OWOC LASU - CZ. I - Rozdział siódmy. - Ala Mak
Proza » Długie Opowiadania » OWOC LASU - CZ. I - Rozdział siódmy.
A A A

Rozdział siódmy.

 

Król nie zebrał żadnej narady w sprawie Nualii. Nie udzielił pomocy podbitemu królestwu. Po co miał wykrwawiać swoje wojska? Jedynym jego zmartwieniem była w tej sytuacji Dagmara. Królowa Garmen została wzięta do niewoli i wysłana do Qatrin. Cesarze mieli w zwyczaju przekształcanie żon zdetronizowanych władców w swoje służące. Obawy te kosztowały króla Oskara wiele bezsennych nocy.

          Wojska Ilwany cały czas zasilali nowi rekruci. Przysposobienie, które przechodzili było na tyle wymagające, że wielu niedoświadczonych cywilów umierało z wycieńczenia i szerzących się w koszarach chorób. Miejscowo podnosiły się bunty przeciwko przymusowej brance. Król Oskar nakazał zaprzestać werbowanie pod koniec czerwca. Ci, którzy przeszli podstawowe szkolenie, lecz ze względu na sytuację życiową nie mogli dłużej pozostawać w szeregach, byli zwalniani i mieli prawo powrócić do rodzin, które pomimo zasiłku ledwo wiązały koniec z końcem. Byli to głównie ojcowie rodzin, synowie lub bracia, od których zależało utrzymanie bliskich przy życiu. Pozostali rekruci mieli tam przebywać do dwóch lat.

          Ilwanę zaczynał nękać głód. W większości królestwo zaopatrywało się samodzielnie, ale słabym punktem jego gospodarki było zboże. Nie posiadało dość żyznych gleb, żeby zaspokoić potrzeby rosnącego w liczbę społeczeństwa. Do tej pory niedobory uzupełniano pszenicą z Garmen i okazjonalnie z Nualii. Z Ermanią, Ilwańczycy nie handlowali. Po ostatniej wojnie, nałożyli embargo na pochodzące stamtąd produkty.

Król Oskar II musiał podjąć jakąś decyzję, aby uratować królestwo przed klęską głodu. Jedynym wyjściem wydawał się import z Księstw Południa – federacji pięciu bogatych księstw. Miały dobrze rozwiniętą gospodarkę i zasoby naturalne, które mogły posłużyć co najmniej połowie kontynentu. Król Ilwany nigdy nie prowadził z nimi interesów, ponieważ ceny za ich towary dwukrotnie przewyższały kwoty, jakich życzyli sobie kupcy Garmen i Nualii. Monarcha postanowił poczekać jeszcze miesiąc zanim zdecyduje się na ostateczność, jaką był handel z Południem.

          Od ataku Qatrin na Nualię minęły prawie dwa tygodnie. Cesarscy żołnierze brutalnie torowali sobie drogę do tronu króla Edgara. Nie przychodziło im to tak łatwo jak w Garmen. Nualczycy nie dali się zaskoczyć nieprzyjacielskim wojskom. Postawieni pod ścianą, stawiali tak zajadły opór, że nagrodzeni zostali jednym, niestety pyrrusowym zwycięstwem w bitwie na polach Paal.

          Orbita ilwańskiego zainteresowania skierowana była jednak wonczas na zapowiadany przez heroldów ślub Luki z księżniczką Iris, który miał odbyć się pierwszego dnia lipca w katedrze sillijskiej.

Gdy nadszedł wielki dzień, wszyscy Panowie i wielu ze szlachty zebrało się w stolicy. Część z nich przywiodła tam zwykła ciekawość. Na własne oczy chcieli ujrzeć dawno pogrzebanego w ich opinii księcia Cathala. Król Oskar tydzień wcześniej ogłosił odnalezienie starego doradcy i przyjaciela, a zwieńczeniem jego radości było połączenie córki księcia i królewicza węzłem małżeńskim. Swoją drogą, książę z trudem dał się przekonać do planu króla i Luki, ale po rozważeniu wszystkich za i przeciw, przyznał rację ich rozumowaniu.

          Katedra pękała w szwach. Ceremonia odbyła się podczas uroczystej mszy, która rozpoczęła się o godzinie piętnastej. Dzień zaślubin był dla księżniczki również pierwszym dniem w stolicy, dlatego tuż przed ślubem doszło do tradycyjnych ilwańskich zaręczyn. Polegały one na tym, że dziewczyna zdejmowała z serdecznego palca lewej ręki swój pierścień panieński i oddawała wybrankowi.

Pierścień ów wykonany był z czystego srebra i ozdobiony jednym, przezroczystym kamieniem. W zależności od zamożności rodziców panny mógł być to zarówno diament sprowadzony z samej Meridii (kontynentu położonego na południe od Zachodniego, oddzielonego od niego Morzem Turkusowym) lub zwykła cyrkonia. Dziewczyna otrzymywała pierścień w wieku piętnastu lat, kiedy zgodnie z prawem, mogła wstąpić w związek małżeński. Ze względu na powszechność zwyczaju, łatwo było odróżnić mężatkę – która nosiła obrączkę – od panny na wydaniu, zaręczonej, a nawet od wdowy, która po śmierci męża odzyskiwała pierścień, ale usuwano z niego kamień.

Gdy panna przekazała pierścień przyszłemu mężowi, wypowiadała słowa: „Jam twoja aż do śmierci”. On zaś odpowiadał: „Miłość moja za twoją”.

Wróćmy teraz do zaślubin naszych bohaterów…

          Dla rodzin pary młodej zarezerwowano pierwsze ławki w obu nawach. Eileen z siostrą, ojcem i kilkoma dalekimi kuzynami jej matki, którzy zjechali ze wschodniej Ilwany, zajęli prawą stronę, a książę Cathal ze swoimi krewnymi – lewą. Eileen niecierpliwie wyczekiwała wejścia narzeczonych do kościoła.

Wreszcie wybrzmiało słodkie Ave Maria. Na tle rozświetlonego dziedzińca pojawiły się dwie upragnione przez wszystkie oczy postacie. Szli powoli trzymając się za ręce, panna młoda po prawej, pan młody po lewej stronie. Twarz księżniczki zakrywał grubo tkany, śnieżnobiały welon. Smukła postać z wdziękiem poruszała się w równie białej, zakończonej dwumetrowym trenem sukni. Długie rękawy opinały jej szczupłe ramiona. Gorset i spódnica mieniły się haftowanymi złotą nicią kwiatami. Delikatnie rozkloszowana spódnica swobodnie opadała ku ziemi falując przy każdym kroku dziewczyny.

Eileen starała się przebić wzrokiem zapuszczoną na jej oblicze zasłonę, ale materiał okazał się odporny na jej wysiłki. Jak dotąd, nie widziała jej twarzy, ponieważ podczas zaręczyn stała przodem do Luki, a potem tłum zasłonił jej widok.

          Odzienie Luki też nie odstawało od sukni oblubienicy. Królewicz miał na sobie biały, również zdobiony złotem, długi, sięgający kolan kaftan. Z przodu, przez całą jego długość, ciągnęły się dwa rzędy złotych guzików, połączonych złotymi sznurkami. Na górze zakończony był rozciętym na kilka centymetrów sztywnym kołnierzykiem. Szerokie, białe spodnie wciągnięte były w długie, czarne buty, które jako jedyne oprócz kruczoczarnego warkocza Iris wyłamywały się z białego reżimu ubrań weselnych.

          Książe Cathal, raz po raz ocierał napływające do przygasłych oczu łzy. Na Eileen także oddziaływała święta powaga wydarzenia. Starała się wyczytać z zachowania Luki jego odniesienie do dopiero co poznanej oblubienicy. W prawdzie, nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, ale miała nadzieję, że chociaż przypadną sobie do gustu. Jak dotąd, królewicz nie wyglądał przynajmniej na rozczarowanego. Spoglądał też w stronę księżniczki z uśmiechem.

          Nadeszła pora złożenia przysięgi. Najpierw dało się słyszeć na przemian dźwięczne głosy biskupa i Luki, a potem nieco drżący, słodki głosik Iris. Gdy padły długo oczekiwane słowa: „Ogłaszam was mężem i żoną”, księżniczka pochyliła głowę i szybko podniosła rękę do twarzy, po czym opuściła ją.

Nastąpił moment nałożenia obrączek i wreszcie, tuż przed Komunią Świętą, Luka odsłonił twarz żony odrzucając jej welon do tyłu. Eileen westchnęła z zachwytu, gdy zobaczyła, czarne jak węgiel oczy osadzone nad lekko wystającymi kośćmi policzkowymi, pergaminową cerę,  gładkie czoło, kształtny, delikatnie zadarty nos i zaostrzony podbródek. Na policzkach panny młodej pojawiły się dwa dołeczki gdy naturalnie różowe usta odsłoniły w uśmiechu białe zęby. Córka księcia Cathala mogła uchodzić za jedną z pierwszych piękności w królestwie i nie uraągały jej nawet widoczne pod oczami cienie – efekt niedawnych przeżyć.

          Eimear sięgnęła po chusteczkę do torebki. Król był bliski wzruszenia, ale starał się tego nie okazywać. Kiedy państwo młodzi wyszli z kościoła, poddani wiwatowali i obsypywali ich kwiatami. Luka i Iris wsiedli do czarnej karocy, która miała odwieźć ich do zamku na przyjęcie weselne. Tradycyjne wesela w Ilwanie nie należały do najdłuższych. Trwały do szóstej rano następnego dnia.

Było wiele zabaw, gier i tańców, ale to wesele, które nowożeńcy mieli w sercach nadało całej uroczystości szczególnej atmosfery. Najpierw odbył się obiad przy suto stole zastawionym dla około pięciuset osób. Nie brakowało śmiechów i dowcipów. Dostojnicy i szlachta zachowywali się bardzo swobodnie.

Eileen nie mogła przestać uśmiechać się patrząc nowożeńców. Z oczu Luki sypały się iskry, których nigdy wcześniej tam nie widziała. Objawiały coś więcej niż tylko emocje wywołane ślubem. To, jak patrzył na księżniczkę, jak do niej mówił, jak chciwie słuchał każdego jej słowa świadczyło o szczerej fascynacji z jego strony.

- Luka jest nią zachwycony, Eileen! – powiedziała Eimear. – Cieszę się jego szczęściem.

- A księżniczka? Jak myślisz?

- Spójrz na nią tylko. Jeśli jeszcze go nie kocha, to na pewno stanie się tak już niedługo.

Eileen często przymykała powieki wyobrażając sobie, że i jej ślub będzie tak wyglądał. Jeszcze nie wiedziała za kogo wyjdzie. Żałowała, że nie umiała odwzajemnić uczuć Cilliana, ale jak to mówią – serce nie sługa. Obawiała się, że może zostać przeznaczona do małżeństwa z synem zmarłego hetmana Finna. Jego rodzina od dziesiątek lat utrzymywała bliskie stosunki z dynastią Crann. Mimo, że hetman przed śmiercią stracił funkcję doradcy, nie odsunięto go od wpływu na politykę królestwa. Z tej rodziny pochodziła przecież matka Eileen, królowa Aoife. Ale Pan Rosen nie zrobił na niej korzystnego wrażenia. Był od niej dziesięć lat starszy. Nie lubiła jego pełnego nieufności obejścia i dziwnej skrytości. Brakowało mu uroku i swobody. Nigdy nie rozmawiała o tym z ojcem, ale teraz, gdy zbliżała się jego śmierć, zdała sobie sprawę, że zapewne będzie chciał uregulować jej przyszłość w tej materii i bardzo się tego przestraszyła.

          Na razie postanowiła poddać się ogólnej wesołości i z entuzjazmem uczestniczyła w szczęściu swojej rodziny, ale gdy nadeszła pora tańców, usiadła z boku i na powrót przyjęła rolę obserwatora. Tańce Ilwańskie były bardzo stonowane. Najczęściej ograniczały się do wolnych, umiarkowanych ruchów jak podanie ręki, obrót, chód w rytm muzyki.

Eileen nie lubiła tańczyć, nie miała wyczucia rytmu i często myliła kroki. Siedziała na krześle przy stole i podziwiała elegancję tańca panny młodej. Nie mogła doczekać się momentu, kiedy zostaną sobie przedstawione.

Wtedy przypomniała sobie o Liamie. Nie widziała go na ślubie, ani przy stole weselnym. Zaniepokoiło ją to. Być może już teraz coś knuł. Podeszła do ojca i podzieliła się swoimi obawami.

- Wiem, Eileen, że go nie ma. Wymówił się jakąś pilną sprawą dotyczącą jego prowincji i z samego rana, razem z Cillianem opuścił Sillię. Postawiłem na straży kilku zaufanych ludzi, na wszelki wypadek, jeśli okazałoby się, że Liam wcale nie zmierzał wyjechać. Ale, teraz nie czas na dyskusje, w obecnych warunkach to zbyt nieostrożne.

          Pierwszy taniec skończył się. Luka i Iris podeszli do jego rodziny. Księżniczka zachowywała się naturalnie. Rozmowa z nią była czystą przyjemnością. Oczytana, mądra, mimo swoich zaledwie osiemnastu lat, umiała wypowiedzieć się na wiele tematów. W jej towarzystwie Eileen zapomniała o troskach i jej serce pozostało od nich wolne do końca przyjęcia.

Jednak, jak podmuchy chłodnego wiatru zawodzące cicho we framugach drzwi, tak przykre myśli nieustannie przelewają się w umyśle, dopóki nie sforsują blokady stawianej przez niepamięć. 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Ala Mak · dnia 08.05.2025 13:16 · Czytań: 61 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Yaro
21/05/2025 21:15
dziękuję za komentarze pozdrawiam Ciebie Duszku i Cebie… »
Leszek Sobeczko
21/05/2025 20:44
Tak, fajnie ujęty temat, złudzenia, tęsknoty, marzenia /jak… »
Leszek Sobeczko
21/05/2025 20:33
Małe sprostowanie - Wszystkim, przepraszam za wcześniej… »
pociengiel
21/05/2025 15:49
Inspiracją do tych fraz była piosenka Bee Gees Too much… »
Miladora
21/05/2025 14:26
No to już rozumiem. :) Miłego, Leszku - i może nie… »
Miladora
21/05/2025 14:00
Racja - to kwintesencja patchworku, Dod. :) Jeżeli patrzy… »
Miladora
21/05/2025 13:40
Ładny przekład, Lilu. :) Ta sama, mimo że czasem… »
Miladora
21/05/2025 13:32
Jednym słowem - słowami można wszystko. :) Bo dobrze… »
Miladora
21/05/2025 13:19
W końcówce dość brutalnie sprowadziłeś wszystko na ziemię,… »
pociengiel
21/05/2025 09:47
Bez urazy, za votum separatum. W wojsku, kiedy politruk coś… »
pociengiel
21/05/2025 09:30
1924 rok, a więc nasz Dzierżyński /Polak, który najwięcej z… »
dodatek111
21/05/2025 09:29
Sprawdziłem co oznacza i wszystko jasne :) Nic się nie… »
dodatek111
21/05/2025 09:26
Dziękuję za czytanie i uwagi :) W nagrodę dowcip ;) Wiecie… »
dodatek111
21/05/2025 09:19
więc zapach bzów czyli lilaków może być trwalszy od uczucia… »
dodatek111
21/05/2025 09:04
To zawsze jest ta sama muza? »
ShoutBox
  • retro
  • 10/05/2025 18:07
  • Dziękuję za Grechutę, ta wersja też jest niezwykła: [link]
  • Miladora
  • 09/05/2025 12:17
  • Na stronie głównej, w newsach, Lilu. :) Opcja - "dodaj news" - w panelu użytkownika. :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty