W każdej kończył tak samo,

rzucając się z samotnością, grochem o ścianki.

Ostatnia racja kleiku z ryżu na szczęście.

Dłoni, zaciskanych z jego zapasem

i przed zbędną czułością współnagich ludzi.

Niechcący wpadali na siebie na ulicy

z szykanami na twarzach. Kolizja wzroku.

Nie powie ostatniej, że są tylko nosicielami,

aktywnym kurzem z okresem połowicznego przemijania.

Niech robi te swoje syropy i słynne zaprawki nalewek

buszujących w nim na poczętej z wilgoci afirmacji.