Nie do pary - Rozdział ósmy - Janusz Rosek
Proza » Obyczajowe » Nie do pary - Rozdział ósmy
A A A

Rozdział ósmy

Ojcumiła.

W wigilijny wieczór Barbara i Kacper przygotowywali się do kolacji. Wyszli przed dom i wypatrywali pierwszej gwiazdki na niebie, by jak każe obyczaj po jej wypatrzeniu połamać się opłatkiem i złożyć sobie życzenia. Psy szczekały w całej okolicy. Ludzie gdzieś biegli. Spojrzeli w tym kierunku i ich oczom ukazała się łuna pożaru.

 — Pali się! — nerwowo skomentował Kacper.

Wraz z Barbarą pobiegli w tym kierunku. Przez zamarznięte pola, bo było najbliżej. Śniegu nie było zbyt wiele. Szybko dotarli na miejsce. Dom stał już w ogniu. Słomiana strzecha spaliła się doszczętnie, a spod drzwi wydobywał się czarny dym. Sąsiedzi drągami i osękami zrywali płonące elementy więźby dachowej. Ktoś krzyknął:

 — Ona niedawno urodziła! Na pewno są w środku!

Ludzie robili, co mogli, aby ugasić pożar, ale nikt nie odważył się wejść do środka. Widząc to Kacper, zmoczył swój płaszcz i zarzucił na głowę, by po chwili wyważyć nadpalone drzwi chałupy. Wszedł do środka. Gryzący w gardło dym sprawiał, że Kacper zaczął głośno kasłać. Barbara się wystraszyła. Ruszyła mu na pomoc. Dym ograniczał widoczność. Po chwili Kacper pojawił się w drzwiach, trzymając w rękach maleńkie dziecko. Podał je Barbarze i wrócił po matkę. Wyniósł i ją. Niestety już nie żyła.

— Co za dramat! — wołała jakaś nieznana Barbarze kobieta. Chłop jej ciężko zachorował i zmarł dwa miesiące temu. Anielka martwiła się jak sama wychowa dziecko, a teraz i ona odeszła. Biedne dziecko!

Barbara spojrzała na małe zawiniątko spoczywające na jej rękach. Spod grubej chustki w kratę, w jaką owinięte było niemowlę wystawał mały nosek. Uchyliła nieco chustę i zobaczyła pyzatą twarzyczkę. Dziecko się uśmiechało. Niebieskie oczka patrzały z ciekawością na nową „mamę”.

Spojrzała na Kacpra pytającym wzrokiem.

 — Co teraz będzie? Co się stanie z tym dzieckiem? Zostało sierotą.

Kacper podszedł do Barbary i przytulając ją do siebie, powiedział:

— Dobrze wyglądasz z tym dzieckiem na ręku Basiu. Nie możemy go

jednak zatrzymać. Na pewno ma jakąś rodzinę. Ktoś się nim zajmie.

 — Ktoś się nią zajmie — powiedziała jedna z sąsiadek pogorzelców. To dziewczynka. Ma może dwa albo trzy tygodnie. Urodziła się tutaj, w tej chałupie, bez akuszerki i doktora. Zaraz po porodzie jej matka zachorowała i nawet nie nadała jej imienia. Nie była w żadnym urzędzie. Najpewniej nikt nawet nie wie o jej istnieniu. Rodziny tu nie mają. Władysław był jedynakiem, ale umarł. Jego ojciec i matka także. Dziecko zostało sierotą. Pewnie zabiorą ją do jakiegoś domu dziecka.

Barbara słuchała tej kobiety i rozczulała się nad losem maleńkiej dziewczynki. Zdawała sobie jednak sprawę, że nie może jej zatrzymać. Dwutygodniowe dziecko potrzebuje pokarmu matki albo mamki, którego ona nie miała. Muszą ją oddać pod opiekę państwa.

W Liszkach była porodówka. Postanowili za zgodą sąsiadów zawieźć tam noworodka. Edward Para zaprzągł do wozu parę koni i pojechali. Była już noc. Wigilia. Nie chcieli ich wpuścić do środka, ale po wysłuchaniu ich historii przyjęli ją i wpisali na listę nowo narodzonych.

 — Co mam wpisać w rubryce imię dziecka? — zapytała położna.

Barbara spojrzała na Kacpra i odrzekła:

 — Ojcumiła. Proszę wpisać Ojcumiła.

Kacper uśmiechnął się, akceptując wybór żony.

 — A nazwisko dziecka? — ponownie zapytała położna.

 — Kowalik — proszę pani — odpowiedział dumny z siebie Kacper i podpisał ankietę.

Po przekazaniu dziewczynki pod opiekę państwa Kacper i Barbara rozpoczęli procedurę adopcyjną maleńkiej córeczki. Nie było problemów. Kacper miał pracę i dom, w którym dziecko miało się wychowywać. Wraz z Barbarą stanowili podstawową komórkę społeczną, jaką jest rodzina. Ich wniosek rozpatrzony został pozytywnie. Po kilku miesiącach, kiedy Ojcumiła mogła już być karmiona mlekiem w proszku przywieźli ją do domu. Pokochali ją jak rodzoną i dokładali wszelkich starań, aby niczego jej nie brakowało. Barbara poczuła się matką i poświęcała córce cały swój czas. Aby mieć jak najlepszy kontakt z dzieckiem postanowiła zarobkować w domu i przyjmował zlecenia kroju i szycia. Była w tym dobra. Korzystała z projektów zamieszczanych w gazetach i wykonywała modne wzory ubrań. Szybko dała się poznać jako wzięta krawcowa. Miała stałych klientów.

Finansowo powodziło im się bardzo dobrze. Sąsiedzi zaczęli im zazdrościć. Ojcumiła była ich jedynaczką więc przelewali na nią całą swoją miłość. Niczego jej nie brakowało. Dziewczynka rosła jak na drożdżach. Była większa od innych dzieci w szkole, lepiej ubrana i mądrzejsza. Kacper i Barbara rozmawiali z nią jak z osobą dorosłą, odpowiadając na każde jej pytanie w sposób rozważny i szczery. Nigdy nie zbywali jej brakiem czasu, czy też szczątkową odpowiedzią. Szanowali ją i życzyli jej jak najlepiej. Dbali o nią.

Któregoś dnia Ojcumiła wróciła ze szkoły zapłakana i nie chciała powiedzieć, o co chodzi. Barbara nalegała:

 — Co się stało córciu? Powiedz mi, proszę. Ktoś cię skrzywdził w szkole? Ktoś ci dokuczał? Powiedz.

Po chwili przekonywania Ojcumiła przełamała się i zapytała:

 — Ja naprawdę jestem kupna?

Barbara zupełnie zaniemówiła, gdyż nigdy wcześniej nie rozmawiali na ten temat. Oboje z Kacprem uważali, że powiedzą jej o tym, kiedy dorośnie.

 — Co ty dziecko mówisz? Jaka kupna? Jesteś nasza i tylko nasza.

 — W szkole dzieci mi dokuczają, że ja nie mam rodziców. Mówią, że kupiliście mnie jak zabawkę, żeby poprawić sobie humor. Jestem sierotą? Tak, czy nie? Odpowiedz!

 Barbara zastanowiła się przez chwilę i powiedziała:

 — Jesteś naszym skarbem, naszą perełką, kochaną córeczką, której nie oddałabym nikomu innemu. To prawda, że twoi rodzice umarli kiedy miałaś dwa tygodnie. Kacper wyniósł cię z płonącego domu ratując ci życie i oddał w moje ręce, zanim ponownie zniknął w kłębach dymu próbując ratować twoją rodzoną matkę. Wyniósł ją z pożaru, ale już nie żyła. Zaopiekowaliśmy się tobą od pierwszych tygodni twojego życia, pokochaliśmy i uznaliśmy za swoją. Masz rodziców córeńko. Masz nas. My cię kochamy i nie pozwolimy cię skrzywdzić nikomu. Każdy, kto mówi inaczej, jest kłamcą!

Przytuliła Ojcumiłę do swojego serca i ucałowała. Dziewczynka zrozumiała jej słowa i odwzajemniła uczucia Barbary, mówiąc:

 — Kocham cię mamo i tatę też kocham. Nie chcę innych rodziców.

Dziewczyna dorastała. Ukończyła Szkołę Podstawową i Liceum Ogólnokształcące. Zdała maturę i znalazła pracę w Urzędzie Gminy w Liszkach. Kacper i Barbara odłożyli trochę pieniędzy, sprzedali swoje gospodarstwo i wybudowali nowy okazały dom w lepszej lokalizacji, zaraz przy głównej drodze na Oświęcim.

Ojcumiła wyrosła na piękną kobietę, elegancką i zadbaną. Ubierała się modnie, gdyż rodzice nie żałowali jej pieniędzy na jej zachcianki. Miała co chciała. Delikatne dłonie nigdy nie splamiły się pracą fizyczną, gdyż jej rodzice wyręczali ją we wszystkim.

 — Zostaw córeczko, odpocznij sobie! — powtarzała Barbara za każdym razem, kiedy Ojcumiła sugerowała, że zaraz coś zrobi.

Kacper również nie pozwalał jej pracować fizycznie, mówiąc:

 — Jeszcze się w życiu napracujesz. Kształć się, awansuj.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Janusz Rosek · dnia 28.05.2025 12:00 · Czytań: 87 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
pociengiel
12/06/2025 22:23
no, tak »
Lilah
12/06/2025 21:51
No, jak się ma znajomości... :) Czy to znaczy, że i… »
pociengiel
12/06/2025 21:04
Dzięki. Wielkie dzięki. »
Miladora
12/06/2025 17:40
Hmm... czy powiększenie czcionki w niektórych wersach to… »
Miladora
12/06/2025 17:32
Bardzo melodyjny przekład, Lilu. :) Naprawdę można odczuć… »
pociengiel
12/06/2025 11:22
Dodam, że w butach kościółkowych »
pociengiel
12/06/2025 11:02
Dostałem od admina sygnał, że będzie coś po polsku i… »
Lilah
12/06/2025 08:03
Witaj, Agnieszko! Gdybyś ostatni wers zapisała tak - trza… »
pociengiel
12/06/2025 01:17
Dzięki. »
Miladora
12/06/2025 00:58
- powiedział (...), dośpiewując: nie ma... - I po rymie.… »
pociengiel
12/06/2025 00:35
zmieniłem początek Twoje uwagi bardzo pomagają, uczą… »
Miladora
12/06/2025 00:23
Teraz wszystko jasne. Dbaj o takie szczegóły, bo ułatwisz… »
pociengiel
12/06/2025 00:22
Piłem to ze trzy razy. Tylko Żubrówka, sok i lód. Było… »
Miladora
12/06/2025 00:18
Żubrówkę z sokiem jabłkowym i lodem znam. :) Ale nikt mi… »
Miladora
12/06/2025 00:10
Widzę, że przechodzisz na słowny minimalizm, Jarku. :) I… »
ShoutBox
  • Miladora
  • 04/06/2025 15:22
  • Bardzo dziękuję, bo nie spodziewałam się wyróżnienia. :)
  • pociengiel
  • 28/05/2025 10:41
  • moskalik ciapatek a jak dowcipny buk Akbar! powie za rok dwa góra osiem posrają się muchy na jego głowie wcześniej da głos nieczyste prosię
  • pociengiel
  • 26/05/2025 14:18
  • co to z tym Conanem?
  • Miladora
  • 26/05/2025 12:59
  • Panie F. - Conan Ci uciekł. :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty