Usiadłem na brzegu łózka
Aby ujrzeć całą Ciebie
Nagie gór szczyty 
Przez które wiatr wesołe gra melodie 
Naszych chwil uniesień
 
Kiedy oboje zatraceni jesteśmy
W tańcu pożądania
A zielone dłonie drzew za oknem  
Jesienną porą rumienią się naszym widokiem
Zatraconych serc pełnych szarości
Którą nasza nagość wypłucze 
A Twój słowiczy śpiew nada barw
 
Będziemy jak ten kolorowy ptak
Lecący ku swym pragnieniom
By za cenę śmierci 
Spełnić swe marzenie o wolności locie
Pomiędzy blaskiem wiecznych gwiazd
 
Wtedy nasze zmysły wyostrzone
Poczują każdy szmer
Każdy świst
Czy kropelkę potu
Ciepły oddech odbijający się o ciało
I wprowadzający skórę w drgania
 
Poza nami nie ma nic
Tarcie ciała o ciało
Będzie napawać nas energią ciepła
I razem będziemy krzyczeć ku wspólnej idei
Miłości