Cillian przyglądał się igrającym nasionom dmuchawców, wprawianym w ruch przez dziewczęta Eileen, które oddawały się jakiejś niezrozumiałej dla niego rozrywce, polegającej na rzucaniu piłką w różnych kierunkach. Ciepły maj przyśpieszył regenerację jego rany. Mógł już chodzić nie podpierając się laską. Ból czasami dawał mu się we znaki, ale umiał wytrzymać go bez szemrania. Jego ulubionym zajęciem w pogodne dni było obserwowanie dwórek zabawiających królewny na polance przed pałacem, a także samych królewien, w szczególności Eileen, która rzadko włączała się do ich gier. One znając swoją panią, nie były nachalne, ale służyły jej we wszystkim, w czym potrzebowała ich pomocy.
Tego dnia siedziała wygodnie na wiklinowej leżance z książką w ręku. Miała na sobie jasno-niebieską suknię przyozdobioną przezroczystym tiulem. Jej talię podkreślał biały, atłasowy pas zawiązany z tyłu na kokardę. Srebrny pątlik podtrzymywał jej długie, ciemne włosy świetlanymi nićmi misternie tkanej sieci.
Cillian nie mógł oderwać od niej oczu. Przez tyle dni nie odważył się do niej podejść. Podczas ich ostatniego spotkania na obiedzie, okazywała mu niechęć. Na jego pytania odpowiadała uprzejmie, aczkolwiek powściągliwie, nie z pozycji przyjaciółki, lecz pani. Znacznie więcej uwagi poświęcała Eimear. Zauważył, że młodsza królewna zerka na niego od czasu do czasu i ciężko wzdycha. Męczył się próbując sobie przypomnieć, czy którąkolwiek z nich obraził, ale na darmo. Postanowił wyjaśnić sprawę. Bardzo zależało mu na przyjaźni Eileen, choćby tylko przyjaźni. Na więcej nie śmiał liczyć.
Eileen zamknęła książkę i odłożyła na metalowy stolik. Cillian dźwignął się na nogi i podszedł do niej powoli. Królewna nie zwróciła na niego uwagi dopóki jej nie powitał. Poczuł ukłucie w sercu.
- Dzień dobry, Cillianie! Jak twoje obrażenia?
- Dziękuję, pani. Z dnia na dzień coraz lepiej.
Nastąpiło niezręczne milczenie. Eileen patrzyła na niego z chłodnym spokojem, którym zamierzała zgasić zalążek rozmowy. Rycerz nie poddawał się.
- Wasza wysokość, czy miałabyś ochotę przejść się na spacer w stronę twojego ukochanego lasu?
- Dziękuję ci młodzieńcze – królewna uśmiechnęła się zdawkowo. – Jestem dziś dosyć zmęczona. Ale myślę, że moja siostra Eimear chętnie skorzystałaby z twojej uprzejmości. Tak! Przydałoby jej się towarzystwo. Nie wiem, czy widziałeś, ale od paru dni jest bardzo przygnębiona i zamknięta w sobie – w jej głosie zabrzmiała nuta autentycznej troski o siostrę.
- Z radością, pani! – odpowiedział rycerz i skłonił się na tyle, na ile pozwalała mu pewność, iż będzie mógł się wyprostować. – Czy mogę cię o coś spytać, królewno?
- Pewnie, mój drogi, słucham.
Znów poczuł na sobie zimne, obojętne oczy.
- Pani! – powiedział błagalnie. – Czy zawiniłem w czymś wobec ciebie? Powiedz mi, proszę, bo konam z udręki! Zrobię wszystko, aby naprawić wyrządzoną krzywdę, choćbym dopuścił się jej nieumyślnie!
Wyraz twarzy Eileen zmienił się. Zniknęła surowa wyniosłość. Mimo, że zastąpił ją smutek, stała się bardziej przystępna. Wstała z siedzenia i powiedziała:
- Cillianie, w niczym mi nie uchybiłeś.
- A jednak, wybacz, pani moją zuchwałość, gdy powiem, że traktujesz mnie bardzo ozięble. Przykro mi, bo nie jest mi to obojętne – ugryzł się w język, choć i tak powiedział więcej, niż zamierzał.
Teraz w oczach Eileen pojawiło się współczucie.
- Posłuchaj…
- Rozumiem, pani – przerwał młodzieniec. Bladość jaka ukazała się na jego twarzy była większa niż ta, którą mogło spowodować fizyczne osłabienie. Był wstrząśnięty.
Eileen spuściła oczy. Dręczyło ją poczucie winy. Nie chciała zranić uczuć Cilliana. Nie podejrzewała, że są tak silne. Po prostu starała się nie robić mu złudnych nadziei, a co za tym idzie, stracić jego rosnące zainteresowanie. Najbardziej żal było jej przyjaźni młodego rycerza. Nie podejrzewała go o zdradę, o udział w nikczemnych planach ojca. Miał zbyt naturalny, szlachetny charakter.
- Nie dręcz się, pani! Nie twoja wina, że cię kocham …
Nie zdążyła mu odpowiedzieć, ponieważ skłonił się i szybko odmaszerował w stronę pałacu.
Całą sytuację obserwowała Eimear i choć nie usłyszała ani słowa, zaniepokoiła się widząc nerwową gestykulację Cilliana i wyraz twarzy siostry. Zostawiła swoje dwórki, ale nie miała ochoty wypytywać Eileen o to, co się stało. Zbyt bardzo ciążył jej własny smutek. Luka i tata przechadzali się w pobliżu. Rozmawiali już bardzo długo, więc nie chciała im przerywać.
Nim się spostrzegła, starsza siostra przysiadła obok niej na trawie. Po jakiś czasie ojciec i brat podeszli do nich.
- Dziewczęta, mamy wam coś do powiedzenia – zaczął król. – Lepiej zrobić to przed powrotem Liama.
Liam wyjechał z samego rana do Kalis i miał wrócić nazajutrz. Eileen domyślała się, o co chodzi. Odeszli na skraj polanki. Nikt się nimi nie interesował.
- To co powiem musi pozostać tajemnicą. Liam jest zdrajcą, przekazuje nasze państwowe sekrety cesarzowi Qarenowi, tyle wiedzieliśmy. Dziś potwierdziły się nasze obawy.
Nie wiemy jak daleko sięgają jego wpływy. Błędem byłoby otwarte okazanie mu, że o tym wiemy.
- Dlaczego nie możesz wtrącić go do lochu, ojcze? – zapytała Eimear, a w jej głosie pobrzmiewała osobliwa, łaknąca sprawiedliwości uraza.
- To nie takie proste. Jeśli zbuntował też część arystokracji, mogą mnie obalić, a co za tym idzie, pozbawić Lukę sukcesji i wydać Ilwanę na pastwę Qatrińczyków. Wiem, komu można ufać i u kogo Luka znajdzie w przyszłości wsparcie. Tymczasem trzeba w jak najmniej podejrzany sposób pozbawić Liama dostępu do władzy.
- Co zamierzacie? – zapytała Eileen.
- Poślubię księżniczkę Iris – odparł Luka.
Przez małżeństwo z córką księcia Cathala, co w gruncie rzeczy nie było niczym nieodpowiednim, Oskar II zapewniał byłemu doradcy wzmożona ochronę. Dwa razy zastanowi się ten, kto będzie chciał zabić ojca królowej.
- Ale jak zamierzacie zaprosić księcia na dwór? Nie możemy tak po prostu wykopać go spod ziemi. Jak by to wyglądało po miesiącach jego…zaginięcia?
- Jeszcze miesiąc temu byłem przekonany, że zginął napadnięty przez zbójców w lesie. Liam ma wielu potężnych pomocników, którzy zatuszowali sprawę.– dodał król. – Nie uzyskałem żadnych pewnych informacji i w końcu straciłem zainteresowanie sprawą, aż tu pojawił się nasz Liam i podstępnie dał mi do zrozumienia, że jestem mu coś dłużny za uratowanie życia. Jakiż ja byłem głupi!
- Ojcze, nie oceniaj się tak surowo – Eileen położyła ojcu rękę na ramieniu.
Król zaniósł się chorobliwym kaszlem. Z jego gardła wydawało się okropne charczenie. Na chustce zostawało coraz więcej krwi. Całą trójkę przejęła zgroza. Zbliżająca się śmierć stała się niemal namacalna. Nawet, gdy atak minął, jego oddech pozostawał chrapliwy i zajęło mu dłuższą chwilę nim znów przemówił.
- Luka – spojrzał synowi prosto w oczy i położył mu rękę na ramieniu. – Już niedługo…Może nawet jutro.
- Nie! – krzyknęła Eimear i zakryła dłońmi twarz.
- Niestety – mówił król. – Synu, pamiętaj! Wiesz na kim możesz polegać, ale przyjdzie czas, że ludzie na nic się zdadzą!
Luka w napięciu oczekiwał na dalszy ciąg wypowiedzi króla.
- Zaraz przyjdzie mi stanąć przed Sądem. Jakże rzadko myślałem o tej godzinie. Zbyt mało ją poważałem, odsuwałem ją, choć wiedziałem, że nadejdzie. Bóg jeden wie, ile nieszczęść ludzkich woła do nieba o pomstę na moją siwą głowę. Najpierw, gdy dowiedziałem się o chorobie, przyszedł strach, rozpacz. Ale chwyciłem się ostatniej deski ratunku, jaką jest pojednanie z Bogiem. Wciąż się lękam, ale w głębi duszy wiem, że mi przebaczył, że czeka na mnie... – tu wzniósł oczy ku niebu.
Kolejne zaskoczenie. Jak dotąd Eileen miała bardzo dobre zdanie o rządach swego ojca. Wielokrotnie bronił Ilwany przed utratą niepodległości, ludu nie gnębił. Z jednej strony, przerażały ją słowa głębokiej skruchy, którą przed nimi odsłonił. Nie poznawała tego dumnego, surowego władcy, który był gotów stawić czoła samemu cesarzowi Qatrin.
- Luka! Niech twoje panowanie nie upływa wśród wojen i przelewu krwi. Niechaj lud raczej kocha cię i szanuje, niż się ciebie boi. Nie uciskaj biednych, traktuj poddanych z łagodnością. Ale bądź też stanowczy w swoich decyzjach. Nie pozwól zdominować się Panom i arystokracji. Niech nie przekroczą wyznaczonej im granicy, a jeśli potrzeba karz nieposłusznych. Zawsze słuchaj głosu sumienia, a nie zbłądzisz i…nie bój się, popełnisz wiele błędów. Pamiętaj! Nie ważne co zrobisz, ważne co z tym zrobisz. Gdybym kiedyś posłuchał tej rady, być może inaczej potoczyłoby się moje życie.
Tu przygarnął królewicza i uścisnął serdecznie, a po nim jego siostry.
Skończył mówić w samą porę, aby bez przeszkód przyjąć posłańca niosącego wieści. Jego pędzący rumak zatrzymał się przed zamkiem, stając dęba. Goniec zeskoczył szybko na ziemię, zaczepił pierwszego służącego, na którego się natknął i puścił pędem w ich stronę.
- Miłościwy Panie! – wykrzyknął poseł.
Był to nader niski człowiek, około czterdziestoletni, z rzadkimi, jasnymi włosami i mysią twarzą. Wyłupiaste, okrągłe oczy posłańca poruszały się frenetycznie w obrębie oczodołów i sprawiały wrażenie, jakoby w każdej chwili gotowe były z nich wypaść.
Nieborak rzucił się do stóp króla i nie wstał, dopóki ten nie pozwolił mu powstać z klęczek. Roztrzęsiony wyjął zza pazuchy list i podał monarsze. Król Oskar rozwinął zapieczętowany zwój. Pochodził od hrabiego Sann-Berr, ziemi od północy graniczącej z Ermanią. W liście napisane było, co następuje:
Sann-Berr, dnia 12 maja 1412 A.D.
Wasza królewska mość!
Niech Bóg ma Cię w Swojej opiece!
Jestem zmuszony przekazać Wam, Panie bardzo niepokojące wieści. Tydzień temu, jego cesarska mość, Qaren XV wypowiedział wojnę królestwu Nualii. Jest to dla nas wszystkich ogromnym szokiem. Niestety, wiem tylko tyle. Nie dotarły do mnie szczegóły na temat działań wojennych. Nie wiadomo też, jak poruszają się cesarscy żołnierze.
Otrzymaliśmy od Was dekret, w którym Wasza wysokość uznaje decyzję króla Nualii o zerwaniu sojuszu, dlatego nie podjęliśmy żadnych działań zmierzających do pomocy podbitemu królestwu. Czekam, miłościwy królu na rozkazy
szczerze oddany Wam sługa
Shane L’berr.
P.S. Wybaczcie mi Panie, ale wiadomość tą pisałem w pośpiechu, ażeby jak najszybciej do Waszej wysokości dotarła. Pragnę nadmienić, jaki los spotkał króla pokonanego Garmen. Tuż przed rozpoczęciem kolejnej wojny, 10 maja, Qatrińczycy dokonali egzekucji króla na oczach całego dworu i zebranego ludu. Wybuchły zamieszki, krwawo stłumione przez ciemiężycieli. Następnie, cesarz zasiadł na tronie Garmen i nakazał wszystkim arystokratom, aby oddali mu pokłon. Jeśli ktoś stawiał opór, przebijano go mieczem. A wielu było takich, którzy nie zgięli kolan przed uzurpatorem. To napisawszy, zamykam swe sprawozdanie.
Król odczytał list na głos. Za każdym razem, gdy wymawiał słowo „cesarz” lub „Qatrińczycy”, poseł drgał i uchylał się jak przed pociskiem, od czasu do czasu wydając jęki ranionego zająca. Eileen z najwyższą pogardą obserwowała jego teatralne zachowanie, ale król Oskar uśmiechnął się ciepło i napisawszy dla hrabiego Shane’a krótką odpowiedź, odprawił go życzliwym słowem. Mały człowieczek, skłonił się raz jeszcze i wskoczywszy na swojego rumaka, boleśnie ukuł go ostrogami. Koń zarżał głośno i z kopyta ruszył w drogę powrotną.
- Biedak zajedzie konia na śmierć zanim uda mu się dotrzeć do Sann-Berr – Eileen nie mogła odmówić sobie chociaż małej uszczypliwości.
- Eileen! - głos ojca zabrzmiał stanowczo. – Jako królewna, a kto wie, czy nie królowa w przyszłości, nie powinnaś gardzić żadnym ze swoich poddanych. Ludzie są różni, niektórzy słabi. Musisz być wyrozumiała. W hrabstwie Sann-Berr panuje ogromne napięcie. Mieszkańcy tej krainy na pewno żyją w większym strachu niż my, bardziej oddaleni od strefy wpływu szalonego cesarza. W każdej chwili spodziewają się ataku. My, Eileen, mamy stać na straży całego narodu, dbać o jego bezpieczeństwo. To ci zwykli, prości ludzie są najbardziej bezbronni. Biada nam, jeśli nie zrobimy wszystkiego, by ich ocalić! Kiedyś to zrozumiesz, córko.
Dziewczyna zarumieniła się. Nie spodziewała się takiej reprymendy za, wydawałoby się, niewinny żart. Ze skruszoną mina przytaknęła ojcu i spuściła głowę.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt