Nie do pary - Rozdział dziewiąty - Janusz Rosek
Proza » Obyczajowe » Nie do pary - Rozdział dziewiąty
A A A

Rozdział dziewiąty

 

                                                   Bożydar

 

 

W urzędzie gminy w Liszkach Ojcumiła poznała przystojnego młodzieńca. Pochodził również ze wsi, ale zdecydowanie wyróżniał się pośród rówieśników. Niewysoki, ale bardzo energiczny człowiek szybko przykuł uwagę Ojcumiły. Dobrze ubrany, wesoły, z poczuciem humoru, obyty i wykształcony zdawał się apetycznym kąskiem. Postanowiła go poznać.

Bożydar był jedynakiem. Tak naprawdę to jedynym, żyjącym synem Kozłowskich. Urodził się dwa lata po wojnie. Jego rodzice byli już w podeszłym wieku, kiedy zdecydowali się na kolejne dziecko. Trzej starci bracia Bożydara byli w wieku poborowym, kiedy wybuchła II wojna światowa, poszli na front. Nie przeżył ani jeden. Zrozpaczeni rodzice nie mogli przeboleć tej straty. Różne myśli krążyły po ich głowach, nawet targnięcie się na własne życie. Po rocznej żałobie postanowili jednak spróbować jeszcze raz. Udało się. Weronika Kozłowska zaszła w ciążę. Ze względu na jej wiek i niezbyt dobry stan zdrowia występowało niebezpieczeństwo poronienia. Prawie wcale nie pracowała fizycznie, aby nie zaszkodzić sobie i dziecku. Józef Kozłowski zajmował się wszystkim. Prał, gotował, sprzątał i zajmował się całym obejściem, w tym zwierzętami. Miał sporo do zrobienia, bo w tym czasie posiadali parę koni, dwie krowy, kury, gęsi i kaczki. Duże gospodarstwo rolne wymagało również jego uwagi. Najważniejsza jednak była jego kochana żona i nienarodzone dziecko.

Kiedy tylko Weronika zawołała, Józef rzucał wszystko i biegł do małżonki. Tak szczęśliwie doczekali rozwiązania. Poród jednak nie należał do prostych. Ze względu na ułożenie płodu trzeba było wykonać cięcie cesarskie, które mogło stanowić zagrożenie zarówno dla matki, jak i dla dziecka. Józef zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa takiego zabiegu. Modlił się. Po kilku godzinach usłyszał płacz dziecka. Chciał wejść na salę, ale nie pozwolono mu. Lekarze walczyli o życie jego żony Weroniki. Udało się. Krwotok zatamowali i podłączyli ją do kroplówki. Była słaba. Potrzebowała wielu dni, aby dojść do siebie. Z każdym dniem było jednak coraz lepiej.

Józef codziennie odwiedzał w szpitalu żonę i maleńkiego synka. Lekarze z podziwem patrzyli na starszego człowieka i dziwili się jego zaangażowaniu. Któregoś dnia jeden z lekarzy zapytał:

 — Nie ma pan co robić w domu, że tak codziennie przyjeżdża pan do

szpitala? Nie ufa pan lekarzom?

Józef popatrzył na lekarza i powiedział:

— Miałem trzech synów przed wojną. Wszyscy zginęli. Zostaliśmy z małżonką sami. Starzy i schorowani. To dziecko to dla nas skarb, dar Boży. Dziwi się pan doktorze, że się o nich martwię? Gdyby i oni umarli zostałbym na tym świecie sam jak ten palec. Nie chciałby pan doktor doświadczyć takiej starości.

Lekarz posmutniał i przeprosił Józefa za swoje niestosowne uwagi. Oznajmił, że za dwa dni matka i dziecko będą mogli opuścić szpital i udać się do domu. Wiadomość ta uradowała serce Józefa. Wrócił do domu, aby przygotować wszystko jak należy. Nawet kości przestały go boleć i sił jakby przybyło. Życie ponownie nabierało sensu.

Niedługo potem zgłoszono dziecko do urzędu. Rodzice nadali mu imię Bożydar, gdyż było dla nich prawdziwie darem Bożym. W tym wieku… Syn stał się dla nich oczkiem w głowie. Bardzo starali się, aby miał dobre wykształcenie. Zaraz po Szkole Podstawowej zapisali Bożydara do Szkoły Rolniczej w Czernichowie, a następnie do Technikum Rolniczego. Tam ich jedynak zrobił Prawo Jazdy na motocykl i samochód. Rodzice kupili mu upragniony motor. Był to nowy Junak M10. Duma rozpierała Bożydara. Żaden z jego kolegów nie posiadał motocykla. Niektórzy nawet nie mieli rowerów.

Po  ukończeniu nauki w Technikum zdał maturę i szybko znalazł pracę w Urzędzie Gminy w Liszkach. Jego wiedza z dziedziny chowu zwierząt wyniesiona ze Szkoły Rolniczej i praktyki odbyte na gospodarstwie rodziców pozwalały mu ubiegać się o jedno ze stanowisk kierowniczych. Nienaganne zachowanie, modne ciuchy i motocykl sprawiały, że Bożydar w krótkim czasie stał się duszą towarzystwa. Wszystkie dziewczyny w Urzędzie i nie tylko wodziły za nim wzrokiem. On jednak widział tylko jedną – Ojcumiłę. 

Był jednak nieśmiały i wstydził się podejść do dziewczyny, która wydawała się dla niego nieosiągalna.

 

— Za wysokie progi jak na moje nogi — mówił sam do siebie.

 

Odwracał głowę, kiedy ona próbowała go swoim wzrokiem przyciągnąć. Odchodził. Bał się przyznać do tego, że nie umie już myśleć o nikim innym, że nie potrafi się skupić na pracy, kiedy ona jest blisko, że poza nią świata nie widzi. Bał się przyznać, że nie jest odporny na jej wdzięki. Była piękna.

Z każdym dniem Bożydar coraz bardziej pragnął się z nią umówić. Któregoś dnia odważył się i ruszył w jej kierunku. Dziewczyna zauważyła to i chciała wyjść mu naprzeciw, ale szefowa poprosiła ją do siebie. Musiała iść. Bożydar się wycofał. Nie zrezygnował jednak i nie dał za wygraną. Czekał na nią przed Urzędem gminy. Zaproponował Ojcumile podwiezienie do domu swoim motocyklem. Zgodziła się. Od tego dnia stali się nierozłączni.

Bożydar każdego dnia przyjeżdżał motocyklem pod dom Kacpra i Barbary. Zabierał ją do pracy i odwoził z powrotem. Szarmancki i elegancki chłopak bardzo przypadł do gustu Barbarze. Zapraszała go do ich domu na niedzielne obiadki. Z czasem Bożydar zaprosił rodziców Ojcumiły do swojego domu, aby poznali jego rodziców.

Barbara była szczęśliwa, widząc uśmiechniętą twarz swojej córki. Kacper był bardziej powściągliwy, może bardziej ostrożny. Nie był zachwycony takim szybkim rozwojem ich znajomości.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Janusz Rosek · dnia 04.06.2025 09:43 · Czytań: 66 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
pociengiel
12/06/2025 22:23
no, tak »
Lilah
12/06/2025 21:51
No, jak się ma znajomości... :) Czy to znaczy, że i… »
pociengiel
12/06/2025 21:04
Dzięki. Wielkie dzięki. »
Miladora
12/06/2025 17:40
Hmm... czy powiększenie czcionki w niektórych wersach to… »
Miladora
12/06/2025 17:32
Bardzo melodyjny przekład, Lilu. :) Naprawdę można odczuć… »
pociengiel
12/06/2025 11:22
Dodam, że w butach kościółkowych »
pociengiel
12/06/2025 11:02
Dostałem od admina sygnał, że będzie coś po polsku i… »
Lilah
12/06/2025 08:03
Witaj, Agnieszko! Gdybyś ostatni wers zapisała tak - trza… »
pociengiel
12/06/2025 01:17
Dzięki. »
Miladora
12/06/2025 00:58
- powiedział (...), dośpiewując: nie ma... - I po rymie.… »
pociengiel
12/06/2025 00:35
zmieniłem początek Twoje uwagi bardzo pomagają, uczą… »
Miladora
12/06/2025 00:23
Teraz wszystko jasne. Dbaj o takie szczegóły, bo ułatwisz… »
pociengiel
12/06/2025 00:22
Piłem to ze trzy razy. Tylko Żubrówka, sok i lód. Było… »
Miladora
12/06/2025 00:18
Żubrówkę z sokiem jabłkowym i lodem znam. :) Ale nikt mi… »
Miladora
12/06/2025 00:10
Widzę, że przechodzisz na słowny minimalizm, Jarku. :) I… »
ShoutBox
  • Miladora
  • 04/06/2025 15:22
  • Bardzo dziękuję, bo nie spodziewałam się wyróżnienia. :)
  • pociengiel
  • 28/05/2025 10:41
  • moskalik ciapatek a jak dowcipny buk Akbar! powie za rok dwa góra osiem posrają się muchy na jego głowie wcześniej da głos nieczyste prosię
  • pociengiel
  • 26/05/2025 14:18
  • co to z tym Conanem?
  • Miladora
  • 26/05/2025 12:59
  • Panie F. - Conan Ci uciekł. :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty