończył.

          Eileen położyła wskazujący palec prawej ręki na ustach. Potem wskazała nim na podłogę przy drzwiach. Luka obejrzał się za siebie. Przerwa pod drzwiami miała kilka centymetrów, a kamienna gładka podłoga odbijała każdy cień i odblask światła. Fragment błyszczącej posadzki pod drzwiami biblioteki był zaciemniony w dwóch miejscach. Ciemne plamy, oddalone od siebie na odległość jednej stopy, nie poruszały się, ale ich obecność musiała świadczyć o zewnętrznej przeszkodzie blokującej dopływ światła.

Eileen wstała, wzięła pióro i kartkę papieru, zamoczyła stalówkę w atramencie i napisała jedno słowo. Luka przeczytał: „Liam” i przytaknął. Wtedy ciemne punkty na podłodze poruszyły się bezgłośnie i zniknęły. Eileen zadrżała. Odczekała chwilę i uchyliła drzwi. Nikogo tam nie było. Luka również zaczął okazywać niepokój.

- Luka, dlaczego ojciec odsunął od siebie księcia Cathala i hetmana Finna?

- Pół roku temu żona hetmana śmiertelnie zachorowała. Stary Finn załamał się i poprosił tatę o możliwość natychmiastowego powrotu do domu. Otrzymał zgodę, ale zanim dojechał, żona zmarła. Podobno postradał zmysły. Oboje z żoną nie byli najmłodsi, ale nie spodziewał się takiego końca swojej ukochanej. Nie mógł sobie darować, że ominęły go jej ostatnie chwile. Sam zachorował miesiąc później na zapalenie płuc i po tygodniu już nie żył.

Książę Terry… – tutaj Luka podarł podbródek prawą dłonią. – Sprawa z nim wydaje się dość skomplikowana i niejasna – rozłożył ręce i pokiwał głową. – Wypadł z łask w tym samym czasie, w którym hetman przestał pełnić rolę doradcy. Wtedy nagle na scenie pojawił się Liam. Szczerze powiedziawszy, nie zaskoczyło mnie to. Wydawał się wiarygodny. Wyświadczył naszemu ojcu przysługę - podczas jednej bitwy z Ermańczykami, obronił go przed atakującym żołnierzem. Uratował mu życie.

- Pierwsze słyszę. Skąd to wiesz?

Luka wzruszył ramionami

- Sam Liam o tym mówił.

Luka przystanął w miejscu. Do tej pory, bowiem spacerował po orbicie wokół stolika zajmującego centrum biblioteki.

- Wiesz, dlaczego Liama nie dopuszczono do dzisiejszych obrad?

Zmienił się na twarzy. Jego oczy miały jakby dziki wyraz.

- Co? Co się stało?

- Zaczekaj, sprawdzę, czy nikt nie podsłuchuje – podszedł na palcach do dębowych drzwi i otworzył je z impetem, ale w korytarz u nikogo nie było.

- Wczoraj…Poszedłem do kościoła wieczorem. Był prawie pusty, bo zbliżała się dziewiąta. Ukląkłem w ławce blisko ołtarza. Ludzie wychodzili powoli, aż w końcu zostałem sam.

W pewnym momencie usłyszałem kroki. Nie zwróciłem na nie szczególnej uwagi, dopóki ich właściciel nie ukląkł tuż obok mnie. Zirytowało mnie, że z całego kościoła wybrał akurat to miejsce. Spojrzałem na niego z ukosa i o mało nie krzyknąłem.

- Książę Cathal?

- Tak, Eileen. To co z niego zostało. Ubrany był w jakiś szary, wystrzępiony płaszcz, narzucony na swoje szlacheckie ubranie. Zrozumiałem, że przed kimś ucieka, ukrywa się. Był tak niesamowicie blady, zarośnięty i do reszty osiwiały. W trzy miesiące postarzał się co najmniej o kilka lat.

Chciałem coś powiedzieć, ale on uprzedził mnie i poprosił, abym go wysłuchał. Mówił, że ktoś spalił jego posiadłości w Terrze. Nie widział sprawcy, ale nie był to zwykły pożar. Słudzy powiedzieli, że ogień zaczął rozprzestrzeniać się z kilku różnych stron zamku naraz. Tamtego dnia książę wraz z córką pojechał do sąsiedniego miasta odwiedzić swoją siostrę. Gdy wrócili, zastali zgliszcza. Nic wartościowego nie przetrwało.

- Ojciec wie?

- Tak. Jemu musiałem powiedzieć, choć książę prosił mnie, abym dochował tajemnicy, tak długo jak to możliwe.

- Książę też podejrzewa Liama?

- Nie powiedział mi tego wprost. Odniosłem wrażenie, że śmiertelnie się kogoś boi i dokładnie wie kogo. Naciskałem na niego, ale to nic nie dało. Zaczął się trząść. Nie zdradził mi miejsca swojego pobytu.

- No dobrze. Co powinniśmy zrobić z tą informacją?

          Luka kilkakrotnie przespacerował się wzdłuż izby z opuszczoną głową i zmarszczonymi brwiami.

- Jego słowa wydały mi się kompletnie bez sensu, ale gdy zamierzał się do wyjścia, przysunął się do mnie bliżej i wyszeptał mi do ucha: „Wasza wysokość, posłuchaj mnie uważnie! Ja nie mam tyle siły i odwagi, aby narażać życie moje i mojej córki. Gdy tylko pomyślę, co jej grozi…Ale komuś powiedzieć muszę – blisko króla jest zdrajca, który współpracuje z wrogiem.” Nie rozumiałem, jakim wrogiem, Ermanią? On zaprzeczył „Nie. Chyba z jakimś narodem Estji”. Qatrin nie przeszło mu przez gardło. „Widziałem go rozmawiającego ze śniadym człowiekiem”. Książę dokładnie opisał tego człowieka. Na pewno był to Qatrińczyk.

- Gdzie ich przyuważył?

- Nie zgadniesz – na rynku przy pałacu! Szpiegiem był rzekomy handlarz pachnideł ze wschodu. Zdrajca poszedł z handlarzem w ustronne miejsce, na skraju miasta. Szeptali do siebie, a zdrajca dyskretnie rozglądał się na boki. Książę śledził ich do samego końca. Widział jak Qatrińczyk dostaje list, który natychmiast schował pod płaszcz. Niewiele usłyszał z odległości, w której od nich stał, ale zrozumiał kilka słów. Cytując, zdrajca rzekł: „Przekaż naszemu przyszłemu panu serdeczne podziękowania…”, za co? -  nie wiadomo.

          Oczy Eileen robiły się coraz większe.

- Pod naszym nosem…

- Tak, siostro – Luka westchnął ze smutkiem. – Nie wiadomo, ile wewnętrznych tajemnic państwowych Ilwany znajduje się w rękach cesarza.

- Jesteśmy zgubieni… - z jej oczu pociekły łzy bezsilności. Luka nie zaprzeczył. Ukryła twarz w dłoniach. Oboje przez chwilę milczeli.

Kilka dni później Luka podekscytowany pobiegł do gabinetu króla. Wezwano tam też obie królewny

- Ojcze! Otrzymałem anonim!

Królewicz rozłożył na biurku kartkę papieru. ,,Niedźwiedź położył łapy na drzewie”.

- Zagadka? – zdziwiła się Eimear.

Eimear również została wtajemniczona w sprawę przez Eileen tego samego dnia, kiedy starsza królewna dowiedziała się wszystkiego od brata.

- A kto, jako jedyny ma w herbie niedźwiedzia?

- Ród Kalis, a drzewo… - Eileen wstała. Drzewo znajdowało się w herbie rodowym dynastii Crann, z której pochodził obecny król Ilwany.

- Ciszej! – syknął Luka. – Na razie nie możemy z tym nic zrobić.

- Uspokójcie się moi drodzy – rzekł flegmatycznie król. – Dziwi was mój spokój. Ja i tak jedną nogą jestem już na tamtym świecie.

W czasie napełnionego bólem dzieci milczenia Luka szybko otarł błyszczące na rzęsach łzy, ale i tak dwie ciężkie krople opadły na ziemię.

- Jeśli teraz książę się ujawni, to nie zapewnimy mu ochrony. Ten szakal poczeka na twoją śmierć, ojcze a potem zrobi, co zechce. Na pewno ma wsparcie cesarza. Już on się zajmie i księciem, i nami. Najlepiej jest nie wzbudzać jego podejrzeń i udawać, że wciąż mu ufamy. Gdy obejmę tron…jeśli obejmę…- zniżył głos do ledwie słyszalnego szeptu. – Wtedy przywrócę księcia do łask, a Liam…

- Bracie, nim zostaniesz królem, cesarz skrępuje sznurkami wszystkie twoje ruchy.

          Eileen współczuła bratu. Już teraz ciężar korony zaczynał uginać jego niedoświadczone barki.

- Nie zostawię was bez pomocy, dzieci. O to się nie martwcie.

Król Oskar II może i wyczerpany na ciele, ale umysłem wciąż mógł zdziałać więcej niż najzdolniejszy szpieg zdołałby przewidzieć.

          Eileen uśmiechnęła się. Dopiero teraz poczuła, jak bardzo mięśnie jej twarzy były napięte podczas całej rozmowy. Usiadła w stojącym pod oknem fotelu i przeciągnęła się. Wtedy o czymś sobie przypomniała.

- A co z Cillianem? Czy i on jest zdrajcą?

- To niemożliwe – odparł Luka.

- Nie mogę się nadziwić, że Liam poświęcił syna dla swoich knowań.

- To miało go uwiarygodnić. Cilliana pewnie też. Ani on niczego nie podejrzewa, ani nikt jego. Musiałby być niespełna rozumu, żeby wystawiać swoje życie na szwank. Chyba, że stawką jest…korona – Luka zamyślił się. – Może o to chodzi. Trzeba go będzie wypróbować.

- Możemy mieć pewność, że poselstwo w ogóle się odbyło?

- Liam nie przepuściłby okazji na zebranie informacji o Nualii – wtrącił król. – Musze przyznać, synu. Masz głowę na karku, a to podstawa w rządzeni państwem.

Luka uśmiechnął się dumnie.

- Liam jest bardzo dobrym aktorem, skoro tak lamentował nad rannym synem – powiedziała Eimear ze zgorszeniem w głosie i wstrętem, jakby wypowiadała świętokradczą myśl.

- Tak, ale jego reakcja, w pewnej części pozbawiona była naturalności. Przejawiał raczej strach, niż rozpacz z powodu utraty Cilliana. Albo bał się, że majaczący Cillian coś zdradzi, albo potrzebuje go do realizacji dalszych planów.– Luka wykonał szybki, nieokreślony ruch ręką. – Dość! Dość już tego tematu. Teraz nikt nas nie podsłuchiwał, ale nie ryzykujmy już więcej.

- Skąd wiesz?

- Liam opuścił zamek godzinę temu. Pod drzwiami kazaliśmy czuwać zaufanemu człowiekowi.

- Zastanowię się, czy mnie to przekonało – odparła Eileen.  

Zgromadzeni wyszli z ojcowskiego gabinetu. Król znów zasłabł i musiał odpocząć.

Gdy mieli się rozejść, Luka zagadnął Eileen:

– Czy łączy cię coś z Cillianem?

- Tylko zalążek przyjaźni, że tak powiem.

- Eimear kilka dni temu zajrzała do niego. Miał gorączkę i ciągle powtarzał twoje imię.

          Królewna podskoczyła.

- Dlatego cóż…sądziłem, że oboje coś do siebie czujecie. Szkoda chłopaka. W innych okolicznościach, oczywiście.

- Szkoda Eimear… - szepnęła Eileen. Luka spojrzał na nią zdziwiony, ale królewna nie dodała nic więcej.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Ala Mak · dnia 05.05.2025 12:57 · Czytań: 75 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Yaro
21/05/2025 21:15
dziękuję za komentarze pozdrawiam Ciebie Duszku i Cebie… »
Leszek Sobeczko
21/05/2025 20:44
Tak, fajnie ujęty temat, złudzenia, tęsknoty, marzenia /jak… »
Leszek Sobeczko
21/05/2025 20:33
Małe sprostowanie - Wszystkim, przepraszam za wcześniej… »
pociengiel
21/05/2025 15:49
Inspiracją do tych fraz była piosenka Bee Gees Too much… »
Miladora
21/05/2025 14:26
No to już rozumiem. :) Miłego, Leszku - i może nie… »
Miladora
21/05/2025 14:00
Racja - to kwintesencja patchworku, Dod. :) Jeżeli patrzy… »
Miladora
21/05/2025 13:40
Ładny przekład, Lilu. :) Ta sama, mimo że czasem… »
Miladora
21/05/2025 13:32
Jednym słowem - słowami można wszystko. :) Bo dobrze… »
Miladora
21/05/2025 13:19
W końcówce dość brutalnie sprowadziłeś wszystko na ziemię,… »
pociengiel
21/05/2025 09:47
Bez urazy, za votum separatum. W wojsku, kiedy politruk coś… »
pociengiel
21/05/2025 09:30
1924 rok, a więc nasz Dzierżyński /Polak, który najwięcej z… »
dodatek111
21/05/2025 09:29
Sprawdziłem co oznacza i wszystko jasne :) Nic się nie… »
dodatek111
21/05/2025 09:26
Dziękuję za czytanie i uwagi :) W nagrodę dowcip ;) Wiecie… »
dodatek111
21/05/2025 09:19
więc zapach bzów czyli lilaków może być trwalszy od uczucia… »
dodatek111
21/05/2025 09:04
To zawsze jest ta sama muza? »
ShoutBox
  • retro
  • 10/05/2025 18:07
  • Dziękuję za Grechutę, ta wersja też jest niezwykła: [link]
  • Miladora
  • 09/05/2025 12:17
  • Na stronie głównej, w newsach, Lilu. :) Opcja - "dodaj news" - w panelu użytkownika. :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty